Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Leszek_Nord

Użytkownicy
  • Postów

    1 541
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Leszek_Nord

  1. przybity kulą w rozwidleniu konarów umierał długo nie słyszał wystrzału tylko poszum wiatru w liściach i ptaki jak się zerwały drzewo go zarastało z każdym rokiem językami kory obejmowało mocniej zamykał się świat w ostatnim blasku guziki potoczyły się do zetlałych stóp światło zgasło nakarmione krwią wyrosło ponad inne ulubili je skrzydlaci drwale omijali ostatnie na polanie doczekało jak ktoś zaczął się pod nim modlić
  2. Januszu, muszę mieć lepsze dni na Twoje wiersze. Pozdrawiam. Leszek
  3. Dzięki Agato, końcówka wymaga rzeczywiście zmian, wyraźnie odstaje ale musi poczekać na lepsze czasy. Pozdrawiam. Leszek
  4. Ile trzeba przejść Jacku od "Wilka stepowego" do Twojego i być całkiem zadowolonym - to tylko ja wiem;) Pozdrawiam. Leszek
  5. Podoba się bardzo, usadawia się w moim świecie, jakby był u siebie, mości sobie gniazdo;) Gdybym miał narzekać, to odpuściłbym sobie ostatni wers. Pozdrawiam. Leszek
  6. Dobrze to Marku ponazywałeś. Dzięki. Pozdrawiam. Leszek
  7. ten chłopiec majtający nogami jest tak cudny, nie w sensie obrazu ale tego nie rozumienia wszystkiego wokół, że warto może trochę Marka posłuchać, by wiersz nabrał w siebie więcej tlenu.Pozdrawiam. Leszek
  8. Tłumy mogą wszystko popsuć, przesłonić słońce...Pozdrawiam.Leszek
  9. Góry zaiste pełne są szczęścia podobnie jak moje wyspy, tak samo idzie się krawędzią, gdzie błąd kosztuje życie...Pozdrawiam. Leszek
  10. Januszu, miło jest Cię tu gościć. Pod dnem łodzi robi się raźniej. Dzięki i pozdrawiam. Leszek
  11. Popsuty, psujesz mnie takim odbiorem;). Dziękuję i pozdrawiam. Leszek
  12. Wytarty ślad i ścieżki się zatarły. Czasem jednak człowiek znajduje się sam na sam z naturą i albo sobie poradzi albo przepadnie. Pozdrawiam. Leszek
  13. Tak jakoś moje pisanie zaczyna się od widzenia. Dzięki i pozdrawiam. Leszek
  14. co do Diogenesa jest taka przypadłość........................która daje się we znaki sąsiadom, rodzinom, administracjom.....................i zaprawdę - wielu poszło w te ślady..................a tekst - przechodzi obok... Michotynie, znam kilku takich, których przywołujesz. Nie potrzeba im wyspy. Leszek
  15. Dzięki Olu, wszystko się staje prostsze, bardzo sobie komplikujemy życie... Pozdrawiam.Leszek
  16. Dzięki, fantazji chyba tu sporo, bo w realu nie byłoby łatwo...Pozdrawiam.Leszek
  17. Wyczaiłeś to Wiktorze, wcisnąłem te przynależności w ostatniej chwili, potrzebuję trochę dystansu, by się do tego odnieść. Chciałem podkreślić, że nie da się z wyspy już zawrócić. Pozdrawiam. Leszek
  18. może pani pana nie zabiła, może tekst nie powala na kolana ale wyróżnia się. Chłopięctwo jest naszym przekleństwem ale też może być wybawieniem. Podoba się szczególnie "wina i para butów", wielu jest nas takich, dobrze wiedzieć;) Pozdrawiam. Leszek
  19. Powiedziała Dorota, która wie, co w duszy gra:) Dziękuję ślicznie. Pozdrowionka. Leszek
  20. zawieszona w mlecznym błękicie płynie w przestrzeni wyspa niedźwiedzi ścięta klifem zacumowała iglicą w morskim dnie pomiędzy nawleka się nitka brzegu na niej łódź z drewna leży do góry dnem bez masztu żagli i wioseł można w niej zamieszkać można gdziekolwiek indziej gdzie tak niewiele trzeba
  21. tak to jest, prawda w oczy. Utopia, za którą prędzej czy później przyjdzie nam zapłacić. Leszek
  22. Z jednej strony "ledwo dotykanie" istoty rzeczy z drugiej dosadność języka. Ryzykowny konglomerat ale po wczytaniu się coś pozostaje. Właśnie to zielone światło i pieprzyki o różnych imionach. Jak nadzieja, że nie wszystko jest "skurwione". Pozdrawiam. Leszek
  23. Pytania nie kumam, ale gdyby tak strzelić w odpowiedzi - to jest część projektowanego cyklu, każdy jego kawałek powinien odpowiadać za siebie, ale widocznie jeszcze długa przede mną droga. Pozdrawiam. Leszek
  24. Wiele pytań, najlepiej gdyby wiersz sam się wykładał w głowie czytelnika. Pierwsza wątpliwość - zdaję sobie z niej sprawę, ale mgła czy rżysko połyskujące rybami nie są groźne dla odbioru wiersza. Dlaczego syn śmieje się bezgłośnie? - trudno tak wykładać kawę na ławę, to opowiadanie jakie korzenie ma utwór. W skrócie opisuję sytuację rzeczywistą i magiczną. W rzeczywistości, która była udziałem autora, synowi nie wypada śmiać się z matki tak wprost. Ryby na polach zdarzają się z różnych przyczyn, nie tu je opisywać. Jest tu próba opowieści o cudzie sytości. Nie wiem, czy udana. Za pytania dziękuję. Mam nadzieję, że choć trochę coś rozjaśniłem. Pozdrawiam. Leszek
  25. Dobrze jest czasem przeczytać coś z prawdziwego życia. Pozdrawiam. Leszek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...