Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Piotr Rutkowski

Użytkownicy
  • Postów

    754
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Piotr Rutkowski

  1. Pstryczek elektryczek....Uwielbiam Cię, Lilko Rusałko, pozdrów panią od polskiego przy najbliższej okazji...i ucz się pilnie , ze swojej pierwszej, lilkowej czytanki....
  2. dobry humor :P a tak poważnie... nie mozna tego oceniać normalnymi kategoriami... nie ma historii, ciekawych postaci, fabuły, nawet tej jednowątkowej potrzebnej do pisania opowiadań/nowel. ale jest pewna myśl , zdecydowałaś się wypluć z siebie, cos co siedzi głęboko, nie można tego krytykować...bo kazdy czasem poprzez pisanie "rozmawia" z samym sobą..tak mi sie wydaje. Po takim tekście, widać, że ptrafisz formułować zdania, nazywać emocje po imieniu, NIE NAPINASZ SIĘ NA "SZTUKĘ" rozumianą tylko i wyłącznie przez siebie , narzucając nadinterpretację, troche pracy nad stylem..i będzie cool... Czymś nas jeszcze zaskoczysz, Pozdrawiam
  3. Espeno , zrobisz co zechcesz :) ty jesteś autorką, natomiast realizm w dialogu owszem, ale można go ciekawie skonstruować, jest dużo informacji wcisnietych naraz, jest przegadany... i artystycznie wyglada na rozmowę o zupie pomidorowej :D, przydało by się trochę podtekstów, ciekawych myśli, myślę jakby go zmienic..rzucę jakąś proposition...
  4. Tak się złożyło, że czytałem twoje opowiadanie słuchając Sary Mclaughin - in the arms of the angel, 10 raz w kółko i może dlatego będę łagodny, a może naprawdę mi się podobało.? pozwole sobie wyrazić swoją opinię. Ale tylko tej części, poniewaz nie mialem czasu wrócić do poprzednich, jak zdnajde chwile, skomentuje całość. Jeśli chodzi o 3 czesc . Moze to dlatego, ze jestem w bardzo melancholijnym nastroju, ale początek wydaje mi sie cudowny...wyrzuciłbym tylko kilka zdań, zaznacze je w nawiasie... Pokój po gruntownym remoncie, nie przypomina już o wszystkich niefortunnych zdarzeniach. O kartce, zapisanej dużym pismem z inwektywami pod twoim imieniem. - śliczne zdanie otwierające...zapamiętam na długo . Dlaczego kursywą ? To cytat? Szczęśliwie minął rok. Kot znowu skacze po drzewach, (a) sąsiadka rozwiesza pranie i patrzy w moje okno. Na podwórku pies, a raczej suka,( bo rodzaju żeńskiego), wkurza (otoczenie - znajdz lepszy synonim) nieustannym szczekaniem. I tak oto, drzewa znowu zrzucają na ziemię języki. Kroi się kolejna jesień. - dobrze Ci idzie jak narazie :P - fajniutkie zdaanie Ciepłe popołudnie w Gliwicach. Jadę (Toszecką) - jakas inna ulica przydałaby się. Znowu wspomnienia, które próbuję unicestwić. Uda się, przecież mam antidotum. (Antidotum na Wiktora.) - po pierwszym zdaniu, otwierającym wiem o czym piszesz i po przeczytaniu całości wiem, ze miałem rację , dlatego uważam że ten równoważnik jest niepotrzebny. Psuje klimat, i burzy napięcie. Na dworcu jakieś znajome pyski. W oddali słyszę rozmowę trzech wypindrzonych dziewczyn, - styl!, nie mozesz zacząć łagodnie, romantycznie, kobieco, a potem pyski, wypindrzone, jedność stylu powinna być chyba zachowana, (nie znam się :( ) Z prawej strony dwóch facetów obciąga jabole i jeden z nich obleśnie się na mnie gapi - takie czasy. Polska rzeczywistość. - j w i mam takie pytanie?? Dialog tych dziewczyn. Wiem, chcesz pokazać, że bohaterka dziwi sie pewnym zachowaniom ludzi, jest wrażliwa, "inna" ale czy to naprawdę konieczne? Czy warto psuć nastrój , klimat tego opowiadania, beznadzieją głupich lasek ??? Właściwie, to włóczę się bez celu. Po drodze mijam galerię, wchodzę, oglądam, wychodzę. Tak po prostu. Czasami mam ochotę na bliski kontakt z kulturą. Szukam inspiracji wśród współczesnych malarzy, bo podobno, sztuka musi się sprzedawać. Teraz wszystko jest dziwkowate, począwszy od muzyki, przez film i skończywszy na literaturze. Wszechobecny, komercyjny burdel - tiaaaaaaa Pod wpływem impulsu siadam na ławce. Rynek, jak zwykle o tej porze roku jest (napęczniony - proszę cię, znajdz inny wyraz) ludźmi. Mam doskonały widok; w „iglo” znajomi (delektują się - inne określenie) piwem. - Lucyna? Taka zaczytana, że ludzi nie poznajesz! Głos kogoś bliskiego. Jego głos. - Patrzysz na mnie, jakbym był duchem. Czy coś się stało? - Co się stało? To chyba ja ci powinnam zadać takie pytanie. Zresztą, zamknęłam już ten rozdział. - Jaki rozdział? O czym ty mówisz? - O naszej pseudo znajomości. Zresztą, nie ma o czym gadać. Cieszę się, że żyjesz i tyle. Wstaję, jednak odgradza mi drogę. - Poczekaj, porozmawiajmy trochę. W końcu stara znajomość. Jak tam studia, facet? - Wszystko w porządku. Od października ASP w Katowicach. A u ciebie? - Wróciłem do Mileny. Tak ładnie mnie prosiła, że nie miałem sumienia. Zresztą zrozumiałem, że nie mogę bez niej żyć. Dzięki mnie przestała ćpać i pić. Byliśmy w Grecji na wakacjach – mówi i uśmiecha się z satysfakcją. ten dialog zajeżdza za bardzo życiem. Blablanina nie literatura. A ja uciekam. Nie chcę z nim mieć nic wspólnego. Już nie. - dlaej jest okej. Wstęp powalił na kolana, dalej już przeciętnie , ale czytało się przyjemnie...jest treść, jest klimat...jak dla mnie może być... pozdrawiam.
  5. z nikim, stałem z boku i obserwowałem bacznie całe to wydarzenie...
  6. zaskoczyłaś mnie , co to jest polska "G" ???
  7. każdy musi czasem eksplodowac, wyrzucić to wszystko i dobrze... Lepiej?
  8. uznałem, pierwotną wypowiedź swoją za nie na miejscu...więc w porę ją skasowałem zastępując ową, a jeśli chodzi o zmianę zdania, to w kwesti grafomania/literatura jej nie zmieniam, potrafię rozpoznać stek bzdur, od próby chociażby napisania czegoś...i zajrzałem do tego wczesniejszego opowiadania, które miałem okazję skomentować, widzisz więc dobry człowieku, że nie mam uprzedzeń do ludzi a do tego co piszą, tamto było całkiem całkiem, recę szopena uważam za conajmniej nieporozumienie...zdania nie zmieniam , tyle mam do powiedzenia,
  9. niesamowite...wciąż jestem pod wrażeniem, a coraz to nowsze pomysły, wprawiają mnie wprost w zdumienie...to musi świadczyć o wielkiej kreatywności twórczej
  10. Na swędzące ręce wieczności, siięgające donikąd, zachwycone swym świądem.!!!(chopina oczywiście) Brygido i co ty na taki stan rzeczy?
  11. nie zadałem sobie trudu??? człowieku...gdybym nie zadał sobie trudu, nie napisałbym komentarza , na pół strony, moje zarzuty są naciągane??? w porządku, możesz sobie myśleć co cchesz...wiem juz z kim mam do czynienia... Pieniłem się widząc Figowy???, nie pamiętam żebym cokolwiek twojego komentował, a jedyne co się pieni, to woda w wannie , zostawiam cię więc pisarzu, i idę zmyć z siebie cały ten świąd życia, wyczyścić, moje śmierdzące uda wieczności i poczytać jakąś literaturę pa
  12. a ja myślę, że to prowokacja i to kiepska
  13. podzieliłem sobie to na dwie części, i moim zdaniem, jesli o ile w pierwszej jest treść, w drugiej tylko ty wiesz o co ci chodzi... pierwsza część jest nawet ciekawa, dowcipna, ale nadmiar prostych , krótkich zdań (właściwie istnienie tylko takich), sprawia , że czyta się go bardzo źle, wszystko pędzi do przodu, jak telegraficzny skrót, druga juz jest stekiem bzdur, bezsensownych, grafomańskich zdań... ł Swędzące ręce wieczności. - hahahahaha???????????????? Sięgają donikąd. - donikąd można iść, podróżować, ale sięgać??? Zachwycone swym świądem.- hahahahahahahahaha ahahahahah - to jest przeurocze... nikomu nie potrzebne - nie z przymiotnikami piszemy łącznie. Zrealizowały wieczność- ??????????????????????? Grają mazurki i konwenanse. Powiedziałbym, że szukają zapomnienia. - boże drogi.... Opanowane przy klawiaturach wyimaginowanych fortepianów, często nerwowe w życiu. - po pierwsze gdzie tu jest orzeczenie ? a jesli nie ma być orzeczenia, to o co chodzi w tym zdaniu? jeśli następne zdanie ma być jego dokończeniem, traktując, że jednak zapomniałeś wstawić przecinka zamiast kropki, : Szukają chusteczki, by zetrzeć krew, ciągle przebierając palcami. to ja nie rozumiem tego zdania... opanowane rozumiem spokojne, ale czemu wyimagowanych ???? piszesz o rękach szopena, które grały na prawdziwych fortepianach, o co ci k...a chodzi ???? Sto pięćdziesiąt lat temu dlubały w uszach i w nosie, uderzały w klawisze fortepianu, blądziły po udach kobiet. - hahahahahahahahahahah no i co z tego???? Dobre ręce. Chcą grać, chcą wyjść z drewnianej trumienki. Ręce Chopina... - aha! płęta! podsumowująca tę gmatwaninę logiczną, O TO WLASNIE CHODZI CZYTELNIKU !!! hahahah, makabra. Porównując to do biegu na czterysta metrów. Dobrze wystartowałeś, jednak źle rozłożyłeś siły, sprint, wystarczył na połowę dystansu, potem osłabłeś, i wturlałeś się na metę, przy ogromnym śmiechu widowni...
  14. trzymałeś moje biodra.. trzymałeś moje piersi... trzymałeś mój świat...a skrzydła dzikości rozpostarły się i gotowe do lotu...trwały... nasze uczucia nagle wybuchły. - ten fragment rozbawił mnie do łez, nie rozumiem po co te wielokropki, i zdrobnienia powolutku, opisujesz fajne doswiadcznie, jak te wszystkie nastolatki w Bravo Girl, pt mój pierwszy raz, ale każdy ma jakąś potrzebę napisania czegośtam...Swoją drogą, szkoda , że się nie rozkręciłaś, nie dodałaś pikanterii, mogłabyś to opublikować na stronie www.opowiadania erotyczne.pl. czy coś ... twoja historia mnie nie urzekła, może dlatego , że swój pierwszy raz mam już za sobą, to było już z milion lat temu a może nieciekawie opisałaś to intymne zbliżenie i zamiast zaczarować, wzruszyć , śmieszy jak ten fragment który zacytowałem. pozdr.
  15. Malarko. Bardzo ci dziękuję. Z nową jakością przesadziłaś, bo to nie jest nowe...było kilku, którzy ubierali myśli w taką formę... Co do egzystencjalizmu, to jaknajbardziej ale tylko przez realizm, autenczyczność, i szczere pisanie.. egzystencjaliści nie są mi bliscy tak jak beatnicy. p.s dobrze że "jeszcze studiujesz" zawsze może być gorzej. Mogą cie wywalić i co wtedy ? Lilko , nie będę się odnosił do twojego komentarza.
  16. Nie jest... :))) Pod krzyżem stoję, przed tą tajemnicą co w butne serce cichutko kołacze, chciałbym zobaczyć to, czego nie widzę, zrozumieć, czego nigdy nie zobaczę. wiesz, ale ja cię proszę, twoje komentarze to mi latają koło...wiesz czego ? nosa
  17. "Człowiek człowiekowi wilkiem Człowiek człowiekowi strykiem Lecz ty się nie daj zgnębić Lecz ty się nie daj spętlić(...)" E.S. był sobie raz człowiek z nudów robił słodkie rarytasy i miał takie zmęczone oczy przyjechał raz do ludzi obrzucili go błotem, otoczyli krzyczeli spierdalaj! wynoś się! chcieli go ukatrupić, zajebać zgilotynować, zdusić jak robaka rozszarpać na strzępy i zeżreć zwołali całe osiedle przyszli wszyscy wrzeszczeli spierdalaj kurwo! won! poszła stąd dziwko! raus! przyniesli nawet konia a wyrywne to było zwierze mocno wierzgał kopytami i parskał bez przerwy nie potrzebujemy tu takich ! mamy swoje! pełne lodówki! spierdalaj! uciekł prędko ów człowiek wrócił do żony położył głowę na jej piersi i rzekł: - wiesz Lu? ja chyba nie istnieję.
  18. słabości tego wiersza? a kim ty jesteś, żeby to oceniać, oprócz tego , że kolegą tych dzieciaczków z jednej piaskownicy? "Zawsze pamiętam, kiedy na dziedzińcu w gimnazjum wyskoczyło słowo "poeta" lub "poezja", wszyscy ci mali goście śmiali się i robili z niego jaja. Teraz widzę dlaczego. Bo to fałszywy produkt. Był fałszywy, snobistyczny i wsobny przez wieki. Jest wydelikacony. Przeceniony. Jest stekiem bzdur. Poezja na przestrzeni wieków to prawie totalna bzdura. Kant. Fałszywka." wkleiłem sobie to tutaj bo tak mi się podobało...
  19. " mam w dupie czy bedziesz się rzucał, czy odpiszesz grzecznie..." czyli wymusiłeś odpowiedź... nie czytałem poetyki, nikogo nie zaatakowałem pierwszy , przywolalem galczynskiego, nie w kontekscie mojego wiersza, tylko wiersza mojego sympatycznego kolegi Konia o tym samym tytule, który twierdził, że jest oklepany, fajne są twoje refleksje na temat kalibra, i w ogóle hip hopu, i twoja deklaracja, że jestes starym rokowcem ale... szanuję to...tylko nie rozumiem czemu, przywołujesz to do tych paru słów, ??? to nie jest rap... to tylko proza...?? a to to co to jest? nie spałem przez trzy noce albo trzy dni i moje oczy są bardziej czerwone niż białe; proza czy poezja...???
  20. A teraz masz podrosłeś, stałeś się prawdzimym mężczyzną i piszesz dramaty ludzkie ...rozumiem cię, tylko o co ci chodzi z BTW: ...., mógłbyś jaśniej ???
  21. ... ale przynajmniej mnie cytujesz ;-) chłopie fason trzymaj, klasę, poczekaj na jakiś rewanż, tak tylko pośmiewisko z siebie robisz ... pozdrawiam na jaki rewanż? Myślisz ze bedę czychal, na jakis twój wiersz, zeby posrac tak jak ty mi? Niedoczekanie. Posrałeś , przyjąłem, Game Over. Ale fajnie jest spotkać jeszcze jakiegoś gbura.
  22. z po trzecie to się zaplątałeś sam we własnym gnoju, i to co napisałem KOniowi powyżej, podziwiam wasze usprawdiedliwienia w stylu : " nie chciałem nikogo urazić" albo "nic do ciebie nie mam" " mi przykro" zabawni z was goście
  23. twój wiersz jest zblazowany i wytarty jak spodnie na amerykańskiej pupie, bo każdy na jakimś tam etqpie swego rozwoju ma takie myślenie i w taki czy inny sposób to uzewnętrznia np. punk sporo tam bardzo zbliżonych tekstów do tego wszytsko to kwestia buntu, dodanie wulgaryzmu ma zszokować czytelnika stworzyć wrażenie wyjątkowości takie zabiegi są znane i stosowane przez początkujących nagminnie, więc biorąc pod uwagę temat i schemat to jest oklepane jak chłopięce mordy po wiejskiej zabawie nie atakuję cibie nic nie mam tylko możesz więcej, jednak bez zrozumienia spraw podstawowych możesz mieć z tym problem ... pozdrawiam p.s. ten cytacik nie rozumiem sensu czemu go podałeś, tytuł jak tytuł pisałem świadomie pod wpłwem inspiracja, zarozumiale uważam, że nie wypadłem wcale tak źle w tym porównaniu a podejścia do sprawy mistrza i moje są różne ... o widzę, że tu też jest niewąsko, nie jestem sam powiem tak nie chce mi się z tobą paplać, wiesz co jest dobre ? ja jak komuś jadę, tam obok po lewej stronie, to po pierwsze podaje co mi sie nie podoba, i propozycje jak to poprawić, a na koncu nie pisze , że nie mam nic do niego a ty tylko pierdolisz bez sensu, choć nie powiem zblazowane spodnie na amerykańskiej dupie , i oklepane jak chłopskie mordy po wiejskie zabawie są efekciarskie. Trzeźwo i obiektywnie w porównaniu Śmierci poety wyszedłeś blado, i śmierdząco jak ten mocz na spodniach w tle...
  24. Śmierć poety - K.I. Gałczyński Nie pomogły zastrzyki, Recenzje i pomniki, Ni kwaśne mleko : Przyszedł szarlatan - szuja, Obejrzał go, pobujał : - Dementia praecox. (...) śmierć poety - jakiegoś tam Mariana Konia struga się krzyż z brzozy śnionej od dziesiątków lat jestem tak staroświecki jak niejedzenie mięsa w piątek skończę wytrzeszczony na to wszystko ze śladami moczu na spodniach w tle(...) to tak drogi kolego apropos ogrania. Nie słuchałem, nigdy żadnej Peszek, więc nie wiem o co chodzi, a jeśli chodzi o staranie się być poetą, tym się różnie od innych ludzi, że nie staram się być kimś, bo wychodzę z założenia , że albo się kimś jest albo nie. Dziękuje serdecznie za opinię. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...