Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

aksja

Użytkownicy
  • Postów

    365
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez aksja

  1. piszesz troszke jak w amoku! najpierw zadam pytanie: jakie wrażenia artystyczne chciałes pozostawic w czytelniku? zastanowienie sie nad własnym zyciem, zachecenie do głebszego spojrzenia na swiat nastolatka czy to twoj potok słow troszke bez składu i ładu? rowniez poddawana jest ocena techniczna listu umiejetność opierowania składnią, metaforą, zaskoczeniem, przemieszczeniem czaso- przestrzeni nie potrafie przewidziec jaka bedzie twoja reakcja na komentarze, ktore moga się u ciebie pojawić, bo robisz wiele błedow a wiec przymaj się, głowa do góry ! pozdrawiam
  2. Freney dzięki, że znajdujesz czas również na to, aby czytać moje teksty i nanosisz konstruktywne dla mnie uwagi, obiektywne, lecz to już jest jak oddział intensywnej terapii i przymuję z pokorą wszelkie uwagi. jak widać na załączonym obrazku / myśle o sobie/ warsztatowo poprawna praca wymaga dużego znawstwa składni a to u mnie szwankuje. dzięki Freney
  3. jacek Zbyszek dzięki a jak wielkie już kiedyś napisałam Jay musisz przyznać, że poniosła mnie nieokiełznana wyobraźnia!dziekuję że przeczytałaś i w dodatku stałąm sie niechcący dla ciebie inspiracją i koniecznie naoisz co to takiego! pozdrawiam was
  4. Anna - Babcia i Łukaszek nie każde dziecko może być takim szczęściażem i posiadać swoje tajemnice, dowcipne, przepełnione refleksją komentarze ludzi ze sporym już bagażem życiowym. tylko landrynek brak..... pozdrawiam
  5. to znowu ja - aksja - z następnym usmiechem na twarzy i to z powody twojej gry słów, subtelnośc pomieszana z ironia plus odrobina makabreski i liryzmu - fajne i jeszcze raz pozdrawiam
  6. Leszek - minimum słów maksimum treści a juz kiedys pisałes że jestes przeciez wesoly chlop a ja specjalnie w to nie wierzyłam, teraz zobaczyłam, przeczytałam i uwierzyłam. aż się chce krzyknąć do podmiotu lirycznego - ty stary erotomanie ! hihihihi a nie kazdy aż tak potrafi ... napisać pozdrawiam na wesoło
  7. nie wiem czy az tak emocjonalnie odbieram świat, lecz twoje opowiadanie wzruszyło mnie, poniosło ze sobą, moim skromnym zdaniem tu niczego nie brakuje, wartka akcja, przemieszanie czasy przeszłego w terazniejszym, imaginacji z rzeczywistoscią.robi wrażenie nie ma co ! pozdrawiam
  8. Salazar malowniczo opisujesz krajobrazy, z fotograficzną wręcz dokładnością, spokój tknie z tych opisow jakas wewnetrzna radość, lecz dialogi - to jest tylko moje zdanie z ktorym wcale nie mosisz sie zgadzać - są troszke drętwe,za mało soli i pieprzu. pozdrawiam
  9. Pedro asher dziekuję wam za przychylny komentarz ! pozdrawiam
  10. Jest to opowiadanie ktore umieściłam w prozie dla poczatkujacych lecz rozszerzone i nie wiem czy nie odwazyłam się zbyt wysoko mierzyć...
  11. Gdy siedmiomilowy but wypełniony wyrzutami sumienia zdepcze mnie, poczuję smak ziemi. Leżąc na wznak, zobaczę niebo. Anno domini 1358 Służące ostrożnie odklejają z mojego ciała resztki włosiennicy, zmieszanej z zaschniętymi strugami krwi. Nie czuję już bólu, człowiek może przetrwać wiele.... Jedno wiem, spokój sumienia szybko zaleczy rany na moich plecach, lecz pozostaną blizny. Tylko echem w całym domu odbijają się słowa-skargi mojego męża: nie trzeba było aż tak, nie trzeba było aż tak ... 33 dni wcześniej Na stole leży włosiennica i bicz pątnika. Jeszcze nie wiem co mnie czeka, tylko przeczuwam. Powoli zdejmuję zapaskę, sukienkę, dyskretne części bielizny. Mam 19 lat i oglądam moje ciało, które tak niedawno poznało smak pocałunków; piersi nabrzmiałe miłością, nogi gotowe do skoku, skórę napiętą do granic doskonałości. Wyszłam wcześnie za mąż, bo tak nakazuje tradycja naszego rodu, oddać co we mnie jeszcze niespełnione, do końca nie uświadomione. W nocnej koszuli po kostki, z brewiarzem w ręku klękaliśmy razem przed łóżkiem, aby potem jak najszybciej, bez miłosnych gestów, z resztkami kolacji na ustach... już nie pamiętam, chyba nic nie czułam. Te chwile zatarły wspomnienia młodzieńca, który jako terminator pojawił się w naszym domu. Mój wewnętrzny krzyk, moja modlitwa - o coś, co może jeszcze zdarzyć się - została wysłuchana. Już w pierwszym pocałunku opowiedziałam mu o moich tęsknotach, które do tej pory tylko drzemał we mnie. Mówiąc: - Wystarczy dołożyć tylko trochę chrustu a płomień wybuchnie w tobie nieznana siłą, jednocześnie ostrym szarpnięciem rozdarł suknię, która później stała się dowodem mej zdrady. Z namaszczeniem dotykałam jego ciała. W miłosnej rozkoszy piłam podziw, pożądanie zmieszane z cierpkim smakiem zdrady. On najlepiej wiedział jakie we mnie drzemały marzenia, szukające spełnienia w jego silnych ramionach. Dla niego moje biodra poruszały się w sposób dla mnie do tej pory nieznany, wirowały niczym kręgi na wodzie wokoło jego mocnych ud. Potem, pośpiesznie biegłam do domu, krople spadające między palcami dokonywały ablucji. Ubierając włościennicę patrzę na śpiącego małżonka, który jest szacowną osobą w gildii kupieckiej. Z ulicy dochodzi jeszcze niewyraźny, unoszący się, to opadający głos mnicha: memento mori. Czas na mnie. Jeszcze tylko nałożę na twarz maskę z popiołu i wezmę do ręki bicz, zapowiedź dobrowolnej chłosty.Będę przykładem dla tych, którzy mają ochotę pierwsi rzucić kamieniem, tylko z tą różnicą, ja uderzę siebie a oni bliźniego. Ostatni raz spoglądam w okna kamienicy, gdzie światła świec niczym lampiony wesoło migoczą. - Dlaczego zdecydowałaś się zostać pokutnicą? - Ojcze zgrzeszyłam i pragnę ponieść karę za swoje przewinienia. Kaptur czarnego habitu zakrywał twarz mnicha. Wypłowiałe odzienie w strzępach, było świadectwem drogi cierniowej, jaką już przebył. Zgarbiona postać nosiła ślady brzemienia swoich i cudzych grzechów, rozpaczliwej walki lecz nie beznadziei. Ucałowałam jego dłoń, ciemność dyskretnie spowijała płaszczem tajemnicy zmęczony dzień i nikt nie dostrzegł łez, torujących sobie drogę między drobinami popiołu. Wyruszyliśmy w drogę. Wszyscy idziemy boso, zmęczeni z trudem poruszamy obolałymi ramionami. Wpatrzona w spadający bicz i spurpurowiałe ręce pokutników napotkałam wzrok człowieka w kapturze. Po raz pierwszy spojrzał na mnie, zobaczyłam jego surowy, przenikliwy wzrok, on przeczuwał, że ta pokuta jest ponad moją miarę. Idziemy ze spuszczonymi głowami, jakbyśmy wszyscy wlekli ciężkie brzemię. W oczach biczowników widać błysk udręki, a na czole zastygłe krople zimnego potu. Nie potrafię ich zliczyć, oczy moje zasnute są mgłą przerażenia. Gdy zbliża się noc, przydrożny kamień służy nam za poduszkę pod głowę. Często krople łez spadając uderzają o siebie, niczym szklane kule różańca. Tylko ja słyszę ten dźwięk. Jedna po drugiej, znikają prawie bez śladu. Letnie poranki nie zwiastują odrodzenia, są zapowiedzą dalszego umartwiania ciała. Powietrze i światło, nie potrzebuję ich, we mnie nie ma życia , jest tylko trwoga co mnie jeszcze czeka. Czarny pył okrywający drogę pokrywa mi brwi, rzęsy i usta (ślady popiołu dawno zmył deszcz). ż rosnącym pośpiechem spożywamy byle jakie posiłki, bo oto mnich z biczem w ręku wzywa nas do podjęcia dalszej wędrówki. Słyszę świst bicza, najpierw w powietrzu, a potem po plecach, ramionach, rękach, ktoś szlocha. Rytmiczny trzask milknie tylko wtedy, gdy wracają wspomnienia, ukryte tęsknoty za domem. Dzień po dniu zabijam w sobie wszystkie odgłosy; potajemnie drżące szepty, szelest sukni, gdy biegłam na spotkanie z czymś co miało nigdy nie nastąpić. I znów świst bicza przeszywa ciszę. Człowiek o pochylonych, udręczonych plecach, zatrzymał się, aby mnie podnieść. Rok 2058 W pierwszych dnich pobytu na ODA (Oddziale Dobrowolnej Amnezji) poddano szczegółowej analizie na jakie zapachy szczególnie mocno reaguję. I stąd w pokoju unosi się zapach imbiru, przypominający potajemne miłosne wzloty i upadki. Niedługo nie będzie we mnie tych skojarzeń. - Brązowe kapelusiki twoich sutek są dla mnie oceanem rozkoszy - szeptał rozgorączkowany. Niczym nieznany ląd, poznawałam każdy centymetr jego ciała, którgo egzotyczny zapach odurzał mnie. - Jesteśmy tak blisko siebie, że już bliżej nie można. - Możemy być jeszcze bliżej moje Solaris – tak mnie nazywał. Odczytywał w mgnieniu oka moje pragnienia, niespełnione jeszcze marzenia. Poznałam co to rozkosz. Gdy muskał, całował każdą cząstkę mojego ciała. Potrafiliśmy unieść się w siedmiobarwnej kropli deszczu miłosnych uniesień. W takich chwilach oplatałam go sobą, i nasze ciała poruszały się w jednym, przeciwstawnym rytmie. - Powiem Ci na koniec jedno; zawsze pozostaniesz w sercu i mojej pamięci taką, jaką Cię poznałem, cudownie piękną, zwiewną, eterycznie doskonałą, cudownie czułą i niezwykłą dziewczyną ,moją Solaris, prawie jak z bajki. - W naszej pamięci, w naszym sercu pozostanie to uczucie nad wyraz krystaliczne, wzniosłe, szalone, niezwykłe, bo nie skażone dniem codziennym, jego brudami, wrzaskiem, problemami, złośliwościami - powiedział odchodząc. Przeanalizowano kubeczki smakowe i moje menu składa się z dań słodko-kwaśnych. Wokoło mnie ustawione są sprzęty w kolorze cytryny z agresywnym odcieniem czerwieni, czopki wzroku poddane szczegółowemu badaniu pozwoliły na tak precyzyjną ocenę mojej wrażliwości na fale świetlne. Nikt z najbliższych nie wie dlaczego tu jestem. Od odpowiedzi wymigałam się tłumacząc im, że pragnę uwolnić pamięć z traumatycznych przeżyć dzieciństwa. Jutro lekarze–roboty przeprowadzą operację na otwartym mózgu. Laserem oczyszczą obszary odpowiedzialne na niewygodne dla mnie doświadczenia z przeszłości. Za kilka dni wracam do domu i już nie będą dręczyć mnie wspomnienia.
  12. hehehe- gratuluję ! każdemu sie czasami zdarza że nie wstrzeli się tak jaby chciał w temat cytuję - czyli dalem ciala... to ma byc dramat, ktory niepostrzezenie zmienia sie w przygode zycia z happy endem.
  13. pierwsze dziś przeczytane przeze mnie opymistyczne opowiadanko ! to poplatanie z pomieszaniem wątków historycznych, upiększonych współczesnymi kosmetykami, a co ! i w dodatki jaki język - przez gawiedż zapomianym pozdrawiam
  14. witaj asher to brzmi jak samotność w strasznie wielkim mieście! czasem tak bywa, że marzenia sięgają bruku.... świetnie oddałes klimat jak u Snienkiewicza -za chlebem - we współczesnym wydaniu. pozdrawiam
  15. cdn - masz rację - nie taki znowu beznadziejny, wczytując się jeszcze raz w twoj tekst, piszesz / dedykujesz komuś , kogo los myślę że zbyt okrutnie potraktował, zycie sponiewierało... pozdrawiam
  16. jacku - i słońce dla ciebie także zaświeci ! aż chce sie napisać po przeczytaniu tekstu! byłby z ciebie dumny autor Ulissesa - świat widziany w kawałkach rozbitego lustra, szkła... i także zgadzam się z innymi idealny dobór słów pozdrawiam
  17. przychodzi mi na myśl książka - modlitwa za miasto Arras - czyżby to była dalsza część tej mrocznej historycznej prawdy ? histria troszkę zaplątana, co wskazują wcześniejsze komentarze lecz twój Demon destrukcji dał za wygraną a w tamtej książce zabił tak wielu niewinnych. podoba mi się watąk, lecz rownież proponuję, popracuj jeszcze nad tym. pozdrawaim
  18. Anna Jay - dziekuję za słowa uznania i rownocześnie zachęty do dalszego poszukiwania ciekawych wątków. pozdrawiam
  19. asher - to wrecz prowokacja no zachęta do stawienia czoła czemuś dłuższemu. dziekuję za przeczytanie mojego opowiadanka i za zachetę. Anielska - naprawdę anielsko dziekuję Tobie pozdrawiam wszystkich
  20. Kazimierz- a brakowało mi w tym opowiadaniu terażniejszości i oto ona współczesna sekretarka - to dla mnie również było odkrywcze. dziekuję za przychylny komentarz i słowa - głaski
  21. jacku chyba włoże w ramkę twoje słowa i bedę sie im przygladać natarczywie. ktoś kiedys napisał - kto mi dodał skrzydeł - ja napiszę ze również ty - usmieszki dla ciebie. pozdrawiam
  22. o matko a juz myslałam że to wszystko tak na serio! lekko napisane, tylko brakuje mi w tym twojej drapieżności - ale chyba kazdy musi czasem odpocząć.fajne! pozdrawiam
  23. lubie takie lesne impresje, lecz dlaczego ta jest tak makabryczna? brzmi jak dobrowolny masochizm - zdecydowanie preferuje sadyzm/ hehehehe/ pozwala przetrwać w puszczy az dreszcze przechodzą po plecach brrr -fajne!
  24. ostro napisane, jak cięcie nożem! rokawałkowanie siebie bez narkozy! ...tylko w zaciszu mozna dotrzeć do siebie i znalazłeś takie miejsce, twoje opowiadanie brzmi jak anatonia beznadziejnego przypadku,ale to nie ty ! i dobrze. pozdrawiam
  25. Leszek - szybciutko wczytałam sie w zgromadzone artykuły i rzeczywiście - to nie patnicy lecz pokutnicy nosili ze soba bicz i zmieniłam. I dzięki ! tyle tylko powiem. J.Renata - dzięki! oj będę musiała chyba zapłacić za wizytę u ortodonty - hihihi
×
×
  • Dodaj nową pozycję...