Witaj Zuźka, malarstwo w poezji traktuję jak kwiaty w kosmosie! Na obydwu znam się tyle; co baran na mgławicy Oriona, ale tłumaczę się tym, że nie trzeba być zatwardziałym wilkiem morskim, żeby posługiwać się kosmicznymi pojęciami z finezją pogrzebacza - z duchampowskim przymrużeniem oka, kiepem między palcami i hiacyntem w meloniku;)
Budowanie wiersza na podstawie obrazu niesie ze sobą jedną (uważam) z najważniejszych rzeczy: przenosi estetykę obrazu na estetykę wiersza, przez to wiersz niesie ze sobą pewien ładunek i "argument" estetyczny - przyswajalny, bądź nie! Cóż więcej pozostało, jak nie... tylko patrzeć na obrazy!;) Pozdrawiam.