
aksja
Użytkownicy-
Postów
365 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez aksja
-
LeSZEK...wiem,co dla mnie ważne a co najważniejsze jest- po przeczytaniu Twojego tekstu, zabrzmił mi w głowie fragment piosenki K.Nosowskiej, podobny klimat panuje u Ciebie, lubię takie klimaty! niby nic, a tak wiele... Pozdrawiam
-
twoje dowcipy, może i z zakurzonej półki, tego nie wiem, spodobał my się, nie ma to jak prostota myśli! czasem genialniejsza od logiki - to dla ciebie Leszek .
-
witaj po trzykroć kasia - hihihi twoje opowiadanie przywodzi mi na mysl opowiadania Dicka, Orwella "rok 1984" to również, ciekawe ujęcie znanego mi tematu, podobało mi się, nie powielasz pomysłów, tylko idziesz dalej, ale ma rację Leszek Dentman / zaufaj mu , on jest specem od wynajdywania wpadek technicznych / że warto popracować nad tekstem pozdrawiam
-
jestem kobietą może tego nie widać, nie czuć hahaha lecz intuicyjnie podejrzewam że podmiot nie koniecznie liryczny jakim jest ten no - kochaś, równiez sponiewierał Monię a może sie mylę....no no ...
-
witaj L.Dentman dzięki za konstruktywne warsztatowe uwagi i pozytywną ocenę całości. to są moje pierwsze próby i cieszę się że zachciałeś dokładnie przeczytać tekst może nie najwyższych lotów ha ha i dzięk pozdrawiam i
-
a mi się podoba !! sens ? aparycja nie oddaje tego co naprawedę jest w nas ! tak odczytałam czasem brzydota do granic wytrzymałości, nie idzie w parze z okrucieństwem takiego potwora to mozna nawet pokochać !
-
dziekuję, że znalazłeś czas, aby przeczytać z uwagą moje opowiadanie i za wskazówki techniczne cieszę się, że jest coś, co przyciąga na moment uwagę pozdrawiam
-
Jay dzięki, dzięki za przychylny komentarz troszkę wspierajacych słów przyda się, gdyż jestem typem pesymisty, który z dwojga złego wybiera zawsze te dwa. Pozdrawiam
-
Był to wyjątkowo upalny dzień, sukienka w polne maki lekko przykleiła się do rozgrzanego ciała. Dziewczyna poczuła się onieśmielona tą nagłą zmianą. Skrywana do tej pory kobiecość widoczna była w zaokrągleniu piersi, które niczym soczyste jabłko zachęcały aby dotknąć je, poczuć ich smak. Falujące biodra były jak przypływy i odpływy gorącego powietrza. Polną drogą pobiegła na skraju lasu, tam zobaczyła dąb, który dostojnie – pomimo upływu lat - trwał na rozstaju dróg. Usiadła w jego cieniu. Przytuliła twarz do chropowatej kory, jednocześnie wsłuchując się w cichy szelest liści, ich lekkie i trwożliwie drgania. Dotykając pień delikatnymi dłońmi wyszeptała: - Kocham cię drzewo za twój cień. Chłód jeszcze mokrego od rosy mchu zapraszał, aby ochłodziła rozgorączkowane ciało. Leżąc, obserwowała pająka-samotnika jak tkał pajęczynę na krzaku jałowca, na której wczesnym rankiem mienią się srebrem brylantowe krople rosy. Otulona cieniem spływającym z drzewa zasnęła. Popołudniowa cisza spłynęła na śpiąca dziewczynę. Nawet wiatr przycichł na chwilę a słońce znajdując szpary między liśćmi, rzucało jaskrawe plamy na kobierzec utkany z mchu. Tymczasem niepostrzeżenie ciemne chmury zbierały się nad lasem. Kwiaty powoli zamykały swoje kielichy, liście zwijały się. Kaskada spadających kropli spływając na policzki, rzęsy, usta wprawiała w drżenie jej ciało. Otoczona koroną ułożoną z silnych rozłożystych gałęzi, rozbudzona z radością tańczyła przy muzyce tworzonej i jednocześnie granej przez deszcz. Z gracją wirowała wokół uniesionych w górę rąk, które niczym drżące motyle, to unosiły się lekko to opadały. Dąb widząc tą zmianę wyszeptał: - Nie odchodź... Gałęzie uginające się pod ciężarem przelotnej ulewy, dotykały roześmianej twarzy, ramion gotowych przytulić się do niego. Ona delikatnie okrywała liście pocałunkami, jednocześnie spijając krople deszczu. Dąb po raz pierwszy pomyślał, że potrafi dać czułość, radość, ukojenie. Do tej pory sądził, że nic już nie może go zadziwić. Przecież to on najlepiej ze wszystkich drzew - gdyż stał na skraju lasu - znał urok z nagła, obudzonego w czerwieni słońca. Ze skupieniem obserwował lot jastrzębia, gotowego do ataku. Jednak za każdym razem, gdy zjawiała się niespodziewanie, prosił wiatr, aby dla niej wygrywał najpiękniejsze melodie. Zapraszał słońce, aby zachwycała się grą kolorów, migotaniem promieni między gałęziami. Jego radość nie miała nic wspólnego z tym, co do tej pory przeżywał. - Zawdzięczam jej tak wiele - pomyślał. Nawet nie zauważył jak powoli, owoce na które każdej jesieni czekał z radością, czyniły jego konary coraz cięższymi, a na lazurowym do tej pory niebie zaczęły coraz częściej pojawiać się ciemne deszczowe chmury, które ciężkimi kroplami zmywały wspomnienia chwil, gdy biegnąc do niego polną drogą, przecinała swym ciałem rozgrzane powietrze. Niepostrzeżenie soczysta zieleń zaczęła przybierać złotozielony kolor jej oczu, szczególnie rankiem, gdy krople rosy nadawały blasku kolorom jesieni. Dąb był zachwycony tą zmianą. Zachody słońca nie cieszyły, gdy czekał z utęsknieniem, a ona nie przychodziła. - Dlaczego zjawia się tylko czasami? - Zmieniasz się...Powoli znika Twój cień - szepnęła jesień. Tej nocy mróz ścisnął serce dębu. Zbyt późno zrozumiał, że tęsknota jest smutkiem, który niczym cień okrywa jego myśli, marzenia. Zapragnął odmienić czas, który nieubłaganie nadchodził – czas nieprzeczuwalnego jeszcze rozstania, który głębokimi bruzdami zaznaczał ślady na korze drzew. Nostalgiczne zawodzenie jesiennego wiatru nie przynosiło pocieszenia. Deszcz, ten sam deszcz teraz smagał konary drzew. Mijały mgliste jesienne dni, nadeszła zima, nawet nie zauważył jak wiosna nieśmiało budziła uśpione liście do życia. Utrudzony zmaganie się z samotnością i nostalgią trwał. Latem krople żywicy leczyły ślady jesiennych słot, ostrych zimowych zawiei. Zapraszał zająca i jeża, by zasnęli w jego cieniu. Wiewiórkę, która radośnie skakała z gałęzi na gałąź, otulał promieniem zabłąkanym wśród liści. Witając z czułością pierwsze tego lata krople deszczu, ciszę letniego popołudnia przerwał szelest jej kroków. Zmieszana wchodziła w przestrzeń, utkaną ze wspomnień minionego lata. Nie miała odwagi wyciągnąć rąk, aby go dotknąć. Dąb poczuł, że ona niczego bardziej nie pragnie jak tego, by zostać z nim jak najdłużej. - Wiem, zbyt wiele żądam – powiedziała zmieszana. Prośbę pozostawił bez odpowiedzi, zapragnął pozostać dla niej tylko dębem. - Usiądź na chwilę, wyszeptał. Do tej pory nie wiem, czy bardziej byłam tą dziewczyną czy drzewem...
-
strona logiczna bez zarzutu! stylistycznie można przy tym dobrze się usmiać, sarkastyczno- ironiczny ton zachęca do przeczytania opowiadania do końca tylko pogratulować !
-
Historie miłosne (I)
aksja odpowiedział(a) na Jay Jay Kapuściński utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Jay usmiałam się i to na głos!!!! oczywiscie znana mi u ciebie niespodziewany zwrt akcji !! i ten brak jedynki i Walentyny . wyglada prawie jak ja - hahahah czekam na nastepne smieszne kawałki pozdrawiam -
pierwszy odszedł mały książę
aksja odpowiedział(a) na Ja Centy utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
zawarłeś w tym krotkim opowiadaniu tak wiele nostalgii, potrafiłeś w sposób obrazowy przywołać moją dawno utraconą wiarę, że wszystko moze sie zdarzyć..piekna bajka terapeutyczna... życzę powodzenia w kreowaniu liryczno- nostalgicznej rzeczywistości -
z historii Mroku i dziewczynki
aksja odpowiedział(a) na kall utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
przeczytałam tekst z zainteresowaniem, być może dlatego, że lubię podobne klimaty. smutny bagaż doswiaczneń dziewczynki, urojona miłość dziewczyny, spełnienie się jako kobieta, skąd ja to znam... pragmatyzm i instynkt zwycięża. troszę nostalgiczne w swojej wymowie, poetyckie i bez hepy end - u opowiadanie. zanurzyłam sie w nim. pozdrawiam aksja -
opowiadanie jest relacją uważnego widza, ktory nie wie tak naprawdę po co to wszystko.... lecz moim zdaniem brakuje tu wątku moralnego, dlaczego? z jakiego powodu ? tu poprostu wszystko sie dzieje jednoczesnie a jakby nic sie nie działo naprawdę. tak mozna by opisać zakupy w sklepie, spacer po starowce miasta, bazar. lecz czy warto w tak kunsztowny sposob pisac naprawde o niczym ? pozdrawiam aksja
-
"Po owocach poznacie ich"...pierwsza mysl ktora mi przyszła po przeczytaniu tego opowiadania. w interesujacy sposób przedstawiłęś studium indywidualnego przypadku człowieka, ktory akceptuje swoja terażniejszość, ma poczucie własnej godności a mogłby zatopić sie w rozgoryczeniu, rozpamietywać niepowodzenia. opisałeś sferę pragmatyczną,działania bohatera, sferę emocjonalna w subtelny sposób, intelektualną, jego zachwyt. Sukcesem bohatera jest zgoda na własne życie takie, jakim jest. czy to małó? Uważam że aż dużo! w nim nie ma cichego dramatu człowieka wyalienowanego, ktorym rargaa złe emocje z powodu przerosty ambicji nad mozliwości. opowiadanie zachecajace do autorefleksji. pozdrawiam aksja