Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

vacker_flickan

Użytkownicy
  • Postów

    2 538
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez vacker_flickan

  1. Młodopolacy wyrażali siebie; ale w ich haśle było zawarte przesłanie, że wyrażają siebie i tylko siebie; kontestując misję wobec Narodu - niejako w opozycji, szczególnie wobec pozytywistów ten postulat do dziś przetrwał w twórczości kolejnych pokoleń poetyckich (mniej może w twórczości Kolumbów)
  2. tematy podobne czemu? kiedy Kościół opierał się bardzo silnie pomysłowi, by wprowadzić instytucję ślubów cywilnych, to gdzie tu był rozsądek? mnie od początku nie dziwi; liczyłem jednak na jakąś sensowną argumentację 1. kto powiedział, że małżeństwo koniecznie równa się dzieci? 2. skąd stwierdzenie, że wychowanie w pojedynkę jest trudniejsze niż we dwoje? jeśli tak, to może jeszcze prościej byłoby we troje, czworo, czy pięcioro? tak jest w kulturach plemiennych - za wychowanie młodzieży odpowiedzialny jest cały szczep/plemię, nie tylko rodzice 3. co to znaczy, że "mechanizm się sprawdzał"? chyba to, że nie mówiło się o tym, bo to było tabu, i chyba o to chodzi, żeby nadal było tabu - niestety to niemożliwe zdarza się, i co, kościelny zakaz ma się przyczyniać do mniejszej częstotliwości takich zdarzeń? a inna sytuacja: kiedy rodzice zostają razem tylko ze względu na dzieci - czy to jest zdrowa atmosfera dla dziecka? nie, nie myślę, ale co to ma do rzeczy? co to ma do nieugiętego stanowiska Kościoła wobec rozwodu? ta jedna ze stron doprowadza do formalnego bądź nieformalnego rozwodu i ta druga ma do wyboru zostać samotnym do końca życia, albo żyć w grzechu do końca życia i nigdy nie otrzymać rozgrzeszenia bo o tym mówię od początku, nie o tym, czy małżeństwo jest dobre, czy złe, potrzebne, czy niepotrzebne moim zdaniem pójściem na łatwiznę jest trzymanie się starych zasad co do joty; remontować, ale w imię czego? dzieci? ok, można próbować, i bardzo często tak się dzieje, również z innych powodów: majątkowych, ze strachu przed nową sytuacją itp itd; ale jeśli nie wychodzi, mimo wszystko, bo zbyt wiele się już wydarzyło złego, to ciekawe, czy nie jest bardziej szkodliwym dla dzieci bycie pomiędzy miotającymi się rodzicami, którzy w takim układzie bardziej zajęci są własnymi problemami niż kwestią dorastających pociech? tak, bardzo ładne są postulaty chrześcijaństwa; przykazania, bardzo pouczające i mądre, prospołeczne; mnie jest obojętny konserwatyzm Kościoła - mnie nie dotyczy; gorzej z tymi, którzy chcą być częścią Kościoła, a nie z własnej winy są z niego przez Kościół wykluczani - to jest moja obserwacja nie, nie; tu nie chodzi o mody i upodobania, bo pozycja kobiety w dzisiejszym społeczeństwie nie jest wynikiem ani jednego ani drugiego - to wynik wielkich przemian społecznych, których Kościół nie raczył zauważyć, a które skutkują "problemem małżeńskimi"; kobiety nie godzą się już na dobrodziejstwo inwentarza, pozycje się zrównały i mamy starcie dwóch stanowisk co do oczekiwań, aspiracji, ambicji, marzeń i wyobrażeń; i tego właśnie Kościół katolicki nie zauważył w przeciwieństwie do protestanckiego np nie, proszę pana, poddałeś w wątpliwość moje prawo do wnioskowania i tego się nie wyprzesz, bo jest to zapisane; nie odwracaj teraz kota ogonem; zwykłe dowodzenie swoich racji to nie to samo, co stwierdzenie "kto dał ci prawo by..." 1. nie zabezpieczają się doskonale; zazwyczaj z powodu braków w edukacji; a systemowa edukacja jest blokowana właśnie przez Kościół i środowiska jego najzagorzalszych zwolenników 2. niechciane dzieci biorą się z różnych przypadków: niefrasobliwość, temperament, głupota, gwałt, brak świadomości używania środków antykoncepcyjnych; żadna z tych przyczyn nie ma nic wspólnego z instytucją małżeństwa, poza tym może, że ciąża przypadkowa może być jedyną przyczyną zawarcia takiego związku - niemniej nie rozumiem tego argumentu, o czym ma on zaświadczyć? że ludzie są nieodpowiedzialni i głupi? tak, ale czy jesteś w stanie powiedzieć z ręką na sercu, że to właśnie Kościół jest instytucją, która przoduje w uświadamianiu młodych ludzi? 3. porzucanie dzieci to efekt szoku poporodowego bądź desperacji; szok poporodowy to kwestia zupełnie irracjonalna; natomiast desperacja wynika zazwyczaj z kwestii obyczajowych (to ta twoja moralność), lub bytowych; jedyne na co Kościół stać wobec tego problemu to potępienie grzeszników; 4. ja nie wiem, czy interes aborcyjny kwitnie - sam napisałeś, że nie da się tego ocenić, więc skąd wiesz, że kwitnie? i co ma aborcja do rozwodów? zaraz mi napiszesz o głodzie na świecie i hańbie, jaką są masowo zakażone wirusem HIV populacje afrykańskie 5. antykoncepcja jest zawodna, hmmm... tak, np pigułka ma 0,03% nieskuteczności przy prawidłowym stosowaniu; co do szkodliwości - owszem, ale zapewne zdajesz sobie sprawę, że ciąża jest bardzo szkodliwa dla zdrowia kobiety, czasem wręcz stanowi bezpośrednie zagrożenie jej życia, no i jaki z tego wniosek wyciągniesz? takie argumenty można sobie wsadzić wiadomo gdzie 6. od czego mam woleć? bo tak się zagalopowałeś, że z kwestii rozgrzeszania osób rozwiedzionych zrobiłeś kwestię ochrony życia poczętego:/ taka katolicka demagogia, fu:/ moje prywatne zdanie na temat "zabijania" w tym przypadku nie ma nic do rzeczy; nie angażuję się w takie spory ideowe; uważam natomiast, że angażowanie się w takie delikatne sprawy Kościoła i jakichś dziwnych organizacji to kpina z prawa; nie jest żadnym argumentem przekonanie o własnej racji; gdybym ja był przekonany o tym, że aborcja nie jest zabójstwem i w związku z tym namawiał kobiety do nielegalnego przerwania ciąży - prawdopodobnie miałbym zarzuty prokuratorskie; organizacja Pro-Life jest bezkarna organizując nachalne akcje prania mózgu wobec dziecka pod egidą Kościoła; media też nie są bez winy - ale media mają ustawową wymówkę - misję informowania; do rozstrzygnięcia, czy dziecko było namawiane przez rodzica - też są organy państwowe, ale to nie ten temat i temu odpowiedzialnemu życiu ma służyć bezterminowe karanie osoby porzuconej przez współmałżonka i skazywanie jej na alternatywę: samotność - wykluczenie z Kościoła jesteś pewien, że tu chodzi o odpowiedzialność? ja uważam za bardziej słuszne próbować zrozumieć człowieka i jego potrzeby, niż stosowanie arbitralnych zasad, które w obliczu różnych okoliczności nie zdają egzaminu; i inna sprawa jest, gdy zasady stanowią wskazówkę, dążenie, a inna, gdy niejako ich złamanie skazuje na taką tragiczną alternatywę, o której pisałem już kilkakrotnie, a ty byłeś uprzejmy ją bagatelizować i wekslować temat na inny różnica między nami tutaj polega na tym, że ja nie jestem skłonny tak łatwo rozstrzygnąć, co jest lepsze i zarazem nie jestem skłonny tak szybko potępić; wykluczanie z łona Kościoła osób rozwiedzionych, które nie chcą żyć w czystości do końca to na pewno nie jest sposób na pomoc ludziom; a wynajdywanie sposobów, to nie moja rzecz, bo ja nie jestem wyznawcą tej doktryny, nie uważam, by ona służyła ludzkości w sposób uniwersalny to nie ja popełniam to nadużycie; to nie ja daje możliwość rozgrzeszenia mordercy, a stawiam przed takim dylematem osobę rozwiedzioną nie upieram się przy kobiecie, to tylko przykład proszę mi podać to słowo Chrystusa, które w tak bluźnierczy sposób splugawili protestanci powtarzam: ja nie szukam arbitralnego konceptu na "dobre małżeństwo" przebóg, po raz pierwszy chyba się zgadzamy:) ależ ja Waszmości nie odmówiłem niczego poza jedną rzeczą, ale z pewnością nie jest nią prawo, albowiem jestem demokratą z przekonania i uważam, że każdy bez względu na wszelkie okoliczności i predyspozycje ma prawo do swojego zdania i nie mniemam, że moja ocena jest pochopną, sądząc po reakcji, która, Acan, przedstawiasz, zdaje się, że brak Waszmości argumentów, wszak nie znalazłem ani jednego argumentu o wartości polemicznej wobec problemu wykluczonych z Kościoła bez własnej winy (poza tym, że ktoś się puścił, bez należytego kandydata sprawdzenia; rozumiem, że Waszmość też siebie obwiniasz, kiedy nie sprawdzisz ceny w czytniku w supermarkecie i okazuje się, że pasta rybna miast 4 złote, jak napis na półce głosił, kosztuje aż złotych polskich 9:)
  3. obserwuję - dla mnie to nie ma znaczenia, ale widzę, jak ludzie próbują być w zgodzie ze sobą i z nauką Kościoła i jak bardzo jest to trudne - Kościół nie ma władzy, ale tak jak od setek lat, jest bardzo daleko od życia, jego wymogów i jak zwykle reaguje z dużym opóźnieniem na zmiany, jakie zachodzą w społeczeństwie a ja nie wiem, o co ci chodzi; mówisz "wolność seksualna" i nie precyzujesz, więc wybieram tę definicję, która mi pasuje porządny i rzetelny człowiek nigdy nie złoży takiej obietnicy, bo nigdy nie może być pewien, kim będzie za ileś tam lat; a ja się pytam np, dlaczego rozpad małżeństwa jest czymś złym? czy przypadkiem nie jest czymś naturalnym? dlaczego tworzyć aksjomat, czy też nawet dogmat z tego, że jedynym i właściwym modelem jest życie z jednym i tym samym partnerem do końca życia jednego bądź drugiego? jakie jest uzasadnienie w naturze takiego modelu? ja rozumiem politykę Kościoła: jak się nie podoba, to fora ze dwora, i ja tak wybrałem, bo przy wielu zasadach słusznych, które głosi Kościół, jest pewna liczba zasad, z którymi moje sumienie i rozum zgodzić się nie mogą a z tym płaceniem... to teoria, mój drogi, praktyka wygląda zupełnie inaczej:) taaa i niepoliczalne rzesze ludzi, które zginęły wskutek wojen religijnych, inkwizycji itp dlatego, mój drogi, że Kościół nadal uparcie obstaje przy swojej nieomylności, a historia bezwzględnie pokazuje jego omylność, błędy i wypaczenia:) dlatego, że działania Kościoła w głównej mierze mają za cel utrzymanie status quo, nie licząc się z okolicznościami trzyma się zasad, które nie uwzględniają dobra człowieka takim samym, jak ty, tak samo jak ty mam prawo wyciągać wnioski - ty wyciągasz takie, ja takie; to właśnie symptomatyczne u ludzi prezentujących twoje poglądy: nasze wnioski są dobre, wy macie inne, więc nie macie do nich prawa:) kto ma się gzić, ten się gzi bez ograniczeń, bo ma gdzieś świętoszkowate argumenty; nie w tym rzecz; cielesność człowieka to jego prywatna sprawa i żadna instytucja nie powinna się do tego mieszać, chyba że ktoś narusza czyjeś dobra swoim zachowaniem; dlatego nie wolno chodzić na golasa po ulicy; a co to Kościół obchodzi, dlaczego zagląda ludziom do łóżek? i o jakich konsekwencjach mówimy? o dzieciach? toż ludzie się zabezpieczają, ale tego Kościół również nie chce zaakceptować; i gdzie ta dbałość Kościoła o ofiary zepsucia? czy w tym, że ksiądz publicznie namawia 14-letnią ofiarę gwałtu do urodzenia dziecka? to jest ta dbałość o konsekwencje? i co to znaczy "sfera obojętna moralnie"? komu szkodzi fakt, że ludzie uprawiają seks? jakie to jest zgorszenie i dla kogo? czym to grozi, niechcianą ciążą? to jest ten straszny problem? czy ty chcesz, żeby regulować kwestię, czy ktoś jest godzien posiadania dzieci, czy nie? czy to nie jest totalitaryzm? to ja się teraz zapytam, ile masz latek, człowieku; gdyby stosować takie kryteria, ludzie obawialiby się związać z kimkolwiek do czasu osiągnięcia poważnego wieku, który daje możliwość lepszej oceny drugiego człowieka; ale koło 40tki zajście w ciążę dla kobiety to czasem duże ryzyko wniosek jest taki, że winny jest zawsze ten, kto jest głupszy, bo dobre intencje się nie liczą, nie liczą się okoliczności; za brzemienne w skutkach błędy pokutuje się, ale nie przez całe życie, to nie jest zbrodnia pomylić się co do człowieka a zasady zasadami: winą Kościoła jest to, że nie ma najmniejszej ochoty zastosować ludzkich kryteriów w ocenie człowieka; jakim prawem Kościół żąda większego wyrzeczenia od porzuconej kobiety niż od mordercy, który może uzyskać rozgrzeszenie pod warunkiem, że żałuje tego, co zrobił i obieca poprawę, a kobieta musi obiecać, że do końca życia będzie żyła jak zakonnica? to jest sprawiedliwe? to są zasady? to jest rozsądne podejście? to ja gratuluję rozumu
  4. Rozumiem zatem, mości Flickan, że jesteś Waść zwolennikiem totalnej wolności seksualnej? Widzisz, Kościół katolicki coraz bardziej traci wpływy, między innymi w tej dziedzinie. I już mamy tego efekty. Rozwody, rozpady rodzin. Masa nieszczęść, których konsekwencjami (choćby tylko w postaci niechcianych dzieci, a przecież są i inne) nie ma się potem komu zająć. Wiem, wiem, zaraz powiesz, że kiedyś też to było. To prawda. Ale to dlatego, że kiedyś olewano normy religijne bardziej po cichu. Dopiero niedawno zaczęto robić to otwarcie i powszechnie, by nie rzec "na pokaz". Stąd też rośnie może nie tyle skala problemu, co jego widoczność. To nie jest tak, że zabrania się komuś czegoś, bo tak. Jest powód i cel. Chodzi o to, żeby decyzja o związaniu się z kimś była dokładnie przemyślana, żeby maksymalnie ograniczyć ryzyko rozpadu tak powstałej rodziny. A to, że ludzie lekce sobie ważą i nie umieją być odpowiedzialni za swoje decyzje... To tylko świadczy o tym, jak bardzo tego typu imperatywy są im wciąż potrzebne. Nawet jeżeli w swej pysze je odrzucają... wolność seksualna? a co to znaczy? bo jeśli to, czy uważam, że dorośli ludzie mają prawo uprawiać seks nie pytając o zgodę Pana w Sukience, to tak rozwody, mój drogi panie, zdarzały się od dawna, jeszcze za czasów, kiedy nie istniała taka instytucja, jak ślub cywilny; tyle że te rozwody były dostępne tylko dla wystarczająco majętnych, których stać było na procedurę unieważnienia małżeństwa przez Kościół i działo się tak nie dlatego, że "olewano normy religijne bardziej po cichu", ale dlatego, że Kościół miał monopol na te sfery życia; na pokaz? że niby moda? a może po prostu w kraju znacznie podniósł się poziom wykształcenia, i Kościołowi niełatwo dotrzeć do ludzi argumentami wypróbowanymi w zamierzchłych czasach; ale to nie mój problem oczywiście, że jest powód i cel; chodzi o to, by instytucja była obecna w każdej sferze życia człowieka, to totalitaryzm, ani Hitler, ani komuniści nie wymyślili nic nowego - po prostu chcieli zastąpić Kościół własnym tworem i w ten sposób zdobyć całkowitą kontrolę nad społeczeństwem jeżeli idzie o przemyślenie decyzji - to ja nie wiem, jak można przewidzieć to, co się dzieje, kiedy się zamieszka z drugim człowiekiem; bez tego nie ma możliwości, by poznać człowieka w życiu codziennym, a to w nim daje się we znaki najbardziej; zamieszkać razem można dopiero po ślubie; i stąd bardzo częste przypadki par, które "prowadzały się" razem długie lata, by rok po ślubie się rozwieść; a kolejną rzeczą jest to, że fraza "i nie opuszczę cię aż do śmierci" jest fikcją - wymuszoną obietnicą bez pokrycia; nie każdy jest zdolny do tego, by ją spełnić, chyba że poświęcając się w imię całych lat życia w mizerii; gdyby każdy tak naprawdę zastanawiał się, biorąc wszystkie możliwości pod uwagę, czy z pełną odpowiedzialnością może tę frazę wypowiedzieć, nie mielibyśmy żadnych ślubów to jest paranoja: skazywać ludzi na mękę, ludzi, którzy kiedyś się kochali, ale pogubili, już nie mogą się znieść; skazywać ich za to, że zmuszono ich do złożenia przysięgi bez faktycznej znajomości drugiego człowieka, ponieważ Kościół zabronił im się zaznajomić przed złożeniem przysięgi; to zamknięte koło i kupowanie kota w worku jeżeli dziewczyna zakocha się w kimś, kto jest dla niej przeuroczy, przynosi kwiaty, pisze wiersze, traktuje ją jak księżniczkę, pobierają się, a potem okazuje się, że on jest taki dla każdej ładniejszej dziewczyny i permanentnie ją zdradza, to ona się ma na to zgadzać? i Kościół się zgadza na jej nieszczęście? i że to niby jej wina????
  5. taaaa katolicyzm i wolność zaiste... ta wolność to np fakt, że kochający się ludzie grzeszą dopóki nie wykupią w kościele ceremonii ślubnej albo kobieta, która żyje w ciągłym grzechu, ponieważ jako młoda i głupia osoba wykupiła ceremonię ślubną na spółkę z nieodpowiedzialnym wspólnikiem, który puścił ją kantem, a później związała się z kimś innym i miała wybór - żyć samotnie do końca życia, samotnie wychowywać dziecko, albo żyć w grzechu taaaa
  6. mnie się wydawało, że w tym haśle był zawarty sprzeciw wobec "sztuki programowej", czyli sztuki, która miała misję wobec narodu, społeczeństwa, czy coś
  7. kiedyś mierzyłem się profesjonalnym narzędziem i wyszło mi, że jestem andro ale tak sobie myślę, że to się zmienia pytania w tym teście są przypadkowe i słabo trafne;) instrukcja jest dość zawiła, ale z tego, co zrozumiałem - 45 pkt to chyba męski wynik?
  8. paniczne posty będą zawsze - jak znudzi się stokrotkom czy innym, to przyjdą nowe "osoby", którym ciężko będzie się pogodzić z istnieniem "układu plującego sadystycznym jadem nienawiści"
  9. Jacku - nawet cię rozumiem, ja nie głosuję, bo nie mam prawa i nie zamierzam go zdobywać - w gruncie rzeczy tak jest łatwiej ale skoro masz prawo do czyszczenia - rób to
  10. nie no, ja uważam, że dobrze, jeżeli Jacek uważa, że jest niekompetentny, i z tego powodu rezygnuje z wystawiania ocen, to ja myślę, że to godne pochwały jest
  11. Kaczmarskiego można słuchać, Słowackiego nie da się czytać
  12. nic nie sugeruję, napisałem bardzo wprost ale skoro sprowadzasz peela do siebie, to napiszę jeszcze: agresja wskutek frustracji ma przynajmniej jakieś uzasadnienie - agresja po prostu? uzasadnienia nie ma, natomiast ma przyczynę: samopobłażanie jeśli agresja kogoś kręci - to być może ma za sobą argument wolności, być może zabarwiony aspektem anarchizmu ale każdy, kto chociażby obejrzał w życiu parę seriali sensacyjnych, wie, że lubowanie się w agresji ma efekty również nieco bardziej szkodliwe niż tylko prymitywne wpisy na forum poetyckim; ostatnio podobał mi się w "Glinie" Stalowy Wacek:] kończąc: agresja jako jedyny argument (w tym wypadku argument dotyczący ekspresji) jest prymitywna; jest różnicą tylko objawową fakt, czy ktoś od czasu do czasu spuszcza komuś łomot dla zabawy, czy ktoś od czasu do czasu pisze wiersz emanujący agresją i niczym innym jest to tak samo bezmyślne
  13. tak, to bardzo ważny temat rozładowanie frustracji poprzez agresję słowną:) nie
  14. odgrywanie się było do przewidzenia, niech każdy pilnuje się, by tego unikać, a będzie to tylko odprysk w postaci nadwrażliwców
  15. ok, to nie demagogia, po prostu nie chciałem nazywać rzeczy po imieniu, żeby nie było, że jestem niekulturalny Jesteś bardzo kulturalny. Dobre i to. dziękuję, tato
  16. do poziomu wyczucia konwencji - na pewno choćby ten fragment o tym świadczy: "w głębinach witrażu pulsujące kadzidło" to straszne:D Vacker, nie czytaj takich rzeczy przed spaniem... eeetam, wyparcie działa bardzo dobrze na takie potworki
  17. Gdzież mi prostaczkowi do poziomu " gilgotek "...Dzięki. Pozdrawiam. do poziomu wyczucia konwencji - na pewno choćby ten fragment o tym świadczy: "w głębinach witrażu pulsujące kadzidło" to straszne:D
  18. jedynie? cóż za demagog nam tutaj wyrasta Zdanie odrębne, to nie demagogia. ok, to nie demagogia, po prostu nie chciałem nazywać rzeczy po imieniu, żeby nie było, że jestem niekulturalny
  19. przedumane, autor za bardzo chciał wyeksponować "lingwę" i wyszło jak na dłoni, że brakuje wyczucia
  20. Wiersz różni się od produkcji Hani jedynie asekuracyjnym komentarzem odautorskim (gilgotki). Śmiech, zgodnie z definicją, jest tu wymuszony (to nie to samo, co czysta zabawa - przynajmniej dla mnie). Zabawa na Z - ce powinna mieć literacką finezję a nie przaśność ludowego festynu. Tylko czekać na następne " gilgotki " na forum, szerzej bramy otwórzcie... jedynie? cóż za demagog nam tutaj wyrasta
  21. eee ale żeby tak nie zajarzyć konwencji... wiersz "niepoważny" nie oznacza: grafomania oznacza: czysta zabawa; może być? tak, o ile autor nie przegina tutaj moim zdaniem nie nie dałbym minusa
  22. dodałbym niezwykle egocentryczny, a ta postawa "uderz mnie" nadaje masochizmowi martyrologiczny posmaczek
  23. dokładamy do stosika masochizm?:]
  24. no, kiedy?:D pytanie z historii:D Austria, Szwajcaria Chorwacja:D Czesi nieregularnie, takoż Rumunia a Anglia od lat ma świetną ligę, wielkie sukcesy klubów, ostatnio wręcz dominują w Europie i co? na Euro ich nie ma; zawalają kolejne imprezy, w ciągu ostatnich 20 lat ich największe sukcesy to 4 miejsce na mundialu we Włoszech w 1990 roku i półfinał ME, kiedy grali u siebie w 1996. etam, kompleksy, nic więcej za 20 lat będziesz narzekał, że ni piędzi wolnej ziemi nie zostało, bo wszystko wykupione, lasy ogrodzone i na grzyby tylko można do lasku publicznego, gdzie tłumy i wejściówki trzeba kupować a tak w ogóle to co chciałeś powiedzieć, poza zrzędzeniem, które nie może być przekazem samym w sobie
  25. gamonie;) edit: poza Borucem, rzecz jasna
×
×
  • Dodaj nową pozycję...