Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

StukPuk

Użytkownicy
  • Postów

    414
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez StukPuk

  1. StukPuk

    bez woni

    bezwonny gorąc powietrza lepi się do skóry skroplony spływa beznamiętnie do stóp węch zawodzi receptory nie odbierają zapachu lata brodzę w bezwoni brodząc zasypiam jutro nie będę pamiętać deszcz mnie ubrudzi świeżym porankiem
  2. Kocham ludzi co przeczą sami sobie, wprost uwielbiam. :] [quote]Dlaczego niby wredny? Nikogo nie oczernia, pokazuje po prostu to, jak naprawde wyglada i funkcjonuje takie forum jak to (nie jest to moje pierwsze w zyciu). Chodzi po prostu o to, ze autor zawsze oburza sie na krytyke, nigdy sie z nia nie zgadza, broni swojej racji i atakuje (czesto podswiadomie) swego krytyka uzywajac czesto 'argumentum ad personam'. Po czym ladnie konczy jakims zartem lub pozdrowieniami i podziekowaniem. Moze jest to tu troche przejaskrawione, ale wlasnie o to chodzi. [quote]A ja smialam wsadzic go do zaawansowanych i ciesze sie, ze Was to wkurzylo. i tak dalej, każda Twoja wypowiedz doskonale potwierdza Twoją tezę. Jeszcze a propos jednego: [quote]Tak naprawde mysle, ze kazdy powinien byc w dziale P, a zdecydowalam sie na Z ze wzgledu na to, ze pisze nie od dzis i poczatki mam juz za soba. ale... hmm... jakie to ma znaczenie, że nie piszesz od dziś? Ja też nie, ba, ośmielę się stwierdzić, że wielu ludzi, którzy tu przychodzą pisze juz od jakiegoś czasu :] Tym bardziej, skoro masz takie doświadczenie, to powinnaś wiedzieć, że to się tu zwyczajnie nie nadaje... Ale mniejsza o to. miłego dnia Iga
  3. StukPuk

    cukier

    oto ja wczoraj nauczyłam się przegrywać z własną siłą rozbełtuję się jak kogel - mogel bez cukru od wczoraj wierzę mniej oto ty słodzisz herbatę jak głupi kostka za kostką mięsień za mięśniem chcesz sypać mnie do kubka bo wierzysz w odebranie przegranej
  4. kot pac pac łapą idzie po parapecie w oku błysk słońca
  5. zasypiam na łóżku opatrzonym tabliczką z adresem: TULONA * mam cztery głowy a wszystkie pięć pulsuje całą swoją szóstką płaczą ktoś znów mnie okłamał o aniołach i motylach a skrzydlata mantra leży pod drzwiami gotowa do wyjścia spoglądam na Tuloną która rzuca w gniewie neonami i pawimi oczkami z pluszu mogłaby się zamknąć * kołdra udaje oziębłość gorączkuję (się) krzyczę: wróć od nowa
  6. StukPuk

    O poranku

    Ok, powiedzmy, że jesteś rozgrzeszony :P każdy widzi inaczej, acz autor najlepiej :) suchość w gorącu papierosów. Tylko tej kłótni się uczepię jeszcze :] mogę? najpier masz gwałt a potem dopiero kłotnie, taka myśl powinna pojawić się potem ^^ ale więcej się juz nie czepiam, idę spać dobranoc pchły na noc pzdr
  7. StukPuk

    O poranku

    Jasiu, nie bardzo... już na samej zasadzie skojarzeń szept - łagodny, ciepły, do ucha krzyk - ostry, pisk, strach, złość wilgoć - (w tym wypadku) pot, wilgoć ciał, ściany, namiętność suchość - brutalność, gwałt gorąc - wilgoć, pożądanie, namiętność gwałt - brutalność, suchość chyba że mam rozumieć to jako antytezę: peel ma złe obrazy, ten drugi ma dobre? hm, raczej oboje mieliby takie same mimo wszystko ;)
  8. StukPuk

    O poranku

    Wiersz zbudowany na obrazach, slajdach, chwilach tu teraz i zaraz. Trochę jednak jakby kłócą się te obrazy, nie są ze sobą spójne, nie grają, nie są harmonijne. Suchy gwałt i gorąc. Szept i krzyk. Wilgoć i suchość. To są obrazy, które są niespójne. Te kontrasty tutaj nie pasują, nie grają z przekazywaną treścią. Dla mnie to jakby próba pomieszania delikatności z brutalnością, ale jakby nie udana. Próbowałabym szukać kontrastów, które pomimo swojego zadania odwrotności, będą się jednak wiązały, choc to może być trudne. pzdr Iga
  9. StukPuk

    *** [daj mi]

    osobisty to jest każdy Jasiu, chyba że się pisze tylko dla publiki, albo wstyd się przyznać ;) Się nie gniewam tylko się śmieję :P ]:> wpadł pies do kuchni i porwał mięsa ćwierć a jeden kucharz głupi zarąbał go na śmierć problem polega na tym, że muszą być dwie osoby inaczej zmieniamy całe znaczenie wiersza... niestety ;) ale dziękuję bardzo pzdr Iga
  10. StukPuk

    *** [daj mi]

    rozumiem :) a stawiając się w roli zakochanego w pl nie chciałbyś włosów, ust i ud? :] ;) pzdr
  11. StukPuk

    *** [daj mi]

    absolutnie nie błąd tak źle, tak niedobrze :] jest z wami ludzie jak kurde z babą w ciąży. Napisałam kiedyś, że nienonomismoriar-łam nie dodałam informacji, to były pretensje, że nie każdy jest tak mądry i nie każdy wie co znaczy non omis moriar, a przecież w szkole średniej jest to zdanie chyba jeszcze częściej powtarzane niż owy cytat. U mnie np. z ręką na sercu mówię, był on tylko raz i to do tego na klasówce. Poza tym nic Informacja, pragnę jeszcze zauważyć nie jest integralną częścią wiersza, toteż nie należy jej oceniać. Cieszy mnie, że zna pan, fakt się liczy, ale zaręczam, że nie każdy musi znać lub kojarzyć. niedopuszczalne? ach! a dlaczego? nikogo nie obrażam, gdyż fragment ten nie odnosi się nawet do konkretnego Boga, a na stosie mnie nie spalą, więc się nie boję o kurde :P chyba nadinterpretacja, ale spoko ]:> proszę jeszcze panów o nie kłócenie się ^^" bo o co?
  12. StukPuk

    *** [daj mi]

    daj mi choć kawałek siebie mówi więc daję pukiel ryżawych włosów fragment ust obgryziony paznokieć ćwierć uda potem pójdę nierówna do zdziwionego ciebie i powiem skoro kochasz pieszczotę to pozwól kochać mnie innym bo na początku był dotyk a dotyk był u boga i bogiem był dotyk -- Na początku było słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było słowo pierwsze zdanie Ewangelii św. Jana
  13. hehe :] a ja nie wycieram ręką tylko pepierem toaletowym
  14. Parabola? hmmm, dla mnie bardziej baśń. Nie widzę w tym paraboli, nie widzę podwójnego znaczenia... pzdr Iga
  15. Pewnego dnia bardzo bogaty człowiek jechał przez miasto swoim luksusowym samochodem. Mijał kolejne ulice upstrzone sklepowymi wystawami, a na cokolwiek spojrzał, okazywało się, że już to posiada. Z każdym skrzyżowaniem robił się coraz bardziej smutny i przygnębiony. Marzył, żeby znaleźć coś czego jeszcze nie ma. W jego przestronnym domu wszystko było zadbane i ładne. Na półkach stały książki w pięknych oprawach, porcelanowe figurki. Kredensy zapełnione były prawdziwą chińską porcelaną, złotymi i srebrnymi sztućcami. On sam nosił piękne ubrania, które nigdy nie blakły, nie żółkły, nie miały nawet okazji się skurczyć w praniu, gdyż oddawano je do najlepszych pralni w mieście. To wszystko sprawiało, że nigdy nie musiał kupować drugiej rzeczy, bo jedna się zniszczyła. Bardzo dbał o swój dom i dużo płacił lokajom i pokojówkom za utrzymanie porządku. A jednak był nieszczęśliwy. Przez tyle lat swojego życia, zgromadził niezwykłe bogactwo, niezwykły zbiór przedmiotów; rzadko można było go zaskoczyć czymś, czego jeszcze nie miał. Był znudzony i po raz kolejny tracił nadzieje, że będzie mógł się uśmiechnąć i powiedzieć „Tego jeszcze nie było”. W pewnym momencie zobaczył przez ciemną szybę limuzyny starego mężczyznę, który kręcił korbką pięknie zdobionej katarynki. Zakrzyknął do szofera by zawrócił i zatrzymał się przy kataryniarzu. Gdy podjechali otworzył okno i przyglądał się twarzy człowieka. Cała była pomarszczona, pokryta wieloma bruzdami, na czole zaznaczona podłużną blizną, prawdopodobnie od uderzenia. Gdy zobaczył bogacza uśmiechnął się szeroko, strasząc bezzębnymi dziąsłami. „To dziwne” pomyślał bogacz. „Jeszcze nigdy nie widziałem tego starca, choć przejeżdżam tędy codziennie.” Kataryniarz zdjął niewielki kapelusik z siwej głowy i ukłonił się swojemu widzowi, po czym nadal trzymając kapelusz w dłoni, wskazał nieco niżej, ku dołowi katarynki. Mężczyzna w samochodzie wychylił się z okna i ujrzał małą małpkę, skaczącą radośnie w rytm melodii dobiegającej z urządzenia. Zwierzątko miało na sobie wyświechtany kubraczek, który niegdyś czerwony, dziś przypominał najpodlejszą szmatę. Małpka tańczyła, a jej właściciel śmiał się głośno. Sprawiał wrażenie bardzo szczęśliwego, choć przecież nie ma nic prócz starej rzężącej katarynki i wesołego kompana. Raz na jakiś czas jakiś życzliwy człowiek wrzucał drobne monety do blaszanej miski, leżącej dwa metry od tych dwojga, a wtedy małpa kręciła się w pokracznym piruecie i biegła do naczynia, by sprawdzić ilość pieniędzy. Bogacz patrzył urzeczony. Radość starego człowieka, harce zwierzaka napawały niesamowitym optymizmem. Przy kolejnym podskoku tancerza roześmiał się głośno i wysiadł z samochodu. Trzymał się za brzuch, a w oczach stanęły mu łzy, które po chwili wymieszały się ze srebrnym śmiechem rozprzestrzeniającym się na ulicy. Kataryniarz skinął głową, a małpka wdrapała się na ramię bogacza i objęła go swoimi długimi łapkami. Potem zeskoczyła i dalej podrygiwała. - Starcze – odezwał się. – Czy nie chciałbyś sprzedać mi tej małpki? Dobrze to przemyśl, zapłacę za nią tyle, że już nigdy nie będziesz musiał grać na swojej katarynce. Kupisz sobie mieszkanie i do końca swoich dni będziesz żył w dostatnio i przyjemnie. - A co z nią? – Spytał kataryniarz zaprzestając kręcenia korbką. - Będzie mieszkała u mnie w domu – odparł. – Zapewniam cię, że zadbam o nią należycie. - Drogi chłopcze, twoja propozycja jest bardzo kusząca, jednak nie wydaje mi się, że nie powinno się sprzedawać swoich przyjaciół. - Przyjaciół? Na czym może polegać przyjaźń z małpką, która przez całe życie tylko skacze w rytm melodii dobiegającej z tego starego pudła? - Właśnie na tym – powiedział starzec i uśmiechnął się do swojego pupila. Bogacz stał oniemiały. Nie wyobrażał sobie, że można odmówić takiej propozycji. Nie wyobrażał sobie też, że można zaprzyjaźnić się ze zwierzęciem. - Jesteś tego pewien, człowieku? – Spytał dla pewności. – Oferuję Ci bardzo wiele. Sam mam wszystko, co można mieć. Ale dziś okazało się, że nie mam w swoim zbiorze małpy. Bardzo chciałbym ją mieć, sprawiłoby mi to radość. - Chłopcze, odpowiedz mi na pytanie: czy wiesz czym jest przyjaciel? - Oczywiście, że wiem – odpowiedział zniecierpliwiony uporem mężczyzny. - A czy masz przyjaciela? - Ja oczy…- zaczął i urwał. „Czy mam przyjaciela? Czy odwiedza mnie ktoś w moim domu?” zadawał sobie w myśli pytania. „Owszem, zapraszam czasem burmistrza i jego żonę. Oglądają przedmioty, które zgromadziłem, śmieją się dystyngowanym śmiechem. Ale czy są moimi przyjaciółmi?” - Ta małpka sypia ze mną co noc pod lichym kocem, zjedzonym przez mole i czas. Ociera mi łzy, gdy płaczę, dzieli się ze mną owocami znalezionymi w sadach, znajdujących się nieopodal dróg i traktów, gdy wie, że zarobiliśmy na tyle mało, że nie mogę kupić sobie nawet bochenka chleba. A ty, młody człowieku, chcesz mi ją odebrać. Gdybyś miał takiego przyjaciela, zamieniłbyś go na worek monet, mieszkanie i pełną spiżarnię? Bogacz zasępił się i spuścił głowę. Powoli włożył dłonie w kieszenie spodni i wyciągnął z nich garść pieniędzy, po czym wrzucił monety do blaszanej miski. Nagle uśmiechnął się radośnie. Podszedł do zwierzęcia siedzącego na pudle katarynki. Pgłaskał je po drobnej głowie i podał cukierka znalezionego w kieszeni wraz z drobnymi. Swojemu szoferowi kazał pojechać do domu i odstawić auto do garażu. Pomyślał bowiem, że jest piękna pogoda. Wspaniała, aby udać się na długi spacer czy słodkie ciastko z cukierni dwie przecznice stąd. Po chwili skrzypienie starej melodii znów rzewnie odbijało się od ścian kamienic. Od tamtego dnia bogacz chodził wszędzie na piechotę. Kłaniał się ludziom, a oni kłaniali się jemu, wcale nie poznając w nim tego, którym był. Poznawał nowe osoby, umawiał się na spacery wieczorami, słuchał ulicznych grajków. Pewnego dnia nawet się zakochał. Nigdy już nie spotkał starego kataryniarza, ani tym bardziej jego małego przyjaciela, ponieważ ten jeszcze tego samego dnia, udał się w podróż do następnego miasta.
  16. StukPuk

    Okruchy

    Piękne wspomnienia. Jest w tym coś ujmującego, mimo że banał okrutny (anioł, zapach chleba - to wyświechtane bardzo), to jak dla mnie nawet znośnie podany. Nie będę się dziś czepiać pozdrawiam ciepło Iga
  17. mam dość jedzenia malin z proszku powiedziała na odchodnym od tamtej pory sypia w chruśniaku
  18. zielona kaczka w niebie odbitym w wodzie zabrakło słońca
  19. StukPuk

    04.06.05r.

    Obawiam się że taka reguła oceniania istnieje i obowiazuje wszędzie - trzeba się do tego przyzwyczaić, że w takich miejscach tak jest. pozdrawiam
  20. Jak widać są gusta i guściki :) Dziękuję wszystkim za komentarze, Samo zło - dobrze, że chociaż poprawny ^^ pozdrawiam ciepło Iga
  21. miniatura poetycka, to chyba nie haiku... chyba, że się mylę
  22. spokój jest tylko po drugiej stonie lustra stłukłam odbijasz się szkliście przelewam kieliszek za kieliszkiem na papier kokieteryjnie posyłam kosmyki rdzawych uśmiechów po drugiej stronie szkła topisz się harmonijnie w zniekształconej miniaturze mojego oka mam te swoje wzloty monotonicznie upadam na duchu i pijana kocham się z tobą też
  23. StukPuk

    NieWażNe

    Doda jeszcze, że zapis tytułu jest koszmarny, taką pisownie nalezałoby tępić na każdym kroku... paskudztwo pzdr I.
  24. StukPuk

    NieWażNe

    Aż jestem w szoku po przeczytaniu tych komentarzy :P mnie się niestety nie podoba, albo może na szczęście, bo bym się o siebie bała - bez urazy dla autorki oczywiście, oceniam wiersz. Trochę bardzo poległo mi wykonanie, dobór słów nie odpowiada - przesłanie owszem jest, widoczne, jasne i klarowne. Ale przy tym banalne i mało odkrywcze. pozdrawiam Iga
×
×
  • Dodaj nową pozycję...