adolf
Użytkownicy-
Postów
2 741 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez adolf
-
Listy do nie-ziemskiego (II i III)
adolf odpowiedział(a) na adolf utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
peirwsza część brzmiała tak: List do nieziemskiego piszę do ciebie list wciąż z tego świata drutem kolczastym drążąc w nieba błonie myśl, co ku twojej, narasta pokornie lecz nim ją znajdzie zagubi się w gwiazdach Rodzić się, znaczy: własnej matki zrzucić kokon, iść w ślady: ojców, w blask oręża ale pamiętaj, co znaczy umierać: cień podrzeć matek i ojców szlak zgubić Tu gdzie w czerwony ubiera się drelich jądro komórki, gdzie wszystko to ściana tacy jak ty -- pewnie nie istnieli. drut w niewyraźny już wygiął się podpis żegnam cię ciepło. Bo lecieć mi wzbrania zielona kula, którą mam u nogi. -
Listy do nie-ziemskiego (II i III)
adolf odpowiedział(a) na adolf utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Powinieneś też wiedzieć, że tu skąd pochodzę Anioły odlatują na zimę, po prostu. Naciągają horyzont niczym wielką procę i siebie wyrzucają na dachy wieżowców Nie czują sie bezpiecznie. Ja też. Bez-namiętnie do chwili wracam myślą gdy kucnąłem w kącie Skulony w łonie matki: tam czułem jak więdnie jej Kielich i musiałem wyjść ziarenkiem. Człowiek i poczułem jak pęka to różowe niebo Ach Kopuła łożyska… i pierwsze marzenie By wiedzieć co jest za nim, i włożyć tam rękę W inny świat, który przecież nie musi być lepszy i nawet być nie musi zwykłą kopia tego – Ale ma być tym światem, w którym słowa nie-żyć odgadnę znaczenie * * * Tutaj nas noc chowa zwykle po kieszeniach Swojego płaszcza - dziurawych mieszkaniach gdy chodzi zgarbiona po szarych przedmieściach i sobą szczelnie sen nieba zasłania! ty, którego nawet nie poznam imienia – Śnisz się memu niebu, lecz tego nie widzę Jako klucz po prostu grzechoczę w kieszeniach Potem dzień otwieram, potem nagle ginę Ale wiedz, że w jednym góruję nad tobą Umiem nie rozumieć, że to wszystko bzdura – Wmawiać sobie siebie i błądzić po chmurach Czując tylko w sercu ten ból fantomowy: skrwawionego raju, gdy dumam nad mocą która nie rozumie cielesnej odmowy i nagle kończy wiersz -
Wszechświat się zająknął, popatrz spada gwiazda Jakby srebrny owoc z tej czarnej jabłoni Ale Boga nie ma, nie ma i Szatana chociaż mamy prawdę jesteśmy samotni. Pod kapturem nocy jest twarz przerażona Oto uciekinier nie może opuścić Ogrodów Edenu. Ścieżka się zamąca. W Idealny koniec idealnych ludzi. W krąg. Zgniata ich prawda, to martwe spojrzenie Doskonałej ciszy. Grzęzną w własnych ciałach. niczym zieleń w drzewach zamkniętych przez jesień. Nagle dłoń ostatnia nad wszystko się wznosi Niczym w baśni wieża nad przeklęty pałac W której sen się przejrzał, na wylot, w nicości
-
Gdybym miał nazwać świat jakoś inaczej słowem po prostu nagle go przemienić By tak jak życie, co z ziemistych zmarszczek Ciągle wypełza nie uznając cieni w młodość powrócił w postaci imienia - Tyle w nim trwając, ile je wymawia Pewnie bym nazwał go po prostu ziemia Lecz całe słowo wziąłbym w nieba nawias I nie domówił, aby stał się wieczny i się rozrastał nieprzerwanie sobą w tysiąc domysłów - blask, zielony świecznik Bo ten umiera, co siebie nazwawszy Nie zauważa, że już jest za kropką. zdania. podpisu. i wychodzi z kartki.
-
Już powoli się drzewo za płomienie przebiera To jesienny fajerwerk z gleby pnie się, lecz huk Ustępuje przed echem, które niczym otwieracz W jego korze wycina: dziuplę, ujście dla nut tych podziemnych, nieznanych, dopisanych na szybko linia dolna, dodana, przez grabarza, u stóp jak embriony skulone, zimnem drżą na swój widok a to drganie zaczyna w jęk przechodzić i ból Cały świat się czerwieni, swego wstydzi się wnętrza A ty patrzysz na niego; przez kieliszek w nim to Wino czerwień dopełnia; w wino świat się przemienia zanim w krew przerdzewieje: życiu każąc iść stąd Wino-krew. Ta proporcja. Ten istnienia stosunek sam już nie wiesz dlaczego, ale wierzysz w ten szyfr Kiedy wino się skończy, krew dopełni menzurkę i rachunek się zgodzi i znów zamkną się drzwi
-
Na powtórne otwarcie getta
adolf odpowiedział(a) na Karol Samsel utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
a co do tego to najbardziej mi sie pdoba caloś, ale naj naj to Noc przyszła, Abimelku, lecz ją rozstrzelali, świat spłynął cyrylicą i zrodził się otwór, jak w klapach marynarek lub w zejściu kotary, gdy rozrywa materiał twarde bicie kotłów. -
Na powtórne otwarcie getta
adolf odpowiedział(a) na Karol Samsel utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
twoje rymowane sa mistrzowskie :)))) cudowna melodia, obraz i emocje uwielbiam je czytac, ten jest też cudowany, więc plus na bank, ale i tak nie przebije tego Dziś jest tu strasznie, matko, czas nieruchomieje, a w całym naszym domu nie ma już nikogo, nikt nam nie powiedział, że tracisz nadzieję, że zakryłaś ciałami pożar pod podłogą. Ubywa nam pościeli, jest mniej ciepłych nocy, powoli nas umniejsza śmierć chrystusooka, na polach za klasztorem, jakby zwid proroczy kosteczki się z nas sypią po popielnych drogach. I nie mamy, mateczko, żadnych darów mowy, uczyłaś nas modlitwy, nie słów okolicznych, złożyłaś nasze usta w dumny sen zimowy, zlituje się nad nami Pan Bóg wulkaniczny. Kiedyś tu powrócimy na chmurach ognistych i zejdziemy do wioski, by wyrównać krzywdy, ty też pójdź z nami, matko, i ręką kopisty na rękawach habitów wyszyj znak oliwny. tak swoją drogą to aż sobie dzisiaj do niego wróciłem bo mi się przypomniał odnośnie rozpamiętywania rodzinnych historii a dokładnie i sobie znowu przeczytałem Dziś jest tu strasznie, matko, czas nieruchomieje, a w całym naszym domu nie ma już nikogo, nikt nam nie powiedział, że tracisz nadzieję, że zakryłaś ciałami pożar pod podłogą. pozdr. -
Na dwulecie mojej poezji /tym razem bardziej pesymistycznie/
adolf odpowiedział(a) na adolf utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
W tym roku: Wielkie sny się przed nikim nie otworzą z powiek Trwają dalej w omamach i niezrozumieniu Na drugiej stronie skóry wyszywając powieść Jak na żaglu, aż zwiedzie wiatr ku nie-istnieniu. Zmieniają z wolna błękit w coś, co wyższe od nas My, kariatydy nieba niebiesko-gniecione Gdy Bóg sto supłów-fali: chmur na swoich wodach Wiąże, nie chcąc o jutrze ponownie zapomnieć Ach, mara, rzeczywistość, nasze dwa bieguny Mistrzowsko rozdzielone przed złączeniem w nie-byt Naprężają się żyły tego świata - łuny Aż pękną. Z ciemnej skroni, zawinięte w kroplę Jak z listka spadnie życie, pełnią. Pojmie gwiazdy. Gwiazdy są milczącymi punktami przestrzeni Na przekór całej reszcie przepełnionej głosem. W tamtym roku Może wiatr cicho szturchając drzewa Plotką oprósza mech przy konarach Zostawia słowa tam gdzie nie trzeba i zmiata echem nuty po ptakach. Że liść wierzbowy uciekłszy z lasu Zna już to wszystko, czego nikt nie wie Że gdy zasiądzie na rosy płatku Największym mędrcem będzie na świecie Ale pod wieczór światłem upity I w kolię kropli jak król przystrojon Przy dobrym trunku, gdy Bóg nie słyszy plotkę rozpowie poezji słowom I to poety jest obowiązek Jak głupiec siedzieć i nasłuchiwać Ile roznosi liść nowych plotek I je w fantazje piórem przeszywać -
z panem Edziem po tamtej stronie
adolf odpowiedział(a) na Stefan_Rewiński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
fajny :)) puneta mogłaby być donioślejsza jakaś ;) ale tak też moze byc, pcozątek fajny i obrazek, cąłość mi się podba, sytucja dość ciekawa :) plus _ -
Na spalenie klasztoru norbertanek
adolf odpowiedział(a) na Karol Samsel utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
cudowny, wielki + uwielbiam taki pospepno-podniosły nastrój, wagę, obrazowaość no i takie romantykowanie jak najbardziej za, najlepsze 2 pierwsze strfoy, z cudownymi metaforami i płynnością, ii może byc, iv przygaszona z troche słaba jak na całość puentą, ale i tak urzekł pozdr. -
Nie stoisz przy mnie chociaż trzymam twoje ramię
adolf odpowiedział(a) na Aleks Kleks utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
dobry, tym razem smutniej. a może ja smutnie to odbieram :) ??? ale podoba sie, pcozątek najbardziej, i i ii strofa, trzecia tak śrendio, nie zla jest ale nei przemawia tak jak dwie poprzednie :) pzodr + -
Nie stoisz przy mnie chociaż trzymam twoje ramię
adolf odpowiedział(a) na Aleks Kleks utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
dobry, tym razem smutniej. a może ja smutnie to odbieram :) ??? ale podoba sie, pcozątek najbardziej, i i ii strofa, trzecia tak śrendio, nie zla jest ale nei przemawia tak jak dwie poprzednie :) pzodr + -
proszę przepraszam dziękuję
adolf odpowiedział(a) na zak stanisława utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
gdyby nie to że nienawidzie firefoxa mógłbym ten wiersz ( pierwszej wersji,. czytać godiznami, ale że firefox ma kijową czcionkę i mnie oczy bolą a internet explorer mi nwi dziala ograniczylem się do 3 razy :) zanim nie oślepłem, ale powiedziałem sobie, a co tam :D najwyżej mi stasia będzie dłużna wiersz :))))) naprawdę ładne :) jak zwykle metaforyczny ładny opis przechodzacy w obraz, bardzo na tak :) pierwsza wersja chyba najlepsza. ogolnie puenta uderzajaca, nagi cien ksiezyca smakołyk, opisy ąłdnie zachodzace, a tam niech strace wzrok przeczytam 4 raz :D pozdr + -
jest tu coś strasznego i silnego w tym wierszu, fajna tya dodatkowa puenta dopsiana po czasie regulaminowaym :D Groty wskazówek stanęły z osłupienia na baczność i trwały całą minutę na najwyższym podium jego tarczy. jest fajnie, czasem sie zastanaiwam, cyz nie jestn a pcozatku zbyt przegadane, tudzież rozcienczone, ale zdaje mi się, że przy tkaim koncu nie ma to większego znaczenia, oglolnie całość dobra, koniec / czyli od fragmentu /To tylko trochę mosiądzu, ... / naprawde dobry, pozdr, +
-
Obraz to gra planszowa. W niej rywalizują Odcienie przestrzeni. Jednym rzutem barwy Ile wypadnie oczek, oczu, w tylu idą Obserwatorów. Metę. Zostawiając ślady pod postacią konturów: to jakby się budził w nich skręcony włos pędzla, który je powołał. Wersja budżetowa. Tańszy model, Turyn, Odbicie świetlne martwych gdy proch ich pozostał Na zaschłych włóknach płótna, mikro-groby, mikro- Zmartwychwstanie: precyzja większa niż w układach Scalonych, modułach. Lecz czasem ten widok o siatkę dyfrakcyjną z gwiazd srebrnych się otrze zostaje z niego cienki, niewidoczny pionek Tu przegrywa artysta a zwycięża człowiek
-
Obraz to gra planszowa. W niej rywalizują odcienie przestrzeni. Jednym rzutem barwy Ile wypadnie oczek, oczu, w tylu idą Obserwatorów. Metę. Zostawiając ślady pod postacią konturów: to jakby się budził w nich skręcony włos pędzla, który je powołał. Wersja budżetowa. Tańszy model, Turyn, Odbicie świetlne martwych gdy proch ich pozostał Na zaschłych włóknach płótna, mikro-groby, mikro- Zmartwychwstanie, precyzja większa niż w układach Scalonych, modułach. Lecz czasem ten widok o siatkę dyfrakcyjną, z gwiazd srebrnych się otrze zostaje z niego cienki, niewidoczny pionek Tu przegrywa artysta, a zwycięża człowiek
-
Kolejne elegie //rezygnuje z numeracji
adolf odpowiedział(a) na adolf utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Strzała leci. Jeżeli jesteśmy w stanie przedział czasu podzielić na nieskończenie małe części, możemy powiedzieć, że w każdej z tych części strzała stoi. Jak zatem może się przemieszczać? Nie jest celem iść. Zobacz: droga staje Na uboczu, patrząc, na nogi i ziemię: Przenikają się. A potem nawzajem Dopełniają śladem. Każda odcisk weźmie. Prawo równowagi. lecz Jak ją utrzymać? Dół: piętrzy się piasek, góra: spada niebo Łączą się przy oku w ten rekwizyt mima; w dopełnioną barwę: przeźroczystą jedność Rzeźbioną przez drzewa wieczność. Ich gałęzie Precyzyjne dłuta, skrzyżowane palce Żeby nie zapeszyć zieleni. Ją wiezie Zaprzęgniętą w liście, oddech-potok w jutro. Jesteśmy źródłami. Naszym jest zadaniem oddychać. Nieść życie, pamiętaj nie utrąć liści. Stracisz równowagę * * * * * * * * * * * Zamknąć siebie w koło. Naiwny eufemizm: Wielka srebrna kropka wstawiona w pół-zdania skostniałym księżycem, po słowach: ach nie myśl Lepiej śnij i zamilcz, patrz: noc cię zasłania. Przemilczeniem: znaczy, z garnca ust odpędza Eteryczny olej, słowa. Przeschną ciszą Skóra z wolna pęka, w zmarszczkach, świat się zwęża Do brązowych kwiatów, zgaszonych donicą, do murów - płaskorzeźb burzowego nieba. I zamyka światło ulic, dróg i drzwi Czyniąc każdą chwilę obszarem bez wyjścia Z tych niedopowiedzeń, nie określeń, zwid. Aż Bóg cię wypowie: usta się otworzą W wielkie światło. Lecisz. Tyle lat tłumioną Byłeś w Jego piersi emocją, pragnieniem -
przypadek arytmia boskich zamiarów ty wiesz ze cie nienawidze, prawda :)))))))))))))))))))))))) pozdr
-
Strzała leci. Jeżeli jesteśmy w stanie przedział czasu podzielić na nieskończenie małe części, możemy powiedzieć, że w każdej z tych części strzała stoi. Jak zatem może się przemieszczać? Nie jest celem iść. Zobacz: droga staje Na uboczu, patrząc, na nogi i ziemię: Przenikają się. A potem nawzajem Dopełniają śladem. Każda odcisk weźmie. Prawo równowagi. lecz Jak ją utrzymać? Dół: piętrzy się piasek, góra: spada niebo Łączą się przy oku w ten rekwizyt mima; w dopełnioną barwę: przeźroczystą jedność Rzeźbioną przez drzewa wieczność. Ich gałęzie Precyzyjne dłuta, skrzyżowane palce Żeby nie zapeszyć zieleni. Ją wiezie Zaprzęgniętą w liście, oddech-potok w jutro. Jesteśmy źródłami. Naszym jest zadaniem oddychać. Nieść życie, pamiętaj nie utrąć listka. Stracisz równowagę
-
Elegie (iii, iv, v, vi)
adolf odpowiedział(a) na adolf utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
:D :) no tak bywa :)) dzięki za wgląd :) -
Elegie (iii, iv, v, vi)
adolf odpowiedział(a) na adolf utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
adolfie misternie zapaltasz sieć swoich wersów, miło się czytaale.. czy dobrze rozumiem? tak, wiem za pierwszym razem nie, ale wrócę i pożuje na nowo pozdrawiam ciepło! z plusem oczywiście jak najcieplej odzrawiam dzieki za wgląd :)) -
Elegie (iii, iv, v, vi)
adolf odpowiedział(a) na adolf utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
dziękuję bardzo :) rzadko ostatnioo mam czas sie zjawić na dłużej :))) ale jeszcze dwa tyg i znajde czas :) a tak to DZIĘKUJĘ I kłaniam się :)))) pozdr. -
Elegie (iii, iv, v, vi)
adolf odpowiedział(a) na adolf utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Elegie (iii) Pająk spada na taflę powietrza okręgami rozchodzi się sieć ty który płaczesz, że świat nie wygląda jak ten uśpiony pod kołdrami płócien pomyśl, że pająk pragnął właśnie uciec z tego z obrazu, kiedy sieć zaplątał o drobne grudki dawno zaschłej farby gdy poznał detal, jego chropowatość a w pęcherzykach: podziemia, kanały. Dotknął krzywizny i znalazł nijakość Więc bądźmy wielcy, aby nic nie widzieć i bądźmy mali, aby nie zahaczyć o kanty serca. Bo oto jest życie najmniejszy pyłek na wielkiej łodydze szary i marny. zda sie nic nie znaczy lecz to on właśnie z wiatrem w przyszłość idzie Elegia IV Kto zrozumie noc rozchylającą płatki czarnego okwiatu? Tam gdzie się Słońce ukrywa przed nocą istnieje pewnie lepsza od tej ziemia najczystszych świateł napisana prozą gdzie każde drzewo jest do zrozumienia. A ta; o nasza, to pewnie błąd w druku... na czarnym świstku srebrnych gwiazd errata próbuje zmieniać, ale wciąż bez skutku czerwoność serca i odcienie światła Więc schodzę z wiersza wers, po wersie, jakby z kolejnych pięter mojej wieży Babel tu piszę zejście, zniżam się do ramy wychodzę z kartki, nagle czuję dłoń dotykam palcem: ciało... tak się stałem Bóg splątał język; kto zrozumie, kto -- że wierzchołek wiersza, jeszcze wisi w chmurach? Elegie V Czytamy stopami ciągle jeden wers wers nieuniknionej drogi w bladą przyszłość. Nieprzerwany wydech. Nagle kropka: pierś Łamie się, zapada, z wnętrz wyrzuca wszystko gdy brakło powietrza. Dno napiera mocniej. imploduje serce: zgniata samo siebie. Czas powoli wchłania ciało jak owocnię by wyrzucić mrówkę, małą, czarną pestkę. O elegie; chmury na kopułach kartek Nie do was, nie do mnie ta należeć będzie Kropka w poemacie i słowo ostatnie Ale do robaków: czarnych gwiazd na desce Hebanowej, śpiącej. Noc to somnambulizm Gałęzi, co wkrótce z-wiecznieją w kształt trumny. Elegia VI Popatrz w górę: księżyc, blady dzwon znad miasta Marmurowej nocy. Grafitowa wieża Jego biel unosi i daje pod zastaw Uchylonych uszu: odgłos-szkic, co wzbiera ` W drżących strunach, rysach: konturach w ten nokturn Rezonując cienie, gdy dzwon się wychyla Za gzyms horyzontu aż po krawędź nowiu Potem staje. Pełnia. Bez-ruch się odbija W zatrzymanym dźwięku. Kondensuje w kącie Ust: w sinawą plamkę, ta skórą przechodzi by zŁączyć źrenicy początek i koniec, By księżyc znów zabił, jak dzwon na pogrzebie by ty ten się pomodlił, który nie istnieje: "abym się nigdy nie narodził" -
ładny obrazke :)
-
intuicja czy coś więcej?
adolf odpowiedział(a) na teresa943 utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
chciałbym ci dać tyle szczęścia ile zmieścisz dobra w czułych dłoniach niosłaś ciepło najbardziej :))))