Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Grażyna_Kudła

Użytkownicy
  • Postów

    3 602
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Grażyna_Kudła

  1. To dla "domnych" to jakiś żart? Bezdomni, i owszem ale czy "domni", jest coś takiego? Poza tym chyba z liczbami raczej na wyrost w tym zakresie: "wypluwam miliony w sektach pomocników rozdaję wizytówki" Jakoś nie znajduję uzasadnienia ani dla milionów, ani nawet dla setek. Może dziesiątki, albo pojedyncze sztuki? Tu potrzeba szerszego zakresu widzenia, niestety. Żart? Zapewniam, że w tej materii, nie stać mnie na żarty. I chwała Ci Panie, że taką mnie stworzyłeś.
  2. mówią że jestem jakaś inna nie dbam o ciuchy na czasie taką mnie wylansowali i z tym mi dobrze poruszam się ociężale z brzuchem pełnym obcych ale prę wciąż do przodu wypluwam miliony w sektach pomocników rozdaję wizytówki z adresami do wypełnienia drzemię w pośpiechu szukam punktów dodatnich w niepewnym rozkładzie zajęcia reguluję na przypadek w wolnych chwilach szamanka zaczynam obrzędy tworzę organiczne syndromy umysłowego pomieszania dla domnych jestem niczym a stoję na początku przed numerem jeden jestem jakaś inna i dobrze mi z tym to tylko kalendarz krwawi kolejnym wyrwanym dziś
  3. A mówią, że z góry widać lepiej :) Wiem, Januszu, co zrozumiało słońce, kiedy "zrównało się" z człowiekiem. Przychodzą mi na myśl znane powiedzonka, przykłady z biblii, ale nie będę nimi sypała. Powiem, że zadumałeś. Może to już czas na ten rozrachunek z samym sobą, z drugim człowiekiem, zanim ogarnie nas listopadowa szaruga. Dajesz wierszem czas na przemyślenia. Pozdrawiam serdecznie :)
  4. Witaj, Ulko! Okazuje się, że nadzieja ma też swoją drugą stronę, bywa złudna, nie prowadzi do celu, dlatego lepsza jest wiara i działanie. Zawsze uważałam, że nadzieja, to wymówka dla leniwych :) W zakończeniu zrezygnowałabym z "dlaczego", niech czytelnik sam postawi sobie to pytanie? i sam na nie odpowie... Wiersz przypadł mi właśnie tym nowym wymiarem nadziei: niech odleci, jeśli nie daje oczekiwanego. Pozdrawiam serdecznie :)
  5. A! Niechcący do tytułu wskoczyła mi litera "w", przed drugim wyrazem ;)))
  6. Nie wiadomo, kto tu bardziej robi za diabła i peel chyba sam to daje pod rozważenie w zakończeniu. On, diabelsko roztacza przed nią eden, bo diabelnie czegoś od niej chce. Ona, diablicą zwana, obnaża się aż do kości, co chce w zamian?? Wszyscy przychodzimy na świat diabłami. A co jeszcze zobaczyłam w wierszu? Potężną dawkę dusznego, perwersyjnego seksu, aż po jelita. Uff... Już jestem fanką wiersza. Pozdrawiam, Cezary :)
  7. Nie wiem, czy nie lepiej bez "jakosiów" we wnętrzu, może sam tytuł już to wyjaśni? Skórę bym zmieniła, jeśli w zestawieniu z gałęziami, korzeniami, liśćmi, to według mnie jest za "ludzko" Może "powłokę"? Bo myślałam o korze, ale jest dalej. A powłoka taka uniwersalna jest. Dumam na zamysłem wiersza i oprócz tego, że wpis pod nim świadczy o specyficznej dedykacji, wnikam w tę symbiozę wszechludzką, bo jestem jej cząstką i podoba mi się to szczęście w zakończeniu, nic już nas wtedy nie różni. To piękny, głęboki wiersz, Aniu. Pozdrawiam serdecznie :)
  8. Jeśli uśmiechy zaszufladkowane, to szuflady uśmiechnięte :)) Pomyśl Kredensie o zlikwidowaniu jednego "tylko" w: tylko ten jeden jedyny raz szkoda tylko że nie dla mnie 2X właśnie, też jakoś nietenteges. Pozdrawiam :)
  9. Granice zawsze dobrze mi się kojarzyły, zwłaszcza, jeśli sama je sobie wyznaczałam i baczyłam, by ich nie przekraczać Tu natomiast, kojarzą mi się z wyznaczaniem własnego terytorium, do którego "wstęp wzbroniony", ale myślę, że chodzi po prostu o możliwość niedzielnego wytchnienia, bez najazdu bliskich "obcych" :)) Nie chwytam zakończenia, czy istnieje pożądany lęk wysokości, jeśli ten jest "nie w porę"? Dla mnie każda fobia jest niepożądana, a przed "upadkiem" powinna chronić raczej ostrożność, rozwaga. stopy łakną kilku kroków w butach - to jest świetne, często tak mam ;) Wsiąkanie pod skórę dachu, też... Pozdrawiam, Nato. :)
  10. To, co 'zapalala zmysły na chwilę' powinno trwać, zapłonąć, a gaśnie. I Tobie, Krysiu pięknie to się zinterpretowało, dziękuję. To właśnie chciałam przemycić w tym sielankowym obrazku; mamy okazję zdobyć szczyt, a zadowalamy się namiastką, nawet jeśli góra sama się nam przychyla. Serdeczności, Grażyna :)
  11. Brak alkoholu pewnie zapina te chichoty "niedopitym" :)) Pozdrawiam, Kredensie :)
  12. Tu wszystko jest nie tak, Elu. Wypisz, wymaluj "polskie" świętowanie. Zostaje tylko smród moczu. Chociaż starałam się jeszcze przemycić tu drugie dno, bo takie "brania" są nagminne w naszym życiu, zamiast lirycznie, robi się sztywno. I chyba to wychwyciłaś, stąd taka Twoja opinia. Pozdrawiam słonecznie z jesienną nutką. :)
  13. Ja jestem raczej piwoszką, ale ono trochę "zamula", a leje się go tyle na wszelkich imprezach, że tonie w nim akcent świętowania. Pozdrawiam, Oxy. :) To prawda. Na uroczyste święta powinno sie lać jednak wino. :-) Pozdrówka! Szczególnie na tej, jak wyżej. :)
  14. Grażyno, bardzo Ci dziękuję za poświęcony czas, miłe słowa pod adresem wiersza, przenikliwość i uwagę. Zmieniłam za Twoja radą. Czy tak jest lepiej? Pozdrawiam serdecznie. jest jeszcze śpiewniej, wg mnie i tak jak pisałam wyżej. Każdy czytacz będzie wiedział, że konająca róża, to odrzucona miłość. Jeszcze raz wyrażam swoje uznanie dla kunsztu. Serdeczności. :)
  15. Ja jestem raczej piwoszką, ale ono trochę "zamula", a leje się go tyle na wszelkich imprezach, że tonie w nim akcent świętowania. Pozdrawiam, Oxy. :)
  16. Fajnie odebrałaś, Nato. Ale ja tak trochę w inną stronę chciałam. To taki śpiew marzeniowo - życzeniowy, oby jedno drugiemu się nie "wtrącało" Tegoroczne winobranie, miast polskim winem, zalane było piwem rozcieńczonym w nalewaku i straganami z chińską tandetą. a królowało wino słowackie, a gdzie nasza tradycja? Bachusowe święto pachniało mi zawsze polskim winkiem i erotyką... Pozdrawiam :)
  17. podwinięty wąs szuka zaczepki napina się dumny z dojrzałych gron czas na wino i nalewki niecierpliwi się tron ze zmierzchem obmacuje szybę pożółkły z goryczy chmiel zazdrośnie wyciąga szyję: chwałę ze mną dziel w drewnianych domkach winiarze zapraszają do uczty zielony gród zanim opuszczą plantację beczki pójdą w lud chichoty spięte ustami cumują miękko w słodkim odbiciu do dna wychylone puchary drażnią kubki języków wypełniona po brzegi winna szachownica pora zaśpiewać nim świerszcze ucichną szkoda że noc z objęć Bachusa odpływa arterią piwną
  18. Dziękuję za przychylne słowo pod wierszem. Pozdrawiam, Magdaleno. :)
  19. Oxy, Twój wiersz pobudza do refleksji na te jesienne wieczory, długie i do wypełnienia. A myśl z wiersza na pewno nastroi do rzewnych refleksji, bo któż z nas nie doświadczył odrzucenia, albo sam kiedyś nie odrzucił tego, co w człowieku najlepsze. Mała dygresja, choć wiem, że to trudna forma i z nią uporałaś się znakomicie, ale gdyby "jak miłość" czymś zastąpić, nie dopowiadać, wtedy w zamyśle, właśnie tę różę będzie można utożsamić z miłością. Np: odrzucona, samotnie umyka Coś w ten deseń. Ale wiersz oczywiście Twój. Jest przepiękny. Serdeczności :)
  20. Są winy, których nie da się naprawić i wtedy trzeba swoje "odsiedzieć" za kratami sumienia. Nie zgodzę się z "boską karą", raczej sami ją na siebie nakładamy. Ale ja uważam, że wszystko jest możliwe, tylko trzeba znaleźć sposób... O wierszu powiem, że można pod nim porefleksić, ale wybrzmiewa mi jak zwyczajne użalanie. Moja rada dla peela, nie rozpaczać nad rolanym mlekiem, każde drzwi można wyważyć. :) Pozdrawiam, Januszu. :)
  21. Bardzo ciepłe i muzyczne zjesiennienie w Twoim wierszu, Ewo. Jesienie - ciepło, pozdrawiam. :)
  22. Ciekawe newsy zapodane z przymrużeniem oka, to dobry zwiastun jesieni. Pozdrawiam, Nato. :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...