
WiJa
Użytkownicy-
Postów
2 921 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez WiJa
-
Instytucja UCHO działa pewnie od początku świata że nie ma takiej rzeczy żeby człowiek nie wiedział o człowieku. A jeśli jeszcze będzie taka potrzeba – wiadomo komu wiadomo na co – zrobi ci taką przysługę taki życiorys że się dopiero dowiesz kim jesteś. Że żyłeś – owszem ale tylko w błogiej nieświadomości że prawda że rzeczywistość jest taka okrutna jak wszechwładna jest instytucja UCHO.
-
jeszcze śpij kochana
WiJa odpowiedział(a) na Jolanta_S. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziwi mnie tylko, że ten wiersz akurat jest inspirowany obrazem, a nie ostatnią powodzią. No to mam nadzieję (a nawet niejaką pewność), że chociaż oglądanie tego obrazu było inspirowane obecną powodzią, a przynajmniej na to wskazuje wiersz. W którym, owszem, są wyraźne elementy przeniesione z obrazu, ale mnie (nie przeczę, że trudniej, a może i na siłę) udaje się również dostrzec, właśnie coś z ostatniej powodzi. Z tym, że wiersz, tyle jest o powodzi, a właściwie o tragedii straty domu, co bardziej jest o odzyskaniu siebie dla siebie, czyli prawdziwego domu, bo prawdziwym, a może i jedynym domem jest więź międzyludzka, czyli rodzina, a nawet blisko i bardzo blisko rodzinna. No i zastanawiam się jeszcze, czy to, że „woda zatarła bezpowrotnie nasze ślady” , to się źle stało, czy dobrze? Pewnie, po pierwsze, jak często bywa, zależy jak dla kogo, a po drugie, zależy z jakiego punktu na to spojrzeć. I na koniec jeszcze muszę dodać, że nikt (przez) całe życie nie będzie bezpieczny w czyichś ramionach. Mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że wiersz kończy się sytuacją tymczasową, ale czy to źle czy dobrze, sam nie wiem. Wiem tylko, że nic nie trwa wiecznie, żadne dobro, ni żadne zło. Pozdrawiam -
Z pamiętnika entuzjastycznego odkrywcy
WiJa odpowiedział(a) na WiJa utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dziękuję za słuszne uwagi. Chociaż na zaś będę chciał coś z tym zrobić - właśnie, po prostu stawiać więcej kropek. Nawet jeżeli mój styl, to mój charakter, i taka więc operacja, w gruncie rzeczy na sobie, to również naruszenie mojej konstrukcji psychicznej. Na szczęście nie tworzę dużo (prozą), bo to, co już tutaj (na Forum) umieściłem, to połowa mojej twórczości, no może mniejsza połowa. Pozdrawiam -
Wiersz jest dobry, ale ja bym chciał, żeby to był jeszcze lepszy wiersz, i to nawet jeżeli lepsze jest wrogiem dobrego. Jak dla mnie wystarczyłoby usunąć siedem środkowych wersów, tj. zostawić tylko pierwszą i ostatnią zwrotkę. Jest to oczywiście nie do przyjęcia przez autorkę wiersza [dobrze o tym wiem i to rozumiem], więc może jednak, jako łącznik między pierwszą a trzecią zwrotką trzeba dostosować (skrócić, przerobić) te środkowe siedem wersów, najlepiej zostawiając… jak najwięcej, a więc, żeby to łącznie wyglądało, np. tak: z czego pragnie jeszcze w końcu zgłębia nierozwinięte i wzniosłe na przemian Słońcem i deszczykiem podpowie coś jeszcze Ja naprawdę chcę jak najmniej ingerować w ten wiersz. Ale też, w końcu dochodzę do wniosku, że proponowane zmiany (zresztą niewielkie i nieistotne) nie są więc konieczne. I to nawet, jeżeli (mam takie wrażenie) ta środkowa część jest pisana w innym stylu (rytmie), jakby troszkę w innej poetyce. No, ale znowu się reflektuję, że przecież tak może być, a nawet musi być, bo skoro tak to widzi autorka, no to co tu się wtrącać do jej rzeczy. Proszę więc autorkę, żeby potraktowała tę moją przeróbkę jako zabawę czy ciekawostkę, i robiła po swojemu. Acz zawsze warto coś więcej wiedzieć, choćby na przyszłość. Mogę tylko dodać, że ten wiersz pozostaje dla mnie nieodgadniony do końca, a(le) przynajmniej taki majowy dzień, nie jest zwyczajnym dniem (myślę, że nie tylko dla mnie). Pozdrawiam
-
Śmierć bezimiennych
WiJa odpowiedział(a) na Janusz_Ork utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
W ten wiersz należy się wczytać i zadumać, acz nie wiem, czy bardziej nad tymi duszami młodymi, czy nad nami – często już starymi mądralami. Chociaż mądrość w tym wypadku nie ma za wiele już do powiedzenia, ale też, cóż teraz może mieć do powiedzenia nawet i współczucie, Po prostu to jest wiersz, dla jednych, jakże głęboko metafizyczny, a dla drugich, jak najbardziej religijny (więc ci drudzy mogę się jeszcze oddać /tj. szukać odpowiedzi w/ modlitwie). I od razu nasuwa mi się pytanie kim jest poeta? Bo najbardziej, to poeta jest tym, który widzi to, czego inni nie widzą, i to w najmniejszym stopniu chodzi o widzenie oczyma. Ale z drugiej strony chodzi o widzenie (może szóstym zmysłem, może duszą) w końcu tego, co dla człowieka jest pewną tajemnicą. Ale nawet do tego, co się już wie, bo się tak czy inaczej widzi, jakże trudno się ustosunkować, zająć jakieś stanowisko. Ale chyba nie trzeba być nawiedzonym, żeby miedzy nami, tj. miedzy jednymi nami, a drugimi nimi (pewnie duszami) nawiązać więź porozumienia – choćby i najcieńszą nić jedności. Mam nadzieję, że w interpretacji wiersza całkowicie nie odbiegłem od tego, o czym w (swojej) rzeczywistości mówi wiersz. Pozdrawiam. -
nie poprawiłaś. zmiana określenia mogłaby zmienić zarazem wydźwięk drugiej części. a tak, jak zostało nie jest dobrze. z drugiej strony, faktycznie vel komentarze vel ViTy strasznie wkurzające. człowiek się robi bardziej zasadniczy ;) poprzednie dwa bardziej dopracowane, czyste. Pozdrawiam /b Pisałem, piszę i będę pisał po swojemu vel jak mi pasuje, i nikt mnie od tego nie odwiedzie i nie odwodzi (poza czasem), czy to się komu podoba czy nie podoba. A fuj, to jest zniekształcać mój podpis, który kryje się za nickiem vel ksywą, czym są dwie pierwsze litery imienia i nazwiska. Negatywne oceny mojej twórczości (za jaką uważam też komentarze) nie są mi straszne, ale straszne robi się to, że pośrednio za mnie obrywa się niektórym, o których twórczości dobrze czy źle się wyrażam. Za co więc wszystkich bardzo przepraszam.
-
Już parę dni gryzę się (prawie) z tym wierszem, no i jeszcze teraz zastanawiam się dlaczego ten wiersz wywołuje tak skrajne oceny, a nawet, że jednej osobie część wiersza się podoba, a część nie. No i dochodzę do wniosku, że każdemu po trochę można przyznać rację, kwestia jest li tylko i wyłącznie w tym, z jakiego punktu widzenia patrzy się na ten wiersz. W końcu każdy preferuje jakieś inne wartości w twórczości [rym niezamierzony]. Ale właśnie, nawet jeżeli ktoś preferuje czystą lirykę, to chociaż troszeczkę powinna go zadowolić zwłaszcza pierwsza zwrotka. A jeśli ktoś jest otwarty na niekonwencjonalne, nie koniecznie nowatorskie, ale nowoczesne ujęcie tematu, to tym wierszem da się zaspokoić jego oczekiwania. Właściwie, jak zauważył Jacek Sojan, pierwsza zwrotka jest OK.! i sama w sobie raczej może się wszystkim podobać. Tylko że to jest pierwsza zwrotka, a więc pewnego rodzaju wprowadzenie w wiersz, który potem dla większości czytelników sprawia pewne kłopoty (nie mówię o jednym czy drugim słowie, ale o takim, a nie innym ujęciu treści vel tematu wiersza). A następne strofy, tyle coś dodają, co każda kolejna informacja jest wyjaśnieniem pewnego zachowania jednej osoby względem drugiej osoby. Ale też, np. taka sentencja „opatrzyłam cię z kilku wspomnień / lecz w rany wdała się rdza” to przecież jakże piękna sentencja i to pewnie pod względem literackim klasycznego i nowoczesnego spojrzenia. No i puenta wiersza, dla kogoś, kto się nie wczuwa w wiersz, wydaje się zwyczajna vel mało interesująca, ale w kontekście powyższych (osobowych) relacji, jest to zastanawiające zakończenie; że bohaterka wiersza spokojnie vel po prostu teraz nie może „usiąść przy tobie”, a nie może dlatego, bo wcześniej (w przedstawionym tu związku) coś się porobiło (a porobiło się właściwie niczym, czyli codziennością, czyli dniem podobnym do dnia, a może porobiło się całkiem czymś przeciwnym, czyli czymś gwałtownym, ale niech to dla mnie pozostanie tajemnicą wierszą), coś, co dla jednego czytelnika jest zajmujące, a dla drugiego nie. Ale taki jest świat, że różne rzeczy spotykają różnych ludzi, i nie wszystko wszystkim musi się podobać. Pozdrawiam.
-
Mówiłem już, powtarzam i będę się upierał, że wiersze z tej serii „panie rewiński” są dla mniej najwartościowszymi utworami autora, jakie ostatnio czytałem. Bo sztuką jest w zalewie słów (mowy potocznej) uchwycić to, co najistotniejsze, i to nie przydając i nie ujmując nic z prawdy vel rzeczywistości takiej, jaką ona jest. Prostota jest najcudowniejsza rzeczą pod słońcem, chociaż niektórym, ale raczej tym przewrażliwionym, kojarzy się z prostactwem. A jeśli się komuś tak prostacko kojarzy, to potem oni sami wydziwiają niestworzone rzeczy w swoich wierszach. A właśnie, to samo życie jest najlepszym twórcą takich wierszy, jak powyższy; a autor tylko uchwycił to, co najistotniejsze, co jest smakołykiem w życiu i w wierszu. Pozdrawiam
-
Hac urget lupus, hac canis
WiJa odpowiedział(a) na bestia be utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Widzisz Bea nie musisz wstawiać plusów ale nie mów takich bzdur, że jest to dzieło Horacego, bo o tym człowieku starożytności nie masz pojęcia zadam Ci 2 pytania i leżysz na łopatkach i nie znajdziesz tego w przeglądarce:):):):):):) sama jesteś dowodem inspiracji tego wiersza żegnam ble.. ble...ble... POWTARZAM JESZCZE RAZ NIGDY NIE PODAM REKI GŁUPOCIE I NIE ZRÓWNAM SIĘ Z WAMI Z PROSTYCH PRZYCZYN , BO JESTEM CZŁOWIEKIEM , A WAM POZOSTAJE SPOJRZEĆ W LUSTRO sam się powaliłeś własną logiką na łapatki. nie ja, a twój propagator sugeruje podobieństwo... he..he.. he.. puknij się :) może oprzytomniejesz. /b Jeżeli to ja jestem propagatorem bestii be, to wyjaśniam, że mówiłem, co najwyżej o podobieństwie klimatu vel nastroju wiersza do twórczości jakże różnej (szerokiej) Horacego. Owszem, mówiłem o wpływie Horacego na całą polska literaturę. A o wierszu (sensu stricte) są w tym przydługim moim komentarzu tylko dwa ostatnie krótkie zdana. Komentarz (poza więc tymi dwoma zdaniami) poświęciłem podobieństwu sytuacji (niewdzięcznej) w jakiej się znalazł bestia be, a więc, że znalazł się w pewnych opałach (w jakich nieraz był Horacy, chociaż to były jego życiowe opały), ale jak Horacy w końcu znalazł wspólny język, tj. doszedł do porozumienia z możnym otoczeniem, tak tego samego życzyłem bestii be i jego interlokutorom – a więc tylko i wyłącznie zgody. Pozdrawiam wszystkich -
`przez wszystkie wierności
WiJa odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Zastanawia mnie, zresztą z paru względów ten wiersz, począwszy od tego, czy tak wygląda miłość, czy może tylko seks, a może jedno i drugie razem wzięte. Ale co by to nie było, jest to piękne odczucie i jeszcze piękniejsze ukazanie tego uczucia. Z pierwszej zwrotki, która jest wprowadzeniem w temat vel akcję, znamienny wydaje się mi ostatni wers, który uważam za reakcję vel posumowanie wcześniejszych myśli. No i te porównanie z drzewem, które odzewie się jeszcze przy końcu wiersza. Druga zwrotka jest, że tak powiem najbardziej treściwa, ale znowu ostatni wers tej zwrotki zapowiada, co najmniej wkradający się jakiś niepokój w pewny stan vel uczucie. No i trzecia zwrotka zasadniczo jest walką, tyle ze sobą samym, co z własnymi myślami (zapewne, co do pewnej czy niepewnej przyszłości /tego, co teraz jest/). Ale czwarta zwrotka, to już w pewnym sensie przerosła, nawet moje oczekiwania (i zresztą tak powinno być, bo dobry wiersz nie powinien dać się wyprzedzić czytelnikowi, tzn. czytelnik nie powinien przewidzieć vel odgadnąć, co za chwilę będzie), bo nie spodziewałem się (że) aż takich następstw, że mowa jest aż o ‘połknięciu trucizny słodkich pocałunków’ i ‘obudzeniu się z siekierą wymierzoną w koronie drzew’. Ta zwrotka jest więc najbardziej dosadna, ale boje się vel nie wiem czy można powiedzieć, że jest najbardziej wymowna. Trochę mnie też z tropu zbija ostatni wers vel puenta wiersza, bo po prostu nie wiem, co o tym stwierdzeniu vel podsumowaniu wiersza sądzić. Ale na szczęście, pewnie wszystkich mających coś wspólnego z tym wierszem, jest to optymistyczne i pozytywne zakończenia tego wiersza i tej, dla jednych przygody, a dla drugich przygody z tym wierszem. Pozdrawiam. -
Najpierw muszę zaznaczyć, że pewnie ten wiersz dlatego ma taki tytuł jaki ma, bo w „Księdze psalmów” pod tym numerem jest psalm w którym słowa „Abyś oglądał dzieci twoich synów”, czy „Żona twoja jak winorośl płodna” są kluczem do tego powyższego wiersza. No i poza tym, że to dzieje się w Gruzji w miasteczku Siginachi, sporo trzeba się domyślać. Bo być może to są (czyli ten wiersz opisuje) skutki niedawnej wojny Gruzji z Rosją, w której tragicznie zginął syn bohaterki wiersza Giorgi, i właśnie bohaterka zwraca się do najdroższego, pewnie męża opisując teraźniejsze i byłe wydarzenia. A sytuacja jest taka, że z jednej strony „W tym roku Giorgi poszedłby do szkoły”, a z drugiej „Mówią, że jestem piękna, / mogę stać się szczepem winnym”. Że pewnie więc wszystko znowu i jeszcze można zacząć od nowa; że strata stratą, a żyć trzeba dalej, a przynajmniej nie poddawać się tak łatwo złemu losowi. Że, jak to się mówi, trzeba zawsze mieć nadzieję na lepsze, a przynajmniej, że nadzieja powinna umrzeć ostatnia. I tak właśnie jest w tym wypadku, bo co by się teraz nie działo „Wstyd nie okalecza, / liczy się przetrwanie”. Znaczy się, to ja tak interpretuje ten wiersz, bo fakty (przynajmniej wszystkie /vel rzeczywistość wiersza/) wcale nie muszą być takie, jak ja je widzę. Pozdrawiam autorkę ciekawego i dobrego wiersza
-
Z pamiętnika entuzjastycznego odkrywcy
WiJa odpowiedział(a) na WiJa utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Poza tym, że jestem kim jestem, jestem jeszcze dzieckiem szczęścia. Przynajmniej tak mówią o mnie przyjaciele i ci, którzy mnie (dość) dobrze znają. A cóż ja takiego zrobiłem, że mnie tak zwą? Właściwie niczego takiego, a co dopiero, żeby jeszcze coś wielkiego. Robię tylko to, co chcę, co lubię, ale i co kocham, i to nie ujmując nic moim znacznym i uznanym już umiejętnościom, jakie wynikają z połączyłem hobby z pracą – niejako przyczyny i skutku moich poczynań. Co szczególnie ważne, że jestem zawodowym fotografem i filmowcem, a tym bardziej, że pracuję w renomowanym piśmie przyrodniczo-geograficznym. A jeśli moim hobby, moim konikiem, moją pasją są podróże, tyle geograficzne i tyle przyrodnicze, co często przez dzikie i tajemnicze, a więc mało znane czy wręcz jeszcze dziewicze obszary pustyń i puszcz, no to czego mi więcej może brakować do szczęścia? Zaiste, że stawiając gdzieś tam stopę, jestem przecież niechcącym odkrywcą i chcącym dokumentalistą tego (jakże konkretnego) świata fauny i flory, czyli świata zwierząt i świata roślin. Ale i tak, jaki piękny i jaki niesamowity byłby to świat, to jednak tym, co mnie i zapewne każdemu człowiekowi potrzebne jest jeszcze bardziej do szczęścia, to oczywiście to, żeby każdy, z każdej podróży zawsze mógł wrócić i zawsze miał gdzie wracać. A gdzie indziej i gdzie chętniej się wraca, jak nie do własnego gniazda. -
Co jest dobre, to jest dobre, nawet jeżeli nie jest (ni musi być) bardzo dobre. Nie przypominam sobie teraz innych wierszy autorki, poza poprzednim zamieszczonym tu; no i, jak tamten mnie nie wciągnął, tak obok tego nie mogę przejść obojętnie, i to nawet jeżeli nie jestem zwolennikiem wierszy regularnych [w końcu złamanie metrum jest epokowym postępem vel osiągnięciem, co umożliwiło rozwój twórczości], ni znam się na geometrii wykreślnej, ale jak mówiłem i powtarzam, co jest dobre, to jest dobre, że wymowne, że wpływa, że inspiruje czytelnika. Ale też, właśnie pełne (idealne) rymy trochę odwracają moją uwagę od śledzenia, co się dzieje w wierszu vel co wyraża wiersz, ale taka to już jest moja przypadłość i takie moje upodobanie. Z tym, że regularność, że ramy, że rymy, też mają swoją zaletę [nawet jeżeli w pewnym stopniu to już jest przebrzmiała pieśń] i właśnie w wielu sytuacjach poprzez rygor kompozycyjny lepiej odzwierciedla się to, co w duszy autorowi gra. No i wcale nie wykluczam, że literatura jeszcze zrobi taką woltę, że znowu mogą najbardziej liczyć się w literaturze stare prawdy i wymogi, zwłaszcza co do form zewnętrznych wiersza vel estetyki. Bo, co do wnętrza wiersza vel poezji, to prawda i wartości moralne (vel etyka) były, są i będą zawsze te same; i to nie tylko mam taką nadzieję, ale jestem tego pewny, bo inaczej to będzie chyba koniec świata twórczego, a początek destrukcji świata ludzkiego. Przepraszam, że tak mało mówię o samym wierszu, ale ja ten wiersz głównie odbieram na niucha poetyckiego vel wyczucie, a to jest tak, jak z gustami, że o gustach się nie dyskutuje, tylko gusty się ma, jak jakąś przyjemność (zwłaszcza jeżeli nie ma się na przyjemności pieniędzy). Pozdrawiam
-
Hac urget lupus, hac canis
WiJa odpowiedział(a) na bestia be utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Od razu przypomina się powiedzenie, że jeśli nie wiadomo, co z skąd pochodzi (kogo to cytat), to najprawdopodobniej z Horacego. Zresztą, nawet w Horacym tkwią korzenie polskiej literatury, a szczególnie więc liryki, a przynajmniej są to głębsze korzenie, niż np. literatury niemieckiej. Polacy jakby mieli szczególne upodobanie vel słabość do wszystkiego, co się wiąże z basenem Morza Śródziemnego i to właśnie vel właściwie z wieku na wiek. Ale co najważniejsze, przynajmniej dla autora wiersza, ale też dla prawdziwych miłośników poezji, ten wiersz jest, przynajmniej ja to tak odczuwam, w klimacie vel nastroju twórczości Horacego. Powiem szczersze, że już z kilkanaście lat [wiek robi swoje i nie do wszystkiego dobrego się wraca, a szkoda] nie zaglądałem do Horacego, ale coś zawsze się pamięta, i dobrze pamiętam, jakże szerokie spektrum zainteresowań Horacego, co przedstawił w swojej twórczości, ale przede wszystkim niejako poetycki kronikarz tamtej epoki – szczególnie cenny, że wartościowy (utalentowany, dobry /jak dla kogo/) wówczas i wartościowy dzisiaj. Gdy tylko zaczynam mówić o tym wierszu, to zaraz mi się nasuwa Horacy, acz nie przeczę, że tylko i wyłącznie dzięki sugestywnemu tytułowi. Ale natarczywie nasuwa mi się jeszcze porównanie ostatnich perypetii (na tym forum) autora, z perypetiami życiowymi Horacego, ale przecież szczęśliwie zakończonymi; to dlaczego więc te wszystkie niesnaski (na tych forach) nie miały by również zakończyć się szczęśliwie, tak dla bestii be, jak i dla wszystkich zainteresowanych. O tym wierszu muszę jednak powiedzieć, że zapewne jest to najlepszy wiersz bestii be, jaki ostatnio (w ciągu kilku miesięcy) tutaj czytałem. Jest to wiersz – jakże urocza mieszanka egzystencjonalno-metafizyczna, i w tym połączeniu jego siła i tym jego piękno. Koniec. Pozdrawiam autora -
A bo to ja pierwszy taki pogubiłem się pobłądziłem – skądże więc mogę wiedzieć gdzie jestem. Co wcale nie zmienia postaci rzeczy że gdzie bym nie był to i tak będę wszędzie w tym samym miejscu wśród tych samych ludzi tym samym człowiekiem. I cóż w tym nadzwyczajnego że nawet nie wiem jak bardzo jest źle ze mną. Wiem tylko że mylić się jest rzeczą ludzką. Ale też wolę błądzić i błądzić niż odnaleźć się na dobre między bałwochwalcami.
-
Trochę chaosu, troszkę zamieszania panuje w tym wierszu, wydaje się jakby autor nie do końca okiełznął temat. Widać, że naprawa pojęć nie jest rzeczą prostą, a przynajmniej tak prostą, jak prostym jest dla autora napisanie (nie do końca jednak) prostego wiersza. Ale wiersz i tak jest, co najmniej dobry, jakoż jest zastanawiający i pouczający. A ten chaos, który ja dostrzegam w tym wierszu, bardziej pomaga niż szkodzi temu wierszowi. Powoduje, że wiersz odbiega od mechanizmu wyliczania i znaczeń, co nie znaczy, żeby właśnie nie dążył do uporządkowania pewnych pojęć. Tym samym wiersz zmierza do zobaczenia, właściwie całego świata w innym wymiarze (niż tylko to, co i tak, jak widać oczyma). Że jednak to i tak, jak się dotychczas patrzyło nie jest do końca tym, na co człowiek powinien zwracać uwagę. Że więc nie tym samym jest zobaczyć to samo (na co by się nie patrzyło), tak zamkniętymi, jak i otwartymi oczyma. Ale zobaczyć trzeba i autor zaznacza, że to najwyższy ku temu czas; że więc nie ma na co czekać, bo nie wolno przegapić tego, co w końcu człowiek powinien zobaczyć. A co to takiego trzeba zobaczyć, żeby co (jedno) odrzucić, a co (drugie) na nowo poznać (tyle na własne oczy, co we własnym pojęciu), to już najlepiej dla każdego będzie, żeby sobie każdy sam zobaczył i odpowiedział. Ale ja na własny użytek wiem, że chodzi o zrewidowanie i przybliżenie sobie głównie takich pojęć, jak ‘mama, tata, bracia’, nawet jeżeli też chodzi o inne istotne rzeczy w życiu człowieka. I to właśnie w głównej mierze jest (oczywiście, że tylko i wyłączne według mojej interpretacji wiersza) ‘naprawa pojęć’ (albowiem komentując wiersz mówię za siebie, a nie za autora wiersza).
-
Nawet miałem nic nie mówić o tym wierszu, choćby dlatego, że nie lubię się wdzięczyć. No, ale jak tu nie powiedzieć, że tak niewiele potrzeba, żeby powstał tak interesujący wiersz. I nie mogę wyjść z podziwu, że w kilku słowach można tak wiele powiedzieć, bo właściwie opowiedzieć, a nie przegadać, najważniejsze aspekty znajomości, i stanu po znajomości, pewnie więc byłej pary (chłopca i dziewczyny). I to wcale nie chodzi o to, czy to jest historia bohatera wiersza i Wandzi, czy po prostu bohater wiersza opowiada (do) Wandzi historię czyjejś znajomości, acz właśnie z pięknie wyciągniętym z tej znajomości wnioskiem, i to wnioskiem jednosłowowym ‘zdegustowana’. Bo nawet, jeżeli do końca wiersz ten nie może być odgadniony, to przecież, w końcu każdy wiersz niech ma jakąś tam swoją tajemnicę, którą można wyciągać, odgadywać, interpretować na różne sposoby, ale to właśnie dlatego, że autor umożliwił to czytelnikowi. No i czy to nie jest frapujące, że coś jednak dla bohatera tego wiersza jest intrygujące, a cóż, jak nie najbardziej czyjeś zdegustowanie, że kroi się, że to pozostanie nawet na zawsze w pamięci bohatera wiersza. A jeśli coś jest dla bohatera wiersza, to również dla czytelnika; przynajmniej sam wiersz ku temu zmierza. Pozdrawiam.
-
Co do czego - kto do kogo
WiJa odpowiedział(a) na WiJa utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
A wiecie że ja już dawno pozbyłem się złudzeń co do uczciwości ludzkiej że najważniejszy nie jest każdego w czymś interes. Jaka to więc inteligencja polska rządzi że chłop żywemu nie przepuści. Co ja wiem - a co by nie mówić to przede wszystkim że za dobry jestem w te klocki żeby dać się łgarzom wyprowadzić z równowagi. -
Z pamiętnika pozytywnego myśliciela
WiJa odpowiedział(a) na WiJa utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Jestem zwyczajnym, a więc prostym człowiekiem, chociaż niektórzy mówią o mnie, że się dobrze urządziłem, że jestem więc prostakiem. A mówią tak, jakby w tym, że się wychodzi na swoje było coś dziwnego czy niewłaściwego. Kiedy właśnie to, co jest dobre w moim życiu, to jest w pewnej mierze dzięki pozytywnemu myśleniu. Czyli dzięki temu, co powinno, zresztą w kochającej się rodziną, towarzyszyć każdemu człowiekowi i to przez całe długie życie. Bo przecież życia nie da się przeżyć łatwo, lekko i przyjemnie, bo na swojej drodze człowiek zawsze napotka większe czy mniejsze przeszkody, które wcale nie muszą być takimi problemami, chociaż są zawsze jakimiś trudnościami vel zmaganiami, jakimi zresztą powinny być. Ale jeśli się pozytywnie myśli, co wcale nie oznacza, żeby zaraz myśleć więcej i intensywniej, a prędzej znaczy, żeby myśleć logicznie i potrzebnie, to wtedy wszystko pomału, bądź nagle staje się jasne, niemalże nie ma sprawy, która była, a której jeszcze bardziej nie było wcale. No i człowiek myśląc, nie musi podlegać ciągłej presji, tyle myślenia, co braku efektu myślenia. Wystarczy, żeby tylko w każdej sytuacji, w każdej sprawie myśleć tak, jak można najlepiej, tzn. na tyle skutecznie i właściwie, żeby przynajmniej nie narobić sobie jeszcze większego ambarasu, po prostu większych kłopotów czy trudności, z których już nie będzie można wyjść, tak obronną ręką, jak i z uniesioną wysoko i prosto głową. -
To jest wiersz do matki. Pozdrawiam
-
Wiadomo i nie wiadomo, o jakiej Małgorzacie jest wiersz. Wiadomo też i nie wiadomo dlaczego dobry jest ten wiersz (wyjaśnienie na końcu komentarza). Zastanawiający jest przecinek w tytule wiersza, bo z jednej strony jest to wcielenie się…, a właściwie poczucie się Małgorzatą, a z drugiej strony przecinek dystansuje, vel oddziela siebie, „ja”, bohaterkę wiersza od Małgorzaty. Ale też wiersz dzieje się w kilku przestrzeniach (przynajmniej, jak dla mnie [jakoż zawsze mówię za siebie, a więc nie koniecznie tak, jak jest faktycznie vel chce vel napisała autorka]), z tym, że inaczej nawet nie może być, niż tylko i wyłącznie to musi być wiersz wielowymiarowy. Czyli, że coś jednocześnie dzieje się w książce Bułhakowa, dzieje się we śnie, i dzieje się po przebudzeniu, a więc w rzeczywistości, acz jest to rzeczywistość wiersza. Czyli są to widzenia bohaterki wiersza, tyle Małgorzaty, co poprzez Małgorzatę, powracającej (w ostatniej zwrotce) do siebie z wymiaru marzeń sennych (gdy właśnie była Małgorzatą). Kluczem do tego wiersza jest oczywiście bal u Wolanda, zwłaszcza jeżeli się wie, że ten diabeł w istocie, to jest w zakłamanym świecie czynił dobro, bo odsłaniał zło vel pokazywał prawdę. Marzy mi się więc, tj. chciałbym, żeby tego byli świadomi wszyscy czytelnicy wiersza, ale przede wszystkim wszyscy mieszkańcy tego zakłamanego świata.
-
Chcesz dobrze – rób wbrew dobrym radom niektórych (dobrze wiesz których) dobrych ludzi a będzie dobrze. Swoją drogą tacy dobrzy doradcy nawet nie wiedzą że tym bardziej dla nich. Bo nie może być dobre to co nie pierze po pysku czy(li) wali na odlew w mordę. Jak to co? Słowo poetyckie bo taka jest czysta liryka która wprost jak to poezja wniebogłosy ciszą krzyczy.
-
Niech się przybliżę niech się przytulę żeby moje życie a twoja śmierć miały sens i były wartościowe żebyśmy trwali na straży i na chwałę człowieka i Boga w jednej osobie.
-
Na pierwszy rzut oka można byłoby pomyśleć, że to jest (przynajmniej w pewnej części wiersza) jedno wielkie pomieszanie z poplątaniem, no i tak faktycznie jest, tylko że bardziej niż pomieszane, jest to po prostu poprzestawiane vel poprzystawiane celowo. W końcu, jak segmenty, to segmenty, można je stawiać tak, jak się chce i uważa za pożądane. Pytanie od razu się nasuwa, dlaczego tak są przetasowane, właściwie nie pasujące vel nie przystające do siebie rzeczy? Pytanie drugie, czym są te rzeczy? Żeby nie popaść we frustrację, próbując interpretować ten wiersz wers po wersie, co zresztą w środkowej części tego wiersza nie jest chyba (z założenia) możliwe, zostawiam temat wiersza, jako sprawę otwartą, przynajmniej na koniec tego komentarza, a teraz spróbuję odnieść się do tego, że już sam, tak różnorodny zapis w jednym wierszu jest pewnym ewenementem. Mianowicie, trzy sposoby zapisywania (dodatkowo kursywą i w nawiasie), to jakby konieczność ogarnięcia bezmiaru niesamowitości dziejącej się obok siebie. Znaczy się, niesamowite jest to, że w gruncie rzeczy, zwyczajne rzeczy, ale o odmiennych znaczeniach (potencjałach, które więc zwyczajowo nie sąsiadują ze sobą), jeżeli są przystawione do siebie, wywołują efekt, co najmniej dziwny, a na pewno konfliktowy, a nawet komiczny. Pretekstem do tych dziwności jest pierwsza opisowa część wiersza, która w konsekwencji (tym, co przedstawia) prowadzi do kompletnego chaosu w środkowej części wiersza, gdzie spotykają się vel są wywoływane (różnymi zapisami), różne konflikty, nawet znaczeniowe i słowotwórcze. Z czego to, wcale nie jest tak łatwo wyjść, ale wyjść jakoś trzeba. I właśnie, ostatnie dwie zwrotki są pisz-wymaluj taką próbą uporządkowania istoty rzeczy, ale czy można pogodzić diabła z Bogiem? Przynajmniej muszą zejść sobie z oczu, bo w jednym miejscu (bądź zarazem) obydwoje nie mogą dzierżyć palmy pierwszeństwa. No, ktoś komuś, tak czy inaczej musi ustąpić, i chyba niedobrze by było, żeby to (ustępującym) musiał być Bóg.
-
Ten wiersz dlatego pewnie jest na Warsztacie, a nie na Poezji współczesnej, bo mówi o tym, o czym mówi, i autor wiersza zapewne nie chce się narażać ludziom ze świata. A przecież temu wierszowi niczego nie brakuje, i jestem nawet przekonany że autor wiersza bardzo dobrze wie, że temu wierszowi niczego z walorów dobrej twórczości nie brakuje. Przepraszam, mylę się, autor ma rację, że zamieszcza ten wiersz tu, gdzie zamieszcza, bo przecież ludziom ze świata, ten wiersz nie ma prawa się podobać. Już nawet nie musi chodzić o treść wiersza, tylko o to, że dla ludzi ze świata, ten wiersz po prostu jest, bo musi tak być, co najmniej za staroświecki. Że co to za wiersz, w którym bez mała wszystko (od a więc do zet) wiadomo. Chociaż, wątpliwości małe zawsze mogą być, bo gdzie ich nie ma, tym bardziej, że gdy kto tylko będzie chciał (z ludzi ze świata), to się mogą (te wątpliwości) rozrosnąć do niebotycznych rozmiarów. Lepiej więc dla autora, żeby nikt nie chciał, zwłaszcza w innym miejscu. Pozdrawiam autora i ludzi ze świata.