Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jaro Sław

Użytkownicy
  • Postów

    1 143
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jaro Sław

  1. "w pułapce wąskich horyzontów" to chyba najlepiej charakteryzuje całość....
  2. Na polu ustawione równymi rządkami Słomiane strachy na wróble Podają sobie wiadomość o końcu świata Słowa przesypują się jak szmer Ziarenek klepsydry niczym ziarna słów z dziurawego worka pszenicy Nieopodal Bóg podwiązuje pomidory: - Wiadomości o mojej śmierci Były przedwczesne i przesadzone
  3. Ale te powtórzenia sa i u Eliota i u Miłosza i mają sens.... The hollow men (T.S. Eliot) Jesteśmy kukłami Strachami na wróble W rzędzie razem Worki wypchane słomą, jeny A wysuszone słowa, które Szepczemy do siebie Są miałkie i bez znaczenia Jak wiatr na trawie Lub okruchy szkła potrącane łapami szczurów W naszych pustych sieniach Oto sposób w jaki kończy się świat Oto sposób w jaki kończy się świat Oto sposób w jaki kończy się świat Nic z wybuchu, lecz szmer tłumaczenie moje odchodzi od oryginału, podporzadkowane jest sonalizacji szmeru, i te głowy podają sobie tę wiadomość, jak wyrecytujesz te powtórzenia - to usłyszysz ten wiatr w trawie i szczury przesypujące okruchy szkła i szepczące kukły na polu ogrodnika (a ogrodnik to Bóg?).... Podobną funkję pełni to powtórzenie u MIłosza i ten ogrodnik starzec (co koresponduje z moim tłumaczeniem w kierunku strachów na wróble) i te "juże" są do obrony.... ;o) Co najwyżej trochę bym "upowaznił" tytuł..... Chyba żeby: Eliot3x, Miłosz 2x a Cecherz 1x.... no no...
  4. Ale te powtórzenia sa i u Eliota i u Miłosza i maja sens.... iThe hollow men (T.S. Eliot) Jesteśmy kukłami Strachami na wróble Ustawieni razem Worki wypchane słomą, jeny A wysuszone słowa, które Szepczemy do siebie Są miałkie i bez znaczenia Jak wiatr w trawie Lub okruchy szkła potrącane łapami szczurów W naszych pustych sieniach Oto sposób w jaki kończy się świat Oto sposób w jaki kończy się świat Oto sposób w jaki kończy się świat Nic z wybuchu, lecz szmer tłumaczenie moje odchodzi od oryginału, podporzadkowane jest sonalizacji szmeru, i te głowy podają sobie tę wiadomość, jak wyrecytujesz te powtórzenia - to usłyszysz ten wiatr w trawie i szczury przesypujące okruchy szkła i szepczęce kukły na polu ogrodnika (a ogrodnik to Bóg?).... Podobna funkję pełni to powtózenie u MIłosza i ten odrodnik starzec (co koresponduje z moim tłumaczeniem w kierunku strachów na wróble) i te "juże" są do obrony.... ;o) Co najwyżej troche "upowaznił" tytuł
  5. jet 2 wersja wers. u góry...
  6. Ciekawe i fajnie napisane...
  7. pogratulować, stajesz obok Eliota i Miłosza.... taki koniec świata też mi sie podoba.... trzecia zwrotk brzmi troche naiwniawo, ale przy tej konwencji konca świata - może sie utrzymac jako stylizacja w kierunku prostomowy.... to, ze mógłby a nie jest, - reminescencja z Miłosza to, że zapomiał tekstu piosenki jest przekonujące..
  8. przecież ma spodnie.... to nie kameduła z Bielan..... nie piszcie głupot - co najwyżej nie widac mu spodni..... poza tym mi sie podoba, wziąłeś się za trudny temat, łatwo by go przepompatycznic, póki co trzymasz się pośroku, tyle, że bez spodni.... ;o)
  9. delikatne i dobre.
  10. Tak może mniej deikatycznie - ten ta to i mniej twój, twe itd wyjdzie na lepsze....
  11. nieuleczalny tradycjonalizm..... (kontynuacje to konspiracje, jak sobie sparafrazowałem Karaska pod postami, jestem nieuleczalnym kontrrewolucjonistą, ale z tymi literami to może po jakiejś dłuuuugiej kuracji mi przejdzie....)
  12. Ale sie wkopaleś... ;o) ja też nie wiem jak jest, z tym podziałem, ale widocznie takie są tu obyczaje.... Najlepsze wiersze i tak są na warsztacie...... to tak jak z pasami ruchu w miastach, jak są trzy w jedną strone, to najwolniejszy jest środkowy....
  13. Kanwa jest ta egzystencjalna epika... ironia (osnuta) na kanwie egzystencajnej epiki....
  14. bo roztaczasz podświadomie "pozór pogodzenia się z losem" a tu chodzi o tęsknotę i zew, jaki budzi się w duszy przy równinnych zielonych krajobrazach..... i o poczucie utraconej swojości.....
  15. "Gdzie jestem u diabła? - skały pode mną i skały nade mną" poczułem się jak w pracy ;o)
  16. Z ciszy wypływają źródła I kaprysem zdarzeń Jak ironia na kanwie Egzystencjalnej epiki zjawiasz się ty Utkana z dobrego smaku Rozsądku, myśli Nie szanujemy do końca Bohaterów ukochanych Powieści i dramatów Gdy pod ciężarem dni Odkładamy literaturę Na półkę obok Pośpiechu zdarzeń I gonitwy chwil Lecz właśnie tu jest To małe coś Czego bezmyślność nie dotknie I niech lepiej nigdy nie dotyka To, co wraz z życiem i czasem Nie znika... jest i druga wersja: Z ciszy wypływają źródła i kaprysem zdarzeń jak ironia na kanwie egzystencjalnej epiki zjawiasz się ty utkana z dobrego smaku rozsądku, myśli Nie szanujemy do końca bohaterów ukochanych powieści i dramatów gdy pod ciężarem dni odkładamy literaturę na półkę obok pośpiechu zdarzeń i gonitwy chwil Lecz właśnie tu jest to małe coś czego bezmyślność nie dotknie i niech lepiej nigdy nie dotyka To, co wraz z życiem i czasem nie znika...
  17. Zamiast czytanek, poczytaj Onegina albo cos z Lermontowa w oryginale - jak cię wciągnie to efekt murowany, bedziesz umial ten przeliteracki jezyk.... Ja się uktywałem dłuuugo ze swoją znajomością języka, raz nie wytrzymałem i ...cholera, miałem w tamtych głupich czasach czwórkę na maturalnym z tego języka - wstyd...
  18. Nie mniej jednak stanowczo zauważam przeaczanie i niedocenianie roli pana Y a tak na poważnie, Pan Cogito mógł mieć różne dzieci..... Pan X zachował pozę, nie ma treści, ja preferuję takie, co mają treść, lub jej szukają, mniejsz o pozę... A pan Y robi swoje ... i komu historia przyzna rację? ;o)
  19. Tylko, że romantycy żyli w świecie, który miał dla nich pewien rzeczywisty rys romantyczności, fantazji i tajemniczości (ergo baśni) my wiemy, że to pozór, musimy być sprawni i dyspozycyjni wobec rzeczywistości aby sprawnie ja przekształcać, czasem ta dychotomia wprowadza dodatkowy ból, a czasem ratuje życie....
  20. Pijani, odurzeni, nieprzytomni.... Jak to nie przenośnia - to pozostaje: wóda i narkotyki, taka młodzieżowa dyskoteka... ale ja dosłowności nie lubię, więc mamy taniec głopców, odurzonych, być może zapomnieniem, albo usilnym jego pragnieniem ponad instynk samozachowawczy, ponad wartości ponad wszystko..... odurzonym, bo Lete uderzyła w stół... fakt, że wszystko zmierza do nicości, bo tylko to pozostanie jak Lete sie rozleje, pochłonie tancerzy.... w takt stukotu kości - bo to współczesny le dance macabre (totentenz).
  21. Jakby tak pomiąc "cieżki kaliber", "granie na nerwach i zbyt osobiste wycieczki.... to byłoby ciekawsze.... i nawet byłoby do poczytania...
  22. jak juz - to "ich metafizykę".... zastanawiam się... generalnie rytm jest, moje wiersze nie sa nostalgiczne (w przewadze) tu przy recytacji każdym wersem prawie że biję w odbiorcę, tak po recytacji odbiorca powinien się znaleźć 3m do tyłu jak stał..... ;o) raczej niepokoje mnie ostatnie wersy, trochę tak smarkato..... bo niby czemu się tłumaczyc, choć podmiot czuje się nieco zagrożony przez "psychostochastyka", czyli psychologa usiłującego po omacku (a nuż się uda) dobrać jakąś teorię do konkretnego przypadku...
  23. WIersze często pisze się w sumie o tym samym, za to forma jest ciekawa....
  24. Tytuł bardzo dobry, bym go nie zostawił, niebanalny i taki wprost, jednocześnie lekko "luzacki".. a tak dziś o Bogu trzeba, bo w bajkach rodziców jest albo zbyt posągowy, albo zbyt zgredliwy..... Co do sotatniego wersu - trzbeba po prostu : jechałem pekaesem, słuchałem...... jechałem, słuchałem - jak sprawozdanie, i "po prostu"..... Przeżycie podobne ,opisywane było mi przez różnych ludzi, ale pierwszy raz spotkałem go w dobrym wierszu, gratuluję...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...