Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sceptic

Użytkownicy
  • Postów

    1 354
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Sceptic

  1. I bardzo słusznie. Sęk w tym, że właśnie wcale nie było tak, jak piszesz, że Polacy to taki wspaniały naród (co zresztą vacker ci przedłożył dowodnie) - a to, że wersję tę (bo jest to tylko wersja, co do której ani ja ani ty nie mamy lepszego potwierdzenia niż podręczniki i skromne źródła pisane) przyjmujesz tak gładko, świadcy o pewnej twojej postawie względem nie historii, lecz własnego narodu.
  2. Owszem, mozemy się zgodzić co do tego, że Bierut był marionetką w rękach Stalina (aczkolwiek nie jest to fakt, to jednak opinia ta ma w faktach bardzo silne oparcie; przekładając to na jezyk piłkarski - jeśli przegramy 20 spotkań z Niemcami pod rząd, możemy pokusić się o silnię popartą faktami opinię, że jesteśmy od Niemców gorsi w piłkę). Ale czego to dowodzi? Apostołowie byli marionetkami w rękach Jezusa - ktoś ich za to nie lubi? Jeśli ktoś jest marionetką kogoś dobrego - to dobrze; jeśli złego - to źle. Jednak na jakiej podstawie twierdzisz, ze Stalin był zły? Jeśli - parafrazując - postarasz się o opinie ludzi z tego okresu, nie zabraknie tych, którzy twierdzą, że Stalin był wspaniały (może akurat w Polsce takowe przeważać nie będą, choć będą na pewno występowały - ale już o znaczny ich udział w opinii starych Rosjan jestem spokojny). Abstrahując od tego - budując ocenę historii na opiniach daleko się nie zajedzie. OK - Bierut był marionetką Stalina. OK - Stalin mordowal na lewo i prawo. A jak sie to przekłada na to, że Stalin - i Bierut - byli źli. Nijak. Jeśli przyłożysz do tego miarę Jezusa - Stalin będzie wcieleniem Szatana. Jeśli Nietzschego - Stalin będzie ideałem nadczłowieka. Jaką masz podstawę by przedkładać jedną opinie nad drugą, skoro obie są ludzkie?
  3. W czasie rewolucji francuskiej i wiosny ludów - jak na ówczesną skalę - również. A nikt chyba dzisiaj nie potępia ich zdobyczy, a i ofiar też się jakoś specjalnie nie żałuje... Znowu opinia. A jeśli powiem, że Stalin był idealistą, wyzwolicielem narodów i ojcem wszystkich polskich dzieci, to co temu przeciwstawisz? Jedynie inną, swoją opinię. Dyskusja taka nie ma sensu, tak jak z perspektywy ponad pół wieku nie ma właściwie sensu ocenianie Stalina. Myślisz, że miał złe intencje? Usiadł sobie na Kremlu i powiedział: a teraz będę czynił zło, bo to uwielbiam? Błąd. On chciał dobrze - każdy i zawsze chce dobrze - tylko różnie to dobro definiuje. Nie masz absolutnie racji. A morderca - czy jest godzien życia? Jeśli się go nie zabija, to będzie w lepszej sytuacji niż jego ofiara - gdzie sprawiedliwość? A czy dążąc do szczęścia ogółu, czy też dla dobra tych "silniejszych", nie należy zabijać tych, którzy zawadzają ("słabszych"?). Czy życie każdego człowieka jest warte tyle samo? Czy w ogóle pojęcie człowieka jest definiowalne jedynie biologicznie, czy też trzeba czegoś wiecej niż przynależność do homo sapiens, by być uważanym za człowieka? Na te wszystkie pytania rozmaite systemy etyczne rozmaicie odpowiadają - od sokratejskiego, poprzez chrześcijański, po Helvetiusa i Nietzschego. Dlaczego filozofię Jezusa mamy stawiać nad filozofią Nietzschego? Przedziwne zdanie; proszę o rozwinięcie. Absolutnie się nie zgadzam. Moim zdaniem obiektywizm - mówię tutaj o idealnym, niedostępnym ludziom pojęciu - jest oparty na racjonalnym aprioryzmie. Na podstawie doświadczalnego stwierdzania faktów trudno wyrobić sobie obiektywną postawę, a to dlatego, że nie ma takiego doświadczenia, które dyłoby idealnie obiektywne wyniki (problemy - jakie warunki są obiektywne? czy obiektywne są zmysły, za pomocą których stwierdza się doświadczalne fakty?). Dlatego właśnie obiektywizm jest ludziom w pewnym stopniu niedostępny - bo ze względu na ich ograniczone zdolności umysłowe, niedostępne jest im poznanie w pełni racjonalne. Mówisz o kompletnie innym pojęciu sprawiedliwości. Sądy są od tego, by stwierdzać zgodność lub niezgodność danego czynu z ustanowionym przez ludzi prawem - a do tego oczywiście starczy ludziom umysłowych kompetencji. Problem zaczyna się, gdy chcemy ocenić, czy ustanowione prawo jest w istocie sprawiedliwe. Sądy mierzą sprawiedliwość według prawa ludzkiego - a gdzie nadrzędne, uniwersalne prawo naturalne (boskie)? Czy ktoś ma wystarczające kompetencje, by z całą mocą orzec np., że dany czyn nie jest zgodny z prawem przyrodzonym, naturalnym? Absolutnie nie. Owszem, przed samym sobą można interpretować historię do woli, ale trzeba liczyć się z tym, że inni też mają swoje interpretacje i że są to interpretacje równoprawne z twoją. Zatem: jeśli powiem "Stalin bogiem", to mozesz powiedzieć "Stalin zbrodniarzem", ale nie mozesz powiedzieć "nie masz racji".
  4. umiarkowany klimat dziś nie służy fronty niemieckie walczą z rosyjskimi nieliczni tylko czują skąd wiatr wieje przed burzą mózgów - cisza w szklance wódki drapaczom chmur nie brakuje pracy w kłębowiskach chmurnych straconych twarzy wpadają pod rynnę po pas po ogień w powietrzu rzucone na wiatr - drżą słowa niegroźny tylko grom z jasnego nieba
  5. Oczywiście - fakty. Faktem jest to, że w 2005 prezydentem RP zostal Kaczyński. Faktem jest to, że premierem jest Marcinkiewicz, a ministrem edukacji Giertych. To są fakty. Bierut był marionetką, wypadamy dobrze jako naród - to nie są fakty, tylko opinie (ewentualnie - opinie osnute wokół pewnych faktów, np. faktu istnienia Bieruta). Konia z rzędem temu, kto kiedykolwiek udokumentuje jakąś opinie i uczyni ją niepodważalną.
  6. Niczym nie manipulowałem. Prosta sprawa: patriotyzm - umiłowanie własnego narodu, nacjonalizm - wywyższanie własnego narodu nad inne. "wypadamy lepiej od innych narodów" = wywyższanie własnego naodu = nacjonalizm. Bez cienia manipulacji, bo i ta nie była potrzebna - sam napisałeś, co napisałeś. Przyznałeś zresztą, że kojarzy się to jednoznacznie.
  7. Jeśli historia zatoczy koło, Stalin zostanie bogiem, Bierut zostanie jego prorokiem, a Wałęsa czarnym zdrajcą i pachołkiem imperialistów z Zachodu. Innymi słowy - w zależności od tego, jaki przyjmiemy system etyczny (lub choćby od tego, jak zdefiniujemy praworządność), Bierut równie dobrze może być uosobieniem wszelakich cnót jak i potworem. Obiektywizm - owszem, jest chwalebny. Ale nie ma na świecie ludzi obiektywnych. Sprawiedliwość - największa z cnót. Ale nie ma na świecie ludzi sprawiedliwych. Dlatego - zgodnie z nickiem - wstrzymuje się od sądu, świadom, że nie jestem - jako człowiek - ani sprawiedliwy, ani obiektywny.
  8. Nie mogę wydać takiej opinii, ponieważ historię Niemiec, Włoch, Szwecji czy Rosji znam nieporównywalnie gorzej od historii Polski. A priori mogę założyć, że wypadamy porównywalnie - jeśli przyłożyć do tego miarę różnych kultur politycznych. Jakkolwiek elegancko z twojej strony, ze zabezpieczasz się ewentualnym istnieniem wydarzeń, o których nie wiemy (skądinąd bardzo słusznie), o tyle musisz przyznać, że w twojej powyższej wypowiedzi tkwią zalążki patriotyzmu, a nawet nacjonalizmu (wypadamy lepiej od innych). Ja w ogóle jestem przeciwny nadużywaniu pojęcia narodu. Dlaczego? Bo na dobrą sprawę o narodach mówić mozemy od XIX czy nawet od XX wieku, a i wtedy nie brakło jednostek o niskiej, czy nawet żadnej, świadomości narodowej. Ostatnimi czasy naród chyba znów zanika jako wspólnota. Zmierzam do tego, że naród jest pojęciem niejednolitym i mówiąc "naród polski", mamy na myśli zarówno mnie, ciebie (zakładam), Lecha Kaczyńskiego, Leszka Millera i Romana Giertycha. Ja sobie nie życzę być łączonym w jedną grupę z tymi panami i nie chcę, żeby wyrobione indukcyjnie pojęcie tak rozumianego "narodu" stosowało się do mnie. Dlatego nie zamierzam żadnych narodów porównywać - bo w każdym niewątpliwie są ludzie szlachetni, jak i (przeważający na ogół) chuje. Jako zwolennik indywidualizmu mówię zatem zdecydowanie: porównujmy i sądźmy jednostki, nie narody. Co do samej historii i oceniania wydarzeń historycznych z perspektywy czasu, to: Załóżmy, że jakaś klęska kładzie kres naszej kulurze. Pozostają po nas tylko nieliczne źródła pisane. W zależności od tego, czy przetrwają roczniki Trybuny Ludu, czy Tygodnika Powszechnego, bohaterami narodowymi obwołani zostaną Giertych, Kaczyński i Rydzyk lub Miller i spółka. Analogicznie: Radio Maryja będzie odbierane albo jako ostoja patriotyzmu i narodowej tożsamości, lub jako objaw ksenofobii i wstecznictwa. Na tej samej zasadzie - biorąc pod uwagę burzliwe koleje losu państwa Polskiego i jego obywateli - wolę nie oceniać ani Zygmunta III Wazy, ani Henryka Walezego, ani Piłsudskiego, ani Bieruta.
  9. No nie wiem, czy nie jest w stanie... Ja byłbym.
  10. Ja również sram na ogólnie pojęty patriotyzm. I jedynym zachowaniem, które przeczy temu mojemu sraniu na patriotyzm, jest kibicowanie polskim sportowom. Nijak nie potrafię się tego wyzbyć;) Acha - i biorę udział w wyborach, i wybieram moim zdaniem najlepszych - ale nie dla dobra kraju, ale dla dobra mojego własnego. Na tym polega demokracja przedstawicielska, że wybieram tego, kto mi zrobi dobrze.
  11. O mistrzostwo Ameryki Południowej. Nie słyszał pan, panie Stefanie, że nasz rząd zarządził wystąpienie z Europy? Do jakiejś federacji nas musieli dolosować - a że padło na Amerykę Połuniową, to się teraz musimy uganiać za Murzynkami 3000 m.n.p.m...
  12. To nie utwór. To potwór.
  13. To moja życiowa dewiza. Yasioo, wiem co to punk (grałem krótko w kapeli crustowej - w zasadzie to rzut beretem od mojej thrashowej działki ;P). Tutaj akurat uogólniłem - nie przychodzi mi w tej chwili do głowy nazwa żadnego zespołu metalowego, którego nazwa byłaby polskojęzyczna (pomijając KATa, ale to skrót czy symbol, więc się nie liczy), natomiast punki na ogół nazywają swoje kapele po polsku (choć nie jet to oczywiście żelazną regułą). A że żadna kapela punkowa nie nazwie się Kosa w żyłę, to co - tak samo nie nazwie sie tak żadna metalowa formacja, ani hip-hopowa, ani NSowa, najwyżej może jacyś pierdolnięci core;owcy, ale oni się nie liczą :P Nie ma jak rzeczowa dyskusja poparta konstruktywnymi argumentami :P
  14. Jeśli uda ci się gdziekolwiek w całości wydać to badziewie, to na zawsze zwątpię w polską poezję.
  15. dziś klimat umiarkowany wyraźnie nie służy niemieckie powietrze walczy z rosyjskim - cisza przed burzą mózgów w szklance wody tylko nieliczni czują skąd wiatr wieje drapacze chmur nie narzekają na brak pracy w kłębowiskach pochmurnych twarzy wpadają pod rynnę po ogień po pas po sznur jak chorągiewka zmienne słowa rzucane na wiatr gromu z jasnego nieba nie trzeba się obawiać
  16. Takoż i ja nie znajduję ironii ani na jotę. Wiersz jako taki uważam za bardzo przyzwoity, wręcz udany (zwłaszcza pierwsza strofa), jednak na pewno nie jest to acme. Powiem ci tak prywatnie, Olesiu, dlaczego przestałem komentować twoje wiersze. Otóż weszłaś dalece w poetykę, która - jakkolwiek ze wszech miar "profesjonalna", dojrzała i, jak się zdaje - przemyślana, jest mi kompletnie obca. Nie czuję jej i nie mogę sugerować konkretnych poprawek bądź w ogóle krytykować konstruktywnie. Jeśli o mnie chodzi, to twoje wiersze wymykają się analizie, a są osiągalne jedynie dla najprostszych i subiektywnych sądów estetycznych (ładne/nieładne). Czy te cię satysfakcjonują - nie wiem, ale zakładam ze nie (mnie by nie satysfakcjonowały). Tak czy inaczej - śledzę, choć nie komentuję.
  17. Yasioo napisał, że się NIE zczyna robić nudne :D
  18. ja nie przepadam :P
  19. To zależy, jaki przyjmiemy czynnik odróżniający poezję od prozy. Jeśli za poezję uznamy to, co jest napisane wyszukanym językiem, nasyconym tropami poetyckimi, wówczas poezji nie pisałem nigdy (poza jednostkowymi próbami). Podobnie jeśli za poezj uznamy tylko te utwory, w których nie ma akcji jako ciągu następujących po sobie wydarzeń. Jeśli za poezję uznamy to, co traktuje nie o samych wydarzeniach, fikcyjnych czy historycznych, zostawiając je prozie, lecz skupia się na ich filozoficznym znaczeniu - wówczas nigdy nie pisałem prozy. Tak czy inaczej - nie widzę sensu, by ten utwór oddzielać o pozostałych o panu X, a skoro pozostałe były w poezji, niechże i ten tu pozostanie. Bo - w gruncie rzeczy - możnaby po niewielkich przeróbkach zapisać go wierszem, tak samo jak np. dzień pana X czy dramat pana X można spokojnie zapisać prozą.
  20. Głównie techniczny death: Cynic, Death, Atheist, Sceptic (polecam - band z Krakowa, najlepszy polski gitarzysta Jacek Hiro, na wokalu sam Marcin Urbaś (no, prawie;))), Necrophagist (czyli wszystko, co zdradza ciągoty jazzowe), także Hate Eternal, Dies Irae (dream team polskiego metalu) - te cenię najbardziej. Oprócz tego także death klasyczny - Cannibal Corpse, Vader (bardzo nierówny zespół), Lost Soul (Polska rządzi :P), Obituary, Nile... Ze starego thrashu chętnie wsuwam Testament, Exodus i Metallicę sprzed 1990. Z innych łyknę Iron Maiden z Dickinsonem, Acid Drinkers, Virgin Snath, Rotting Christ, Amon Amarth, KATa, Esquariala (Klassika to dla mnie delicje - płyta klasyczno/metalowa z operowym wokalem). Szanuję też (acz mało słucham) prawdziwy black (stary Mayhem, Marduk) oraz black/thrash (Aura Noir). Także zespół, w którym sam wiosłuję, a produkcja płyty któregoż właśnie dobiega końca (jak się skończy, to się pochwalę, narazie ciii ;)). Jestem zresztą kolekcjonerem płyt, niedawno wkroczyłem do trzeciego tysiąca egzemplarzy ;), więc trudno mi spamiętać choćby nazwy wszystkich wartościowych kapel. Wszystkim tym, którzy uważają, że granie metalu nie wymaga wybitnego warsztatu technicznego, polecam posłuchanie Cynic lub Necrophagist, a następnie chwycenie za wiosło i próbę powtórzenia choćby kilku taktów. Kasiu, chyba mylisz metal z punkiem :D
  21. Ja widzę zbieżność jedną, słownie jedną - lokalizacja (co zresztą popełniam z premedytacją). W literaturze było już tyle dziwnych miejsc wysoko w górach, że trudno wyliczać. Co do konwencji - przemyślenia bez fabuły - równie dobrze może to mieć coś wspólnego np. z Dżumą...
  22. Ma to być powieść o człowieku, który - nie wiedząc, po co - przybywa do małej wioski gdzieś wysoko w górach (prawdopodobnie w Alpach lub Pirenejach - rozmyślam). Działa tam ortodoksyjna sekta, nie uznająca heliocentryzmu (i na to poparcie cytatami z pisma świętego - już mam :D). Nad miejscowością od czasu do czasu obrywa się niebo, ukazując system kół zębatych obracających niebo. W zasadzie ma to być faktycznie powieść intelektualistyczna, gdyż większość będą zajmowały dialogi i filozoficzne wynurzenia, bez wyraźnie zarysowanej akcji. Ma to być takie opus magnum mojego dotychczasowego pisania, oraz podsumowanie poglądów filozoficznych. Dlaczego w wieku 19 lat zabieram sie za opus magnum? Bo chcę zamknąć rozdział nastoletni i w dwudzieste urodziny (niemal dokładnie za rok) rozpocząć rozdział kolejny.
  23. eee... Rozumiem taką dziecięcą stylizację, ale chyba wybrnąłeś kiepskawo. Jajka na plaży - juz czuje jak mi piasek zgrzyta w zębach, bleee. Mnie się nie podoba właściwie, ale ze względu na pewną dozę oryginalności mogę przełknąć, popiwszy obficie.
  24. Ręce opadają. Tu nie ma czego ratować. Piszesz jak dwunastolatka. Jeśli faktycznie masz tyle - pisz dalej. Jeśli masz wiecej - nie męcz pisaniem (i to w takich ilościach!!) siebie i innych.
  25. Jest to najlepszy wiersz niemojego autorstwa (:P), jaki czytałem na tym portalu od dawien dawna.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...