Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

vacker_flickan

Użytkownicy
  • Postów

    2 538
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez vacker_flickan

  1. widzisz, Michał, bo to jest moralność Kalego: jak Kalemu ukraść krowę, to źle, a jak Kali ukraść krowę, to dobrze poza tym ślepy zobaczy, że ta moralność jest na wskroś filisterska, a zatem pozbawiona wszelkich podstaw intelektualnych (z tego wnioski na temat poezji również) i bazująca na prostych skojarzeniach niemoralne=ruja, poróbstwo, a w tym wypadku również skatologia, czyli te wszystkie brzydkie rzeczy, które należy zasłonić kurtyną obłudy takiej definicji moralności opartej na takich skojarzeniach można nauczyć średnio inteligentnego goryla
  2. masz na myśli mnie, czy śpisz dzisiaj na wycieraczce? nie, zdecydowanie chodzi o inną kobitę;p
  3. potencjalnych tekstów mam w cholerę ale ja myślałem o czymś pomiędzy Arką Satana a Gorgoroth z motywem electro-industrial marka DJ Koprofag bardzo chwytliwa powinna być Nie lepiej DJ Koprofil? może Koprofeel - taki ukłon w kierunku AS oraz mainstreamu:D
  4. potencjalnych tekstów mam w cholerę ale ja myślałem o czymś pomiędzy Arką Satana a Gorgoroth z motywem electro-industrial marka DJ Koprofag bardzo chwytliwa powinna być
  5. bardzo zabawne, zaprawdę urokliwie
  6. to nie żaden manifest tylko zlepek kilku fraz, z którego wyłania się tylko "xxx" ale jakieś takie z "puchu niewinności" zatem: nic nie wynika z tego tekstu - poza ambicją do bycia poetyckim
  7. sny o potędze - u Staffa lepsze
  8. wiecie co mam pomysł na karierę: zacznę robić muzę na moim maczku, wydam jako DJ Koprofag z pewnością odniosę sukces na polskim rynku muzycznym, połączę sukces komercyjny z aprobatą środowisk alternatywnych, dla których najbardziej symptomatyczna bywa nazwa:)
  9. a Tricky? Wash My Soul na przykład?
  10. kiedyś lubiłem, a teraz już mnie męczy, bo jestem stary - od słuchania różnych nawalanek i gitarowych i elektronicznych dorobiłem się pisku w uszach ma to swoje plusy czasem jak kobita do mnie gada to te piski błogosławię
  11. dajta spokój z tą kategorycznością - jeden prezentuje jej mniej, inny więcej; co kogo interesuje, czy ktoś jest zbytnio przekonany o własnej słuszności, czy przeprasza za wyrażenie własnej skromnej opinii; nie ma to znaczenia - albo uznajemy za słuszne, albo nie; ocenianie formy przekazywania sądów i robienie z niej tematu tylko ukazuje prywatne poczucie krzywdy
  12. dla kobiety szczególnie: Morcheeba, zwłaszcza album Big Calm
  13. ja uważam, że wypadałoby trochę poczekać na takie porównania, choćby dla złapania lepszej perspektywy i poszerzenia wiedzy o tym, co się wykluło tak naprawdę dobry zachód to przykład, którego w ogóle nie odnosiłem do Morrisona, tylko do twojej wypowiedzi, w której raczyłeś postawić tezę dotyczącą ogółu kończąc tę wymianę, w której niezbyt wiele argumentów, za to wiele erystyki, powiem, że nie podzielam twojego entuzjazmu w stosunku do sztuki lat 70-tych dla Doorsów i Morrisona też; nie ujmując im pewnych zasług, są zjawiska, które uznaję za bardziej ciekawe, choćby Ian Curtis i Joy Division
  14. błędnym, owszem. ale wskażcie mi dzisdiaj kogoś tak autentycznego jak choćby Wojaczek. czasy się zmieniły, niestety.nie mówię, ze ich nie ma. tylko są w podziemiu, niestety. kiedyś muzyka, poezja mogły coś zmieniać, mówić, choćby bitnicy czy protest songi przeciw kolejnym wojenkom USA. dzisiaj wojenki są dalej, problemy te same albo podobne, ale ludzie szukają w 'sztuce' tylko przyjemności. nie oszukujmy się: Stonesi, gdyby zaczynali dzisiaj, nie zrobiliby kariery, Elvisa nikt by nie wydał, Morrisona - może - puszczanoby w jakimś studenckim radiu a o Bursie usłyszałąby tylko najbliższa rodzina i kuple. gdyby babcia miała wąsy, to byłaby dziadkiem - to po pierwsze po drugie, sposób na bycie w opozycji zmienia się wraz z epoką; dzisiaj w pewnych kręgach obciachem jest pojawić się w mainstreamie; z tym wiąże się rzadsza obecność w popularnych mediach - co jest raczej kwestią czyjegoś prywatnego wyboru, nie "złych czasów" ani "ludzi poszukujących tylko przyjemności" po trzecie, dzisiaj co druga strona www w Stanach chce coś zmieniać i przeciwko czemuś protestuje - a ludzie, artyści też, chcą odpoczynku od wszechobecnych teorii spiskowych, od wielkiej polityki, która była, jest i będzie; poza tym moim zdaniem chyba dobrze, że sztuka oddziela się od wydarzeń politycznych, nie angażuje się tak ideowo; dzisiaj ludzie wykształceni i świadomi są o wiele ostrożniejsi w formułowaniu sądów, w bojach o wolność, bo widzą świat o wiele bardziej złożony niż bojownicy z lat 6o-tych, czy 70-tych wtedy było całkiem łatwo - dobry zachód, źli komuniści i Sowieci, którzy niewolą miliony i zagrażają swoją ekspansją; dostęp do informacji z różnych źródeł był nieporównywalnie bardziej ograniczony
  15. Interpol - Stella was a diver and she was always down
  16. ja bym powiedział, że brakuje tak spektakularnych postaci; autodestrukcja artysty zawsze robi wrażenie, jest kwestią właściwie przypadku, czy taki aparat zdąży coś stworzyć, zanim się zaćpa albo powiesi błędnym wnioskiem byłoby stwierdzenie, że artysta-buntownik-niszczyciel to jedyny prawdziwy artysta;
  17. nie istniejemy bez konwencji ciekawy wiersz. ale mi nie o to chodzi. fajnie przewartościowujesz swoją poezję ale kogo to obchodzi?
  18. to wybitny przykład twórcy, którego męczy talent:]
  19. a gdzie tu ta złośliwość?
  20. 1. nigdzie nie napisałem, że twierdzisz, zwróciłem uwagę 2 i 3. sankcja moralna? wykluczenie z Kościoła to nie jest sankcja moralna; to podpada pod sankcję karną, nieważne, czy bezpośrednio, czy nie 4. sąd przede wszystkim ma za zadanie wymierzenie sprawiedliwości; może odstąpić od wymierzenia kary - z wielu przyczyn; nawet jeśli uznał winę 5. nawiasem co do tradycji to powiem tyle, że nawet Japończycy nie trzymają się swojej tak sztywno 6. reductio ad absurdum - znasz tę metodę logiki? chyba że olewamy logikę 7. świadczy; ale o czym? o ekspansywności chrześcijaństwa, u podstaw którego leżała żądza władzy 8. i to nie jest sprawiedliwe; i z tym się nie mogę zgodzić; tu nie chodzi o mylenie pojęć, ale o to, że ignorujesz konsekwencje takiej wykładni 10. trzymam się cały czas przykładu, bo od niego wyszedłem, od niego zaczęła się dyskusja i o nim mówię od początku; gdybym się go nie trzymał, prawdopodobnie przedryfowałbyś przez wszystkie przykazania 12. ja tam nie jestem specjalistą od Słowa Bożego, ale wydaje mi się, że Biblii nie traktuje się literalnie, a w takim razie wykładnia wynika z interpretacji; ja oczekuję, że ktoś wyłuska rozum z pewnych zapisów 13 i 14. rozważania na temat seksualności człowieka? mechanizm to mechanizm; nie mówimy o "wychowaniu seksualnym", mówimy o rzetelnej informacji nt zasad działania antykoncepcji, którą człowiek powinien znać; nie musi stosować rodzice nie zawsze mają kwalifikacje, by takie informacje rzetelnie świadczyć poza tym jest taki moment, kiedy człowiek osiąga wiek lat 18 i może sam zadecydować o tym, czy skorzystać z zajęć edukacyjnych np w szkole, nikt od tego nie umrze i nikt nie spali się w piekle 15. jedynym racjonalnym twoim wytłumaczeniem było, że zasada jest dobra, ponieważ idea jest słuszna; zasada nie może być słuszna, jeżeli nie uwzględnia układu - gdybyś stosował prawa Newtona w przestrzeni kosmicznej, to kim byś był? 16 i 17. nie kpię; po prostu widzę sprzeczność - jeżeli jej nie ma, proszę sprostować, a przeproszę 18. a np na podstawie moich szczegółowych wypowiedzi przypisując mi poglądy, których nie głoszę - znajdę cytaty, ale trochę to potrwa 19. a ja powtarzam: co z tego, że nie chodzi o karanie, skoro taki jest efekt 21. zasady powinny być twarde: te wewnętrzne, którymi kieruje się człowiek; zasady, które skutkują ocenami i konsekwencjami dla ocenianych - nie mogą, inaczej to nie jest sprawiedliwe od siebie: argument, że wszystko ma swoje wady to żaden argument - truizmem jest powtarzanie, że nie istnieje układ idealny; natomiast szczytem bezsensu jest przykładanie zasad idealnych do sytuacji życiowych i wyprowadzanie z nich formalnych konsekwencji ewidentnie nie widzisz, że ja poszukuję spójności i logiki w wykładni Kościoła; nie krytykuję go z powodów dogmatycznych, traktuje je jako założenia, ale moim zdaniem wykładnia winna być spójna i do tego dążyć - tak jak jest w prawie świeckim; jeśli prawo jest niespójne, nielogiczne, zawiera zapisy sprzeczne - to jest to poważny zarzut, który nie pozostaje bez echa i bywa podnoszony publicznie w kwestii wykładni Kościoła - nic takiego się nie dzieje; nie mój problem - bo sumienie tej instytucji nie jest moim problemem; a taką erystykę na zasadzie "jak nie twój problem, to po co zabierasz głos" to można sobie wiadomo gdzie wsadzić jednak przyzwyczaiłem się do podobnych komentarzy, bo są symptomatyczne moim problemem również nie jest pozycja kobiety w islamie; moim problemem nie jest kwestia Tybetu; moim problemem nie jest Czeczenia; niemniej zabieram głos
  21. dużo tego do cytowania, więc nie będę cytował, tylko odpowiem w punktach 1. w odpowiedzi na twoją wypowiedź poddałem w wątpliwość słuszność założenia, że takie widzenie związku dwojga ludzi jest jedynym słusznym 2. wartość idei nierozerwalności małżeństwa jest czymś poza tą dyskusją; tu nie chodzi o wartość idei; idea jest czymś, do czego się dąży w praktyce, ja poddaje w wątpliwość wartość metod, jakie stosuje Kościół katolicki, czyli zero elastyczności i w efekcie brak sprawiedliwości; nie wiem, czy łatwo jest krytykować - na pewno łatwo tak skwitować zdanie odrębne - problem w tym, że krytyka nie ma sensu, bo Kościół nie uznaje za stosowne dyskutować z kimkolwiek 3. należy zachowywać się odpowiedzialnie; jednak nie uważam, by Kościół koniecznie musiał stosować sankcje wobec tych, którym się to nie udało; nie wydaje mi się, aby to miało jakikolwiek wpływ na utrzymywanie małżeństw przy życiu; nikt nie przeszkadza Kościołowi głosić wyższości tej idei, nikt nie zabrania jej propagować, nauczać; ja uważam, że to bardzo zła motywacja, jeśli ktoś trzyma się kurczowo małżeństwa ze strachu przed nieotrzymaniem rozgrzeszenia, a to jedyny sposób, w jaki mogłoby oddziaływać kościelne stanowisko 4. podam przykład prawa świeckiego: czyny zabronione są karalne, ścigane przez organy państwowe; reguły są jasne: robisz coś sprzecznego z kodeksem - czeka cię kara; niemniej czasem sądy odstępują od tych reguł z różnych przyczyn; czy to jest niebezpieczne, czy po prostu czasem uzasadnione okolicznościami? czy indywidualne traktowanie przypadków nie jest tym, co nazywamy sprawiedliwością? czyli proporcją pomiędzy winą i karą? 5. nie wyobrażasz sobie; podobny model istnieje już w Szwecji; tam dzieci mają kilku tatusiów, kilka mam; jakoś z tym żyją i nie widzę powodu, dla którego miałyby być upośledzone; dziecku można wiele rzeczy wytłumaczyć, byle odpowiednim językiem i uczciwie; dzieci dużo gorzej znoszą życie w kłamstwie, bo je wyczuwają; wyczuwają, że nie jest ok, mimo że mamusia i tatuś mówią, że jest; to dopiero wywołuje w dziecku niebezpieczny dysonans, który może skutkować wieloma zaburzeniami i problemami przystosowawczymi; takie nadużycia wobec dzieci, jak walka o nie, wyrywanie ich sobie wzajemnie, powinny być monitorowane i ucinane w zarodku przez instytucje państwowe i czujność obywateli; to że nasze państwo ma to tak naprawdę gdzieś, to nie powód, żeby szukać dziwnego wsparcia w Kościele, bo tak czy inaczej on nic innego nie robi, poza tym, że bezwzględnie grzmi i piętnuje zło - to jest dopiero krytykanctwo! zero konstruktywności tylko w czambuł potępianie wg linijki 6. co to znaczy "prawidłowy rozwój emocjonalny"? rozsądna i odpowiedzialna samotna matka wychowa lepiej swoje dziecko niż dwoje kretynów, nawet głęboko wierzących, którzy nieświadomie będą robić dziecku krzywdę; a co jeśli ktoś owdowieje i ma dzieci - może nakazać pod rygorem wykluczenia z Kościoła wzięcie nowej żony, ponieważ "dla prawidłowego rozwoju emocjonalnego dziecka potrzebny jest ojciec i matka"; eee, z takimi regułami - totalitaryzm 7. od zarania dziejów ten sam model? modeli tyle, co kultur; to, że w naszym rejonie dominuje kultura chrześcijańska, wcale nie znaczy, że ten model jest najlepszy - to efekt, a nie przyczyna; 8. napisałem wyżej: Kościelny zakaz skutkuje tylko i wyłącznie wykluczaniem kolejnych wiernych; krótko mówiąc - Kościół sam sobie strzela w kolano, bo trzódka się kurczy; nie, kochany, znam ludzi, którzy się rozwiedli, bo nie mogli znieść już upokorzeń, mimo że byli wierzący; nie ma logiki w nauce Kościoła, nie można nauczać o miłości do bliźniego i jednocześnie sugerować daleko idący brak zaufania i przewidywać, że partner może się okazać najgorszym z możliwych (to odnośnie do twojej uwagi o tym, że trzeba się przyjrzeć człowiekowi, z którym się puścisz); to paranoja, która by skutkowała brakiem związków w ogóle i wymarciem ludzkości; kolejna rzecz: już Rzymianie stwierdzili, że nie można odpowiadać za nieswoje czyny; jeśli partner notorycznie zdradza, to to nie jest powód, żeby druga strona miała pokutować do końca życia w ten czy inny sposób; jeżeli uważasz, że to w porządku i chrześcijańskie, to ja dziękuję za takie chrześcijaństwo i taką sprawiedliwość 10. a tak ktoś decyduje o tym, że nie wolno dać rozwodu i że ktoś jest skazany na alternatywę: żyć do końca życia w samotności, bądź żyć w grzechu i do końca życia być wykluczonym z Kościoła (100 razy to chyba będę musiał powtórzyć) 11. zaprzestanie życia w grzechu: czyli będzie czekać, aż małżonek/ka, raczy łaskawie (albo nie raczy) wrócić; można się nie doczekać, można zwariować, to jest bezwzględne i chore 12. nigdzie nie napisałem, że pozycja płci jest gorsza, to nie wynika z tekstu, męczy mnie już prostowanie tego, co napisałem, czytajmy ze zrozumieniem; napisałem, że pozycje się wyrównały, tzn kobieta zyskała na znaczeniu, z czasem zdobyła więcej praw akceptowanych społecznie; może być niezadowolona ze związku i aktywnie to manifestować; kiedyś? formalnie bez szans; kobieta była do rodzenia dzieci i robót kuchennych - to były jej najwyższe aspiracje 13. przepraszam bardzo - co jest delikatnego w mechanizmie działania pigułki antykoncepcyjnej? to, że aby była skuteczna należy ją brać codziennie? a co jeśli rodzice sami nie wiedzą po prostu, jak to działa i jak należy stosować, czego owocem jest np wianuszek dziatek, które chodzą obdarte a Pajacyk kupuje im jedzenie? 14. to może niech rodzice systemowo uczą swoje dzieci matematyki, fizyki, języków... czym to się różni? 15. Kościół wskazuje drogę; tylko że ta droga jest najeżona bezsensownym cierpieniem; w imię zasad, które funkcjonują same dla siebie, bo nie mają żadnego racjonalnego uzasadnienia, poza oślim uporem; czy Kościół tworzy punkty pomocy psychologicznej i materialnej dla przyszłych matek w trudnym położeniu? ja nie widzę jakoś, by Kościół zajmował się skutkami społecznymi swoich zakazów; to już nie leży w sferze jego zainteresowań; a niechby przynajmniej to robił; już bym się tak nie zżymał na te klapki na oczach 16. zawsze jest jakiś arbiter; w tym wypadku arbitrem jest zasada, od której nie ma odstępstwa; powiedz mi, dlaczego są w ogóle sądy i jakiekolwiek instytucje rozstrzygające spory, skoro można po prostu spisać zasady i nie robić od nich odstępstw? to takie proste, takie genialne, nie tworzy niebezpiecznych wyjątków 17. sam sobie przeczysz: używasz arbitralności w kontekście negatywnym, a w ten sposób można zakwestionować każdą ocenę, czy formalnie wiążącą, czy nie; 18. ja nie rozumiem, jak można takie dziwne wnioski wyciągać; "kto nie z nami, ten przeciwko nam?" - w świecie, który jest dalece bardziej skomplikowany niż to przewiduje nauka Kościoła nie ma sytuacji o jednej jedynej alternatywie; to Kościół tak upraszcza świat i przez to krzywdzi swoich członków; przemyśl to; prawo świeckie dopuszcza możliwość - co nie znaczy, że dopuszcza ją zawsze i w każdym przypadku; są ściśle określone warunki, kiedy rozwód może być przeprowadzony; i dobrem najwyższym są tutaj dzieci, a nie jakaś idea, która nie ma przełożenia na rzeczywistość; prawo świeckie uznaje kompromisy i pragmatyzm; jeżeli stało się coś, co się już nie odstanie i mamy bliską definitywnej pewność, że nic się z tym nie da zrobić: ucinamy, jako mniejsze zło; brak odpowiedniego dozoru nad wypełnianiem wyroków sądowych odnośnie do dzieci to problem nieudolnego systemu; Kościół w ogóle się tym nie zajmuje, bo dla niego nie ma sprawy: nie istnieje coś takiego jak rozwód i proste, załatwione, pozamiatane 19. tyle że morderca popełnił zbrodnię, jego wina jest bezsporna; natomiast porzucony małżonek nie jest niczemu winny, a ponosi karę; karą jest brutalna alternatywa; to nie jest nadużycie, to porównanie; morderca jako karę ma żal i świadomość zła, które wyrządził; porzucony małżonek za karę ma alternatywę i świadomość, że jest karany za zło, które wyrządzono jemu; uważasz to za nadużycie? zgadzam się, to potężna niekonsekwencja w nauce Kościoła i nie jedyna 20. zatem jeżeli tak jest, to protestanci faktycznie skazali się na wieczne potępienie; 21. unieważnienie - służę, opierać się może jedynie na stwierdzeniu o nieskonsumowaniu małżeństwa bardzo łatwo jest kwitować w taki sposób: "życie jest okrutne", tym bardziej jeśli problem nas nie dotyczy; ja uważam, że taka pryncypialność jest zła, szkodliwa, krzywdząca; i choćby z tego powodu dla mnie Kościół katolicki jest zdyskwalifikowany jako dysponent sprawiedliwości, czy też piewca walki Dobra ze Złem; ci, którzy wierzą w ideę nierozerwalności, będą walczyć o nią do upadłego - bez twardych zasad Kościoła; Kościół musi wreszcie zrozumieć, że ludzie starają się myśleć samodzielnie i do tego ich powinien zachęcać, zamiast powtarzania wciąż tych samych formułek, od których odstępstw nie ma; problem i tragedia Kościoła polega na tym, że trzyma się tych zasad kurczowo i nie myśli o człowieku, który pragnie sprawiedliwości, i jeśli jej na łonie Kościoła nie zazna, odwróci się od niego, w słusznym gniewie i poczuciu krzywdy; dlatego twarde zasady są złe; bo nie rozróżniają ofiar, nie biorą jeńców, to tak jak z tym człowiekiem, któremu ukradli zegarek, i nikt się nie zastanawiał nad tym, kto ukradł, czy komu, ale dla wszystkich było jasne, że był zamieszany w kradzież zegarka nie, kolego, idea nie może być słuszna, jeżeli żyje sama dla siebie; wszystko jest dla ludzi; Kościół jest dla ludzi, nie odwrotnie; dopóki Kościół tego nie zrozumie, będzie tracił wiernych; i tu docieramy do zasady: Kościół powinien dawać wzór sprawiedliwości i mądrości, a stosowanie takich sztywnych zasad nie jest ani sprawiedliwe, ani mądre;
  22. to nic odkrywczego w sumie, ale zauważcie: zwycięzcy grup: Portugalia, Chorwacja, Holandia, Hiszpania każda z tych drużyn miała zapewnione pierwsze miejsce w grupie po dwóch meczach, w związku z czym w trzecim meczu "dano odpocząć" podstawowym zawodnikom ćwierćfinałowi przeciwnicy w trzecim meczu grupowym grali "o życie" w pełnym składzie: Niemcy, Turcja, Włochy, Rosja teoretycznie zwycięzcy grup byli bardziej wypoczęci, powinni mieć więcej świeżości i "rozjechać" przeciwnika a tak: najlepiej z przegranych zwycięzców zaprezentowali się Chorwaci, ale i tak odpadli a Hiszpanie mieli tylko fart, że Włosi byli tak kiepscy, że gorsi być nie mogli; mieli też fart, że wygrali karne fakt: Portugalia, Chorwacja, Holandia i Hiszpania zagrały najgorsze mecze w turnieju właśnie w ćwierćfinale - jedyna sensowna odpowiedź dlaczego: bo "dali odpocząć" podstawowym zawodnikom, którzy mieli za długą przerwę i się rozkleili morał: tak kończą się kalkulacje na turniejach najwyższej rangi;)
  23. e, jasiu, nie wszyscy, tylko 3, może 4 osoby, a tak naprawdę to adolfowi się nudzi, robi różne akcje i niech się wreszcie przyzna jakiego nicka miał wcześniej
  24. najsłabsza była Grecja; jak to pisał Paweł Czado: "Seitaridis w poprzek do Kyrgiakosa, ten w poprzek do Antzasa, ten w poprzek do Dellasa, ten w poprzek do Torosidisa, ten w poprzek do Dellasa, ten w poprzek do Antzasa, ten w poprzek do Kyrgiakosa, ten w poprzek do Seitaridisa, ten w poprzek do Kyrgiakosa, ten w poprzek do Dallasa, ten w poprzek do Kyrgiakosa, ten w poprzek do Dallasa, a ten (kiedy gwizdy przekroczyły milion decybeli) decyduje się na dalekie baaaaaaaaaaaaach w przód, do biegnącego z gracją rączego jelenia Charisteasa. Piłka odbija mu się od golenia..." a potem odbiór piłki i od początku: "Seitaridis w poprzek do Kyrgiakosa, ten w poprzek do Antzasa, ten w poprzek do Dellasa, ten w poprzek do Torosidisa, ten w poprzek do Dellasa, ten w poprzek do Antzasa, ten w poprzek do Kyrgiakosa, ten w poprzek do Seitaridisa, ten w poprzek do Kyrgiakosa, ten w poprzek do Dallasa, ten w poprzek do Kyrgiakosa, ten w poprzek do Dallasa, a ten (kiedy gwizdy przekroczyły milion decybeli) decyduje się na dalekie baaaaaaaaaaaaach w przód, do biegnącego z gracją rączego jelenia Charisteasa. Piłka odbija mu się od golenia..." :)
  25. mogli wygrać 5:0 obawiałem się, że Niemcy strzelą przypadkiem w ostatnich minutach, bo już widziałem to kilka razy, a w takiej sytuacji mogłoby być różnie po raz pierwszy od 1992 roku wygrała drużyna, która grała najładniej i najefektywniej (w 2000 roku Francja wykazywała już poważne oznaki kryzysu) a Hiszpanom kibicowałem bardzo od MŚ w 1998, kiedy to strzelali bramki Bułgarom w ostatnim meczu (6:1) ze łzami w oczach, bo wiedzieli, że Nigeria przegrywa z Paragwajem i to ich eliminuje z turnieju
×
×
  • Dodaj nową pozycję...