Chciałam to życie jak trzeba
po ludzku, widelcem i nożem,
wszystko mi znika sprzed nosa,
gdy tylko na talerz wyłożę.
Cóż, towarzystwo przezacne
wręcz rzuca się razem już którymś,
bo pazerniejsze od sztućców
są przecież ostre pazury.
A mnie nie wyrosły szpony
przepraszam, to chyba ubliża
zostałam gorszym gatunkiem
i mogę się smakiem oblizać.
Lecz póki co, to na uśmiech
stać mnie, choćby filozoficzny
mdłości na widok krogulców
dostaję, anorektycznych.
08.01.2006.