Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

BlackSoul

Użytkownicy
  • Postów

    1 240
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez BlackSoul

  1. Klasyczny kicz, kicz po prostu, tylko klasycznie ... nie lubię szufladek. Już chyba wolę "gówno zawinięte w folie aluminiową" niż kicz. Nie piszę pod publikę, ani do szuflady. Taką mam chyba terapię. Z drugiej strony pani pomysł z banowaniem kogoś tam jest niejasny ... może w pani towarzystwie to przejrzysta informacja ale mój świat nie operuje takim językiem Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za ocenę
  2. Przeczytałam z zaciekawieniem. Nie było głośnego huku jak z armat, tylko prawie niesłyszalny szept kobiety zdradzonej, która kochała i nie mogła o niczym wiedzieć. Podoba mi się nastrój, nie jest chaotyczny, wprost przeciwnie, jest jak jezioro. Bardzo dobrze, bardzo dobrze.
  3. oooo widzę że rzeczywiście dałam ciała tym teksem ... możesz troszkę rozwinąć, co jest takie koszmarne?
  4. Na zegarku piąta. Ulubiona pora dnia. Zachmurzone niebo, promienie przecinające je na pół - popromienne krojenie chleba. Na zegarku południe. Bezchmurne niebo za lasem, promienie nieatomowe - to ich blask który przedarł się przez miliardowy wszechświat. Dzisiaj jest dzień krojenia chleba, dzielenia się rakiem z naukową elitą świata. Boże Narodzenie pod koniec września. Patrzę w ekran okna i boję się, że nie dotrwam nocy, kiedy jej kochanice, wdziękiem Homerowskich syren, kuszą pijanych przechodniów, na spędzenie chwili w raju. Syreny spod moich powiek, mają piękne oczy letniego poranka. Odbijają się w morzu. Ich włosy barwy pustyni zakładają się z wiatrem, że piękniej od niego zatańczą. Mają lekką skórę, delikatną, aksamitną. Sprzedają siebie, każdą część antycznego piękna, każdą chwilę ambrozji, jaką jest - życie. Nad ranem widzę jak wracają, ulicą długą niczym pas Ziemi. Chwieją się ze zmęczenia, zmącony wzrok przerywa ciągłość. Chłoną przez skórę drobinki powietrza nabierając życia. Mogą to zrobić w każdej chwili. Mogą. Patrzę przez zamglone oczy na nie i nie widzę w nich siebie. Nie widzę mizernego uszytego z martwych. Jestem połamana na kawałki, obszyta nicią dentystyczną, wielką kupą części zamiennych, aparatury do podtrzymywania stalowych sporników. Nie widzę w nich ludzkich maszyn, które codziennie trzeba naoliwić, które zapomniały jak smakuje wolność, robienie wszystkiego nawet na zakazie. Chciałabym MÓC BYĆ dziwką, która ze wstrętem daje się pochłonąć pijakowi o pustym spojrzeniu. Chciałabym móc być, tym pijakiem który wie, że jest setnym z kolei, ale to go nie przeraża. Chciałabym móc i być, jedną z wielu nieproszonych ciotek, które dziwią się, że inni się dziwią, widząc je w progu swoich mieszkań. I tym co tak strasznie klnie na swoją pracę, bo zarabia za mało, bo ogromne mieszkanie, dobry samochód, żona i syn, to niewystarczająco dużo, dla kogoś takiego jak on. Tymi co biegają na szkolnym boisku za piłką nie wiedząc, nie zdając sobie sprawy z własnej wielkości. Móc, być na zawołanie mamy, która potrzebuje mąki na zrobienie ciasta. Być tą która może, a nie która wciąż potrzebuje mocy. Dzisiaj jest dzień kolejnej próby. Próby przeżycia
  5. Nie przypuszczałam takich reakcji ... To w ogóle miało być opowiadanie nad orgowy konkurs, ale (chyba) na szczęście skończyło się krótką opowiastką o życiu :) pozdrawiam
  6. Zachciało mi się żyć na kreskę. Notes w spożywczym za rogiem jest pełen moich złudzeń. Sprzedawca też się łudzi, siedząc za sterem wielkiej łodzi - kasy fiskalnej. Powiedziano mi, że jestem chora, na nich, na każdą kolejną godzinę spędzoną w smogu. Wydychają kłęby dymu, który chmurzy mi oczy. Mama mówi, że to dobrze, w końcu mam swoją estradę z dymem i halogenami. Każdy następny dzień jest jak zdobycie złotego medalu: radość wyrywa się z serca jak wyścigowy koń, trwa kilka sekund i znika, płynąc spokojnie po policzkach. Błyskają flesze, widać moją wątrobę, płuca, nerki. Przeprowadzają wywiad, pytają o to co zwykle: wiek, przebyte choroby, uczulenie na... . Jestem w centrum wszechświata, dochodzę do apogeum, żeby doktor Fortuna delikatnie zepchnęła mnie w dół, w realny ból stawów, głowy, zębów. Właśnie wtedy staję się przeźroczysta i złoto mnie nie leczy. Flesze wgryzają się w ciemność, pytania zamieniają się w bełkot, czuję się senna i zła. Czuję się niesobą , niewyobrażalnie nieswojo, wypełniana pustką jak gazowym ołowiem. - Co tam piszesz ? - Opisuje. - Co? - Kosze wyobraźni.
  7. Tomaszu pięknie to ująłeś , tak jak ja nie umiałam Zabieram i pozwalam sobie przypisać ten twór, jako własny dziękuję pozdrawiam :)
  8. tam gdzie nie ma miłości nie widzę cię skąpanej w blasku świętej przemawia przez ciebie dziwka którą pochłaniam pełnymi rękoma lubieżna kurwa na kołowrotku mam cię za pieniądze na udach na ustach szminka i przekleństwa zastygam na samą myśl o tobie ale ciągle wracam dzisiaj wyrwę się z kontekstu będę istnieć sama na pustych liniach między cząstkami białej ściany istnieć w braku
  9. a ja myślałam że składami się z materii , a atom to materia ... z fizyki nie byłam asem , więc jeśli aż tak się mylę, przepraszam
  10. Byłam kiedyś niebem. Miałam swoje humory, swoje lepsze i gorsze dni. Łapałam cię w sieć z chmur, nie dawałam spokoju w nocy. Zsyłałam na ciebie burze, grad i deszcz. Kąpałaś się w moich łzach. Oczy szerokie aż po horyzont, widziały cię nagą, widziały ubraną w liście. We włosach miałaś wrzos i igły. Nadal cię pragnę, każdą częścią atomowego ciała. Na równiku szykuję nam dom z piasku, a lodowce spływają ciekłą krą, do nóg. Daję ci czas na zgodę. Daję ci czas na pokochanie moich policzków z gliny. Góry przesuwają się do nas tworząc kolumnę, która trzyma w mocy moje sumienie. Już mnie nie więzi na atmosferze. Masz mnie na wyłączność, na stałe. Mgła otula nas do snu, jesteśmy razem. Ty i ja. Na wieczność. Na przenikliwość.
  11. ooo digartowicz widzę ;) pozdrawiam serdecznie... ech, no jak wszyscy to wszyscy http: //biankadesade.digart.pl/ (inny kryptonim operacyjny niż na orgu ;P)
  12. zniekształca serce zagłusza krew płynącą korytami mózgu zabawa w odkrztuszanie duszy dwa serca spięte nicią zerwane jak dzikie psy zabite jak bezbronne dzieci zniekształcenie źrenic - czasu zakrzywionych strun wskazówki na baczność, odwrócone tyłem cisza trwania za()cisze słów
  13. nawet tej dwuznaczności nie zauważyłam ;) dziękuję za pomoc (zastosowałam :P) pozdrawiam
  14. płynną watą szklaną zalewam oczy nabywam nowej ostrości widzenia patrzę w głąb pomieszczeń rysując podświadomie długość ścian hotelowych na wyłączność ty - fotelowy bury kot leniący się całorocznie a ja ? tylko okresowo
  15. mi się ten peryskop właśnie bardzo podoba, tylko to "się" NIE , jest zupełnie niepotrzebne
  16. kolejny przypływ w mojej głowie wszystko faluje z boku na drugi koniec łóżka myśli rozbijają się o poduszkę wypatrując przystani zmęczona bezczynnością wychylam się za burtę nocnego widziadła wyglądam słońca na horyzoncie firanek powoli zapadam w otchłań opuszczając peryskop czuwania ___________________________________________ ja bym to no, mniej więcej , bo ciaśniej i jak dla mnie przyjemniej :) , ale to tylko moje widziadło ;) pozdrawiam
  17. zniekształca serce zagłusza krew płynącą korytami mózgu zabawa w odkrztuszanie duszy dwa serca spięte nicią zerwane jak dzikie psy zabite jak bezbronne dzieci zniekształcenie źrenic - czasu zakrzywionych strun wskazówki na baczność, odwrócone tyłem cisza trwania za()cisze słów
  18. nie zawsze muszę się publicznie rozbebeszać panie Tomaszu ;) dziękuję za chwilę :) pozdrawiam p.s nie lubie chałwy , bleh
  19. Widzę że im człowiek bardziej obeznany w życiu tym ma więcej skojarzeń :D To cieszy :) Co do wnętrza ludzi to tak, tak chyba jest chociaż co będę interpretować , ważne jest odczuwanie :) pozdrawiam Kasia :)
  20. dziękuję :)
  21. dziękuję za miłe słowo i ciepłe przywitanie :) witam :)
  22. jestem w szoku, myślałam że nikt nie zauważy nawet że coś mnie porwało ;) miło mi to czytać, a co do małp - podobnosz my od małp pochodzimy :E :D serdecznie pozdrawiam :) :D
  23. Kiedy po raz pierwszy opada powieka, nie ma już nic prócz cienia - załamanie światła. Wnikliwość conajmniej połowiczna, rozkłada równo ręce. Dalej tylko spada, spada z góry biały puch - pył po wybuchu serca. Znajdują się światy, na potylicy buchają gwiazdy rdzenne mieszkanki nieba rozklejone wilgocią atmosfer. Oni, dwie rozproszone konstelacje małp na poręczach.
  24. BlackSoul

    proszę

    Mam :D:D:D:D:D:D:D:D:D Dzięęękuuujęęęę :D :*
  25. Emu R rozumiem że w swoich wypowiedziach bronisz swoją rodzinę, ale uwierz jest wieeelu lekarzy którzy odwalają takie szopki że to się w pale nie mieści. Chodzilam do poradni, do chirurga który od zawsze ma wielu pacjentów, nie dlatego że jest dobry tylko dlatego że wielu ludzi potrzebuje (w zimie czy w lecie) pomocy chirurga. Jego stała śpiewa cokolwiek by się nie działo "masaże, ciepła-zimna woda, napinamy mięśnie, gipsik i za 3 tygodnie do kontroli" , przez taką głupią gadkę, moja żepka wypadła sobie 5 razy i mam zerwane przednie ścięgno krzyżowe. Cudo prawda ? Znajomy który także był u tego lekarza i również dostał ten sam zestaw ćwiczeń został zapewniony że po 5-6 tygodniach bedzie mógł grac w piłkę (uraz kolana). Kolega wierząc lekarzowi zaczął grać w piłkę i ups, znowu doszło do kontuzji i musiał mieć operację , bo oczywiście lekarz nie skierował go na specjalistyczne badania, bo po co ? Większość lekarzy to zakłamane świnie które chcą tylko zarabiać pieniądze na nieszczęściu ludzi. WSTYD ! Przychodnia znajduje sie w Gliwicach i zapewne Gliwiczanie dobrze wiedzą o kim mowa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...