Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

adolf

Użytkownicy
  • Postów

    2 741
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez adolf

  1. @jan_komułzykant nawias usuwam :) masz racje :) tkai nawyk przesadnego dopowiadania, fakt irytujacy i psujacy wiersz :) Oto czarna dziura: olbrzymi dzbanecznik. Zgięta czasoprzestrzeń, jak ścianka naczynia. W nie, świetlne nie-ważki skuszone nektarem Wpadają, jak w oko. To miłość toksyczna. Kosmos to ta sama podstępna roślina - Pułapka dla dusz. Daje zmysły, zwabia. Oto materialność: lepka wydzielina, trzymająca w brzuchu czarnego zjadacza Wielorakość istot. Morze ciał. Przyjemność. Wysysa z nich Pustkę, dając byt - codzienność. Ściana trzech wymiarów zamyka je wieczkiem. Nie do końca szczelnie, wymknij się przez szparę, Stań się tym wewnętrznym, łagodnym powiewem, Co porusza ziemię, co jest całym światem
  2. Oto czarna dziura: olbrzymi dzbanecznik. Zgięta czasoprzestrzeń jak ścianka naczynia W nie świetlne nie-ważki skuszone nektarem Wpadają, jak w oko. To miłość toksyczna. (Niewola, Wyzysk) Kosmos jest tą samą, podstępną, rośliną Pułapką dla dusz. Daje zmysły - zwabia. Oto materialność: lepka wydzielina trzymającą w brzuchu czarnego zjadacza Wielorakość istot. Morze ciał. Przyjemność. Wysysa z nich Pustkę - dając byt - codzienność Ściana trzech wymiarów zamyka je wieczkiem Nie do końca szczelnie. wymknij się przez szparę Stań się tym wewnętrznym, łagodnym powiewem Co porusza ziemię, co jest całym światem.
  3. *I* Kolejka metra długa łodyga wyrasta z tunelu na stację, otwierają się pąki drzwi rozkwita tłum pasażerów pracowity dzień *II* Białe strzępy śniegu. Błękitna niszczarka Parę złożonych w glebie CV Bóg odrzucił *III* Wieczorne ciemnienie; próchnica dnia ubytki nieba - amalgamat gwiazd ziemia przeżuwa zbyt dużo wczoraj
  4. Ten dom się lęka normalności inne są jakieś nawiedzone chcą by u siebie ludzi gościł kiedy on straszyć woli sobie! I rozpowiadać niestworzone historie całkiem nie z tej ziemi. A gdy pytają: po co one ? mówi bez przeszkód: ach, dla ściemy! W noc go unika ten kto może i z map go każdy wymazuje lepiej tu nie być o tej porze a on ze śmiechu cały trzeszczy choć jeden żartu nie rozumie pies, co pod drzwiami jego leży.
  5. @Marlett o takiej metaforze ptaszka nie pomyślałem, ale też fajna :) wydaje mi się, że natura ma trochę gdzieś nasze ludzkie sprawy i robi sobie z nas żarty stąd taki ptaszek co to za nic ma cały wiersz :)
  6. A dom ten rośnie sobie z czasem z mebli wyrasta, ścian i tapet Czyżby się zwiększał? (bo pękają) z siebie się zaczął wyprowadzać Już wiatr wywiewa duchy z niego jakieś historie, straszne rzeczy bo nawet one się starzeją siwienie widzisz, czy śnieg prószy? No i te głosy... małomówne na migi wolą pewnie gadać rozmowy te są ciężkie, nudne I tak więc stoi to straszydło i siebie straszy całym światem gdy całkiem tego nieświadomy przyleciał sobie śpiewać ptaszek.
  7. Elegie Lotosu VII -"Bal u Goedla" "Tabernakulum: zamykana na klucz szafka. Jest miejscem przechowywania Njaświętszego Sakramentu" "Anioły gdyby znalazły się na ziemi same nie wiedziałyby czy są żywe czy umarłe." Rilke Z kotem Schroendingera nie było problemów (oprócz ekologów nikt nie protestował) nad tą niewiadomą: lekarz orzec nie mógł choćby śmierci mózgu. Lecz ksiądz większa potwarz "Piotrowi-Nietzche'mu" uczynił w kościele skrył w tabernakulum - nie kota, a Boga "Umarł Bóg, czy żyje?" gdybali i przewlec chcieli rozstrzygnięcie do dni sądnych. Pokaz Siły miał dać dowód - zbędne fajerwerki odpowiedział w teście nirwaniczną pustką między możliwością TAK NIE: spacja. Krewki w gniewie nawet zstąpił, chcąc wyjaśnić sprawę Goedel Go nie wpuścił, tuż przed wejściem utknął "Proszę podać godność... Nie mam jej na liście*!" Kot schroendingera: http://pl.wikipedia.org/wiki/Kot_Schr%C3%B6dingera *Zdanie Goedla, lista Goedla - Goedel dowiódł, że mogą istnieć w układzie naszych matematycznych aksjomatów twierdzenia, których prawdziwości lub fałszywości nie da się dowieść .Są niedowodliwe. W dowodzie zrobił tzw. listę - ponumerował wszystkie predykaty naszej matematyki -- predykat spoza naszego ponania nie znajdzie się na liście. (inaczej jeszcze niektóre predykaty są albo niedowodliwe albo nie ma ich na liście - są spoza naszego systemu poznania) http://pl.wikipedia.org/wiki/Twierdzenie_G%C3%B6dla
  8. adolf

    Elegie Lotosu V

    Z najlepszego drewna był krzyż już gotowy a skałę poddali trepanacji aby Mesjasza, jak olej, wlać ziemi do głowy i świętszych nawyków jutrzejszy świat nabył. lecz czegoś zabrakło, tłum z nudów się rozszedł żałobne się stroje postarzały kurzem stypę odwołali więc zabrali kosze wypełnione chlebem. Nie zdołał ich urzec postawą męczeńską -- bo nie było śmierci, ofiary na krzyżu. Nie odkupił grzechów nigdy nie zmartwychwstał: zestarzał się, twierdził że został zdradzony, tym że go nie zdradził Judasz, co wyparłwszy zła się swego nie schudł ani grama z serca - więc do Nieba trafił. (?)
  9. I Żegnaj różo ostatnia, dziękuję, że kwitłaś Na wietrze metronomem byłaś tonu serca, Chociaż czerń dla ciebie w tej chwili wybija to oko będzie trzymać twój obraz w objęciach żegnajcie płatki róży ułożone w wargi i wy: słowa jak zapach, i zapach jak słowa to było jak sen, lecz sen sobie zakpił i tam stracił wątek, gdzie miał nas przechować przed światem, i cieniem, nad morzem łopianu Gdy noc szczerzy gwiazdy, jak zęby, drapieżca Ach biały kle, ostrze, w me ciało się zanurz Gdzie czerwieni się, jeszcze, lekko zawstydzona Krew, tym swoim nagłym, napływem do serca Które głośnym biciem speszyło zegary Na chwilę, II Umieram powoli dla was niewidocznie Sekundy to piasek w który się zamienię Ten którym wam kiedyś tu miejsca ustąpię na grób. *** Drzewa rozumują chłodną rosą, glebą Łagodnym powiewem i ciepłymi dniami A Dopiero u stóp, ich cieniem się kłębią Nasze przemyślenia, które tam wkładamy Sobą. Złożywszy swoje ciała na ołtarzu prawdy Jak poganie paląc je w rzeczywistości gdy wyżej latają już urywki dawnych ludzi. Strzępy spojrzeń , pył ich codzienności w naszej. Wyłącznie ta mgła! Taka blada, jakby Wiedziała, kto stoi za ostatnim drzewem Kto je przewróci , i efekt domina Skończy się na mnie. (las, wy, ja - koniec ) Ale nic nie zrobi, ma związane ręce Kwiatami. Położy je ma moim grobie III Przejdźmy raz jeszcze idelaną drogą na której nie ma już nic i nikogo... wśród nie-spełnionych drzew parkowych, ławek idźmy w zwątpieniu w ten świat, który nawet nie zauważył, że jest nie po drodze Albo zasiądźmy... nie patrzmy na błogość fatamorganę z niebieskiego raju skóry się same na nas zmarszczą, pogną po setnej próbie napisania paru strof własnym życiem i jego pragnieniem Zamknijmy wiersze, zakończmy elegie ach czarna ziemia, jak w proszku atrament co z krwią się miesza dopisując puentę ostatnie zdanie, skrojone na miarę drewnianej skrzyni "bo to było jak sen teraz cie obudzi, rym ostatni - śmierć
  10. Pełen szczęścia nie-istniałem! Nie-trwałem, nie-czułem, nie-myślałem! Doskonały nie-Ja. Aż pewnego dnia (pamiętam ten dzień! Nigdy nie zapomnę!) zerwałaś mnie jak owoc z Wielkiego Pola Pustki. Nie byłaś jedyna. Szłyście całą grupą, prawie jak chłopki w czas żniw, w czas zbiorów - zrywałyście nas z nie-istniejących gałęzi i delikatnie wkładałyście do swoich łon. A to był dopiero Początek. Następny akt rozgrywał się trochę dłużej. Z każdą kolejną porcją pokarmu tworzyłaś mnie, mnie-materialnego. Ach jak to bolało - stawałem się i nie mogłem nic zrobić, nie byłem w stanie ci przeszkodzić. Pamiętam każdy kęs, każdy łyk - zaraz po nim krótką przerwę - i znowu - i znowu: moje komórki, moje organy, moją skórę, moje kończyny - moje ciało! Moje Ja. Pożerałaś moją Bez-Śmiertelność a ja (bezbronny) mogłem tylko biernie w tym uczestniczyć! O klatko cierpień, dlaczego i mnie skazałaś na to, na co i ciebie skazano? Czemu utopiłaś mnie w morzu materii, związałaś umysłem, zaryglowałaś dualizmami? Czy nie przewodziła Ci myśl, prosta myśl - "bo i Mnie to zrobiono" Czy nie jestem tylko kolejnym ogniwem tego materialnego łańcucha? Czy nie obiecano ci, że puszczą cie wolno, jeżeli dasz kogoś na swoje miejsce? (Cóż za diabelski targ dobiłaś!) Więc tak JA się stałem. Na zasadach Twojego świata. Mnie nie dano wybierać, nie miałem na nic wypływu - cóż za wymowne znęcanie się - miałem tylko patrzeć jak Ja powstaję - nie mając na NIC wpływu. Na nic! Ile jest Mnie w mym samym? Zaraz po przyjściu zawiesiliście nad głową zegar - 70 lat (około) odliczane do tyłu (teraz dłużej się żyje). O to mój deadline, oto czas w którym mam wyhodować własną śmierć. [koniec elegii]
  11. wątpię by Chrystus zszedł w tym, czy nawet następnym tysiącleciu, a nawet miliard-leciu - takie zejście byłoby zbyt arbitralne (bo niby czemu teraz?) to raczej ma działać w drugą stronę to ludzie mają wznieść się kiedyś do Chrystusa. to umysł i miary poróżniają nasze postrzeganie i prowadzą do tych wzelkich okrucieństw :( instrukcja obsługi świata została już czytelnie wyłożona w ewangelii (można ją rozszerzyć nawet o teksty hinduskie czy buddyjskie by zobaczyć zbieżność wszystkich religii) - nie da się osiągnąć raju zewnetrznie - to każdy czlowiek musi sam w środku się zmienić - wtedy nastąpi to co zapowiedziałChrstus i to bez żadnej apokalipsy :)
  12. adolf

    nie Ty, Jezu

    bardzo bardzo mi się ten wiersz podoba :} ośmieliłbym się nawet aproksymować cierpienia Chrystusa na samego Ojca, który nie cierpi tak widowiskowo na krzyżu ale w ciszy gdzieś tam... wszędzie :) W końcu non-stop musi być świadkiem okrucieństw i smutku na ziemi i okrutnych oskarżeń do niego samego- Dlaczego Boże, to Bóg zawinił, czemu Bóg nie pomógł? Bóg staje się zatem winowajcą choć nic zawinił - być może właśnie stąd taka symbolika Syna Bożego. ładny wiersz
  13. (Pragnienie szczytów) Jakby ktoś ukradkiem wchodził - twoja stopa; skrzypią otwierane szlaki świeżym śniegiem. wkraczasz w ich samotność, W nawarstwienie obaw że ciało do komnat nigdy nie przybędzie Biało-czyste dziewictwo wody, którą ściska w lód jej pożądanie, aby objąć sobą kształty zza łupin Sacrum. W zielonych dotykach łodyg wznieść się z łoża: spontaniczną wiosną. Zagryzione turnie kilkusetmetrowej Frustracji, i warkocz, spuszczany w lawinach do stóp wieży. Na dół. Czeka biało-włosa Krzyk to tutaj tylko implozja, a ona Przekłada strony dni, jak do snu czytając Aż skończy na puencie: Tobie, gdy dotarłeś podsłuchać milczenie, poświadczyć wytrwałość,
  14. adolf

    Elegie lotosu IV

    Gdy spytał go bramin - kim jest, to mu podał Personalia Buddy - w ten sposób (nic więcej): "Nie jestem człowiekiem, wszak nie mam pożądań, Ni devą czy bogiem: Niczego stąd nie chcę!" Szedł dalej, aż poczuł, że gaśnie w epilog Na skraju swych stronic się spotkał z Nirwaną "Ach ciebie pragnąłem przez cały mój żywot!" A słysząc to demon wprost przed nim przystanął I wtedy zesmutniał, bo wbrew swym naukom codziennie pożądał, by nic nie pożądać. lecz zaraz otrzeźwiał: "i Ja jestem Pustką!" i znów się uśmiechnął - i zbył czarną postać tak mówiąc jej: Racja! to muszę poprawić znieistnieję (pozwól) zaraz do Nirwany
  15. adolf

    Elegie Lotosu (III)

    @Alicja_Wysocka ogólnie jesteś blisko w zrozumienia wiersza, ogólnie zamysł był następujący: Chrystus pyta "dlaczego *Ja* właśnie jestem Synem Bożym? Czemu jestem Sobą, Ty Bogiem etc" Jest to w sumie-wersz refleskja o to czy Chrystus po tym jak przeszedł próbę Szatana, po tym jak jako Syn Boży powinien zacząć swą Misję zastanawiał się nad jeszcze b. fundamentlanym pytaniem: dlaczego właściwie on? dlaczego to on urodził się mesjaszem... łatwo jest zbawiać ludzi będąc synem Bożym, będąc od urodzenia dobrym... dlaczego on nie urodził się Judaszem, albo jakimkolwiek oprychem którego bardziej interesuje złoto niż dusza? wiersz przesuwa pytanie "dlaczego ja to ja" na wyższy poziom, na poziom samego Boga -- w tym pytaniu skierowanym tylko do nas można by powiedzieć: po prostu masz zadanie od Boga - dlatego ty to ty, ale czy Boga też to nie dotyczy? (nawet jeżeli jest poza poznaniem?) łatwo jest być wszechdobrym, wszechmądrym kiedy od zarania dziejów jest się Bogiem -- zatem nawet Bóg nie jest wolny od tego, że jest Bogiem (nie może byc zwyklłym sprzedawcą samochdów np) Gdzie tu wolność? Wiersz kończy się buddyjskim wnioskiem, że pytania te wynikają z przesadnego rozróżniania - w idealnej buddyjskiej pustce (ale nie nicości) nie ma miar, więc nawet Boga od źdźbła trawy się nie da odróżnić wszysto zarazem istnieje i nie istnieje :) wszystko jest jednordonym Morzem - Bogiem :) a to umysł tworzy rozróźnienia :) tKI był mój zamysł. Dzięki wielkie za wgląd i wgłębianie się w treść wiersza :) pozdr.
  16. adolf

    Sonet dla AP III

    @Agnieszka_Horodyska dzięki za wgląd ;) jeżeli forma się podoba to dobry znak bo ten cykl taki bardziej pod formę pisany :)
  17. adolf

    Sonet dla AP III

    @Alicja_Wysocka ciekawym jest to, że wiersz w tej formie i tak był w czasie przerabiania przeze mnie wielokrotnie *uciszany* a i tak jakiś okrzyk został - może to i dobrze - robi taką apelową atmosferę (w peirwowzorze któy miałem w notatkach gdy zabrałem się za kończenie i poprawki krzyczał jeszcze bardziej i przez miesiac nie umiałem go tk zmienć by był ciszej, terz jest lepiej ale i tak widać charakter mu zuastał :) dzięki za wgląd :)
  18. adolf

    Elegie Lotosu (III)

    Kiedy diabeł spierzchnął: wsiąknął w żar pustyni On przysiadł, wzrok skupił i Umysł otworzył przed Ojcem pytając: "Co we mnie *Mnie* czyni? dlaczego *Ja* właśnie jestem Synem Bożym? Czy mógłby ktoś inny? Skąd moja wrażliwość wlałbyś miłosierdzie w przestępcę, oszusta? Czemu jestem Sobą, Ty Bogiem, prawdziwą rzeczą nie jest miraż, duch ciałem, czy ustać może tętno orbit? Dałby radę człowiek wziąwszy Twoje berło władać Mocą? Powiedz gdzie jest tutaj wolność -- jak i Ty jej nie masz?" To miary nas wiążą! Bez nich łatwo orzec: płyniemy jak rzeki, z pozoru osobne łącząc się u delty w *Jednorodne* Morze.
  19. Spotkamy się raz jeszcze, pewnego dnia, kiedyś to będziesz ty, pewnie ty, albo też i nie ty a zwyczajnie niezwykłe wspomnienie z kawiarni gdzie byliśmy przez moment trochę niezniszczalni I tam sobie w błogości damy niepoistnieć nazrywamy się siebie przejdziemy przez furtkę do ogrodu zza marzeń lecz czar nagle pryśnie w przyjemnej woni wspomnień ty znikniesz ja utknę: pomiędzy teraz-światem, mną-światem, gdzieś w oku i spłynę łzą na zawsze wyparuję z siebie zostawiając te wiersze – jak gdyby protokół sprawozdanie z zajścia z tego, co się stało że byliśmy za wcześnie, jeszcze żyjąc w niebie i tak przeistnieliśmy, za bardzo za bardzo --
  20. adolf

    Sonet dla AP III

    *III* Zapadaj wyroku dniu listopadowy do stóp niech lgną liście błagając o litość ty pająku chmuro siecią deszczu owiń świetliste gałęzie i letni złap widok. Zakryj rozsypane konstelacje ptaków gwiazdozbiory parku -- sen bez nich skamieniał *ja* na dnie kałuży nie chcę z tobą targów ale falujące na kręgach wspomnienia co się oddalają od siebie, mkną w ziemię łapię, ot, w odbicie przygnębionej twarzy być może co zgarnę ponownie się zdarzy? Ty jesteś dzień jesienny: wiosny przemyślenie Jak Chłodny pesymizm po zielonym szczęściu że miłość pozostała już tylko na zdjęciu...
  21. adolf

    Elegie Lotosu (II)

    @Jacek_Suchowicz dzięki za wgląd, pewnie będę jeszcze myślał, co do treści osobiście nie mam zdania, kto ma ostatecznie rację kościół katolicki, hindusi czy buddyści w wierszu zamieszczam jedną z możliwych interpretacji :)
  22. adolf

    Elegie Lotosu (II)

    @Jacek_Suchowicz dzięki za wgląd, pewnie będę jeszcze myślał, co do treści osobiście nie mam zdania, kto ma ostatecznie rację kościół katolicki, hindusi czy buddyści w wierszu zamieszczam jedną z możliwych interpretacji :)
  23. adolf

    Elegie Lotosu (II)

    @Jacek_Suchowicz dzięki za wgląd, pewnie będę jeszcze myślał, co do treści osobiście nie mam zdania, kto ma ostatecznie rację kościół katolicki, hindusi czy buddyści w wierszu zamieszczam jedną z możliwych interpretacji :)
  24. @Marlett I mnie miło tu wrócić i Org'a poczytać jak dawniej :) dzięki za wgląd :)
  25. Miraże: puste gesty pustyni i dłonie nieszczere pobrudzone wciąż piachem pod garbem niebieskiego wielbłąda kontynent w budowie klepsydry wyczekiwań na twoje też pragnę Oazy serc na ciała bezkresnych ponętach i karawany dreszczy biegnące w nie w żarze nim półuśmiech księżyca noc ciemna, podstępna skończy wolę błękitną niedopowiedzianie . bo Jest w tym rozkwitaniu, inna róża - piasku urocza, lecz kamienna, wbrew czerwonej róży woda ją wciąż rozpuszcza, prawda nie odżywa Tak w czerwieniach zachodu, kiedy wiatr przewraca z boku na bok ziarna, które kwitną w góry fatamorgany klęczą – to czas ich pokuty.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...