Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

WiJa

Użytkownicy
  • Postów

    2 921
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez WiJa

  1. Pewnie tak jest, jak piszą poprzednicy (w komentarzach). Cóż tu więc dodać, może tylko to, że ja bym uzupełnił szósty wers, na (powiedzmy) coś takiego, jeszcze bardziej lżejszego (bo przecież wiersz jest satyryczno-żartobliwy): wychodzę bo cóż mogę – czy coś w tym, czy innym rodzaju. Oczywiście tak, jak jest w oryginale, wiersz jak najbardziej ma swoją dobrą wymowę, i to autorską, a więc zapewne faktograficzną (faktyczną) wymowę. Tak więc, na miejscu aktorki, nie poprawiałbym jednak nic. Pozdrawiam
  2. Można nawet powiedzieć, że nie wiem, jakim cudem wiem to, co wiem, ale widocznie jakoś wiem. Po prostu, pewnie z natury rzeczy potrafię, choćby oddzielić głupotę od lekkomyślności, czy złośliwość od obojętności, chociaż skutki aktywności wszystkich tych czterech (chyba słabości ludzkich), i podobnych tym, mogą być tragiczne. I jeszcze potrafię odróżnić tych, którzy gmatwają, a gmatwają choćby dlatego, że we wszystkim usiłują się doszukać drugiego dna. Kiedy przecież wystarczy być nad wyraz człowiekiem, a nie potrzebować głupich (czy zwykłych nieudaczników) do szczęścia, żeby to na ich tle być szczęśliwym vel brylować. Ale jeżeli ktoś uważa, że jestem schematyczny w tym co robię, czyli w twórczości swojej, to odpowiadam, ten mój schematyzm jest tylko mają naturalną, a nawet wręcz potoczną mową, i co za tym idzie, taką, a nie inną twórczością. A już na pewno całe życie walczę z tym, żeby każdy tworzył naturalnym swoim językiem, nie koniecznie więc potocznym; a przynajmniej, naturalny język wcale nie musi być taki potoczny, chociaż bywa. Byleby tylko nie silić się na jakąkolwiek literackość, bądź na stylizację, czyli na pewną sztuczność. A co do moich wierszy, to każdy mój wiersz mówi o zgoła różnej, bądź odmiennej sytuacji (wyjąwszy różne wersje jakiegoś wiersza). Jest więc każdy mój wiersz tematem i obszarem, że tak powiem, autonomicznym, bo właśnie wynika z motywu, znaczenia, celu, przesłania, z rzeczy więc, które generują formę i sposób wypowiedzi. A to znaczy, że nie przemycam z jednego wiersza do drugiego, czegoś mniej, czy bardziej już uznanego, czyli, że nie powielam czegoś mającego wzięcie, ważnego, byle tylko innymi słowami przyciągać czyjąś uwagę, w istocie szafując tymże na lewo i prawo. Tym bardziej, że najbardziej to ja unikam wtórności, a wręcz przeraża mnie wtórność, albowiem nawet w starych, klasycznych formach można być sobą, poniekąd nowatorem, i pierwszorzędnym, a przynajmniej aktualnym, a więc nie wstecznym twórcą. Zresztą, główną kwestą w kształcie twórczości jest (o)powiedzenie (pokazanie) czegoś w sposób, jaki jeszcze nikt tego nie zrobił, tyle więc oryginalny, co zaskakująco odkrywczy i wciągający odbiorcę w treść, w temat, w sedno rzeczy. I na pewno nie zrobi tego żadna twórcza łatwizna, czyli pójście na taniochę literacką vel schematyzm literacki. W końcu, co najważniejsze, zawsze należy być wiernym sobie, albowiem nie da się żyć bez wiary, w konsekwencji w siebie (zresztą, jak i bez nadziei i miłości), a przynajmniej co to za życie. Powiem to jeszcze inaczej, powiedzmy, że po chłopsku, bo właśnie czymże jest dla chłopa być sobą, jak nie swojską wiernością, mądrością i uczciwością. Bo chociażby chłop był wybitnym naukowcem, czy politykiem, to tym bardziej jest z przekonania, z wiary, i z miłości (jeżeli jeszcze nie z przekory) chłopem. A może nawet dzięki temu, że chłop jest chłopem (wiernym sobie), jest na schwał człowiekiem. Nie byłbym sobą, gdybym te moje rozważania (a właściwie przekonania) nie zakończył w ten oto sposób: Niech będą błogosławieni, którym się po prostu coś podoba, a coś nie podoba, tyle samo z głowy, co z serca i duszy; a którzy więc nie kombinują, jak koń pod górę. Jak? Tak, że zdradzają, sprzeniewierzają swoje ideały, że wypierają się nawet siebie, żeby tylko udowodnić swoją wyższość i rację. Niech będzie dobre, co jest dobre, a złe, co jest złe, a nie więc podejrzliwie dobre, ani podejrzliwie złe. Niech tak znaczy tak, a nie, niech znaczy nie. Niech będzie wygodne, co jest wygodne, bo nie dlatego wygodne, że modne i najmądrzejsze.
  3. Dziękuje Droga WiJo za czytanie i odniesienie się do wiersza!Milo że doceniasz pomoc bardzo znaczną od Beatki! Nawet nie wiesz Droga poetko jaką jest przemiłą ,empatyczna osobą!!! Same poznanie jej sprawia przyjemność , nie wspominając o wsparciu rzeczowym! Samych serdeczności! Ania Wiem, i nie wiem. Ale cieszę się, że tak jest. Pozdrawiam – Wiesław
  4. Zastanawiający wiersz, i to bardzo. No, i ten styl, który jednoznacznie kojarzy się mi z mową bez obciachu, to coś, co się zdarza nie często, a jak już się zdarza, to autorzy posuwają się za daleko, tzn. w niepotrzebne np. szokowanie, najłatwiej wulgaryzmami. Oby więc autor zawsze powstrzymywał się przed przeholowaniem, co wcale nie znaczy, że wiersze będą mniej dosadne, a przy tym wcale nie myszą być (jak i nie są, i nie będą) obciachowe. Pozdrawiam
  5. Bardzo znaczący, jak i zresztą zręczny wiersz, i wcale nie jest to wiersz do sztambucha. Już pierwszy wers mnie zauroczył, dlatego, że kończy się słowem „być”, a więc nie słowem „byt”, co byłoby trochę za górnolotne, a tak to z „być” wers jest naturalny. Tak, że nawet zastanawiam się, czy musi być „byt” w czwartym wersie, ale przynajmniej jest kontrastem i przeciwstawieniem do naturalnego otwierania szafy. Mogę, a właściwie muszę jeszcze powiedzieć, że wiele osób może Ci tylko pozazdrościć znajomości takiej osoby. Pozdrawiam
  6. Mogę tylko autora pocieszyć, że nawet, jeżeli tak bywa, to wcale to nie musi być przeszkodą do tego, żeby żyć, jakby tego nie było. Po prostu życie raczej nie oszczędza nikogo, i każdemu zsyła jakieś przykre niespodzianki. Których jeżeli nie potrafimy ominąć, czy wyeliminować, to przynajmniej powinniśmy się nauczyć z nimi, tj. pomimo nich, czy wbrew nim, żyć, i nic sobie z nich nie robić (co najwyżej olewać je). Jak właśnie i pewnie robią ci, przedstawieni tu w trzeciej zwrotce. A przynajmniej nie ma co się przejmować, ani tym, że nas spotyka, co spotyka, ani tym, że niby inni, to mają łatwiej. Bo to tak dobrze, tylko z daleka wygląda, tj. takie tylko wrażenie coś, czy ktoś robi (chcąc nie chcąc na nas). Pozdrawiam
  7. Mają coś w sobie te Twoje wiersze, a przynajmniej dają sporo do myślenia. Że tak powiem (nieładnie), nie rozłażą się, a zmierzają do celu, do sedna, do istoty rzeczy. No i, jest to wiersz poniekąd dwuczęściowy (po dwie zwrotki), a Ikar jest raczej pretekstem do opowiedzenia o realizmie krępującym bohatera wiersza (oj, żeby tylko jego jednego). Ale zasadniczo wiersz ten ma też dwie puenty, czyli końcową (odnoszącą się do całego wiersza), i drugą, którą są dwa ostatni wersy czwartej strofy, odnoszącą się do drugiej, bardziej osobistej części wiersza (nawet jeżeli cały wiersz, jak najbardziej też jest osobistym wierszem). Pozdrawiam
  8. Jacku S. Takie miotanie się, jest tylko i wyłącznie wierszem, o kimś mi bardzo bliskim, o osobie więc, która jednak była dla mnie do końca niepojęta. Ale też doszedłem do wniosku i powiedziałem to również i właśnie w wierszu, że tak ludzie, jak i rzeczy niepojęte, są i mogą być (czy to z jakiegoś powodu, czy bez powodu), ale na szczęście kogoś. I nic więcej. Acz zdaję sobie sprawę, że to jest powiedziane, moim specyficznym językiem, a więc nie dla wszystkich takie oczywiste, a więc niepojęte do końca (i takie /to/ być może, bądź pewnie ma być). Pozdrawiam
  9. zaryzykuje stwierdzenie, że "czuje" co autor chciał przekazac wzglednie co autora gryzlo kiedy pisal tekst.. ale sposob wykonania jest skandalicznie słaby.. dopóki dopóty - jaka idea przyswieca umieszczeniu tego potworka? fajnie sie rymuje? czy autor nie zdaje sobie sprawy co oznaczają te zwroty i nie jest swiadomy błędu? Przyznaję, że wiersze również piszę na żywioł, a więc bez głębszego zastanawiania się, ale też tym stwierdzeniem (dopóki dopóty) nie powiedziałem nic ponad to (przynajmniej tak mi się wydaje) że, dopóki był ktoś, dopóty było coś. Wiem, że bardzo poprawną polszczyzną to powinno brzmieć dosłownie tak: Dopóki byłaś ty – dopóty było właściwie wszystko A ja poszedłem na żywioł, jak to często w poezji bywa i napisałem po swojemu, a więc: Dopóki dopóty byłaś ty – było właściwie wszystko Z tym, że mogłem dla ułatwienia zrozumienia, napisać przynajmniej tak: Dopóki – dopóty, byłaś ty – było właściwie wszystko A ja za bardzo chyba postawiłem na domyślność czytelnika, i wybrałem najtrudniejszą wersję, ale mnie się wydawało, że jak na wiersz (z pewną swobodą pisany), to ta najtrudniejsza wersja jest najodpowiedniejszą. Dzięki za zainteresowanie wierszem, i za uwagi. Pozdrawiam
  10. Pani Doroto, o tym, że „to” nie jest dobre, od dawna zdaję sobie sprawę, ale na pewno „to” jest w miarę ciekawe i na moje podobieństwo zrobione. Tak więc, jak i ja sam nie muszę być dobrym, tak i „to” nie podoba się i nie może podobać wszystkim, tym samym być dobre (nawet jeżeli dla wielu osób dobre i najlepsze jest tylko to, co jest złe dla drugiego). Ale będę się upierał, że „to”, to jest wiersz, a nawet nie głupi wiersz, w którym są (nie byle jakie) środki artystyczne. No i, ten wiersz, który, jak mówiłem jest moim odbiciem, wyraża więc moje rozumowanie, i moje odczucia, zatem moim, i tylko moim stylem mówienia i pisania. I na pewno to jest styl, że tak powiem, chropowaty, bo też właśnie ja sam (osobiście) taki chropowaty, gburowaty, nieokrzesany, dziki jestem. I lepsze chyba to, niżbym miał udawać, że jestem innym człowiekiem, niż jestem w rzeczywistości. I co za tym idzie (a co jest dość zasadnicze dla mnie), ten wiersz ma takie same trudności w porozumieniu się ze światem, czyli ze zrozumieniem czym jest, jakie to ja sam (osobiście) mam trudności w dogadaniu się z większością ludzi, których znam, a co dopiero z dogadaniem mi się z ludźmi których nie znam. Wszystko więc jest w porządku, tzn. ja sam nie jestem w porządku, czyli normalny, to i wiersz też nie jest w porządku (dobry), czyli normalny, przynajmniej tak, jak ja powinienem być, i wiersz powinien być w porządku, czyli normalny, jak wszyscy i wszystko. Pozdrawiam, i dziękuję za własne Pani zdanie, z którym się oczywiście nie zgadzam.
  11. Czarna Dama – Dzięki. Pozdrawiam
  12. Momentami wydawało mi się, że ten wiersz jest przedobrzony, że za dużo w nim szczegółów vel dekoracji, ale może nie. W końcu te wszystkie detale w tym wierszu też mają swój urok, a nawet charakteryzują wiersz, że jest właśnie taki, a nie inny. No to, chociaż na przyszłość radzę autorowi, żeby zbytnio nie szafował informacjami, że też trzy, czy cztery wiadomości mogą więcej powiedzieć o tym samym, niż sześć czy osiem informacji. Pozdrawiam
  13. Nie jestem zwolennikiem wierszy regularnych (a przynajmniej za bardzo regularnych), co nie znaczy, że nie potrafię docenić dobrej rzeczy, a ten wiersz, to zaiste dobra rzecz. Bo prawda życia, czyli rzeczywistość, w tym wierszu nie schodzi na drugi plan (za /poniżej/ formy), a wręcz uwypukla się, że tak powiem, wychodzi na jaw. Pozdrawiam
  14. Można więc rzec, że tak obcy dla siebie ludzie, całe życie gubią się i odnajdują w sobie. Wydawałoby się, że w tym temacie trudno coś ciekawego i dobrze powiedzieć, a jednak, jeśli się tylko czuje jak, to rzecz wychodzi, czyli odsłania się (zresztą jakże ładnie i trafnie. Pozdrawiam
  15. War With Org – Jan Wodnik – Leszek Nord – Cieszę się bardzo, i dziękuję bardzo za wgląd. Pozdrawiam wszystkich
  16. no to WiJa powiem Ci krótko; mam pretensje do Zacnej Autorki o to, że transplantację serca młodej dziewczyny staremu człekowi pokazała tak jednoznacznie bez możliwości pokrewnej interpretacji. A wystarczy trochę "manipulacji" międzywersowej i będzie git:) Pozdrawiam Aha! Dobrze wiedzieć, ale żałuję, że się sam nie domyśliłem, przynajmniej bardziej, niż wątpliwie domniemywałem. Nawet jeżeli sam jestem po przeszczepie, acz tylko nerki. Pozdrawiam
  17. Nikodem Ópatowski – W końcu nie wiem, do czego się odnosi Twoja krytyka, czy do mojego wiersza, czy do całej, czy do częściowej krytyki. Ja jednak uparcie twierdzę, że wiersz jest czysty i przejrzysty, chociaż nie koniecznie jaki łza. Widocznie nie dla wszystkich. Szkoda. Pozdrawiam
  18. Tali Maciej – Marat Dakunin – Racja Wasza, przepraszam, i to bardzo Tali Macieja, za osobistą krytykę. Pozdrawiam
  19. to są informacje dla czytelnika a reszta słów w tym wierszu to zwykłe zapychacze, które ni formą ni treścią nie są uzasadnione, więc w czym się czytelnik ma zgłębić. Jerzy Pilch w jednym felietonie spuentował prostota jest zasadą wielkich wynalazków jak i wstrząsających opowieści, lecz wiersz który czytamy w tym wykonaniu, nie opiera się na prostocie, a na utartych frazesach, wychodzi po prostu banalnie, a to już nie jest zaleta niestety nie wyniosłem nic z tej lektury pozdr Banalny to Ty sam jesteś, może nie tak bardzo w poezji, jak w krytyce. A choćby dlatego, że usiłujesz robić za cień samego H.Lectera. Owszem, dobry jesteś w tańcu, czy balecie, ale jak widać, za wszelką cenę usiłujesz to zniweczyć lizusowską krytyką. Gdybyś chciał dowiedzieć się coś więcej o wierszu, który tak dowcipnie krytykujesz, to sobie poczytaj powyższe uwagi, jakie miałem do Lectera. Pozdrawiam
  20. To nie przypadkowe słowa wyrwane z kontekstu lecz tkanka tego wiersza, coś z czym się pozostaje po lekturze. To rodzaj stylistycznego i logicznego "jąkania", rozdygotania formy i treści, nie pozwalającego na dialog między autorem a czytelnikiem. Oczywiście możesz ignorować te uwagi ale w tym wypadku, mój "upór" krytyczny podąża w ślad za twoim uporem twórczym - to zwykła konsekwencja... P.S. Prosiłbym o wskazanie miejsca i czasu, w którym kreowałem się na alfę i omegę, czegokolwiek... Oczywiście, że to nie są przypadkowe słowa, które wymieniłeś, bo to są (najogólniej mówiąc) łączniki słów kluczowych, czy najistotniejszych dla wiersza, które więc, jako same łączniki cóż znaczą, poza tym, że są słowami, jak wszystkie inne, ale oczywiście są bez sensu, jeżeli nie znaczą w całym wersie, w całej sentencji, w całej strofie. Czy naprawdę nie widzisz różnicy między tym, jak to Ty wymieniasz, zwrotka pierwsza: „Dopóki dopóty, właściwie, a przynajmniej, było” , a tym: Dopóki dopóty byłaś ty – było właściwie wszystko a przynajmniej to co było – było na swoim miejscu. Czy Ty zaiste nie zauważasz pewnej treści, i gry słów, i paradoksu. Zwrotka druga, Ty wyłapujesz: „nie było, a choćby, jeżeli jednak, to pewnie”, a ja piszę: A choćby tak nie było – jeżeli jednak ja to tak dobrze wspominam to pewnie coś w tym jest. Albo zwrotka trzecia, do Ciebie dociera tylko tyle: „a przynajmniej, są bądź ich nie ma...”, kiedy cała zwrotka brzmi: A przynajmniej tyle rzeczy na świecie jest niepojętych które są bądź ich nie ma bez powodu i na szczęście. Każda więc zwrotka jest pewną całością, i wszystkie trzy strofy, też są pewną całością, jednym słowem – wierszem. I nic na to nie poradzę, że nie według Twoich kryteriów, ale zapewniam Cię, że według, nie tylko moich kryteriów, bo swoje wiersze czytam publicznie i publikuję, i to nawet dość często, i bardzo dobrze wiem, jaki jest ich oddźwięk. Ale nie zaprzeczam, że tak, i takich jakich ja używam w twórczości słów, nikt inny w taki sposób nie używa. A poza tym, każdy Twój wpis, a uzbierało ich już się 6200, ja osobiście uważam, za kreowanie się na alfę i omegę tego Forum. Możesz tak nie uważać, wolno Ci, zresztą tak samo, jak i mi wolno uważać, jak uważam. Chyba, że admin sądzi inaczej. Pozdrawiam
  21. Nie łapię tego wiersza, zapewne w tym znaczeniu, jakim (o czym) ten wiersz jest dla samej autorki. Mam takie kłębowisko myśli, od operacji na sercu, a nawet sekcji zwłok, sam nie wiem, czy samej bohaterki wiersza, czy jakiegoś starego mężczyzny, aż do kontynuacji snu (marzeń sennych) z poprzedniej nocy. Czy może to tylko jest zwyczajny napad rabunkowy na jakiegoś starego mężczyznę. A może to wszystko widzi błąkająca się dusza, czy jeszcze to, jak nie tamto. I pomimo tego, że puenta wiersza, w ostateczności jest pozytywną puentą, a co za tym idzie, takim samym podsumowaniem wiersza, to jednak dla mnie ten wiersz jest rodzajem czarnego humoru (żeby nie powiedzieć wisielczego). Ale chociaż jest to swojskie i odważne ujęcie tematu, i dlatego też uważam, że jest to wiersz godny plusa. I życzyłbym sobie, żeby mnie inni krytycy oświecili, co do tego wiersza, ale broń Boże, żeby to była sama autorka, bo wtedy cała zabawa, z całą przyjemnością obcowania z tym wierszem straci sens i znaczenie. No i widzę, że egzegeta odbiera ten wiersz jednoznacznie, albo prawie jednoznacznie, a ja mam ciągle wątpliwości (ale nie co do plusa). Pozdrawiam
  22. Wiersz nieodparcie kojarzy mi się z pewnymi piosenkami, tak więc z piosenką Leonardo Cohena, jak i z piosenką Golec uOrkiestry (skoczną piosenką, którą śpiewa żona jednego z bliźniaków). Pewnie bardziej nawiązujesz do piosenki Cohena, przynajmniej w klimacie, ale co by nie mówić o nawiązaniach, jest to w końcu Twój wiersz i Twoje przeżycia (odczucia). I muszę powiedzieć, że przy czytaniu wiersza udziela mi się, już niestety, tylko, a przynajmniej bardziej pewna nostalgia (za czymś), niż czegoś/coś bliskiego wnosi codzienna niecodzienność w moje życie. Pozdrawiam
  23. H.Lecter - Przecież już Ci pisałem (czyżby tak dawno, że już nie pamiętasz), że wyrywając z kontekstu, z treści, jakieś słowa i określenia, które same w sobie określają tylko siebie, i nic więcej nie znaczą (poza tym że są właśnie słownikiem), to tak można (nimi) ośmieszyć każdy wiersz. Bo dopiero słowo z innym słowem i kolejnymi słowami nabierają znaczenia, jakoż mowa wiązana, a więc związana z czymś, czyli z tematem, z treścią wiersza. A Ty z uporem trzymasz się chwytów, poniekąd poniżej pasa, jak (nie przystało) na krytyka mieniącego się alfą i omegą tego Forum. Pozdrawiam
  24. dawniejbezet – H.Lecter - To nie tylko trzeba rozumieć, to jeszcze trzeba czuć, i ja właśnie i po prostu tak to czuję, i tak piszę. Acz każdy ma prawo do własnego rozumienia i odczucia; zatem cieszę się, że ludzie myślą i czują po swojemu. W końcu nie ma równiłowki, i nie wszystko musi się wszystkim podobać. Zresztą na szczęście. Pozdrawiam
  25. Człowiek tak czy inaczej (a choćby dlatego żeby nie skapcanieć) musi mieć nad sobą bat (jeżeli nie ma bata samozaparcia). I tym batem była i jest jak nie marchewka to kiełbasa. I lepsze to (jedno czy drugie) w osobie jednej czy drugiej niż być pod butem niepohamowanych zmysłów (żeby tylko swoich). I to ma wystarczyć – widać wyjątkowo komu nie wystarcza a komu za dużo.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...