
WiJa
Użytkownicy-
Postów
2 921 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez WiJa
-
Popsuty Marek Konarski Tali Maciej A czy to tak trudno zrozumieć, zresztą jak widać, że nie możecie pogodzić się z tym, że ktoś może zrobić coś dobrego, nie tylko dla siebie. Ale co byście nie sądzili o kimś, czy o czymś, swoimi poczynaniami i swoim słowem każdy sobie sam wystawia świadectwo najlepsze. I co tu więcej mówić. Pozdrawiam
-
Jakby to powiedzieć - ja nie miałem wiary w siebie ale ktoś miał wiarę we mnie - dlatego jestem i do tego tu jestem gdzie jestem - czasami mi się wydaje (a właściwie ktoś usiłuje dać mi do zrozumienia) że o jeden krok za daleko. Ale jak mam zawieść - gdybym miał tylko siebie - dawno bym zawiódł a że takiego kogoś - nigdy nie darowałbym sobie.
-
;) A ja głupi myślałem, że zakończyliśmy dyskusję, przynajmniej pod tym wierszem, przecież nawet sam się tego domagałeś. Ale nic straconego, za chwilę zamieszczę kolejny wiersz, to będziesz mógł wyżyć się, tyle na nim, co na mnie do woli. Oczekuję Cię i pozdrawiam
-
Witaj chorobliwie zawistny człowieku. Ale skoro musisz być moim cieniem, to proszę bardzo. Zresztą nie Ty jeden, ale kto wie (poza Tobą samym), czy nie jesteś pierwszy i najważniejszy (w zaciekłości swojej). Przepraszam, że mam jakieś wątpliwości, bo pomimo tak wielkiej i coraz większej konkurencji jesteś jednak najlepszy, najzacieklejszy, jesteś po prostu niezrównany. Gratuluję więc samozaparcia, tym bardziej, że jest to, tyle chorobliwe, co niezrównoważone zaparcie. Ale niestety, choćbyś nie wiem jak bardzo chciał, życzył sobie i usiłował, kłamstwo powtarzane wielokrotnie (żeby tylko przez Ciebie) nigdy nie stanie się prawdą. Pozdrawiam Cię bardzo, bo bardzo tego potrzebujesz.
-
@islamic Skąd wiem, że nie czytasz mojej twórczości? Bo gdybyś czytał, to byś wiedział kilka podstawowych rzeczy o niej. Że np. każdego (bez mała) utworu akcja, czy opis zmierza do puenty, a więc do czegoś zaskakującego dla czytelnika, i że tak samo jak treść, ważne jest przesłanie utworu. A co do samych moich wystąpień, czyli komentarzy, czyli często nadmiernie okrągłych zdań i niepotrzebnie rozbuchanych wypowiedzi, które niby nie mają żadnej wartości merytorycznej (obok wielu innych Twoich zarzutów), to powiem Ci tylko tyle, że to nie ja wszczynam taką dyskusję, tylko odpowiadam komentarzem na komentarz, na zarzuty więc i zastrzeżenia mnie wytknięte. I cóż w tym dziwnego, że odpowiadam po swojemu, czyli w moim stylu i po mojej myśli, a nie odpowiadam, o zgrozo, tak, jak sobie tego życzy mój oponent, i dlatego więc odsadza mnie od czci i wiary, zawsze znajdując argument na swoją rację, wszak chcąc uderzyć psa, kij zawsze (jak nie ten to inny) dobry znajdzie. No i znowu powtarzasz argument, że ja nie rozumiem istoty działania literackich portali. No to ja znowu odpowiadam, a cóż takiego niezrozumiałego (jakaż to filozofia) w portalach literackich jest do zrozumienia (jakby w ogóle było co tu rozumieć). Powiem Ci tylko tyle, że chociaż najdłużej jestem na tym portalu, to także udzielam się jeszcze na kilku (trzech) innych portalach. Powiem Ci jeszcze, że mam osobiste zaproszenia do kolejnych dwóch portali [zaczynają się na litery Tr… i Ar…], ale odmawiam, bo po prostu nie wyrabiam, i co by nie mówić, co za dużo, to nie zdrowo. No ale skoro Ty lepiej wiesz (niż ja sam), jak ja traktuję obecność na portalach, no to czy nie usiłujesz ograniczyć moich praw i poczynań. No i sprawa, mam nadzieję, że już ostatnia. Najpierw zarzucasz mi, że ponoć wiesz dobrze dlaczego nie mam czasu i nie odpowiadam (że niby nie wygodnie mi mówić o pewnych sprawach). A gdy jednak znalazłem czas i odpowiedziałem, to zarzucasz mi, że sam sobie ładnie odpowiedziałem. Tylko, że ja sam sobie nie muszę odpowiadać, przynajmniej na to, o czym bardzo dobrze i to od dawna wiem. Opowiadałem przecież Tobie na Twoje wobec mnie zarzuty. Czy to więc ja kręcę, czy ty kręcisz kotem, tyle we wszystkie strony, co dla własnej wygody, która zarazem jest pokazaniem oponenta z jak najgorszej strony. Ale gdy się tylko tak dobrze przyjrzysz swoim komentarzom, to zobaczysz, że Ty po prostu, bez obrażania mnie i bez wywyższania się nade mną nie potrafisz dyskutować. A co to jest za sztuka dyskutować z góry powziętym założeniem i efektem, tyle sukcesu, co zmiażdżenia oponenta. W każdym razie biedny, a przynajmniej ograniczony jest człowiek, który musi się trzymać, raz wyżłobionych kolein. Pozdrawiam
-
@islamic Skoro mam trochę czasu i chęci, odnoszę się do drugiej części Twojej wypowiedzi. No właśnie, jak mówisz nawiązując do tego, co ja powiedziałem: „…każdy człowiek jest różny od innego, nawet jednojajowe bliźniaki mają coś odmiennego od siebie w sobie, to jest spostrzeżenie, które swoją oczywistością męczy wszystkich - dosłownie - wszystkich ludzi którzy oczekują czegoś więcej poza wtórnością”. Niby takie to jest oczywiste, tylko że w praktyce, czyli w zastosowaniu, czyli w sztuce (twórczości), bo o sztuce głównie mówimy, większość twórców jest więźniami pewnego rodzaju przepisów, schemat(yzm)ów, utartych szlaków. Twórcy po prostu boją się, bądź nie potrafią wyjść poza zakamarki utartego myślenia. Widocznie (z takich, czy innych względów) nie podejmują ryzyka przekroczenia progu ukazania się w całej (jakże indywidualnej, innej więc od wszystkich) krasie. W każdym razie dla mnie osobowość jest również osobliwością, co (niestety) niektórych bardzo przeraża. I taki to właśnie jest mój relatywizm, i wcale nie mówię, że poezją jest wszystko, ale mówię, że poezja jest znacznie czymś więcej, niżby niektórzy chcieli; ci niektórzy, którzy najczęściej są ograniczeni de facto do pewnej wtórności, a przynajmniej powszechności. I takie to właśnie gadam śmieszne suchary, jak dziecko, ale dziecko, które jednak nie jest ograniczone światem, a właściwie myśleniem świata dorosłych, i więc może sobie pozwolić na więcej (odkrywania, przeżywania, pojmowania). I doprawdy tak właśnie jest (najlepiej), chociaż wcale nie do przesady. Pozdrawiam
-
Co do powyższego, to ja tyle krzewię miraż własnej wyjątkowości, co staję w obronie siebie, czyli tego, co robię, zresztą i pewnie jak zawsze najlepiej, tj. najbardziej rzeczowo i otwarcie jak tylko potrafię. A co mam, może dezawuować własną twórczość! I tak bardzo często powtarzam w komentarzach, że moja twórczość jest specyficzną twórczością. Ale nawet, jaką by nie była, każdy ma wybór i prawo odrzucenia jej, albo przyjęcia. I ja mam prawo i przywilej prezentowania jej, tak samo jak każdy inny swojej twórczości. I to, że się moja twórczość komuś nie podoba, nie znaczy, że się nie podobna komuś innemu. Acz Ci, którym się nie podoba, nie mogą się z tym pogodzić, że innym może się podobać. I ręczę Ci, że odbiór mojej twórczości (również tomów poezji i prezentacji literackich na żywo) ma się dobrze, a nawet bardzo dobrze, oczywiście często też w porównaniu z tymi twórcami, którzy ze wszech miar uważają się za lepszych twórców ode mnie. A co do wyjątkowości, to pewnie każdy twórca jest wyjątkowy, acz każdy na swoją miarę i swój sposób. I czy to źle, bo gdzie jak gdzie, ale w literaturze nie powinno być i nie ma chyba urawniłowki. Za to bardzo ceni się indywidualizm (swojskość), niepośledniość, niesamowitość, jednym słowem – wyjątkowość, acz nie bez pewnego rodzaju predyspozycji, czyli umiejętności, czyli talentu. Pozdrawiam No naprawdę, taki ten twój talent i swojskość taka, że nie trzeba czytać więcej niż dwa zdania, aby wiedzieć co zawarte będzie w dalszych stu. Jeśli to jest twórczość, to bardzo specyficzna ona jest; choć grafomania już należyta i podręcznikowa. Nie rozumiesz istoty działania literackich portali, a wolisz w to miejsce zarzucić zwykle rozmówce stosem komunałów osnutych wokół bardzo rzekomej własnej wyjątkowości. Portal literacki jest dla ciebie przyczółkiem eksponowania jedynie słusznej, bo twojej prawdy o wszystkim. Nie wiesz nawet prawd tak oczywistych jak to, że w życiu nie intencje się liczą, a sam efekt; chociażby efekt rozmowy, gdzie nie ma po rozmowie z tobą żadnego efektu, poza efekciarstwem twoim własnym. Prychasz nieustannie wyższością nad innymi i niby mówisz, że taką już ci Bóg zesłał dolę. A o tym, że jedynie relatywizować potrafisz mówić nie warto, wystarczy zacytować: "A co do wyjątkowości, to pewnie każdy twórca jest wyjątkowy, acz każdy na swoją miarę i swój sposób. I czy to źle..." Nie, źle nie, tylko że to iż każdy człowiek jest różny od innego, nawet jednojajowe bliźniaki mają coś odmiennego od siebie w sobie, to jest spostrzeżenie, które swoją oczywistością męczy wszystkich - dosłownie - wszystkich ludzi którzy oczekują czegoś więcej poza wtórnością. Ty mi nawet możesz zaraz napisać że Ziemia nie jest płaska jednak tylko kulista, i też zrobisz z tego wywód na pół strony. Gdyby się zresztą bawić w krańcowy relatywizm co jest przez ciebie bardzo uwielbiane jako metoda wyszukiwania argumentacji, to rzecz jasna każdy jest artystą, bo każdy jest inny; i każdy jest poetą, bo poezją jest wszystko; i nie ma co oceniać czegokolwiek, bo o gustach się nie rozmawia; i każdemu podoba się to co się mu podoba; a kto rozsądzi o walorach jakiegokolwiek tekstu skoro człowiek z natury jest wewnętrznie sprzeczny a tym samym po prostu zawsze mniej lub bardziej subiektywny? I takie gadasz śmieszne suchary właśnie, jak dziecko. Toż to jest zwyczajna, a może i nadzwyczajna demagogia. Co? Mówienie, że nie trzeba czytać więcej niż dwa zdania, aby wiedzieć co zawarte będzie w dalszych stu. Po prostu, tak może powiedzieć tylko ignorant, który nie zna (po pierwsze dlatego, że jej nie czytał) mojej twórczości; a który usiłuje uchodzić za jej specjalistę (pewnie jeszcze szanującego się), takimi chociażby (oczywiście, że bez pokrycia, czyli uzasadnienia logiczno-formalnego) spostrzeżeniami: „Jeśli to jest twórczość, to bardzo specyficzna ona jest; choć grafomania już należyta i podręcznikowa”. No i jeszcze wmawianie mi, że ja nie rozumiem istoty działania literackich portali. No to ja się pytam, cóż w tym takiego jest do zrozumienia, że się zamieszcza wiersze i dyskutuje o nich. Ale skądże ja to znam, te dorabiane ideologii do każdej chyba rzeczy (czym właśnie jest odwracanie kota ogonem /do przodu/), że się z rzeczy drugorzędnej, czy pobocznej (bo przecież i tak najważniejsza jest sama twórczość, i/czyli konkretna ocena konkretnego utworu) robi problem (np. o moim efekciarstwie, prychaniu, czy relatywizowaniu) w rzeczy samej zastępczy i odwracający uwagę od istoty rzeczy (właśnie prezentacji literacko-krytycznej). Do drugiej części Twojego komentarza (zaczynającego się od mojego cytatu) może się jeszcze odniosę, na razie mi się nie chce (głównie z nudów i trochę też szkoda mi na to czasu). Przepraszam i pozdrawiam.
-
A co do tego powyższego obrazka z refleksją, to przecież najbardziej jest on przewidywalny i nudny jak flaki z olejem (acz pewnie nie dla każdego). Jest to więc najlepszy przykład tego, jak literatura może być zbyt literacka, czyli jak piękne słówka mogą zagłaskać się (i wyrażane więc zagadnienie) bez mała na śmierć. I oczywiście, że temu opisowi z formalnego punktu oceny nic nie można zarzucić, taki jest ładny i dorzeczny. Jak bardzo ładny i dorzeczny? Że aż nie ma co czytać, no bo ile można czytać o tym, o czym się dobrze wie. A wie się dobrze o tym, że tyle ważna jest ta opowieść, co ona głównie ma za zadanie zdyskredytować kogoś. Zresztą na tej zasadzie, że nie ważne są fakty, a ważne jest to, co można przedstawić za prawdę. Pozdrawiam
-
W uporczywości jesteś niezrównany, a zupełnie wyjątkowe składniowe błędy twojego autorstwa, mimo iż zaprawdę, twojego autorstwa, raczej usilnie starają się poszerzyć własny twój urobiony mit osobisty, aniżeli są atrybutem czegokolwiek. De facto tyle więcej ktoś może, ile sobie umyśli, że potrafi, a bywa w tej kwestii przeważnie tak, że więcej sobie ktoś umyśli, aniżeli rzeczywiście potrafi; niemniej jakem powiedział uprzednio: nieprzejednany jesteś krzewieniu mirażu własnej wyjątkowości. Dużo zdrowia. Co do powyższego, to ja tyle krzewię miraż własnej wyjątkowości, co staję w obronie siebie, czyli tego, co robię, zresztą i pewnie jak zawsze najlepiej, tj. najbardziej rzeczowo i otwarcie jak tylko potrafię. A co mam, może dezawuować własną twórczość! I tak bardzo często powtarzam w komentarzach, że moja twórczość jest specyficzną twórczością. Ale nawet, jaką by nie była, każdy ma wybór i prawo odrzucenia jej, albo przyjęcia. I ja mam prawo i przywilej prezentowania jej, tak samo jak każdy inny swojej twórczości. I to, że się moja twórczość komuś nie podoba, nie znaczy, że się nie podobna komuś innemu. Acz Ci, którym się nie podoba, nie mogą się z tym pogodzić, że innym może się podobać. I ręczę Ci, że odbiór mojej twórczości (również tomów poezji i prezentacji literackich na żywo) ma się dobrze, a nawet bardzo dobrze, oczywiście często też w porównaniu z tymi twórcami, którzy ze wszech miar uważają się za lepszych twórców ode mnie. A co do wyjątkowości, to pewnie każdy twórca jest wyjątkowy, acz każdy na swoją miarę i swój sposób. I czy to źle, bo gdzie jak gdzie, ale w literaturze nie powinno być i nie ma chyba urawniłowki. Za to bardzo ceni się indywidualizm (swojskość), niepośledniość, niesamowitość, jednym słowem – wyjątkowość, acz nie bez pewnego rodzaju predyspozycji, czyli umiejętności, czyli talentu. Pozdrawiam
-
Pierwsze słyszę, żebyś Ty nie wiedział co. Ale zawsze to wygodniej (przynajmniej jak pod czym i jak dla kogo) zacząć i nie skończyć. Pozdrawiam
-
Z głosu mojego Anioła
WiJa odpowiedział(a) na Super-Tango1 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Coś mi to nie wygląda na Twoją oryginalną rzecz, a co najmniej ten sonet jest stylizowany. No, w ostateczności wzorowałeś się na pewnego rodzaju klasycznej i wielkiej poezji. I jeżeli się tylko wzorowałeś, to wielkie Ci brawa, bo to jest swego rodzaju sztuka. Acz ja sam czytuję już coraz mniej i po prostu tracę rozeznanie poetyckie (co jest czym). Dlatego też wszystkie moje wątpliwości rozstrzygam na korzyść autora, a właściwie twórcy. Pozdrawiam -
@islamic Jeżeli to jest próżność i jeżeli ona kogoś zjada, to na pewno nie mnie, tylko Ciebie (i dobrze by było, żeby tylko Ciebie, bo niestety jeszcze sporo, acz nie za wiele innych osób). I owszem, jestem niereformowalny, zwłaszcza na złe. A moje zupełnie wyjątkowe błędy składniowe są moją największą zaletą twórczą i moim nie do przecenienia przywilejem. I dziwi mnie trochę, że moje nic wywołuje takie wielkie Twoje oburzenie. A poza tym, jakim bym nie był i tak bym nic nie zrobił bez wrażliwości i wyobraźni, właśnie takich jakie mam, a ktoś sobie nawet nie może tego i nie tylko tego wyobrazić (uzmysłowić) i pokazać. A nie może, bo po pierwsze nie może z tym się pogodzić (de facto z tym, że ktoś może więcej). Pozdrawiam
-
Przynajmniej staram się nie gorączkować odmiennym od mojego postrzeganiem (to co, że najczęściej moich rzeczy). Każdy w końcu ma prawo do wyrażenia własnego zdania. A poza tym, nic chyba tak bardzo mnie nie inspiruje (poza pewnymi potrzebami), jak negatywne zdanie o mojej twórczości (a co dopiero, żeby coś takiego miało mnie zniechęcić do tego, co robię i to robię na wskroś po swojemu). Nie ma więc tego złego (przynajmniej dla mnie), co by na dobre nie wyszło. Dzięki za rzeczowy wgląd. Pozdrawiam
-
Każda chyba twórczość w większym lub mniejszym stopniu podpiera się manierą, jeżeli tylko styl, bądź charakter, czy(li) swojskość, chociaż po części składają się z manier. Ale nawet twórczość która pełna jest maniery(zmów), nie musi być twórczością zmanierowaną (jeżeli tylko jest twórczością, że tak powiem – otwartą). I ja nie mam nic przeciwko temu, żeby było ładniej, ale dla mnie ważniejsze jest to, żeby twórczość prawdziwie, tj. chociaż w miarę wiernie (nie więc wydumanie, czy sztucznie /czyli za bardzo literacko/) oddawała, czy odzwierciedlała rzeczywistość. Ale co bym nie mówił (mówiąc) o twórczości, najważniejsze jest to, żeby twórczość nie była do przesady. Ale też trzeba wiedzieć, że w takim samym stopniu do przesady może być to, co jest za bardzo ograniczone, jak i to, co nie jest w ogóle ograniczone. Być może obowiązuje tu zasada złotego środka, ale nie jestem tego taki pewny, a przynajmniej zbyt rygorystyczne założenia dobre są do pewnego stopnia. Ale najgorsze, a może i najlepsze jest to, że sprawy nie da się dobrze rozważyć, tym bardziej dokładnie rozważając. Dobra, wiesz, niezbyt miałem czas na czytanie twojego komentarza - pierwsze zdanie powiedziało mi wszystko, jak zwykle. Masz tendencję taką jaką masz, strasznie niemądrą; buchasz stylem niepotrzebnie tam gdzie nikomu zupełnie nie jest to przydatne, bo o tym że coś sensownego, dorzecznego mówisz mowy nie ma. Lubisz uwzględniać i relatywizować, tylko nie wiadomo po co niby, bo to niczego nie wnosi, nic nie mówi, jest najzwyczajniej bez sensu. Wszystko potrafisz wytłumaczyć, objaśnić - kota ogonem i zadkiem do rozmówcy obrócić. W takich okolicznościach każda sugestia dotycząca tego, że niepotrzebnie silisz się na sztuczną oryginalność i wychodzi mizeria, nie ma sensu, bo zaraz objaśniasz zamysły jakie tobą kierowały, mówisz że wszystko przemyślane i celowe było, a jak nie celowe, to też ma swoje uzasadnienie, mimo, że niecelowo wykonane. I tak wokół piaskownicy okrążenia się z tobą robi. Filozofia taka. Twoja. Jeżeli już prowadzę dyskusję, to mogę się chyba wypowiedzieć tak, jak uważam, nawet jeżeli nie w pełni (bo by za dużo mówić), ale przynajmniej w miarę otwarcie i rzeczowo. Inną i nie inną sprawą jest to, czy moje wypowiedzi (wiersze i komentarze) są zarazem szczere, sensowne i przekonywujące, ale skoro ja sam uważam, że są rzeczowe, to muszą chyba być przynajmniej szczere i sensowne, nawet jeżeli są strasznie chaotyczne. W każdym razie ja się nie silę na oryginalność, tym bardziej sztuczną (tylko po prostu i nie po prostu taki już jestem, jaki jestem). Bo jeżeli już się nie silę, to pewnie nie silę się na wyplenienie pewnych manier (naleciałości), które po części też składają się na charakter, czy(li) oryginalność. I jest właśnie tak, że wręcz boję się tego i owego usunąć z mojego stylu, żeby nie powstała mizeria, czyli coś nijakiego, wypośrodkowanego, a być może nawet i bezdusznego. I mam też specyficzne zdanie na temat idealizmu, czy perfekcji, co się wiąże z powyższym, ale tego już mi raczej nie da się poruszyć w dwóch, trzech zdaniach. Pozdrawiam
-
Każda chyba twórczość w większym lub mniejszym stopniu podpiera się manierą, jeżeli tylko styl, bądź charakter, czy(li) swojskość, chociaż po części składają się z manier. Ale nawet twórczość która pełna jest maniery(zmów), nie musi być twórczością zmanierowaną (jeżeli tylko jest twórczością, że tak powiem – otwartą). I ja nie mam nic przeciwko temu, żeby było ładniej, ale dla mnie ważniejsze jest to, żeby twórczość prawdziwie, tj. chociaż w miarę wiernie (nie więc wydumanie, czy sztucznie /czyli za bardzo literacko/) oddawała, czy odzwierciedlała rzeczywistość. Ale co bym nie mówił (mówiąc) o twórczości, najważniejsze jest to, żeby twórczość nie była do przesady. Ale też trzeba wiedzieć, że w takim samym stopniu do przesady może być to, co jest za bardzo ograniczone, jak i to, co nie jest w ogóle ograniczone. Być może obowiązuje tu zasada złotego środka, ale nie jestem tego taki pewny, a przynajmniej zbyt rygorystyczne założenia dobre są do pewnego stopnia. Ale najgorsze, a może i najlepsze jest to, że sprawy nie da się dobrze rozważyć, tym bardziej dokładnie rozważając.
-
Czy to tak trudno zrozumieć (nie tylko co do użalania się nad sobą)
WiJa odpowiedział(a) na WiJa utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Żeby nie było, że nie wiem co jest grane, jakby mógł ktoś pomyśleć, jak mało to zawistnych mi ludzi myśli. Wyjaśniam więc im i żeby tylko im, jak to się ze mną sprawy mają, że się tak podziało, jak podziało. Po prostu, wychowałem się w takiej rodzinie i w takim środowisku (jakby jedni chcieli - pod szkłem, a drudzy uważali - pod kluczem), gdzie nie było użalania się nad sobą. A nie było, bo nie uchodziło żalić się. I już. Żadnego więc tłumaczenia (co to jest takim usprawiedliwianiem się) co, jak i dlaczego? I czego to miałem nie rozumieć, nawet jeżeli rozumieć nie było co. A co było? Po co jeszcze dzisiaj wywoływać wilka z lasu. Tym bardziej, że niektórzy tak bardzo o to zabiegają. Kiedy ja chyba nie muszę dać się sprowokować, dając odpór komuś i upust sobie. I jeżeli już się martwię czymś, to nie koniecznie tym, czym by niektórzy chcieli, żebym nic, tylko się martwił. Jakby to inaczej powiedzieć - poniekąd mam większe zmartwienia, ale też mam większą satysfakcję. Po prostu, cieszy mnie to, o czym by nikt nawet nie pomyślał, że to może cieszyć, i nie martwi mnie to, co chyba każdego by martwiło, zresztą przyprawiając o zawrót głowy. A martwiłoby, czyż nie dlatego, że się przyjęło martwić, czym się człowiek martwi, a nie przyjęło się, że to, co może martwić, nie musi martwić. I tak jest na moim, jak i na czyimś miejscu, ale (wszak, jednak) nie do końca. Bo kim by się nie było, kimś trzeba się jeszcze urodzić, najlepiej samemu z własnych przeżyć, co to one odmieniają człowieka, czasami diametralnie. Powiem to jeszcze tak: Nie takie proste - jak najprościej Poza tym że człowiek już się urodził (z Matki i Ojca jako ciało i dusza) od czegoś trzeba zacząć - niejako samemu (ze siebie żyć i życie dawać) wobec całego świata. Wobec świata który nie takie jak tylko przeżyć - tylko jak człowiekowi przeżyć (a nie jak bydlęciu) - rzuca człowiekowi wyzwania (a nie rzuca bydlęciu). -
Żeby podziwiać, a nawet żeby choć coś zobaczyć, musiałyby Ci się na pewne sprawy otworzyć oczy, ale Tobie wygodnie jest być, tyle ślepym, co zaślepionym (najbardziej) sobą. A któż jest bardziej zaślepiony, niż ten, kto wysługuje się łatwiźnie i dziadostwu, i to jeszcze, jak nikt bardziej dosiadając czyjegoś konika (że niby na nim daleko zajedzie). Pozdrawiam Wija wypisujesz zwyczajne pierdoły. Niech Ci będzie. Wypisuję, zapewne w przeciwieństwie do Ciebie. Pozdrawiam
-
Ja nie podziwiam :) Żeby podziwiać, a nawet żeby choć coś zobaczyć, musiałyby Ci się na pewne sprawy otworzyć oczy, ale Tobie wygodnie jest być, tyle ślepym, co zaślepionym (najbardziej) sobą. A któż jest bardziej zaślepiony, niż ten, kto wysługuje się łatwiźnie i dziadostwu, i to jeszcze, jak nikt bardziej dosiadając czyjegoś konika (że niby na nim daleko zajedzie). Pozdrawiam
-
Mam specyficzny sposób pisania, i rozumiem, że komuś moja twórczość może się nie podobać, No i pewnie wielu się nie podoba i nie ma w tym nic dziwnego. Ale ludzie, jak to ludzie, zawsze znajdzie się kilku, którzy ze wszech miar będą mnie odsądzali od czci i wiary, jakoż właśnie odsądzają. Co jednak nie znaczy, że negatywnie wpływają na moją twórczość, bo już prędzej pozytywnie. Ale dystans do tego, co się robi zawsze trzeba mieć i to jest dopiero sztuka (nie lada jaka). Pozdrawiam.
-
Nie widzę racjonalnego powodu, żebym miał zaprzestać tego, co robię, a nawet jest wręcz odwrotnie, widzę miałkość krytyczną moich oponentów, co mnie dopinguje. Ale dopingują też mnie pozytywne oceny mojej twórczości literacko-krytycznej (jakich to ocen, że tak powiem, też mi czytelnicy nie szczędzą) Pozdrawiam
-
Czy Ty się dobrze zastanowiłeś co mówisz, bo czymże jest moja pasja i upór (jak nie przede wszystkim tym, co robię codziennie od dobrych kilkudziesięciu już lat) wobec Twojej determinacji (jak na razie kilkumiesięcznej) ścigania mnie po portalu i dezawuowania wszystkiego chyba, co tylko tu zamieszczę. I zapewniam Cię, że o każdym każdego twórcy utworze można powiedzieć, tym bardziej bez uzasadnienia, że jest gniotowaty, chyba że jedynym uzasadnieniem Twoim być może zaślepienie własną twórczością, zresztą podparte zachłyśnięciem się pierwszymi sukcesami na tymże polu. Pozdrawiam
-
tu wcale nie ma poezji tylko nieudolne,aż do znudzenia namolne użalanie się nad sobą Ręczę Ci, że nigdy się nad sobą nie użalałem, a choćby dlatego, że po prostu nie jestem do tego stworzony i nie wiem jak się to robi. Jednak pewnych faktów z mojego życia nie jestem w stanie wykreślić, czy zapomnieć. I może Ty nigdy nie, ale ja byłem już śmiertelnie chory. I pół biedy, kiedy nieprzytomny, ale już odzyskiwanie przytomności, czy jaki kto woli świadomości (np. w stanie pooperacyjnym) odciskało się bólem i piętnem również na mojej psychice, czego nikt postronny nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić. I o tym właśnie mówi wiersz, ale też mówi o tym, że zawsze ktoś chce być mądrzejszy ode mnie, jakoż zawsze ktoś może się mądrzyć. I niektórzy, tacy właśnie jak Ty, mądrzą się do potęgi, aż mi samemu głupio, że się tak głupio mylą. Pozdrawiam
-
Owszem, nikomu nie ułatwiam życia, ale też nikogo nie zmuszam do niczego, a już broń Boże (żeby) do tego, żeby podobały się moje wiersze, czy żeby odnajdywać w nich to, czego nie ma, bądź czego w nich nie znajdzie, zwłaszcza ktoś z góry nastawiony na jedno. Pozdrawiam
-
Jeżeli już wyszedłem z takich majaków (co to są takim przejściem) jak z tamtego świata no to co mam narzekać czemu zazdrościć - co gorszego od czego może mnie teraz spotkać bo co by nie spotkało nie mnie a kogoś zwiedzie i ogłupi do reszty (aż mi znowu głupio będzie) że nie po myśli jego moje losy się plączą że nie jego rękami moje życie się przędzie.
-
"każdy są szczęśliwi"
WiJa odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Może jeszcze słowo ode mnie. Nie dziwie się dziś już nikomu, w końcu manipulacje, tak na scenie politycznej, jak i z moimi wierszami i komentarzami są (bez mała) na porządku dziennym. Manipulacje, czyli choćby wyrywanie słów z kontekstu (i z docelowego więc adresu) i przyporządkowanie je dowolnemu znaczeniu, oczywiście w celu ośmieszenia autora tychże słów, to specjalność sfrustrowanych (z takiego czy innego /w tym mojego/ powodu) niektórych osób. Ale ja wiem i inni też w końcu się połapią, że to ośmiesza głównie samych manipulantów, nawet jeżeli manipulowany, a właściwie usilnie poddawany manipulacji, czyli ja sam, też mam wiele sobie do zarzucenia (ale broń mnie Boże przed tym, żeby tyle samo, co sami manipulanci). Pozdrawiam.