Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

adolf

Użytkownicy
  • Postów

    2 741
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez adolf

  1. nastrojowe, ale tym razem jakos malo farby :) a żeś mnie przyzwyczail do wielkich kompozycji 3D TO czuje lekki iedosty pozdro, plus
  2. a gdzie ja użyłem słowa: śmierć, morodować etc. Kara śmierci tylko dla zwyrodnialców, a resztę po prostu odsunąć w cień, nie dać im znowu krzywdzić innych, zresztą wiekszość z nich jest całkowicie pozbawiona człowieczeństwa, jakich kolwiek ludzkich, ba nawet zwierzęcych odruchów, to taka odmiana raka na wyższym szczeblu. Organizm broni się przed rakiem m.in przez apoptozę, może my też powinniśnmy . Oni czekają na nasza słabość. Oni wiedzą, że nasza prawość zmusza nas do szlachetnych gestów ;/ ale każdy gest to triumf ich zła... przykre, ale taka prawda co też wszystkim te mydłeka FA chodza po głowie :DDDDDDDDDDDDDDDDDD no po prostu łee ^^ ^^ i łeee iu wogóle
  3. Naszą słabościa, słabościa tych czasów to niekończące się dyskusje, nudne polemiki, zabawa w przerzucanie się argumentami. Jak coś jest złe, jak coś jest lewackie - to jest złe, to jest lewackie. trezeba to wyrzucic i po sprawie. Więc odpowiadam: ważne jest znaleźć w Europie wielki śmietnik żeby się zła poozbyc :)))
  4. Niech czerwone śmiecie radują się ile mogą` bo za kilka lat gdy lewactwo i jego sitwy osłabną, społeczeństwo spojrzy przez tę chmurę obłudy nowym wzrokiem, w nowy świat. Świat ludzi prawych, świat życia i pomocy bliźniemu, świat pozbawiony zła - lewactwa. Triumf prawicy i osteteczna klęska zwyrodniałych lewaków :)))))))) Niech tylko prawica europejska sie zjednoczy... zawisną lewacy :)
  5. Nasz czas już się przeżył nieznani bogowie Co klucze gubicie od kamiennych twarzy Dziś już was się nie da od marmuru odwieść – zastygłe trybiki od niebieskich maszyn Nasz czas już się przeżył nienazwane pióra Choć ptak niewidzialny nad kartką was stroszy jak gdyby poetę sam sobie ubzdurał za wierszem wiersz pisze chcąc ziemię współtworzyć! Nasz czas już się przeżył – lecz, ach, bez przeżycia – Bez łez, śmiechu, wzniesień bez gniewu, od tak. jak zwykła formalność, stwierdzenie odbycia Jakiegoś istnienia. Nic więcej, przeżyty... kołami zakręcił horyzontów wspak by następnym ludziom nakręcić ich świty
  6. Śmierć jest okrągła i ma kształt oka Z rozszerzoną źrenicą, zastygłego Przymglonego bo zaparowało snami Pod kapturem powieki Nawet się nie uśmiecha Jest skupiona jakby Jej tu nie było i wcale Nie czekała na ten moment Patrzę na nią każdego dnia Przechodzę przez nią jak przez Jedwabną zasłonę Jak przez ducha i powtarzam Nie ma cie, nie ma – Jest życie twoją ślepą plamką
  7. III Trąby drzew: brązowe długie ustniki i zielone czary wypływa z nich niebieski nieskazitelny dźwięk niebo Trębacze: grudki ziemi, na mój widok ustawiają się w lasy i witają jak króla Jestem władcą, którego koroną i berłem jest bladość a poddanym po-śmierć Nikt mnie słucha -- oto mój regent granitowa krypta może ktoś mu uwierzy
  8. II muszlą była ciepła skóra matki. aż stałem się jej pierwszym pęknięciem potem zamieniła się w sito odcedzono mnie - to co było moje i matki rozlano na dwa oddzielono niewidzialną przegrodą zostałem nagi niepełny brakujący teraz idę powoli zakopać się w piachu
  9. I Gwiazdy to poczwarki obudźcie mnie kiedy z ich srebrnych kokonów wypełzną motyle Będę ich skrzydłami. Uniosę je gdzie indziej tam gdzie -- Słońce jest tylko przejęzyczeniem wszechobecnego światła Oto moje imię zapiszcie je na nierównościach warg Oto moje imię - które muszę zostawić bo tam gdzie idę imiona są niesłyszalne
  10. no właśnie ;/ ten wers fajnie brzmi, ale właśnie nie wiem czy nie jest trochę pretensjonalny ;/ dzięki za wgląd :))
  11. mam to w d.. czy tkos psize 1000000 na dzień czy 1 na 10000000000000 lat ma być dobre i tyle :))))
  12. I Komety spadają zawsze bezimiennie Są ziarnkami słońc, które Bóg rozsiewa - Wypuszczają pędy, srebrzyste promienie Obejmując świat. Symbioza. Dłoń z nieba. Komety drążą w nocach srebrzyste tunele Niczym ziemskie krety: ślepo- beznamiętnie Czasami się przebije któraś na powierzchnię i przed białym światłem pokornie uklęknie Komety są kruche – niczym porcelana Niczym ta staruszka, co siedzi przed sklepem I sprzedaje kwiaty w potłuczonych dzbanach Aż w końcu jej ogień złoży dłonie. Pacierz. Dzień jeszcze nie minął, choć siedzę tu wiecznie Mróz chwyta za skórę. Trzyma. Więc zostanę. II Wszechświat się zająknął, popatrz spada gwiazda oto srebrny owoc z tej czarnej jabłoni Kiedy Bóg odejdzie – znów jabłko zje Adam Posiądziemy prawdę, by trwać w niej. Samotni Pod kapturem nocy schowamy twarz bladą lecz w świecie bez Boga nie zdołamy uciec z Ogrodów Edenu. Skuci w idealność staniemy się niczym... doskonali ludzie. Tu zgniecie nas prawda swym martwym spojrzeniem Doskonałej ciszy. Ugrzęźniemy w ciałach. tak jak zieleń w drzewach zamkniętych przez jesień. aż w końcu dłoń blada nad wszystko się wzniesie Niczym w baśni wieża nad przeklęty pałac Nie znajdziemy puenty, bo kto czyta baśnie – W idealnym świecie?
  13. dzięki wszystkim za czytanie, wgląd i komenty :)))))))
  14. ale podnoszący ducha :) cudownie symboliczny :)
  15. -.- wiedziałem że padnie ten zarzut, wiedziałem... tylko czekałem. trochę mnie uniosło, ale obrona tez była bohaterska i nie ukrywajmy, też wiele zostało w czasie niej zburzone (są jeszcze na youtubie filmiku z płonącą Warszawą '39), zniszczone i tez wiele osób zginęło. Nie jest to co prawda honorowe powstanie jak w '44 i nie wszystko runęło, ale nie jest też to zwykłe oddanie stolicy. Podczas gdy pozbawione honoru śmiecie z rządu uciekały z kraju, on Stefan Starzynski wziął na siebie zadanie: wytrwac. Z całych sił bronił stolicy... organizował obywatleskei oddziały, bił się jak człowiek, a nie jak byle tchórz jedyne co mu mozna zarzucić to to, że zgodził się na kapitulację. Powinien razem z Warszawą pójść na dno, a Niemcy powinni zdobyc jedynei bezwartościowe gruzy. Całe szczeście powstanie z 44' dopełniło tego,a sam Stefan Starzyński zignął śmiercią męczeńską, co zmyło z neigo trn mały dyshonor. To jest bohater prawziwy Lechoń Jan Piesn o Stefanie Starzyńskim Jakże Ciebie, Warszawo, dosięgnąć przez pieśnie, Ażeby Twoich murów nie dotknąć boleśnie, Gdy każda droga nazwa jest teraz jak rana? Oto dach potrzaskany od Świętego Jana I mury Zamku w gruzach i stropy paradne. A Zygmunt trzyma w ręku miecz i krzyż bezwładne. Ale ja Cię nie widzę okrytą żałobą I nie płaczę nad Tobą, nie płaczę nad sobą, Ani nad zostałymi w niewoli bliskiemi. I za żadne bogactwa i rozkosze ziemi, Za spełnione marzenia i pałace w chmurach Nie dałbym tego szczęścia, żem mieszkał w Twych murach. Złota jesień po parkach liście z drzew już łuska, I śmiesznie zapłonęły latarnie gazowe. Patrz! Oto szare mury. Słyszysz? Wisła pluska, A zimny wiatr jesienny owiewa ci głowę. Ach! przytul ją do szarych twego miasta murów Jak do piersi matczynej, co tuli twe łkanie, I wsłuchaj się w dalekie, potężne wezwanie Piękniejsze i prawdziwsze od klasycznych chórów! Oto pieśń zmartwychwstała! Liście już opadły, Kamienne bóstwa skrzydła po sobie pokładły, I łuna od pożaru ogromnego błyska. Tylko tych, którzy teraz martwe czoła chylą, Żywych, tobie podobnych widziałeś przed chwilą, I wszystkie w tej legendzie znajome nazwiska! Czy widziałeś Ordona? O mój przyszły wieszczu! Będzieszże ciągle śpiewał o koniach i zbroi? Kto jest ten mały człowiek, co w ognistym deszczu Śród murów, co się walą, jako posąg stoi? O to Imię tragicznej zapytaj się Muzy! To on te domy wznosił, co padają w gruzy. Posągi roztrzaskane i - któż by je zliczył? Te ulice w płomieniach - to on je wytyczył. I on, gdy miasto było pochodnią czerwoną, Powiedział: "Nie ustąpię. Niech te domy płoną, Niech dumne moje dzieła na proch się rozpękną! I cóż że z marzeń moich wszystkich rośnie cmentarz Ale ty, co tu przyjdziesz kiedyś, zapamiętasz, Ze jest coś piękniejszego niźli murów piękno". A ty co? Myślisz pewno, że to dziejów krater Wciąż tę samą wyrzuca romantyczną lawę I że to jeszcze jeden szalony bohater Nieopatrzną, ułańską opętał Warszawę. I tobie jeszcze ciągle marzy się o cudzie I o owych nadludziach, co się biją chrobrze. Cudów chcesz? Pomyśl tylko, że są zwykli ludzie, Jak on, co zawsze wszystko chcą wypełnić dobrze. Cicho, pieśni! Bo bracia nasi w grobach leżą. Powrócisz, ach, powrócisz, gdy w bębny uderzą I wojsk naszych znów kroki posłyszysz miarowe! Na mury potrzaskane, na ulice wolne Jako liście wawrzynu rzucisz kwiaty polne I tych, co tam zostali, obejmiesz za głowę.
  16. I ach jak tu jest ciepło - wszędzie ogień płonie i się wszystkie domy już zwijają w gruzy nikt jeszcze nie mówi, że się zaczął koniec mimo, że na scenie umierają Muzy. Jak Warszawę wznieśli, tak cegła po cegle teraz zdemontują i włożą w futerał pozostawią tylko martwe ciała - stele projekt i kształt miasta, co się w mgle zaciera. I tam ty o wielki, marmur cię uwiera - pragniesz już go zrzucić i odetchnąć niebem kiedy pył zamyka twój słoneczny zegar! Dziś nam cię brakuje. Świat jest jeszcze krwawszy- dlatego nie wracaj nad spleśniałą ziemię ale zrzuć nam kamień z barykad Warszawy II Ach jakie to dziwne nagle wszystkie domy Zmieniają się w ptaki i unoszą skrzydła. Wymiata je jesień w jasne, ciepłe strony - W których poza Słońcem, nic więcej nie widać Zygmunt ustępuje ze swojej kolumny - bo czas zmienić wartę - teraz twoja kolej - Wielki prezydencie! Marmurowo dumny Weź-że miecz od niego! Stań w naszej obronie! Ach może to jesień, zbytnio zmysły miesza Przy niej deszcz się zrywa z niebieskiej uwięzi Że tak heroicznych żołnierzy umieszcza Na tych barykadach wśród złota, czerwieni pięknie wpasowując Nikt ich nie odróżni że po dziś tak stoją, nieśmiertelni, dumni III Przechodniu powiedz Sparcie, że jest bardzo ciężko Nie mamy dostaw prądu i pokarm się kończy. nocami nam brakuje ciemni pod powieką gdy w bluszcze się z płomieni całe miasto stroi. Przechodniu powiedz Sparcie, że wielu nas było – I każdy dał od siebie ile mógł, najwięcej że staliśmy się równi waszym Termopilom choć tego nikt nie pragnął i wy o tym wiecie… Przechodniu powiedz Sparcie: że każdy umiera Że nawet nie ma miejsca, by wykopać groby Że gruz i piach się sypie z klepsydry… do nieba Przechodniu powiedz Sparcie, że oto wracamy i zobacz, że na rękach, mamy piach brązowy: że to jest właśnie ciało niezłomnej Warszawy
  17. zalegalizujmy marihuane ^^ wszyscy będą szcześliwi i beztroscy =DDDDDDD
  18. straszne... odpalili petardę, rozumiem że trzeba szykować cała zmianę bielizny dla obserwatorów sceny ^^ ^^ ^^ jeszcze nie noszą broni i się nie zabijają więc nie jest aż tak źle :D a że chamstwo to to fakt ;/ lewackie zniszczenie nasila się. Dobry lewak = martwy lewak :)
  19. ^^ heheh jeszcze nie pracuję //a jestem zły bo miałem fajną możliwość pracy na ferie ale sie kilka godzin spóźniłem i ubiegli mnie ;] może się załapię na wakacje ^^ // I rok farmacji buhahahahahah ;D serio
  20. ach jak tu jest ciepło - wszędzie ogień płonie i się wszystkie domy już zwijają w gruzy nikt jeszcze nie mówi, że się zaczął koniec mimo, że na scenie umierają Muzy. Jak Warszawę wznieśli, tak cegła po cegle teraz zdemontują i włożą w futerał pozostawią tylko martwe ciała - stele projekt i kształt miasta, co się w mgle zaciera. I tam ty o wielki, marmur cię uwiera - pragniesz już go zrzucić i odetchnąć niebem kiedy pył zamyka twój słoneczny zegar! Dziś nam cię brakuje. Świat jest jeszcze krwawszy- dlatego nie wracaj nad spleśniałą ziemię lecz zrzuć z góry kamyk z barykad Warszawy
  21. cudowny obrazek :) skromny, ale jaki bogaty, bogaty, ale jaki skormny, i ta puenta tak sennie uspkajająca ;) jak najbardziej za :) pozdr +
  22. po co mam cokolwiek pisac skoro ty i tak z gory wiesz co mam, a własciwie musze napisać, to sie ogranicze do słowka plus i emotikona, który pieknie zubaża język, ale jest wygodnieszy w użyciu + ;) p[ozdr
  23. końcówka bardiej niż poczatek szczegolnie to: ułożone dni jak snopki lub grudki kwarcu przez kapilarę klepsydry w niezawodną imigrację każdego jutra bardzo ;))pozdr
×
×
  • Dodaj nową pozycję...