
aksja
Użytkownicy-
Postów
365 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez aksja
-
Dramat w kroplach deszczu
aksja odpowiedział(a) na Katarzyna Brzezińska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
dramatycznie to zabrzmiało...realistycznie ciekawie napisane i to niedomówienie... krople łez spadając uderzają o siebie, niczym szklane kule różańca. Tylko ja słyszę ten dźwięk. Jedna po drugiej, znikają prawie bez śladu. tak kiedys opisałam płacz...to taka moja refleksja pozdrawiam -
ja tak cichutko... tu zapukałam do ciebie ...kazdy w zyciu ma takie chwile i kiedys napisałam- gdy siedmiomilowy but wypełniony wyrzutami sumienia zdepcze mnie, poczuję smak ziemi. zobaczę niebo. ciekawe to ! pozdrawiam
-
O piękne oczy, czyste okna duszy
aksja odpowiedział(a) na Tali Maciej utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Śmierć u ciebie ma dwa różne oblicza... ciekawy pomysł! muskasz czytelnika domysłami pozdrawiam -
Cisza - od niej wszystko się zaczyna.
aksja odpowiedział(a) na Agnes utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
ciekawa refleksja.... historia trwa, i żaden manewr nie zmieni przeszłosci,historia w ciszy zamknięta ma swoją Wielką wymowę i odczytałaś ją współczesnie pozdrawiam -
tyle madrości tu wplatasz... żal, niesmak, smutek dziecka, nieudane zycie w tle, samotność z psem... nostalgicznie pozdrawiam
-
sarkasytne to i błyskotliwe z ukryta puentą na dodatek! i ciekawy pomysł to najważniejsze!
-
Basiu dzięki! czyli zadziałało. Freney jesteś bezlitosny / hihihi/ podziwiam twoją skrupulatność... i cierpliwość dla mnie przede wszystkim! pozdrawiam Was słonecznie a słonce dzić zacheca do rozpłynięcia się...
-
z komentarzem to bedzie ciężkoooo.... proponuje zaglądać do innych! ja kiedyś byłam zauroczona Denikanem i ciebie widzę zachwyt kulturą azteków trwa... załamania akcji to mi sie podoba a wyszukiwanie kwiatkow / hehehe/ to nie specjalność. przeplatasz przeszłość z teraźniejszoscią pieknie wplatasz wątek indian!!! to naj- naj !!!ładnie przeplatasz te czasy BRAWO!! pozdrawiam
-
Zbyszek cieplutkie dzięki.... j.renata !! czytasz, widzisz, czujesz i nie tylko zmysłami ! intelektem ! tak utkałam tą minaturkę ze słów niczym jubiler ze złota.... ty to odczytałaś jak to ja odczuwałam.... pozdrawiam
-
masz cytat nosowskiej jako swoją myśl przewodnią - kocham ją; jej krzyk, ironię, słucham jej codzień... opowiadanie to też krzyk na scenie życia... impresjonistycznie ujęty!ciekawie!
-
Wszystko tam się zaczęło
aksja odpowiedział(a) na Anna Romanek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
lekkie to aczkolwiek całkiem możliwe widzieć oczami małpy małpoluda ! pozdrawiam -
dziękuję Wam za ta chwilkę... asher podrasowałam trochę ! pozdrawiam słonecznie
-
więc napisz coś innego !! napewno masz wiele pomysłow ! to opowiadanie jakos wymęczyłeś- takie moje skromiutkie zdanie.... pozdrawiam i dzięki za Pw pozdrawiam
-
ot anka Moiry to postacie z mitologii jedna tka życie , druga nadaje mu długość a trzecia kończy . Ananke-zwana Konieczność to ich matka nawet bogowie na Olimpie nie mogli się jej sprzeciawiać to los jaki nam przypada w udziale...cieszę że Tobie spodobało się! pozdrawiam i dziekuję
-
O świcie, gdy zaspany poranek budził słońce schowane pod puchową kołdrą z chmur, trzy Moiry tkały z mgły snop światła. Jedna uprzędła początek, druga delikatnie rozciągnęła biały obłok od nieba do granic ziemskiej wytrzymałości, a trzecia wprawną ręką przycięła. Na koniec lekkim pociągnięciem pędzla akwarelą namalowała smugi bladego różu. Snop światła spłynął na chatę, wyglądającą z kosmosu jak ziarnko piasku. Wraz z nim, z pełną powagą choć w niemodnych już sukniach, zsunęły się trzy siostry. Zapukały do drzwi. Już na progu domownicy - tej na którą niecierpliwie czekali - z ulgą oznajmiają: - W końcu przyszłaś! – I śmierć starca przyjęto z wielką ulgą. Lecz nikt nie chce następnych darów jakie ze sobą przyniosły jeszcze dwie siostry. Na twarzach domowników maluje się zakłopotanie. Kobieta, z niechęcią przyjmuje z rąk Moiry dopiero co utkany początek kruchego istnienia. Mężczyzna siedząc ze spuszczoną głową, rozmyśla : - Po co mi takie długie życie! - Załamał się odwieczny porządek. Śmierć przyjęto bez należnego jej szacunku. Radość z poczęcia stłumiła niepewność. Nie widzą sensu własnego istnienia... Wracając na nieboskłon zastanawiają się: - Co Ananke na to powie? Pogrążone w myślach zapomniały, że Ananke z konieczności, lecz pewną ręką rozdaje karty, ale też nie przyjmuje odwołania od wyznaczonego losu.
-
oki Leszek j uż biorę się do pracy! dzięki piękne dygnięcia w twoję stronę !
-
asher z tego co piszesz podoba ci się moje opowiadanie! jeśli tak to bardzo sie cieszę pozdrawiam
-
moje pisanie jest także echem, odbiciem tego co kiedyś widziałam, słyszałam, czułam i często sama przeżyłam. plastyczne obrazy zamieniam w słowa - może zabrzmiało zbyt patetycznie .... no ! impresjonistycznie niech tak będzie! uśmieszki !
-
przewrotne to ! tyle ważnych treści zagmatwanych niby od niechcenia, ciekawy sposób ujecia tego co w nas wmawiają. pozdrawiam
-
ot anka to rewelka ! napisane niby od niechcenia... świetnie sie czyta. moje gratulacje! pozdrawiam
-
ot anka twoj komentarz jest dla mnie bardzo czytelny. i o to chodzi aby wskazywać słabe punktu w opowiadaniu. twoja sugestia przyda się w bardziej krytycznym spojrzeniu na tekst i to własnie robię, moze coś zmienię... dzięki i pozdrawiam
-
Jay j.renata Freney wielkie dzięki za przeczytanie i słowa głaski - tekst troszkę podarowałam. słonecznie pozdrawiam
-
Leszek ! rozśmieszyłeś mnie tym - żenekaprąpa - czyli totalna bzdura!! piękny dyg za palcem wskazującym wskazówki ! a więc czeka mnie troszkę pracy a myślałam już że pozostaje mi łuskanie słoneczniku a tu ups ! pozdrawiam
-
Freney -przesyłam Tobie słowa podzięki za merytoryczną pomoc nad tekstem.
-
Mosiężną klamką z trudem otwieram drzwi, które swym złowrogim skrzypieniem zakłują panującą wokoło ciszę. Spodziewałam się, że trafię w to samo miejsce, lecz korytarz jest niepodobny do tego który przedtem widziałam, ostrym łukiem skręca w prawo, a na podłodze z surowych desek ktoś niewprawną ręką napisał: EPIRE ME - wyrwij mnie – „z odrętwienia?” – zastanawiam się. Rozglądam się niespokojnie wokoło; na ścianach odpadający tynk odsłania miejscami czerwoną cegłę, a biegnące ukosem ostre zadrapania mają swoją wymowę. Jakby ktoś resztkami chęci do życia próbował złapać się ściany, która była jedynym gwarantem dalszego istnienia. Czuję, że nie jestem jedyną osobą w tym tajemniczym miejscu. Zaczęły oplatać mnie niewidoczne twarze o wydłużonych, nierealnych kształtach, jakby krzyk zamarł im na ustach. Narastający niepokój, historie zdarzeń jakie tutaj mogłyby mieć miejsce szybkim strumieniem podświadomości drasnęły mnie. Obudziły niewygodne wspomnienia z dzieciństwa, gdzie oczy były miejscem niemego wołania o pomoc. Ostry świst przeszył powietrze nade mną, gdy przyklęknęłam, aby bliżej przyjrzeć się czym są napisane zagadkowe słowa. Zręcznym ruchem wyjmuję strzałę z zawieszonego na plecach kołczana i ostrożnie zaczynam zbliżać się do załamania korytarza - skąd dolatują strzały. Jakby spod ziemi wyłoniła się przede mną dziewczyna, która precyzyjnie napinając cięciwę patrzy na mnie okiem myśliwego. -Dlaczego chcesz mnie zabić? -Strach przed kolejnym zranieniem rozrósł się we mnie i gdy ktoś podchodzi - atakuję. Druga strzała drasnęła mnie w ramię. Piekący ból zmieszany z lękiem spowodował, że stałam się bardziej czujna, a zimne krople strachu zaczynają powoli spływać po moich plecach. Czy ta rana istnieje naprawdę, czy tylko w mojej wyobraźni? Nie wiem, sama już nie wiem... Chciałam się wycofać, lecz nie widzę żadnego zaułku, żadnych drzwi, za którymi mogłabym się schować. - To ja jestem ranna, nie ty. Tyle jeszcze we mnie niespełnienia, myśli gotowych porwać do działania. Wyzwań jakie niesie ze sobą nieznane. Z dziwną lekkością przyszło to szczere wyznanie. Strzała precyzyjnie ułożona na cięciwie jej łuku zachwiała się. Lecz nadal z łukiem gotowym aby mnie ugodzić hardo stoi przede mną. Patrzę na nią z bliska i widzę regularne rysy bez widocznych zmarszczek. Tylko te kąciki ust układające się w niemej zaciętości, widać zapomniały o uśmiechu. -Znam tylko słowa mające posmak goryczy, a niezrozumienie jest najczęściej płaszczyzną, na której trudno cokolwiek zbudować – powiedziała ostrym tonem. - Dlaczego tym razem miało by być inaczej ? Nie ufam nikomu – dodała ze łzami w oczach. Łuk wypadł jej z dłoni a rozedrgana cięciwa zatarła napis EMPIRE MI. Mój wewnętrzny żal za czymś, czego jeszcze nie zdążyłam zrobić nieświadomie obudził w niej drzemiące marzenia, które od dawna ukrywała pod płaszczem nieufności. Doznaję dziwnego uczucia, jakbym ją skądś znała. A może zobaczyłam lustrzane odbicie samej siebie? Zmęczone łuczywa, sycząc, dopalają się powoli. Chociaż ból ustąpił jakby ręką odjął, jednak na ścianach nie widzę portretów, czyżby misja jeszcze nie skończona? OPEN III Zmuszona do pozostania w tej dziwnej przestrzeni, zaczynam się rozglądać z zainteresowaniem. Gdzie jest Ashot - łuczniczka, którą wcześniej spotkałam? Dziwna sprawa... Idę powoli w stronę pomieszczenia znajdującego się za zakrętem korytarza, gdzie otwierające się raz po raz drzwi intrygują swym rytmicznym stukotem. W pokoju - do którego weszłam - stoją jeden obok drugiego regały o ciekawych opływowych kształtach, wypełnione rzędami segregatorów i książek poustawianych z nadmierna pedanterią. Kolorystyka tego miejsca harmonizuje ze stalowosrebrnym ubiorem mężczyzny, chociaż nonszalanckim, jednak idealnie wtopionym w trójwymiarową przestrzeń. Zapewne przywiązuje dużą wagę do swojego wyglądu. Z pewnej odległości przyglądam się ukradkiem co on robi - siedzi nieruchomo i patrzy w ekran, w skupieniu wystukując coś na klawiaturze. Niepewna tego, co mam teraz zrobić przystanęłam obok i próbując nakłonić do rozmowy spytałam: -Widzę, że piszesz w języku HTML... Beznamiętnie słuchał, nie odrywając oczu od komputera. -Opracowuję nową symulację komputerową, aby uruchomić własną firmę – powiedział tak, jakby czytał w moich myślach. Dziwnym trafem ściągnęłam na siebie jego uwagę, gdy z ożywieniem, z błyskiem w oczach powiedziałam, że często korzystam z bazy danych w Internecie, spojrzał na mnie bez zdziwienia, ale bardzo przenikliwie. Gdy kasował pliki zapytałam: -Co robisz, gdy piętrzą się trudności? -Po prostu, szukam rozwiązania.- Dodał pewnym siebie głosem. -Więc nie zakładasz z góry - jak to czyniła Ashot - że tylko interpretacja faktów, poprzez pryzmat własnych doświadczeń, jest jedyną drogą poznania prawdy? Najpierw zbieranie wszystkie dane na temat, który mnie interesuje, to chroni mnie przed zbyt pochopnym wyciąganiu wniosków.- Mówił to z poczuciem dumy z tego, co robi. Nasze myśli powoli splatały się w węzeł marynarski. Skrzywdzony przez ukochane osoby chłopiec, Łuczniczka w której obezwładniający lęk zagłuszył poczucie szczęścia i pragmatyk, człowiek poszukujący kreatywnych rozwiązań – jak w ciepłym wosku pozostawili we mnie ślad – refleksję. Nauczyłam się układać emocje, niczym na równiku, pomiędzy biegunami tego, co dobre, a co niepotrzebne.