
WiJa
Użytkownicy-
Postów
2 921 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez WiJa
-
"A przynajmniej oceniający nie możne być zaślepiony swoimi poglądami i preferencjami, do tego stopnia, żeby w czymś innym widzieć tylko i wyłącznie same negatywy" Kolega poda jakieś przykłady pozytywów, czy tylko wpadł pogaworzyć, z misją miłości ? ;) P.S. "nie zostawią człowieka samego sobie i ze sobą" To, jak rozumiem, jest formą inwestycji na przyszłość - ja tobie, ty mnie... ;) Rozdajesz minusy na lewo i prawo, i takie jest Twoje prawo i nie ma czego dociekać – dlaczego? Przynajmniej ja nie będę. Ale będę coraz częściej na lewo i prawo stawiał (siał) plusy. Dlaczego? Częściowa odpowiedź zawiera się w moim komentarzu pod wierszem Stefana Rewińskiego. Może tylko dodam, że wspieranie tych (i to jakżeż różnych), którzy nie mają siły przebicia (bo po części nie mają też kliki), a którzy na to, tak czy inaczej zasługują, być może moim priorytetem, jeżeli tylko będzie warto (o jakich wartościach by kto nie myślał). A przynajmniej daleko jestem od tego, żeby tylko gardzić i wyżywać się (nawet za słabszy wiersz, jeden czy drugi). Pozdro
-
Muszę powiedzieć, że ciekawe, a nawet intrygujące są Twoje Maracie wywody, jest nad czym pogłówkować. A co do Twojego pytania na Forum dyskusyjnym (które zresztą szybko usunąłeś), to moja odpowiedź brzmi tak: A najbardziej jest to sentyment, który kojarzy się z czymś słodkim, bo refleksja bardziej z czymś gorzkim, nawet jeżeli może osładzać, i często osładza życie. Tym sposobem gorzka przeszłość, może być bieżącą (żywą) słodyczą, jako że człowiek nieustanie dąży do przyjemności vel szczęścia. I to nawet wtedy, kiedy nadmiar szczęścia nie jest już szczęściem, chociaż też nikt nie powiedział, że musi być utrapieniem, ale bywa, i wtedy to nawet życie traci sens vel cel. Dlatego też człowiek, co ino obiera sobie nowe cele, chociaż de facto jest to tylko obieranie nowych dróg do jednego niezmiennego celu (który to cel, każdy może nazywać inaczej, a nawet uważać za co innego /od innych i jednego/), ale tak, czy inaczej jest tylko jeden. Pozdro Ciekawie piszesz WiJa. Przepraszam, że nie oceniam Twojego wiersza (tym samym unikam stawiana plusa), ale i tak bardzo dobrze wiesz, że bardzo wysoko stawiam Twoją twórczość, w której cenię sobie dobitność i prostotę. Ale ostatnio żyję swoim wierszem i nie mogę się nadziwić sobie, że taki zły wiersz stworzyłem (i to w podwójnej wersji). Tzn. zawsze wiedziałem, że jest to wiersz kontrowersyjny (jak i zresztą cała moja twórczość), ale że aż tak bardzo na nie! Broń Boże, żebym miał żal, czy nawet cień pretensji do Ciebie i innych, bo w końcu stawianie plusów i minusów jest świętym prawem i przywilejem oceniającego, i chwała, że tak waśnie jest. Ale dochodzę do wniosku, że ja sam byłem za ostrożny w ocenianiu czyichś wierszy, bo jeśli tylko miałem jakieś wątpliwości, to powstrzymywałem się od wykorzystywania tego przywileju oceny. A teraz to, kto wie, jak będę oceniał, czy nie warto stawiać, np. plusa już na samą zachętę, oczywiście, jeżeli tylko będą w wierszu choćby przesłanki talentu na lepszą przyszłość, wykazanie się z wiekiem. Bo lepsze to, niż jakiegoś młodego twórcy zniechęcenie do twórczości, nawet jeżeli istnieje niebezpieczeństwo przecenienia, przedobrzenia (przewartościowania in plus) twórcy, który przecież może się nie sprawdzić z czasem. Ale ostrożnym, a przynajmniej za ostrożnym, tak czy inaczej, nie trzeba, ni wolno być, w końcu mylić się jest rzeczą ludzką, nawet jeżeli po drodze ktoś może ucierpieć, czy tylko stracić na tym, bo zyskać może więcej. Itp., itd. Pozdro
-
Czytając ten wiersz i to wszystko, co o tym wierszu już napisano, muszę dołożyć swoje pięć groszy. Oczywiście, że ja, zresztą jak i większość komentujących ten wiersz i tego typu (w zaniku, a przynajmniej w mniejszości) twórczość, nie jesteśmy miłośnikami takiej twórczości. Tylko, to, że się nie jest zwolennikiem czegoś, wcale nie oznacza, żeby to odsądzać od czci i wiary. A jest wręcz odwrotnie, kto nie docenia innych wartości, czyjegoś zdania, nie zasługuje na szacunek. A przynajmniej oceniający nie możne być zaślepiony swoimi poglądami i preferencjami, do tego stopnia, żeby w czymś innym widzieć tylko i wyłącznie same negatywy. Bo na świecie mało jest rzeczy jednostronnych, a kto więc ma wyrozumiałość do innych wartości i stanowisk, tak samo do niego inni będą mieć szacunek i wyrozumiałość, tym bardziej w biedzie (nie zostawią człowieka samego sobie i ze sobą). Patrząc więc na to wszystko z takiego (obiektywnego i rozjemczego) punktu widzenia, to trzeba przyznać, że nawet mając takie czy inne obiekcje, nie ma jednej racji, przynajmniej w tej dziedzinie. Pozdrawiam, i proszę do końca (bez względu na przeszkody) być wiernym sobie.
-
Muszę powiedzieć, że ciekawe, a nawet intrygujące są Twoje Maracie wywody, jest nad czym pogłówkować. A co do Twojego pytania na Forum dyskusyjnym (które zresztą szybko usunąłeś), to moja odpowiedź brzmi tak: A najbardziej jest to sentyment, który kojarzy się z czymś słodkim, bo refleksja bardziej z czymś gorzkim, nawet jeżeli może osładzać, i często osładza życie. Tym sposobem gorzka przeszłość, może być bieżącą (żywą) słodyczą, jako że człowiek nieustanie dąży do przyjemności vel szczęścia. I to nawet wtedy, kiedy nadmiar szczęścia nie jest już szczęściem, chociaż też nikt nie powiedział, że musi być utrapieniem, ale bywa, i wtedy to nawet życie traci sens vel cel. Dlatego też człowiek, co ino obiera sobie nowe cele, chociaż de facto jest to tylko obieranie nowych dróg do jednego niezmiennego celu (który to cel, każdy może nazywać inaczej, a nawet uważać za co innego /od innych i jednego/), ale tak, czy inaczej jest tylko jeden. Pozdro
-
Żeby aż niesamowicie, to chyba nie, ale jest trochę zaszyfrowane, zresztą jak na satyrę przystało w której dominuje gra słów. No i wiersz, jak to wiersz (każdego każdy) jednym się podoba, drugim mniej, a trzecim wcale. A co do tego wiersza i Twojej oceny, to chociaż cieszę się z tego, że nie negujesz jego najsilniejszej strony, czyli właśnie gry słów; czyli nie uzasadniasz kiepskość tego wiersza, wyłącznie jego najsilniejszą stroną – grą słów, acz w całości jest to trudny, a nawet bardzo trudny wiersz, zresztą jak chyba każdy mój wiersz, ale cóż zrobić, taki mój urok, co dla jednych jest dobre, a dla drugich złe, a dla trzecich obojętne. No i ten wiersz miał również wywołać i właśnie wywołał uśmiech, ale zarazem ten wiersz ma skłonić do pewnej refleksji, a przynajmniej zastanowić się, tyle nad zdrowiem, co nad postrzeganiem zdrowia i innych rzeczy związanych, tyle ze zdrowiem, co z człowiekiem. Dziękuję za wizytę. Pozdro
-
Czy Ty naprawdę nie słyszałeś o czymś takim jak gra słów, kiedy nawet w Twoim ostatnim wierszu można znaleźć namiastkę takowej. Pozdrawiam w moim ostatnim wierszu gry słów nie było. Wiersza też już nie ma, bo jednemu TWA się nie podobało, że mi ich wiersze sie nie podobają Odróżnijmy grę słów od stylistycznej strony wiersza. Gra może być, ale "gra słów" odnosi się do wielu słów, a nie do jednego, tak jak jest to tutaj. Wiersz jest slaby. Zresztą Twoja negatywna ocena wiersza też jest dla mnie wielkim zaszczytem. Dlaczego? Domyśl się sam, ale co tu się domyślać, kiedy wszystkie Twoje oceny to jedna wielka przewrotność (przynajmniej dla mnie). A wiersz, jak był, tak jest, i to jak najbardziej zbudowany na grze słów (jakbyś zaprzeczał, widać to zielono na zielonkawym). W końcu, nawet Szekspir stosował grę słów. I wcale nie porównuję się z Szekspirem, tylko mówię, że każdy na swój sposób (predyspozycje i preferencje) używa tej literackiej możliwości – po prostu gry słów (nie mylić z grą słowną); tym chyba lepiej i/bo tym trudniej, jeżeli gry opartej na jednym słowie, ale i tak nie na jednym, przynajmniej tu w wierszu w wersji podstawowej, a szkoda. W końcu Aria (koncert) na strunie G jest tylko jedna (przynajmniej J.S. Bacha). Pozdro
-
Może, dobry wierszjest dobry, ale mi to nieśmieszne Wiersz jest niedobry, i jego obrona via litość wobec chorych jest chyba żałosna. Kojarzy mi się to próbą wykorzystania krzyża do postawienia pomnika pewnem nieudolnemu prezydentowi. Gdyby to o mnie chodziło, ale przecież poniekąd chodzi, bo oczywiście czuję się obrońcą tego wiersza (nic nie ujmując i nie dodając Fly Elice), to porównanie mnie z Obrońcami Krzyża spod Pałacu Prezydenckiego (którzy bez względu na okoliczności /przeszkody/ pragną i chcą świętego i świeckiego uczczenia tylu tragicznie zmarłych w służbie Polski) uważałbym, i uważam za wielki zaszczyt. Pozdro
-
Czy Ty naprawdę nie słyszałeś o czymś takim jak gra słów, kiedy nawet w Twoim ostatnim wierszu można znaleźć namiastkę takowej. Pozdrawiam
-
To jest życie - nie dla zdrowych. To niezdrowo zdrowym być gdzie wszystkich wszystko boli a najbardziej twoje dobre zdrowie.. Jeśli już nie fizyczne bo czy to wiadomo co widać (poza niezłą ruiną) - to co najmniej chory na umyśle żebyś się nie czuł zdrowszy od zdrowych. I pewnie gdybyś tylko mógł kręciłbyś się chory jak nakręcana zabawka ale czy tak zdrowo zakręcony jeśli podług chorobliwych obsesji i uprzedzeń. Poniżej jest pierwsza wersja powyższego wiersza, a przedstawiam ją dlatego, bo może pomóc rozszyfrować wersję drugą, zresztą już końcową, ale czy ostateczną - sam chciałbym wiedzieć. człowieku - zdrowym nie można być to jest życie - nie dla zdrowych bo niezdrowo zdrowym być gdzie wszystkich coś boli a najbardziej twoje zdrowie - jeśli już nie fizyczne (bo to wiadomo co widać) to widocznie psychiczne - a skoro jesteś bo musisz być tak czy inaczej niezdrowy to żebyś się nie czuł zdrowszy od zdrowych
-
Jest to, jeżeli nie najlepsza, to bardzo dobra Twoja rzecz, jeżeli tylko jest Twoja Maracie, jaką ostatnio z Twoich (acz nie do końca Twoich) czytałem (ale pewnie jest Twoja, bo inaczej byś zaznaczył, że nie jest Twoja). A bardzo dobra to rzecz (przynajmniej, jak dla mnie), bo właśnie taka szaradziarska, i trzeba się dobrze zastanowić nad tym, co się czyta, a w konsekwencji nad swoim życiem. Ale też najgłębsze i najwartościowsze prawdy życiowe, dobrze jest uchwycić, a właściwie przemycić do/dla czytelnika w lekkiej formie, bo wtedy zawsze co nieco (a przynajmniej więcej niż w poważnym wierszu) dotrze do odbiorcy (jeżeli tylko czytelnik nie jest czymś tak skołowany, że nawet nie może usnąć). Ale Fly Elika, Tobie to nawet trochę zazdroszczę, bo nie jest Ci wszystko jedno vel obojętne, bo jeszcze Cię coś tak wciąga, tak kołuje, że właśnie nie możesz zasnąć. Bo przeważnie to jest tak, że człowiek jest tak zmęczony, że mu się jedno co chce, to tylko spać. Znacz się, nie jest tak do końca, i przepraszam Cię Fly Elika, że ja sobie dywaguję, kiedy przecież jest konkretna przyczyna, czyli ból, a do tego, właśnie w takiej chwili nakłada się brak zaufania, i obawa więc przed samotnością, że aż nie możesz zasnąć (jak wynika z Twojego poprzedniego tu wpisu wierszem i pod wierszem). Ale nie tylko z takich sytuacji wychodzi się szczęśliwie, a przynajmniej zdrowym, tj., nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Pozdrawiam wszystkich
-
czekaniem jestem
WiJa odpowiedział(a) na wanesa_ciska utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Porównuję ten wiersz z poprzednim tu Twoim (Los żebraczy) i już miałem napisać, że poprzedni bardziej do mnie przemawiał (chociaż i tak mam do niego małe zastrzeżenia, co do drugiej końcowej zwrotki). Ale szybko dochodzę do wniosku, że jeden wiersz od drugiego jest troszkę inny (oczywiście, że nie chodzi o temat), chociaż oba są w Twoim stylu, czy(li) poetyce. Ale ten powyższy wiersz, wydaje się, że tak lapidarny, tyle jednak ma w sobie życia, że aż dziw bierze, że taki zwyczajny stan może być czymś tak wyszukanym. Widocznie to nie jest zwyczajna rzecz, i to nie jest zwyczajne uczucie, co człowieka czasami spotyka, że nie przechodzi się nad tym do porządku dziennego, tylko właśnie tkwi to coś w człowieku, uwypuklając się. I właśnie ten wiersz, to jest dobry przykład, jak pewnej preferencji skromność i pewnego rodzaju powściągliwość może być wystrzałowa. Acz (żyjąc już trochę, wiem, że pewnie) nie dla wszystkich, ale też, nie dla wszystkich jest wszystko, a nawet niejedne są elity (nawet w jednym temacie). Pozdrawiam -
Zgadza się co do joty, tekst jest trudny, a nawet bardzo trudny (ze względu na mój niekomunikatywny sposób wysławiania się i kojarzeń) do rozszyfrowania. No, i na pewno mojego tu wyjaśnienia wymagają ostatnie dwa wersy, których znaczenie jest takie: kto nie panuje nad czymś, to tym samym, to coś panuje nad kimś niepanującym nad tym i nad sobą. I nie ma co ukrywać, to że wiersz jest niezrozumiały, jest niestety jego wadą, i autora, czyli moją winą. Pozdrawiam
-
każdy w coś upycha swój grosz żeby być tu i tam teraz i potem nikt więc niczego nie robi bez powodu a tym bardziej bezinteresownie cała przyjemność po każdego stronie a kto czego nie ma to ma jego samego
-
Nie chcę się wtrącać do dyskusji. W końcu pana wiersze mają taką, a nie inną poetykę, czyli taki, a nie inny styl i urok, przywołujący takie, a nie inne czasy; rzec by można nawet, że stare dobre czasy. I w tym wierszu ewentualnej zmiany wymaga tylko jeden wers, i to jest, o ironio, wers dziewiąty; bo właśnie słodkie życie jest, i to dobrze umocowane w dwóch pierwszych wersach, a już słodkie życie w marzeniach, trzeba z kolei i po prostu oddać innymi słowami (nawet jeżeli to wyrażenie /słodkie życie/ jest kluczowe dla wiersza), czyli na zasadzie opozycji do pierwszych wersów. Np. tak: , bądź itp. Po prostu, żeby wiersz nie był przesłodzony (słodkim życiem), a więc, żeby też nie osłabiał dwóch pierwszych wersów, bo nadmiar, nawet czegoś dobrego, może być szkodliwy. A jeżeli już musi pozostać to słodkie życie w tym dziewiątym wersie, to nie ze słowem marzenie. Reszta jest kwestią gustu. Pozdrawiam
-
Spotkania (wiersz lustrzany)
WiJa odpowiedział(a) na Marat_Dakunin utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie chcę być rozjemcą, ani mającym jedynie słuszne zdanie, między mającymi odmienną ocenę tego wierszu, ale nic nie jest tak oczywiste, jak chcą i krytycznie widzą przeciwnicy tego wiersza, jak i zaaferowany swoim dziełem autor. Ale, Lecter [o ironio, z którym mało kiedy, co do ocen wierszy się zgadzam] na pewno wychwycił najsłabsze wersy wiersza, i dla mnie też nie ulega to wątpliwości (że to są jedne z najsłabszych wersów wiersza). Ale, i od razu to mówię, że te najsłabsze, czyli w literackim (a więc i poetyckim) sensie wersy, dla mnie są raczej niefortunnymi niż grafomańskimi wersami, i nie świadczą o całym wierszu. Wiersz więc dla mnie wcale nie jest grafomański. Inna sprawa, jak jest dobry, czy zaledwie, czy nawet dobry. Po prostu, acz nie koniecznie po prostu, to jest wiersz jak wiersz, czyli jak kto uważa. Ale nim, być może powiem kilka słów o tym wierszu, powiem, że odbijanie piłeczki, żeby Lecter podał definicję grafomani nie jest fer. To tak samo, jakby tenże zapytał autora o definicję poezji. Co tu się domagać czegoś, na co właściwie nie ma jednej definicji, i co każdy może przysposobić na swoją korzyć. A podanie czegoś zunifikowanego vel w przybliżeniu jest zubożeniem poezji. Tym bardziej, że wcześniej (w komentarzu) autor odwołuje się do tego, że woli rozumieć, i mam nadzieję, że rozumie na zasadzie odczuć, co pewnie w przybliżeniu sprowadza się do dwóch punktów, że je powtórzę: 1) intelektualnie rozkminić 2) sercem wrażliwym pojąć Jak tu więc podawać definicję (ścisłość) tego, co jest (z natury rzeczy) nieścisłe. Troszkę się jednak zagalopowałem, bo przecież są autorskie przepisy ars poetica, z jakich można wyciągnąć różne i przeróżne wnioski, ale chyba najczęściej takie, że teoria teorią, a praktyka praktyką. No i jeszcze powiem, że czytelnikowi raczej trzeba ułatwiać życie ze wszech miar, a nie odsyłać go do szukania po Internecie, czyli było od razu pod wierszem swoim, przedstawić wiersz Arsenija Tarkowskiego, co właśnie zrobiła pani Dorota [pewnie prawa autorskie temu nie były przeszkodą, bo w innym miejscu nie są, ale kto tam wie]. Można więc te wszystkie moje uwagi uważać za przygany, a można i za zalecenia, ale też można za trafienie kulą w pot. A co do wiersza, zawsze w takich i podobnych przypadkach mówię, że warto było go stworzyć, a właściwie przysposobić, w ostateczności choćby i po to, żeby tym wierszem tyle odczuć, tyle przeżyć, co wzbudzić takie kontrowersje. Pewnie na różnych portalach vel forach, różnie ten wiersz jest, albo będzie odbierany, i czy to jest, czy ma być źle. Przynajmniej ten wiersz nakierował mnie na nieznanego mi dotąd Arsenija, właśnie ojca, słynnego syna Andrei Tarkowskiego. No i na koniec, nie mogę być cyniczny i porównać przekład z lustrzanym odbiciem, ale muszę stwierdzić, że lustrzanka, przynajmniej teoretycznie daje większe twórcze możliwości (niż właśnie przekład), a co do wykorzystania tej szansy, można się przynajmniej sprzeczać. Znam, w miarę dobrze i cenię twórczość Akmeistów i kilku innych poetów rosyjskich, no i wiem, że inna jest specyfika wiersza rosyjskiego, którego śpiewność (związana z akcentem) jest nieprzetłumaczalna, a wierniejsze, wręcz śpiewne przekłady i naśladowania (jeżeli to nie są sensu stricte piosenki) uważane są za, delikatnie mówiąc, nieporozumienia literackie. Znaczy się, na pewno nie odkrywam Ameryki, ale przekładając, inspirując się, czy tylko lustrując z rosyjskiego (jak i z każdego języka) musi to być wyrażone, jak najbardziej specyfiką polskiego języka (brzmienia, znaczeń, odniesień, zwyczajów). Chyba, że ma się przyjemność z talentem czystej wody, który może łamać i łamie, jeżeli nie wszystkie, to niektóre święte reguły sztuki twórczej. Pozdrawiam -
Action painting, jak czytam w encyklopedii: „malarstwo gestu – technika malarska i nurt wewnątrz ekspresjonizmu abstrakcyjnego, polegający na wykorzystaniu spontanicznego, nieskrępowanego regułami malarskimi gestu bezpośredniego rozlewania (chlapania) farby na płótno”. No i dodać do tego pokrewny dripping,i wiadomo ze to jest na wskroś nowoczesna rzecz. A myślę tak o malarstwie, jak i o tym malarsko-poetyckim wierszu. Chociaż tak naprawdę nowoczesność nie jest znowu czymś takim odkrywczym, a tylko raczej (a może i właściwie) w obecnej dobie czymś rozpowszechnionym, przynajmniej w pewnych kręgach. No, ale jeżeli ktoś ma ku temu predyspozycje, to dlaczego by tego nie wykorzystywać. Tym bardziej, że na tym, jak widać może skorzystać i korzysta poezja. Trzeba tylko tak, jak się czuje „takie” i w ogóle malarstwo, czuć także „taką” i w ogóle poezję. Trzeba po prostu czerpać z mnogości, odmian, szans, możliwości, którymi obdarza nas świat sztuki. Tak właśnie, jak pięknie wykorzystuje to autorka w tym, i mam nadzieję, a nawet pewność, że nie tylko w tym wierszu, bo w końcu pamiętam jeszcze „Wieczerzę”. Pozdrawiam
-
Cieszę się, a wersy nowe, nawet jeżeli wchodzą w wiersz tak, jak właśnie wchodzą, czyli dla jednych lepiej, a dla drugich nie do końca, to jednak spełniają swoje zadanie (przynajmniej ja tak uważam). Mam jeszcze takie zdanie, nie koniecznie z tym wierszem związane, ale ja jestem zwolennikiem, że tak powiem, pewnej chropowatości w wierszu, bo chropowatość ma swój specyficzny urok, i jak uważam, jest bliższa naturze, niż (powiedzmy, że) coś ugłaskanego, wygładzonego na zicher. Ale na szczęście nie ma pewnie dwóch ludzi, żeby coś jednego podobało się im tak samo, ale bywa i tak, że różne (odległe, odmienne od siebie, a nawet/więc nie pasujące) rzeczy podobają się tak samo (bardzo, całkowicie, entuzjastycznie), acz każdemu po swojemu, czyli w swój deseń, li na swoją modłę. Pewnie na tej zasadzie, że sprzeczności (jeżeli tylko to są sprzeczności), w pewnym sensie przyciągają się, problem tylko w tym, czy jako wyrazistość z wyrazistością, wyrazistość z nijakością, czy jako nijakość z nijakością. Ale to już jest inna i zbyt zagmatwana sprawa. Pozdrawiam
-
Z wszystkich pana wierszy, które czytałem ostatnio i w ogóle (no może ich było około dziesięciu) ten przemawia do mnie najbardziej. Ale błagam niech pan coś zrobi z wersami – dziesiątym i jedenastym, trzeba je po prostu zmienić, bo najprościej mówiąc, te wyrażenia – są już ograne, a nawet zgrane. Już godzę się na wersy ze słońcem i burzą, ale cały świat rzucony pod nogi i miłość usłana różami za nic nie przejdą do współczesnej poezji (owszem wierszami są, ale tylko wierszami). No i zalecam pisać takimi zwrotami, jakich nikt jeszcze nie używał, a więc takimi, jakich pan jeszcze nie słyszał i nie czytał. A przynajmniej w innym kontekście takimi, jakich się często używa, bo są (powiedzmy że) niezbędne, czyli nie do zastąpienia (chociaż takich de facto nie ma). Pozdrawiam
-
Na stałe czyli na zawsze
WiJa odpowiedział(a) na WiJa utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
człowiek gdy ma zakręcone w głowie a praktycznie pokręcone życie to wtedy właściwie nie ma człowieka przynajmniej tym kim każdy myśli że jest bo był a przecież nie można ciągle zawracać uczyć się więc wszystkiego od początku trzeba z tym co jest czy bez tego tak być żeby nie być autsajderem – tylko jakim cudem -
Co za wyśmienity i pouczający wiersz, można nawet rzec, że pouczający „niczym”, a więc tym czego nie ma, czyli nicością. Ten wiersz po prostu, i jakże jasno wykłada w czym jest rzecz egzystencji ludzkiej. Że wieczne więc jest tylko to, czego nie ma, co nie jest związane, można by rzec, że z powierzchniowością bytu. Oczywiście, że ten wiersz można jeszcze interpretować, jako paradoks istnienia, i pewnie ta interpretacja jest bliższa temu, w co wierzy i ukazał autor. Ale warto w dobie materializmu i zalewu przeróżnych informacji, zastanowić się, co z tego wszystkiego, co tak nas ludzi pochłania, zostanie, a więc co jest czym, bo na pewno nie jest tym, czym myślimy, że jest. No i „Ptaki” to właściwie były tylko przygrywką do „Wiary”, która dla mnie jest pewnego rodzaju koncertem. Pozdrawiam
-
Masz cholerną łatwość pisania , albo mnie się tylko tak wydaje, że tak Ci łatwo to pisanie idzie. Ale czy idzie łatwo czy nie łatwo, musze stwierdzić, że nie są to tematy potraktowane przez Ciebie pobieżnie. Zresztą z reguły tak jest, że jeżeli się ma coś ważnego, a nawet istotnego do powiedzenia, to się przykłada do tego większą wagę. Czasami też tak jest, że się przykłada za wielką uwagę, i traci się przez to, tak lotność wiersza, jak i końcowy efekt. I nie wiem, czy wtedy sprawę trzeba odpowiednio rozważyć, wyważyć, wypośrodkować, czy może bardziej iść na żywioł, a nie iść więc na jakiś kompromis literacki. Ja jestem za tą drugą opcją, acz trzeba już mieć dobry warsztat literacki, żeby udźwignąć nieraz niewdzięczne (trudne dla piszącego) tematy. A co do powyższego wiersza jest on dla mnie małą zagadką (wszak jest to wiersz z kluczem), ale co też nie znaczy, żebym nie domyślał się o co w nim chodzi. Ale też nie ma dwóch ludzi, żeby jednakowo odbierali sztukę; i to jest wiersz poniekąd o tym właśnie, jak różni ludzie różnie widzą sztukę, tzn., że to samo nie dla wszystkich jest tym samym. No to więc z kolei zastanawiam się, czy tak ma być czy nie, czy to dobrze, czy nie dobrze, że ludzie nie chcą, czy nie mogą zobaczyć tego samego. Że jedno przemawia do nich bardziej, a co innego nawet wcale. W końcu na litość boską, i na irytację ludzką. Pozdrawiam
-
już nie widzę jaki jesteś piękny
WiJa odpowiedział(a) na Leokadia_Koryncka utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Ale pierwsza zwrotka, zresztą nie tylko pierwsza, to jest kunszt złośliwości kobiecej. Zresztą w każdej sytuacji z mężczyzną kobieta musi mieć rację; i ten wiersz to jest właśnie przejaw tego, a w najgorszym razie powetowaniem sobie straty (mężczyzny), wyżywając się (delikatnie, bo delikatnie, ale zawsze to) na nim, tj. dając mu do zrozumienia, że nie miał racji idąc w siną dal. Ale też wiersz rozwija się w stronę refleksji tj. niejakiego opamiętania się, czyli pogodzenia się z rzeczywistością, a więc rzeczowego przemyślenia sprawy; a kto wie, czy właśnie ten wiersz (w końcu jeden z Twoich najlepszych) nie zmierza do wniosku, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Pozdrawiam -
Z serii ŻYCIE
WiJa odpowiedział(a) na Jacek_Przyjacielski utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Jedna czy druga, ani drobna, ani żadna poprawka nie zmienią ogólnej wymowy Twoich wierszy. Tak po prostu piszesz, tak ujmujesz rzecz. Za bardzo nie wypowiadam się czy dobrze czy źle, ale na pewno na tyle poprawnie, żeby samemu według własnego odczucia dokonywać ewentualnych zmian (zresztą mniej istotnych). Zawsze, no może nie zawsze, ale najczęściej powinno się robić to, co się czuje, do czego ma się jakieś predyspozycje (wewnętrzną inklinację), i zatem robi się tak a nie inaczej. Ty widocznie masz predyspozycje do krótkich form i właśnie haiku (wcześniej tu zamieszczanych). Ale z twórczością jest tak, że nie wszystkim się podoba to samo, mnie np. najbardziej przypał do gustu haiku: „[Haiku nie maja tytułów! ;)]”, a inne mniej, albo wcale. A co do wierszy, to wolę już „samobójstwo” bo nie ma w nim takich oczywistości, jakie np. są w pierwszej zwrotce, w wierszu „Z serii ŻYCIE”. I rozumiem doskonale, że pierwsza zwrotka jest opisem, wstępem do tego co się dzieje dalej, ale pomimo tego nie jest to dobre, przynajmniej tymi słowami. Czeka Cię więc jeszcze sporo pracy, ale praca może być przyjemnością, nawet jeżeli niekiedy bywa przekleństwem. Pozdrawiam -
krakowianka biedna czy co
WiJa odpowiedział(a) na Fly Elika utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Mam nadzieję że jest to satyra, a nawet jestem pewny że to satyra, a przynajmniej taki ma wydźwięk ten wiersz. Acz można różnie rozumieć przesłanie tego wiersza, tzn. opowiadać się za sztucznymi koralami, albo za robaczywymi. Ja się oczywiście opowiadam za robaczywymi, ale prawdziwymi, oryginalnymi. I mam nadzieję, że istnieje taka furtka w tym wierszu, która nie jest zamknięta dla myślących po swojemu, choćby i staroświecko. I w ogóle uważam, że czym bardziej człowiek jest swojski, tym bardziej jest światowy. Po prostu uważam, że nie można, ni wolno wyrosnąć ze siebie, poniekąd z normalnego ludzkiego człowieczeństwa, na rzecz przypodobania się nowoczesności, czyli najczęściej nijakości, bo wszystko i nic mówiącego uniwersalizmu. Pozdrawiam -
Sztacheta nie jest symbolem chłopstwa. Jest po prostu symbolem zaszeregowania, równiłowki. Czyli czegoś (w konsekwencji) wstecznego, więc nawet zostawania za prawdziwą współczesnością. Bo żeby być człowiekiem współczesnym, to nie wystarczy być w szeregu, czyli tylko nadążać za wszystkimi. Tylko trzeba wystawać z szeregu, po prostu wyprzedzać epokę w której się żyję, trzeba w pewnym sensie być wybitnym, wyjątkowym, innym więc od wszystkich, i tylko sobą. Mówi o tym ostatnia strofa wiersza. A strofa druga mówi o pokonywaniu tego co jest, czyli że zaszeregowanie, zamknięte drzwi to szansa wyjścia, wybicia się z szeregu. Poniekąd dla wszystkich, a przynajmniej chcących, i coś robiących ku temu. Pozdrawiam