Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

StukPuk

Użytkownicy
  • Postów

    414
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez StukPuk

  1. gdy pada deszcz to jest wtedy kosmos eli lama sabachtani można go słuchać bo milczy nauczyciel bez dyplomu bez boga nie ma życia konkluzja tak prosta jak liśc coraz bardziej zielony od deszczu bez życia nie ma boga to dopiero pokusa życia wiecznego zgrzeszyć czy nie zgrzeszyć to bóg i człowiek sami się opuszczamy krzyż a na nim gołębie eli, eli lama sabachtani nie płacz mój boże jak pada ____________ Eli, Eli, lama sabachtani! z aramejskiego Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?; słowa wypowiedziane przez Jezusa na krzyżu
  2. Kaczki pływały po spokojnej tafli brudnego parkowego stawu. To dziwne, że w ogóle mogły pływać, chyba tylko dzięki krótkim nóżkom, bo płycizna zbiornika była przerażająca. Woda mogła mi sięgać do połowy łydki, nie wyżej. W dodatku był już listopad, więc raczej współczułam biednym kaczkom, które raz po raz nurkowały w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Nawet nie było ciepło, przynajmniej w porównaniu do poprzednich dni, kiedy stojąc tak nad stawem z kaczkami przemarzałam doszczętnie. Najgorzej dłonie. Właściwie to byłam na wagarach, choć wolałabym nazwać to mniejszym złem, bo przecież nie poszłam do szkoły, żeby nie dostać pałki z geografii. A wczoraj z niemieckiego... Ale przynajmniej się przewietrzę, bo ciągle chodzę i ziewam. Dziś czwartek, więc jeszcze jutro pewnie nie pójdę na lekcje, a w niedzielę poproszę Kamila, żeby mi napisał usprawiedliwienie. Kochany chłopak... Zielińska już się nawet nie czepia jego charakteru pisma... Poszłam usiąść na ławkę, moją ulubioną. Nikt na niej nie siadał, bo to była ostatnia ławka w parku, która nie miała połowy oparcia, wszystkie inne wymieniono, albo przynajmniej „wyremontowano”. Poza tym była schowana w gałęziach płaczącej wierzby… - Nie powinnaś być w szkole?– Wyrwało mnie to z zamyślenia, aż wypuściłam z dłoni ołówek. - A co ci do tego, hm? – Spytałam go uśmiechając się lekko. - Tak tylko pytam – powiedział i usiadł obok mnie. – Ponoć wczoraj też nie byłaś. - Nie byłam – powiedziałam zgodnie z prawdą, przecież i tak wie, że nie byłam. – Miałam klasówkę z niemieckiego, wiesz, z zastosowania rodzajników. Nie umiałam... - Aha. A dziś, z czego? - Z geografii – powiedziałam smętnie. Zaczynało mnie to wkurzać, po co tu przyszedł? Mogłam mu nie mówić gdzie chodzę, jak nie ma mnie w szkole. Ciekawe to, bo wtedy byśmy się nie spotkali, nigdy nie przychodził do tego parku. – Michał... Po co przyszedłeś, co? – Spytałam. - A tak sobie. Wiesz, byłem ciekaw, czy cię zobaczę, a ponieważ zajęcia zaczynają mi się dopiero o dwunastej – oto jestem – roześmiał się, chyba nieco sztucznie. – A co, nie cieszysz się? - Cieszę się... Przecież wiesz... Długo się nie widzieliśmy. - To fakt. Pewnie, że się cieszyłam, kto by się nie cieszył? Zapadła cisza, troszkę niezręczna. I pomyśleć, że jeszcze tydzień temu byłabym skłonna w takiej sytuacji złapać go za rękę. Głupia romantyczna ja. Wzięłabym się lepiej za geografię, bo przecież trzeba będzie zaliczyć tą klasówkę. Spojrzałam na Michała. Siedział lekko zamyślony. Miał brzydki nos. Szczególnie było to widać właśnie z profilu, zbyt zadarty, jak na faceta. Ale długie rzęsy łagodziły niedogodności związane z nosem, który mimo swojej szkaradności był słodki. W zestawieniu z oczami, strasznie ciemnymi, zupełnie jakby całe były źrenicami, te długie rzęsy były czymś cudnym. Oderwałam od niego wzrok i schyliłam się po ołówek, o którym prawie zapomniałam. - Piszesz coś? – Zapytał wyrwany z zamyślenia, przez mój nagły ruch. - Przecież wiesz... - Wiem. A ty wiesz, że ja je lubię? Zaśmiałam się. Pytał o to za każdym razem. - Wiem. I znów cisza. Teraz to on przyglądał się mi. Zawsze tak robił, ktoś inny z nieśmiałości nawet by nie spojrzał, a Michał potrafił wyłączyć się zupełnie i obserwować drugiego człowieka. Co widział? Spuszczone oczy z pomalowanymi czarnym tuszem rzęsami, lekko zadarty okrągły nos, długie blond włosy, blade policzki. Zaczynało mnie już drażnić to patrzenie, ale nie odezwałam się, bo to by go uraziło. Może nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo się wycisza. A potem nagle odrywał wzrok i zatrzymywał go gdzieś indziej. Czasami wydawało mi się, że to dziwak. Ale przecież wielu jest takich, ja ponoć też bezczelnie wpatruje się w ludzi. I chyba to prawda, tylko ja uciekam wzrokiem, gdy mnie ktoś złapie na gapieniu się, a Michał uśmiechał się i patrzył dalej. Dopiero gdybym się odezwała, to by się speszył. Zwróciłam twarz w jego kierunku, chcąc sprawdzić czy zareaguje jak zwykle tak samo. Nie pomyliłam się, rozpromienił się tajemniczo i otworzył tylko szerzej oczy. - Przestaań – powiedziałam zawstydzona. - Co mam przestać? – zaśmiał się i przymknął powieki. - Obserwujesz mnie. To peszy... - Przepraszam.... Nie chciałem. - Nie, nie – zmieszałam się. – To ja przepraszam nie powinnam była zwracać ci uwagi. To przecież nic złego – uśmiechnęłam się na zgodę. – Może się przejdziemy? – zaproponowałam. – Przemarzłam na tej ławce. - Hm, dobrze, chodźmy. Ładnie było, szliśmy wolny krokiem, potrącałam butem kasztany. Już nawet nie przeszkadzała mi cisza, bo nadal się nie odzywaliśmy, jedynie sporadycznie jakieś słowo, dwa. W końcu wyszliśmy z parku i zaczęliśmy kierować się w stronę mojego domu. Powiedziałam grzecznie, że moja mama już w pracy więc mogę spokojnie wrócić. Michał powiedział, że mnie odprowadzi kawałek. Właściwie nie miałam nic przeciwko, bo w jego towarzystwie czułam się naprawdę dobrze, a zawsze to kilka chwil dłużej z kimś zamiast samemu. A kto lubi być sam? Nikt. - Michał – odezwałam się – po co tak naprawdę przyszedłeś? - Zobaczyć się z tobą. Sama mówiłaś, że dawno się nie widzieliśmy – uśmiechnął się. - Aha. No tak... - Zaczyna padać – oznajmił po chwili. Nie odezwałam się, bo nie miałam nic do powiedzenia. Jeszcze dziesięć minut spaceru i będziemy u mnie. A wtedy, jak zwykle nie podam mu nawet ręki, dygnę tylko lekko na pożegnanie, zaczekam na reakcję, Michał kiwnie głową, odwróci się na pięcie i pójdzie do domu, albo na uczelnie. A ja wjadę obskurną, pomazaną windą na swoje czwarte piętro i zajmę się myśleniem o tym, jakby to było, gdybyśmy… – ot, rutyna. Wyciągnęłam ręce z kieszeni, zwinęłam dłonie w pięści i schowałam w rękawy płaszcza. Wtedy musnął palcami wystające z rękawa knykcie mojej prawej dłoni. Przestraszyłam się i ze zdziwieniem popatrzyłam na jego, jak zwykle zamyślony, profil. Nic, zero oznak świadomości. Już chciałam pomyśleć, że mam przewidzenia, kiedy on odwrócił głowę w moją stronę i bezczelnie, bez pytania złapał mnie za rękę. A przy tym nic – żadnej mimiki na twarzy, tylko oczy, którymi pochłaniał wszystkie uczucia z mojej twarzy. Czyli zaskoczenie, strach i śladową ilość radości. - Mogę? – mruknął cicho. - Yyychy – skinęłam. I tak szliśmy. Strasznie mi było głupio i czułam, że spłonę za moment. Teraz cisza między nami strasznie mi przeszkadzała, a ja nie chciałam słyszeć swoich myśli, które jak głupie zadawały mi pytania, na które nie znałam odpowiedzi. Kiedy podeszliśmy pod klatkę mojego wieżowca, powoli rozsupłał dłoń z moich palców. - Dziękuję – powiedział z uśmiechem, przechylił głowę w bok, popatrzył chwilę, jak stoję oniemiała i poszedł. Wieczorem dostałam e-maila z pytaniem, czy gdyby chciał być ciut bliżej, to co bym zrobiła i czy wypadałoby.
  3. No liczę i chyba racja... Błagam o wybaczenie, od 40 godzin jestem na nogach ;)
  4. Uuuu, szacunek, prawie się udał trzynastozgłoskowiec :]
  5. W języku polskim pisze się 'wziąłem' a nie wzięłem i tak dalej. Co do treści... nie. zdecydowanie nie, totalny kicz - niestety. Wiersz kolejnego zbuntowanego nastolatka przechodzącego fazę fascynajcji do gotyku, samobójstw i zyletek? fatalnie.
  6. kot urodził się stoikiem co więcej - urodził się tak samo jak ja i szanowny pan Zenon świat tak płynie i toczy się a kot tak śpi i przewraca oczami do tego bym chciała dążyć żeby siedzieć w doniczce z owsem posianym ponad miesiąc temu żeby był na wielkanoc i patrzeć i nic rozumieć kot nie pisze wierszy nocą bo nie ma pytań być może bo gdy chce to pije wodę z wazonu z tulipanami gdy nie chce to idzie spać na poduszkę a udaje tylko z przekory bo mówi że to przyjemne patrzeć na wybijające się nerwy z filozoficznego opiekuna
  7. "Miesza się przebaczenie z pamięcią. Przebaczenie to gest, samochwalstwo moralne. Pamięć to obsesja." A. Minkowski Dla mnie jest to najbardziej trafne sformuowanie na temat przebaczenia. :]
  8. liście na tle oburzonego nieba prześwietlonego ostatnim tego dnia słońcem są takie że o mały rudy włos mogłyby się przezielenić ukrywam się wśród piór skrzydłokwiatu żebym mogła pofrunąć za moim ciepłorzęsnym kochankiem ostatkiem sił igrającym w cienkich żyłkach liściastego schronienia zeszmaragdziłam się na chwilę wtykając nos w policzek łodygi i mam zielone pojęcie dlaczego ten słowik przestał śpiewać
  9. Faktycznie, powinnam była dopisać wyjaśnienie :] Co nie zmnienia faktu, że p. Freney ma rację :] tym bardziej, że tę maksymę posnaje się na lekcjach polskiego w szkole średniej ;) Pozdrawiam Iga
  10. nie nonomnismoriar-łam na koniec każdy nie-śpisz-owy pomnik to tylko statuetka z wyprzedaży z giełdy nie-wartościowe papiery a w każdym umieram każdą literą diakrytycznym znakiem więc mnie już nie ma? w połowie w trzech czwartych z siedemnastu pierwszych słów
  11. część czwarta, najpewniej ostatnia za oknem jest iście orientalnie w białej wiśniowości wiotkich konarów to jakby wieczór jest tą kwintesencją dnia - śróddniem - jakby spoczywała na nim odpowiedzialność za każdy złamany włos i rozdwojoną końcówkę złej decyzji - te klonowe kwiaty pachną na zielonożółto - - to poezja - słodka i leniwa bezsilność
  12. Bardzo dobry wiersz, naprawdę mnie urzekł. Co do pytania, oraz wspomnianej inwersji... Samotnić bardzo mi się podoba, lubię takie operowanie słowem, a i inwersja mnie dziś nie razi. Wszystko jest tak, jak być powinno. :)) Pozdrawiam ciepło Iga
  13. Siupam w ulubione ;) bardzo ładny, w moim mniemaniu spokony i zrównoważony. pozdrawiam Iga
  14. Hm, ja niestety też będe na nie... dla mnie zwrot niecałkiem samotni, to błądzenie jest mało oryginalne... ale cóż ;) o gustach się nie dyskutuje ;) pozdrawiam ciepło Iga
  15. Hm... zupełnie nie mój styl, ja stworzyłabym więcej zdań, dała w wierszu więcej peela. Np, zamiast napisałabym tak: w zaklejonej kopercie nie ma nic prócz białego listu pokrytego niemymi literami malunku ciała znaków migowych których nigdy mnie nie nauczyłeś dalej już nie pokazuję, bo liczę, że zrozumiesz o co chodzi. Pracuj nad warsztatem pozdrawiam ciepło Iga
  16. Czytam i komentuję dziś trzeci wiersz. I każdy z nich jest taki sam. Przeładowany do granic uczuciami, wyświechtany, taki jakie większość tu pisała mając 14-16 lat, ale nigdy ich nie pokaze, trzyma głęboko w szufladzie. Co do tego. Lubię czytać wiersze archaizowane końcówkami '-emi', ale musi to albo być użyte z rozsądkiem, albo u Lesmiana. Tutaj absolutnie niepotrzebny zabieg, użyte źle stają się ozdobnikiem, którego być nie powinno. Swoją drogą ostatnio zauważyłam, że najgorzej pisac o miłości, używając słów 'kocham', bo jest zbyt doslownie. Zrezygnuj z rymów, z archaicznych ozdobniów, nadaj wiecej niedopowiedzenia, wzrusz i zainteresuj, ulirycznij wiersz, nie stosuj zbędnych powtórzeń, nie pokazuj miłości w sposób tak oczywisty jak "Kocham Cię". Tyle ode mnie chyba Pozdrawiam ciepło Iga BTW, masz potencjał, tak mi się wydaje, tylko wykorzystaj go dobrze i kształć się dalej
  17. proponuję przede wszystkim zaopatrzyć wiersz w polfonty ;] po drugie zrezygnować z niepotrzebnych wielokropków, i tak jak wspomniała poprzedniczka, oddalić, ulirycznić wiersz :) Pozdrawiam Iga
  18. Obosz... Na nie jestem, definitywnie. 1. To jest rymowanka na kartkę walentynkową od zakochanej nastolatki, a dla mnie jest duża różnica pomiędzy rymowanką a wierszem rymowanym. 2. Humorki zinfantylizowały wiersz 3. Banał banałem pogania, a mówię to ja, która twierdzi, że czasami jednak warto jakiś banał wykorzystać, byle by z rozsądkiem i dobrze urać to w słowa. Ty natomiast wzięłaś najbardziej wyświechtane jakie mozna, dziecinne i głupie, nie starajac sie nawet, żeby prócz nich pojawilo się coś ciekawego. słowem - nie, nie, nie! pozdrawiam Iga
  19. ad1. się cieszę ;) ad2. czasami potrzeba wtórności, no i co dziś nie jest wtórne? :> ad3. właśnie ta rodzynkarnia, cieszę się że spełniła po części swoje zadanie :P ad4. to dobsz ;) :) dziekuję Joanno, cieszę się, że Ci się podoba, tymbardziej się cieszę, bo to kolejny, któremu plusujesz ;) Pozdrawiam dobranocnie, zupełnie jeszcze przedsennie... Iga
  20. czyli część trzecia doskonale wiem jak czuje się prześcieradło stygnące pod kołdrą zasuszam minioną noc jak winogrona leżące w rodzynkarni wrócę przed snem mówię resztkę zetrę oparami ciepłego mleka sprofanowanego goryczą i zapomnę o danym słowie - kawa - - to poezja - w rytm nadciśnienia
  21. Dziękuję, cieszę się niezmiernie, że się podobao ;) Pozdrawiam ciepło Iga
  22. czyli częśc druga mokre kosmyki na piersi pana Śródsennego który przyszedł na sześć godzin układam w hafty takie jak te na obrusie z szarego lnu krzyżykowo wyszyte zwinnymi babcinymi palcami albo gdy na porcelanowym talerzu podawała omlet z cukrem pudrem prosto do łóżka - i zapach terpentyny z jej olejnych farb - - to poezja - śpijmy już mój miły
  23. hehe co jak co, ale modom tu panującym nie ulegam, a nawet jesli - to zupełnie nieświadomie, gdyż słabo się z tym miejscem utożsamiam ... czy szkoda - jeszcze nie wiem ;) Co do ars poetica - to fakt, ten pomysł chciałam zrealizować, może nie poszło... coz, wszak dopiero sie uczę :) Dziękuję za komentarz :) Pansy - cieszę się, że Ci się podoba Pozdrawiam ciepło Iga
  24. Tygrysku, jakże Cię miło czytać :] No i masz rację, tego mi brakowało, ale jak zwykle nie potrafiłam zrobić tak, zeby było dobrze :| Pomyśle ;) Buźka Twoja oddana kumpela Iga
×
×
  • Dodaj nową pozycję...