Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

emil_grabicz

Użytkownicy
  • Postów

    733
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez emil_grabicz

  1. Widzisz Rakoski, jak szybko się uczysz? Już nawet boisz się u mnie kropki postawić, żeby orta nie popełnić. I o to chodzi. W taki właśnie sposób z konkwistadora zamieniłeś się w kopistę. Nic wielkiego, wróciłeś do siebie. Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za wrażenia, bo adrenaliną zrównoważyłeś mi nadmierny poziom testosteronu. hahaha :)
  2. Władek, cieszy mnie Twoja kontestacja i bunt przeciwko niektórym dziwolągom nowomody. Napisałeś to zgrabnie. Mam w swojej skromnej twórczości niejedną obronę Częstochowy. Powiem Ci w sekrecie. Pisz, jak uważasz, byle treść i uczucia w tym zawarte były prawdziwe. Zawsze znajdziesz grono czytelników. To wszystko, to suigenew pierdziajew, jak mawiał mój kolega... Tyle jest warsztatów ile nas wszystkich. Trzeba mieć rzeczywiście dużą dupę, żeby wszystko pomieścić, czego się jeszcze tutaj naczytasz, ale nie zrażaj się. Pisać każdy może, bunt sprzyja wenie. Garnek, który kipi zwabi wielu ciekawskich. Strażaków i pirotechników. Jedni będą gasić, a drudzy rozpalać. Najważniejsze, żeby nikt się nie poparzył. Sukcesów Ci życzę i dorzucam kopiejkę do Twojego rubla. Tak na szczęście. Pozdrawiam 
  3. Witaj mój francuski łączniku! Wiosną mogą się cieszyć tylko Ci, którzy ją mają w sobie nawet podczas zimy... pas de deux... serca i duszy. Hari, stęskniłem się już za Tobą... hahaha :)
  4. święte słowa, referencie ;) F.isiu, ja jezdem tutaj tylko gościem i nigdy nie twierdziłem, że wolny jestem od badziewności. To co, mam przestać pisać tylko dlatego, że ktoś tak uważa? A kimże jest ten ktoś? My tu wszyscy jesteśmy do siebie podobni, chociaż życie każdy ma inne. Roszczenie w tych warunkach pretensji do nieomylności i nazywanie poezji dobrą czy złą, jest czystym egzorcyzmem, bo takich specjalistów tutaj nie ma. Zresztą sama poezja jest nie do zdefiniowania. Poezja, to my. To tak, jak z kierowcami, którzy psioczą na pieszych, a za niedługo kiedy opuszczają swoje samochody i uczestniczą w chodzeniu po chodnikach, złorzeczą na kierowców, zapominając, co sami przed chwilą robili. W nas tkwi zło, a nie w naszej poezji. Nie ma świętej racji. To tak, jak z dupą, każdy ma swoją, ot co. Ukłoniki dla Szachrajki... ale się wyłoniłaś, szybciej niż przewidywałem. Pozdrowienia i... cmoczek.
  5. Zupełnie niezłe. Daje sporo do myślenia i nie brakuje w nim treści. Pozdrawiam :) Rakoski, Ty nie masz dla mnie litości. Wiem, dlaczego tak oszczędzasz słowa u mnie. Twoje słabości nie są Ci obce. Nie mam czerwonego pisaka, Rakoski, ale myślę, że sam poprawisz w tym komentarzu swojego orta. Rakoski, błagam, najpierw u siebie, u siebie na czerwono, a potem do innych. Warzysz niezłe komentarze, ale zupkę "pszypalaż" Rakoski, to nie moje widzimisię. Czegoś trzeba się trzymać. Zanim ustalisz poziom jakiegoś tekstu, wstąp na chwilę do słownika ortograficznego. Czeka na Ciebie z niecierpliwością. Twój ortograficzny Anioł Stróż, Emil Grabicz :) "Zupa może się nie zważyła, ale tekst i owszem. Nie widzę matriału do wiersza - ale to tylko moje widzimisię." Pozdrawiam Monsieur Rakoski
  6. Jolu, nic się nie przejmuj, tutaj na "Z"-ce jest wielu wybitnie "uzdolnionych" komentatorów, którzy piszą swoje wiersze nie zdając sobie sprawy z badziewnych walorów swojej poezji, ale przecież każdy może pisać i powinien. Nigdzie indziej tak dobrze, jak tutaj, nie wychodzi zachlewianie komentarzowego wybiegu. Takie epitety, jak pierdnięcia, wymioty, kosze, bardzo dobrze charakteryzują miejscowych aborygenów poezji współczesnej. Tutaj w cudowny sposób zamienia się dobre chęci w gnojówkę i pomyje. Twój wiersz nie jest wybitny, ale bez wątpienia nie zasługuje na takie rynsztokowe chluśnięcia. Ja mogę sobie wyobrazić wieszanie na palu a mam poważne problemy z przełknięciem czerwonych taczek rosnących w ogrodzie czy wyobrażenie sobie żółtej podwodnej piekarni. Sama widzisz, jak wielki jest rozrzut metafor w poezji. Artyści, miłość i prawdziwa poezja są zawsze trendy. Czas upora się z nowomodnym zalewem "ukrytych" romantyków, którzy wyrażają uczucia bez uczuć, brzydzą się tkliwością i ściskają syntetycznymi pancerzami ledwo bijące serce. oschłe miasta ocal poeci też chcą żyć pamiętaj Panie Twój wiersz zasługuje na czytanie i każdy, kto chce znaleźć w nim poezję, znajdzie na pewno. Pozdrawiam serdecznie, Centralne Biuro Sił Szybkiego Reagowania, referent Emil Grabicz :)
  7. Jezusie Nazareński! Rakoski, aleś się nabzdyczył... upuść trochę powietrza z kompresora, bo wiatr Cię porwie! Co tak lakonicznie? Czyżby jakiś odruch samozachowawczy. Boisz się pisać, żeby błędów nie narobić? Doprawdy, jak szybko rośnie narybek Wielkiego Kosz-ykarza z "Z"-ki. Macie jakieś szkolenia? NBA mogłaby koszy wam pozazdrościć, a Nowitzki aż pozieleniał z zazdrości. Rakoski, Rakoski, mniej zajmuj się zemstą a więcej konkretów zapodaj. Pozdrawiam robotnik polny w berecie z antenką, mutant Emil Grabicz.
  8. Kiedyś na "Węglobloku" w Kielcach, zwanych słusznie Klerykowem, chciałem przeprowadzić wywiad z wozakiem trudniącym się transportem węgla, czyli popularnym furmanem(proszę nie mylić z Foremanem). Dosyć szybko zeszliśmy na świńskie tematy, w czym pomógł mi mój talent empatii, bo furman, tak jak każdy mężczyzna, to świnia, do czego zresztą ci ostatni przyznają się bezkrytycznie. Kiedy spytałem go o uroki pracy w charakterze wozaka, żachnął się i mówi: "panie, a niech to chój spali, teraz przez te dziurę w niebie, co tą ja robią panie te lodówki, nikt kórwa nie chce wągla kupować, bo się robi coraz cieplij... Wyłączyłem dyktafon, bo jak sypnął wiązką siana, to myślałem, że spali mi moją 4-gigową kartę w telefonie komórkowym. Kiedy spytałem jak tam koń, czy bije go często jak furę na ful załaduje, to tak poleciał z tematem, że zeszliśmy do okresu jego dzieciństwa i martyrologii konia w ujęciu popularnym, tyczącym okresu dojrzewania. Boże, co ja się nasłuchałem... Myślę sobie potem w domu, czy nie dałoby się tego tematu omówić używając języka oględnego, z pewnym zacięciem naukowym, bo przecież temat jest znany, ale bez wulgaryzmów po prostu nie da. Posłużyłem się językiem ekonomistów, bo to język najmniej zrozumiały dla zwykłego zjadacza chleba i wyszło mi tak, że: -onanizowanie się we wczesnej młodości, to najtańsze pomysły oszczędzania środków i łagodne przechodzenie ze stanów wyjątkowych w stan określany zespołem gotowości kontrolowanego wypływu kapitału. -onanizowanie się w wieku średnim to próby rozliczenia się z przeszłością o saldzie ujemnym "winien" i kompensacja kapitału po stronie "ma", zwana niesłusznie syndromem deprecjacji potencjału początkowego. -uporczywa masturbacja do późnej starości to rezultat działania przymusowej dywidendy wynikającej z salda odsetkowego i chorobliwa obawa przed ryzykiem inwestycyjnym, będąca jedynie brakiem zaufania i formułowaniem fałszywej tezy, że lepszy "ptaszek" w garści niż w zwisie...inflacyjnym. Gdybyście jednak chcieli do źródła, zapraszam na Węgloblok w Kielcach. Tego się po prostu nie da powtórzyć, a o napisaniu nie ma nawet mowy.
  9. Portalowa Penelopa znowu wzruszyła mnie swoją bezgraniczną tęsknotą i oczekiwaniem. Nadczynność serca i piękno duszy, tworzy niezwykły duet. Napisane ręką dojrzałej kobiety, która życie zamieniła w czekanie... bez końca. A może ofiara z czekania jest samopalnym stosem samotności, która nie może pogodzić się z... samotnością? Któż jest w stanie zgłębić duszę kobiety, skoro ona sama tego nie potrafi. Prawdziwa Penelopa, po śmierci Odyseusza wyszła za mąż za Telegonosa, ale o tym rzadko się mówi, żeby mitu wierności nie odmitologizować. Jedynym znanym mi przykładem wierności po grób, jest łabędź, który paruję się raz w swoim życiu i po śmierci partnerki nigdy tego więcej nie czyni. Ten największy z rodziny kaczek ptak, jest absolutnym monogamistą. Gdzie nam do łabędzi... Ładny wiersz, Krysiu, bo nasycony łzami... jak nasze życie. Pozdrawiam serdecznie :)
  10. Cieplutkie te słowa, jak brzuszek najedzonego wróbelka. Wrażliwością mogłabyś obdzielić niejednego lub niejedną. Wzruszyłem się, naprawdę. Magiczny świat myślenia dziecięcego ma wymiar ponadczasowy. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że dzieciństwo, to najważniejszy okres w naszym życiu, i towarzyszy nam do ostatnich dni. Przeczytałem z przyjemnością. Wesoły wróbel kałużowy, e.g. Pozdrawiam serdecznie :)
  11. Przeczytaj siebie raz jeszcze, co napisałaś: "nie, Emil; to nie o to chodzi. staram się każdemu podawać rękę... chcę być niezależna i jestem... ... marudo. oczekuję szacunku dla mojego słowa, a wtedy potrafię uszanować każdą inność, każdy dysonans, chociaż się z tym/tamtym nie zgadzam i pod warunkiem, że nie jestem obrażana..." Ja myślę, że Ty nie czytasz nie tylko moich okołotematycznych dywagacji, ale również nie do końca czytasz swoje komentarze. Czy jest gdzieś w regulaminie ujęte, że oczekuje się takiej to a takiej poezji? Nie. Więc pozwól pisać innym. Każdy chce być wolny i niezależny. Wiesz czym mierzy się poczucie wolności? Mierzy się wolnością, na którą pozwalamy innym. Szacunek do słowa? Każdy by sobie tego życzył, to chyba oczywiste. A teraz Twój "pełen wolności i szacunku do inności" komentarz: Gdybym chciał Tośkę nr 1 skomentować, jak sobie pomyślałem, to żegnałabyś się dwa dni nogą. Nie uczyniłem jednak tego, bo ja widzę sens w pisaniu poezji przez innych, chociaż nieraz nie trafia do mnie wiele wierszy. Jeszcze jedno. Ja nie chcę Cię zmieniać ani z Tobą się spoufalać. To nie o to chodzi. staram się każdemu podawać rękę... chcę być niezależny i jestem... ... marudo. oczekuję szacunku dla mojego słowa, a wtedy potrafię uszanować każdą inność, każdy dysonans, chociaż się z tym/tamtym nie zgadzam i pod warunkiem, że nie jestem obrażany... Cześć i niech Wielki Manitou ma Cię w swojej opiece. :)
  12. "dzielny aptekarzu, twój lek szybko działa"... hahaha Zamykam tę puszkę pandory, bo obsiądą was muzy pomsty i smutku. Kasiu, dlaczego mam wkładać na siebie pokutny worek? Jetem św. Tomasz z Akwinu, cyco? Przecie sama napisała, "że czytamy i piszemy inaczej". Jak więc się tutaj dostała? Wbrew sobie? hahaha "sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało..." :) Trudno być mądrym, jak wąż i prostym, jak gołąb, ale dążenie do nawracania "niewiernych" romantyków jawi mi się, jako niewytłumaczalna nadgorliwość i przypomina Krzyżaków, "szerzących" jedynie słuszną wiarę. Myśli są wolne od cła, jak mawiał Luter, ale słowa już niekoniecznie, jak widać z dyskusji. Pozdrawiam uprzejmnie, romantycznym rzęs pokłonem... hihihi :) min.dlatego: spowiadać panu grzeszną duszę i w piekle leczyć nowe rany ... stłuczonych luster ostre włócznie zresztą cały utwór jest poetycką, merytoryczną i metafizyczną abstrakcją, kosmosem logiki. aha; daruj sobie nagminne wynurzenia okołotematyczne; ja ich nawet do końca nie czytam, nie interesują mnie/ nie mówiąc o pamiętaniu i nigdy sobie nie przeczę, a zagladam do wielu wierszy i "wierszy" :)) Teraz jestem znowu merytoryczny. Metafizyka sama w sobie jest abstrakcją z pogranicza absurdu, więc nie bardzo rozumiem... kosmos logiki? To chyba nie komplement, myślę, bo mi tu zupełnie nie pasuje. Skoro nie czytasz do końca wynurzeń okołotematycznych, to został Ci już niewielki krok do nie czytania w ogóle. Może poniechaj, jak mawia F.isia, nie chciałbym wywoływać u Ciebie alergenu rozmemłanego romantyka, bo czuję, że za niedługo opęta Cię demon zniszczenia i pędząc na oślep wymażesz naszą dotychczasową znajomość w wirtualnej czasoprzestrzeni. A może to oznaki zbliżającej się wiosny? Nie wiem. Nie zagłębiam się w temat, bo częste rozmyślanie jest utrapieniem ciała. To nie dotyczy krytyki. Ta jest dla mnie oczywista, lecz sposób jej prowadzenia wydaje mi się pełen nieuzasadnionej furii i zbliżającej się samozagłady. Czyżby nadchodził nieuchronny reset z pamięci? A może garnek kipi-jadło się warzy. "Czyń, coć się podoba". Pozdrawiam, ale powiem szczerze, niepewnie. :)(
  13. "dzielny aptekarzu, twój lek szybko działa"... hahaha Zamykam tę puszkę pandory, bo obsiądą was muzy pomsty i smutku. Kasiu, dlaczego mam wkładać na siebie pokutny worek? Jetem św. Tomasz z Akwinu, cyco? Przecie sama napisała, "że czytamy i piszemy inaczej". Jak więc się tutaj dostała? Wbrew sobie? hahaha "sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało..." :) Trudno być mądrym, jak wąż i prostym, jak gołąb, ale dążenie do nawracania "niewiernych" romantyków jawi mi się, jako niewytłumaczalna nadgorliwość i przypomina Krzyżaków, "szerzących" jedynie słuszną wiarę. Myśli są wolne od cła, jak mawiał Luter, ale słowa już niekoniecznie, jak widać z dyskusji. Pozdrawiam uprzejmnie, romantycznym rzęs pokłonem... hihihi :)
  14. Mam ciągle mieszane uczucia do wtórności, przeżuwania i prania tych samych słów. Całe nasze życie to katalog powtórek, kolejnych przeżyć i wszechobecna wtórność. Mam swoje stare ulubione ubranka, które wkładam na siebie z przyjemnością, bo z czymś mi się kojarzą, przypominają kogoś lub coś przypominają. Czuję się w nich fantastycznie, a kiedy kończą w garażu, jako szmatki do sprawdzania poziomu oleju w silniku, zawsze wywołują u mnie podobne uczucia. Są zawsze kawałkiem mojej historii. Historii mojej rodziny. Lubię takie powtórki. Może jestem ociupinkę sentymentalny, ale dobrze mi z tym... Namieszałeś mi w głowie stwierdzeniem niemerytoryczności w aspekcie mistyczno-metafizycznym. Ja w ogóle nie chciałem być merytoryczny. Czy kiedy piszesz wiersze myślisz o tym, żeby być merytorycznym? Metafizyka to nonsens. To ciemność niewiedzy, która potężnie potrafi wstrząsnąć ludzkim umysłem. Człowiek, żeby ukoić siebie samego stworzył wiedzę i pozory oparcia o coś. Nawet, jeżeli wiedza jest nieprawdziwa, pozwala dowolnie bawić się słowami i stwarzać iluzję własnej potęgi. Taka jest właśnie metafizyka. Daje poczucie siły tam, gdzie nie istnieje żadna siła i poczucie wiedzy tam, gdzie naprawdę wiedzy nie ma. W metafizyce takie słowa, jak "bóg", "piekło" czy "niebo" stały się niemal rzeczami. Zaczynamy wierzyć w słowa. Jeśli ktoś krzyknie “Pali się!” – pojawi się lęk i ucieczka. W ten sposób można wywołać panikę np. w teatrze. Gdy zgasną światła, na okrzyk "pali się!", ludzie zaczną uciekać. Czasem, gdy ktoś samotnie przemierza ciemne uliczki, zaczyna bezwiednie pogwizdywać. Stwarza uczucie, że nie jest samotny. Dodaje otuchy. To właśnie jest metafizyka. Kiedy tak jesteś zajęty śpiewaniem, pogwizdywaniem, mamrotaniem, zapominasz, że noc jest ciemna, ulica – pusta i wszędzie czai się niebezpieczeństwo. Wtem... buch... i nawet sam pan Bóg ci nie pomoże. Właśnie dostałeś w ryj. Kończy się metafizyka a zaczyna się reality show. I wtedy lekarz obdukcyjny może się merytorycznie ustosunkować do obrażeń. Kończy się metafizyczny absurd i zaczyna się fizyka. Myślę, że zbyt uogólniłeś mieszając tutaj metafizykę z mistycyzmem. Czy słowo bóg i piekło musi zaraz kojarzyć się z rozmyślaniem o Bogu i wierze? Piekło i bóg ma tutaj w wierszu wydźwięk pejoratywny. Czy wiadomo coś o piekle i niebie? NIC. Liczyłem na pewne skojarzenia znaczeniowe. Jako dobro i zło. Poezja nie musi wyglądać, jak paragon z tesco, na którym można przeczytać co było kupione i za ile. Za ocenę rymów dziękuję Ci bardzo. Zdania są podzielone. O wierszokletach mówi się, że podporządkowują formie treść., bo czynią wielkie starania o "udane rymy", które i tak wszyscy nazywają częstochowskimi. Jak wysilają się na niebanalne rymy, to okazje się, że kosztem znaczeń. Czyli sprowadza się do tego samego. Ważne, że wiadomo, jak "ugryźć". A mój wiersz jest przede wszystkim o miłości. Niemożliwej do spełnienia. Absurdalnej. I tylko to łączy metafizykę z tym wierszem. Nie mniej dziękuję Ci bardzo za obszerną analizę i Twój sposób widzenia tego zapisu. Pozdrawiam serdecznie :) Przecież ty nawet nie wiesz o co chodzi; a nawet nie wiesz o co mogłoby chodzić, gdybyś miał się od czego odbić, ale tak nie jest. Ale rozumiem, spoko; przypuszczam, że ty zaź masz pewność, że ja nie rozumiem nic a nic z tej twojej zracjonalizowanej prawdy. A już wykład na temat tego czym jest metafizyka... Ciekawy. Bardzo. Rozumiem twój punkt patrzenia i rozdrabniania świata na protony, neutrony, kwarki i atomy, ale nie określaj kategorycznym tonem wielu rzeczy i nie definiuj znaczeń podstawowych kategorii literackich, skoro w ogóle nic ci na ten temat w głowie nie dudni. Wypacasz się, wywody o niebach tworzysz i piekłach, a może tak chociaż jakieś nawiązanie jedno do spuścizny literackiej na ten temat byś narzucił i na kanwie jego o sednie metafizyki w kontekście literackim coś powiedział? A zresztą, ja znam ten typ rozumowania i on jest taki, że ziewam kiedy go słucham; ale walczyć na słowa mi się nie chce, bo po co - mi z tego nic nie przyjdzie, a skoro dla ciebie życie jest takie proste, to tylko pogratulować odczucia sytości i zaspokojenia w koniecznych dociekaniach i rozważaniach życiowych. Przyznaję że mój komentarz był niepotrzebny i głupi, a już wzmianka o niemerytoryczności, zaiste - absurdalna. W świetle różnorodności znaczeń i ogromu kulturowo warunkowanej symboliki tego słowa, a także możliwych kontekstów jak i najróżniejszych konotacji; również wszelkich możliwych lawiracji dookoła tych konotacji...; odniesień, poglądów, zestawień... To naprawdę całkowicie bez sensownie napisałem. Także...z mojej strony nic więcej, bo nic więcej nie wiem. Sorry Ledwo, ja niczego nie definiuję, to tylko mój punkt widzenia pewnych kwestii. Wpadłeś do mnie z tą mistyczną metafizyką, jak pies do studni. Tu chodzi o zupełnie coś innego. Wymuszasz na mnie jakieś powiązania spuścizny literackiej z piekłem i niebem. Ja nie jestem literaturoznawcą, ani z piekła rodem. Wpuściłeś się sam w te maliny. Rozumiem Cię, że możesz ziewać i to normalny odruch, kiedy brak zainteresowania. Ja niczego nie rozdrabniam ani nie dzielę na funty. Nasze życie robi to za nas, bo życie składa się z sekund, minut i lat... Dlaczego sądzisz, że uważam życie za proste? Nigdy nie byłem tego zdania, ani wcale nie wynika to z mojego pisania. Cieszę się z naszej wspólnej dyskusji, chociaż wcale nie musi się z niej krzesać prawda. Nie rób sobie wyrzutów. Bezsensowne jest jedynie milczenie i to niekoniecznie owiec. Dziękuję Ci za poświęcony czas tutaj u mnie i pozdrawiam serdecznie. :)
  15. Sama widzisz Oxy, staremu erotomanowi, to nawet książka telefoniczna kojarzy się erotyką, szczególnie, kiedy czyta się takie nazwiska, jak: Pupka, Cipuch, G. Żelazna z d. Zardzewiała(trudno uwierzyć, ale to prawdziwe nazwisko) i dziesiątki innych... hahaha Pozdrowionka, Oxy.
  16. Paw, to typowy samiec i ma świadomość, że w ogonie jego siła. I chociaż paw, to typowy kanciarz, bo właściwy ogon ma stosunkowo krótki, biało-brązowy, i to co się nazywa pawim ogonem, to w rzeczywistości tren utworzony przez wydłużone pióra pokryw nadogonowych, zakończonych "pawim oczkiem". To jednak wystarczy mu, żeby przyzwoicie żyć i posiadać legalne haremy liczące do pięciu samic. To prawie jak u ludzi, tylko niestety z legalnością są kłopoty. hahaha Wracając zaś do wiersza, to ujął mnie barwny opis pawia, jego bigamistyczne ciągotki, przez co zalatuje subtelnym erotykiem mogącym mieć pewne analogie z "ludzkimi pawiami". I Twoja do tego jeszcze staranność, Oxy, bo u Ciebie nie ma przypadkowości, powoduje, że wiersz się podoba. "Napawajcie się pawieniem tancerza", ujęło mnie szczególnie. Marzy mi się po przeczytaniu wiersza uroczysta pawana w rytmie 4/4, chociaż z pawiem nie ma nic wspólnego, a raczej z Padwą w słonecznej Italii. Pozdrawiam serdecznie pracowitą poetkę. Z takiego warsztatu wychodzą na ogół tylko dobre "produkty" :)
  17. Okadziłeś mnie Waść dymem, jak wiejską kiełbasę w wędzarni. Robisz się krótki, coraz krótszy... Niektórzy na konia mówią Qń, bo krócej już się nie da. Ale w tych skrótach jest jakaś myśl i to boruje zmysły, jak ruchliwy plemnik jajo. Rodzą się wtedy różne myśli i o to chodzi. Pozdrawiam serdecznie :)
  18. Wiga, to bardzo płochliwy ptaszek, dlatego łatwiej ją usłyszeć niż zobaczyć. Trudno zmienić rzeczywistość, nawet tak osobliwym śpiewem, jak śpiew wilgi. Pogański zachwyt sprzyja wielkim skupiskom ludzi. Piękno nieraz zamyka się w bardzo małym świecie, jak perła w muszli. Komu teraz chce otwierać się muszlę w poszukiwaniu perły? Nielicznym. Piękny śpiew ginie w oceanie cywilizacji i kakofonii bezbożnego miasta. Człowiek z La Manczy. Chociaż to w Kastylii, ale nazwa arabska nie wiedzieć czemu. Oznacza- -bez wody. Ma-ansha. Może lepiej nie wracać do La Manczy. Tak trudno żyć bez wody. Nie daje mi spokoju tylko "odzyskać osobność", ale zawiłe są ścieżki po których przemyka myśl poety. Pozdrawiam :)
  19. Dobrze się czyta ten zapisik. Czyżby nowomodny ostatnio na portalu lapidarnik? a na plaży w cieniu drzew słychać cichy tupot mew fale bioder na deptakach uniósł nagle wiosny zew pozdrowienia i pewien romans do przeczytania " Romans śpiewam, bo śpiewam! Bo jestem śpiewakiem! Ono była żebraczką, a on był żebrakiem Pokochali się nagle na rogu ulicy I nie było uboższej w mieście tajemnicy ... Nastała noc majowa, gwieździście wesoła, Siedli - ramię z ramieniem - na stopniach kościoła. Ona mu podawała z wyrazem skupienia To usta do pieszczoty, to - chleb do gryzienia. I tak, śniąc, przegryzali pod majowym niebem Na przemian chleb - pieszczotą, a pieszczotę - chlebem. I dwa głody sycili pod opieką wiosny: Jeden głód - ten żebraczy, a drugi - miłosny. Poeta, co ich widział, zgadł, jak żyć potrzeba? Ma dwa głody, lecz brak mu - dziewczyny i chleba." :)
  20. pierwszą strofę można dopracować rytmem do reszty (2 x jej) na dobrą sprawę wiersz po czwartej strofie mógłby się skończyć ale jest piąta i rzeczywiście rozwadnia całość wiersz trzyma klimat i to się podoba pozdrawiam Jacek ps tremo - trudno się domyśleć, że ma coś wspólnego z całością pewno przed (lub na ) tremem (tremie) stoi róża i peel toczy swoje dywagacje - oczywiście tłuczone są ewentualnie lustra od trema (tremo o trzech lustrach) Masz rację Jacku. Zawsze można jeszcze wszystko dopracować. Piąta rzeczywiście nieco odbiega, ale dopiąłem ją do tego "ściegu" w przekonaniu, że każdy z nas powinien spojrzeć się w lustro i spytać siebie o wiele spraw na zasadzie: mogę oszukać wszystkich innych, ale siebie nie potrafię i wtedy zaczyna się bilans życia i ustalenie salda. Winien, czy Ma. Dziękuję za komentarz i wizytę. Jest mi zawsze miło, jak wpadasz do mnie. Pozdrawiam serdecznie :)
  21. Ciepło, ciepło, gorąco... Ostatnia zwrotka jest zapożyczona z pierwszej wersji "poryczałka". Stąd chaos niezamierzony, chociaż przewidywalny. Czujna, jak zwykle, Oxy. To chyba nie jest wielkim wtajemniczeniem kiedy ktoś szuka poezji w poezji. Tak, jak Ty. Nastrój, który niechcący trąca naszą duszę i ciepło, w promieniach którego potrafimy unieść własną fantazję rozbudzoną obcymi słowami i uczuciami. Lustra są świadkami naszych porażek, uśmiechów i łez. Pękają, niosąc w sobie uśmiechy i łzy. I kłują, jak dzidy odłamkami życia w innych, którzy nie widzą siebie prawdziwych, lub oszukują się nie wiedząc nawet o tym. I nikt nie jest w stanie im pomóc, dopóki ich własne lustra wreszcie nie pękną, ale wtedy na ogół jest za późno. Czy lustro może być zwierciadłem naszej duszy? To zależy od nas samych. Dziękuję Oxy za wizytę i pozdrawiam serdecznie :)
  22. Dorotko, cieszy mnie że coś tam potrafisz dla siebie "wygrzebać" z moich wierszy. Gdybyś kiedyś chciała zobaczyć prawdziwego diabła, to prześlę Ci moje zdjęcie na ozdobnym mailu... hahaha. Nie mam kopytka, ale mam małe różki ukryte pod czupryną... no i ogonek też jest... ukryty hihihi Pozdrawiam serdecznie fankę "poryczałka" i dziękuję za miłe odwiedzinki. :)
  23. :D! dobre lepsze od wiersza ;) Kasiu, jak Cię tu przekupić? Prześlę Ci cuś z westernowej klasyki muzycznej, pod Tośką III, która mi się bardzo podobała, Ty Brutusku... hahaha Pozdrawiam serdecznie i nie ustaję w próbach pisania lepszej poezji, która by Ci się spodobała. Widzisz, jak jestem poczciwy? :))
  24. Mam ciągle mieszane uczucia do wtórności, przeżuwania i prania tych samych słów. Całe nasze życie to katalog powtórek, kolejnych przeżyć i wszechobecna wtórność. Mam swoje stare ulubione ubranka, które wkładam na siebie z przyjemnością, bo z czymś mi się kojarzą, przypominają kogoś lub coś przypominają. Czuję się w nich fantastycznie, a kiedy kończą w garażu, jako szmatki do sprawdzania poziomu oleju w silniku, zawsze wywołują u mnie podobne uczucia. Są zawsze kawałkiem mojej historii. Historii mojej rodziny. Lubię takie powtórki. Może jestem ociupinkę sentymentalny, ale dobrze mi z tym... Namieszałeś mi w głowie stwierdzeniem niemerytoryczności w aspekcie mistyczno-metafizycznym. Ja w ogóle nie chciałem być merytoryczny. Czy kiedy piszesz wiersze myślisz o tym, żeby być merytorycznym? Metafizyka to nonsens. To ciemność niewiedzy, która potężnie potrafi wstrząsnąć ludzkim umysłem. Człowiek, żeby ukoić siebie samego stworzył wiedzę i pozory oparcia o coś. Nawet, jeżeli wiedza jest nieprawdziwa, pozwala dowolnie bawić się słowami i stwarzać iluzję własnej potęgi. Taka jest właśnie metafizyka. Daje poczucie siły tam, gdzie nie istnieje żadna siła i poczucie wiedzy tam, gdzie naprawdę wiedzy nie ma. W metafizyce takie słowa, jak "bóg", "piekło" czy "niebo" stały się niemal rzeczami. Zaczynamy wierzyć w słowa. Jeśli ktoś krzyknie “Pali się!” – pojawi się lęk i ucieczka. W ten sposób można wywołać panikę np. w teatrze. Gdy zgasną światła, na okrzyk "pali się!", ludzie zaczną uciekać. Czasem, gdy ktoś samotnie przemierza ciemne uliczki, zaczyna bezwiednie pogwizdywać. Stwarza uczucie, że nie jest samotny. Dodaje otuchy. To właśnie jest metafizyka. Kiedy tak jesteś zajęty śpiewaniem, pogwizdywaniem, mamrotaniem, zapominasz, że noc jest ciemna, ulica – pusta i wszędzie czai się niebezpieczeństwo. Wtem... buch... i nawet sam pan Bóg ci nie pomoże. Właśnie dostałeś w ryj. Kończy się metafizyka a zaczyna się reality show. I wtedy lekarz obdukcyjny może się merytorycznie ustosunkować do obrażeń. Kończy się metafizyczny absurd i zaczyna się fizyka. Myślę, że zbyt uogólniłeś mieszając tutaj metafizykę z mistycyzmem. Czy słowo bóg i piekło musi zaraz kojarzyć się z rozmyślaniem o Bogu i wierze? Piekło i bóg ma tutaj w wierszu wydźwięk pejoratywny. Czy wiadomo coś o piekle i niebie? NIC. Liczyłem na pewne skojarzenia znaczeniowe. Jako dobro i zło. Poezja nie musi wyglądać, jak paragon z tesco, na którym można przeczytać co było kupione i za ile. Za ocenę rymów dziękuję Ci bardzo. Zdania są podzielone. O wierszokletach mówi się, że podporządkowują formie treść., bo czynią wielkie starania o "udane rymy", które i tak wszyscy nazywają częstochowskimi. Jak wysilają się na niebanalne rymy, to okazje się, że kosztem znaczeń. Czyli sprowadza się do tego samego. Ważne, że wiadomo, jak "ugryźć". A mój wiersz jest przede wszystkim o miłości. Niemożliwej do spełnienia. Absurdalnej. I tylko to łączy metafizykę z tym wierszem. Nie mniej dziękuję Ci bardzo za obszerną analizę i Twój sposób widzenia tego zapisu. Pozdrawiam serdecznie :)
  25. przemówię dziś do róży szeptem ukłuty kolcem prosto w serce rozchylę jej różowe płatki i wyznam jej to wszystko wierszem jak pachną słowa wprost do ucha co robią myśli kiedy myślą dlaczego oczy błyszczą łzami zanim marzenia nam się przyśnią czy można dotknąć palcem niebo ponad szczytami własnych marzeń nie płosząc przy tym sennych chmurek szybować z wiatrem w pierwszej parze i spijać nektar prosto z raju choćby sam diabeł stał u bramy spowiadać panu grzeszną duszę i w piekle leczyć nowe rany stłuczonych luster ostre włócznie w pośpiechu wszystkich małych zdarzeń niosą spojrzenia setek oczu zmyślone gesty nowe twarze
×
×
  • Dodaj nową pozycję...