
Freney
Użytkownicy-
Postów
645 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Freney
-
Zwróciłem uwagę na Twój poprzedni wiersz, pod którym rozgorzała dyskusja lingwistyczna o hardkorze. Mam nadzieję, że nie pogniewasz się jeśli powiem, że oba te wiersze (ów poprzedni i ten) przywodzą na myśl piosenkę: z refrenem, rytmem (dość agresywnym zwłaszcza pod koniec) i zwrotkami. Ale już muzyki nie potrafię do niego żadnej przypasować (może by tak agresywny hard-core na dwie gitary i dużą perkusję? :) Śledzę dalej z zainteresowaniem. Czołem.
-
Asher! do raportu natychmiast! nie wiem jak to zrobiłeś, ale dopóki nie padło wprost, że Marta nie żyje - nic nie podejrzewałem. Albo czytelnik głupi albo autor znakomity. Obstawiaj (cie) :D Mistrzostwo. Dusza wyje w Dawidzie, bez zbędnych słów. Dla mnie empatia przy lekturze jest na ostatnim miejscu, ale odnotowano szkliwo :) oklaski za to, że uniknąłeś wprowadzenia policjanta-twardziela. Nie wiem tylko czy nie za cierpliwy ten funkcjonariusz. A teraz dwie uwagi: "Lacrimosa" a nie "La Crimosa". Twoja wersja brzmi jak jakaś kawa z mlekiem, a chodzi o łzy. Domyślam się, że Dawid chce zakpić z klechy, ale jak dotychczas wiernie relacjonował wszystkie dialogi. Asher, nawet jezuici nie mówią "Co czynisz, człowiecze". Przynajmniej od czasów ks. Baki ;) Mówią różne "przyjacielu" "bracie" itd. ale nie "co czynisz, człowiecze". Uśmiałem się po pachy z takiego przedstawienia wyrobnika, ale znalazło mi się takie "ale" :) Czy dobrze wyczytałem namolną sugestię samobójstwa? ("niedługo stąd spadam") odpowiedz mailem, żeby nie psuć niespodzianki ;) Standing ovation.
-
najbardziej znacząca osoba mojego życia
Freney odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
W pierwszej chwili myślałem, że ciąg dalszy losów kolejnej postaci literackiej - doktor Szuman jakoś tak Lalkowato wokulsko zabrzmiał :) rozwiało się oczywiście szybko i nie jest to zarzut (zwłaszcza że Lalka jest wielka :) Dlaczego takie krótkie?! wiem, że sam wstawiłem ostatnio jeszcze krótszy tekst, ale była to pewna autonomia, tutaj autonomię sam przekreśliłeś w didaskaliach na początku. Ogólnie: tekst narobił mi ochoty na wątki ojcowskie (Schulz albo nawet "Chłopiec z Georgii" czy "a jak królem, a jak katem będziesz"). Domagam się większej porcji. Ukłony. -
Szkielet (fragmenty)/ Bajocha
Freney odpowiedział(a) na Lourds Nowak utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dlatego też napisałem, że lepszego rozwiązania niestety nie widzę. Ale pomyślę. I popytam :) bo temat wart podyskutowania. -
Szkielet (fragmenty)/ Bajocha
Freney odpowiedział(a) na Lourds Nowak utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nie wiem dlaczego nie pokojarzyłem faktów wcześniej, ale VII wiek to jeszcze rozpad współnoty prasłowiańskiej - o polszczyźnie się jeszcze nikomu nie śniło, nie tylko o ustalonej pisowni bądź gramatyce polskiej. Pozwolisz, że potraktuję to jedynie jako sprytny wybieg, zwłaszcza że nie potrafię zasugerować żadnego rozwiązania tej sprawy oprócz przesunięcia akcji jakieś siedem wieków później. Ale, jak sama mówisz, tekst powstaje dla relaksu, a nie dla zaspokojenia wygórowanych ambicji. Miłego relaksu życzę :) -
Piszesz pod "kasztelańską", że język niekonsekwentny, ale chyba nie zadałeś (aś?) sobie trudu przeczytania tego, co wkleiłaś (eś?) - "po lewej stronie krzesło z mężczyzną w średnim wieku na nim, który wypełniał jakies papiery" - zdecyduj się o kogo chodzi "Wracając do domu, jak zwykle oszczekał go pies sąsiada" - pies wracał do domu czy bohater wracał do domu? bo ze zdania wynika to pierwsze. I tak jeszcze x razy w całym tekście. Wstrzymuję się od innych uwag, ciekaw jestem co powiedzą inni.
-
Mam nadzieję, że nie obrażę zestawieniem - co śmielszymi pomysłami Czyżykiewicza zapachniało (pokrewieństwo jak najszlachetniejsze w moim odczuciu). I muzyka tegoż też by pasowała! Nie wiem co napisać, żeby nie dublować zachwytów i uniknać zarzutów o lizusostwo. Wielkie.
-
Uporczywość niepamięci
Freney odpowiedział(a) na Wuren utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Chrzanić internet, od upadku pod Troją znalazłem coś bardzo dla siebie ;) przyznaję, że jest coś w wypowiedzeniu wszystkich tych wersów razem, ale czy nie jest kuszące oddzielenie fragmentu archaicznego od powyższejszych jako drugiej całostki? Chyba że to ja tak tylko z tymi manierami... a tak mówiąc już tylko wrażeniowo - internet rzeczywiście oryginalny na tle prób podjęcia tematu, ale to po partii końcowej sięgnąłem po "Longobardów" :D. Przyjemnie. Oklaski! -
Pierwsza sprawa: widzę, że mało ludzi w ogóle tu (tzn. na zaawansowane prozatorskie) zagląda. Trza rozpropagować :) Czy ten tekst też jest fragmentem w stylu sensacyjnej przygrywki o archaniele i diable, czy gra w tej postaci, w jakiej jest jako całość? Napisane wzorowo, nie śmiem zgłaszać żadnych zarzutów, interesuje mnie tylko kontekst. Mocne i tajemnicze. Szacunek i wysoka ocena.
-
Asherze, literówki znalazłem ledwie dwie - "pod drodze" i gdzieś pod koniec jest "ludzi" zamiast "ludzie". W moim odczuciu najwuglarniejszy ze wszystkich odcinków, choć w wielu miejscach jest to uzasadnione. W kilku jednak nie do końca, jakoś nie odczułem, żeby nastrój podstawionego był bardziej wisielczy niż w poprzednich odcinkach. W poprzednich natomiast klął dużo mniej - nie chodzi o jałową estetykę, ale o funkcjonalność. Plucie w dużych ilościach zatraca sens. Zawrzałem gniewem, kiedy Dawid mówi do matki o własnej legendzie :D toż to Paulo Coelho jest! dożywotnia anatema na tę linijkę dialogu, a Coelho do aresztu! A tak poważnie - czy dobrze zrozumiałem, że to jest powiedziane tak pod mamusię? skoro już jesteśmy przy scenie z mamą: ogólnie w tym odcinku widać potężne zepsucie więzi międzyludzkich. Więź z matką - jak wynika ze wstępu do tej sekwencji - też jest mocno usztuczniona. Mimo to wypowiedzi matki mają nadwyżkę sztuczności. Uważam, że na tle pozostałych (fantastycznych, do tego nas przyzwyczaiłeś) dialogów, te są sztuczne w sposób sztuczny, a nie sztuczne w sposób naturalny. Ale to zarzut tylko to tej jednej jedynej jedyniutkiej scenki. Oklaski za Wyspę Niedźwiedzią :) najprzyjemniejsze bodaj wrażenie zrobił na mnie fragment - o ile można to tak nazwać - synestezyjny: Dawid wymienia kontynenty przypisując każdemu z nich jakieś zmysłowe skojarzenie. Paluszki lizać! Podoba mi się scena z legionistą. Jest zrobiona bez przesady (choć jak znam Marcholta przyburzy się o dysproporcje siłowe ;-) - chyba że Podstawiony jest baaaaardzo chudy, ale jajecznica z sześciu jaj raczej o tym nie świadczy), bez skrajności: nie ma ani pozowania, ani przesadnego olewu, ani - co najważniejsze - patosu. Bo patos jest be :D Oklaski na stojąco. I serdeczności. I wielkie plusisko.
-
Ja tylko chciałem nieśmiało pozdrowić... w takiej upaćkanej woskiem komży to mnie się nie godzi tutaj posługiwać ;-) Tak się przechadzam po Twoich tekstach, żeby wszystko z pamiętnego (dla mnie) komentarza wyłowić, co można. I uśmiecham się do nich, bo cenne. Twardość 9 w skali Mohsa ;-) Dzięki (za to pisarstwo)!
-
Ja może za spotkanie podziękuję, jakoś przyzwyczaiłem się do mniej kontrowersyjnej ortodoksji ;-) Nie wiem co odpowiedzieć, bo gęba mi się śmieje sama do tak miłego komentarza :D Może dodam tylko, że jeszcze Jakub został, co to mu Compostella ponoć wybudowali po dekapitacji mieczem... coś mnie jątrzy to pęknięcie i pierwotny pomysł, żeby je cynobrem wypełnić albo innym ładnym kamieniem, ale o tym to muszę najpierw z mamusią weną i wujkiem pomysłem porozmawiać. I stryjem zestrojem akcentowym ;-) Dziękuję ślicznie, ukłony!
-
marylin marylin
Freney odpowiedział(a) na Izabella_Sendor utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Olaboga... Wielkie to jest, naprawdę. Przepraszam, że nie uargumentuję. Szacunek, oklaski, wykładniki ;-) -
Po raz pierwszy stwierdzony już w skałach górnodewońskich ;-)
-
Angels&Devils vs. SW (Siła Wyższa) [fragment]
Freney odpowiedział(a) na Kenshin utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ależ sensacyjny skrawek! trudno cokolwiek mówić, oprócz tego, że z konwencji wywiązuje się znakomicie. Ciekaw jest okrutnie. Szacuneczek :) -
Niemniej Panów umarło co najmniej dwóch, do tego obu przyjęło się uważać za wielkich ;-) trudno nie przyklasnąć Erystowi, trudno zganić Zwykłą, bo to odczytanie nieniepoprawne było, a przynajmniej wliczone w koszta ;-)
-
Literówki, jak to zwykle bywa, nie zauważyłem. Z Panem panicznym od fletni strzał w dziesiątkę. Rym wprawdzie namolny, ale chodziło mi o przytupnięcie i w klauzuli i na początkach wersów. Narracyjność przemyśliwam, jak przemyślę to dam znać. Dzięki za poświęconą uwagę!
-
Tak tu wykradam i przemycam kolejne kawałki całości, którą usiłuję zredagować, ale nijak nie mam czasu. Ten fragmencik powstał w połowie lipca, wraz z zamieszczonymi kilka tygodni temu "kilkoma niezobowiązującymi fragmentami" (oprócz ostatniego z tychże) w czasie kiblowania w namiocie na dalekiej północy :) tymczasem zmienił się zamysł całości i od pierwotnego zapisu wyprawy, a raczej projekcji polarnych trudów na bardzo tradycyjnie pojęte życie duchowe, skłoniło się toto ku fabule, którą mam nadzieję wkrótce do końca zredagować. Rozmaite wielkie wrażenia (głównie Eco) co do procesu twórczego też mi wówczas po głowie chodziły ;-) Rozpieszczasz mnie i tyle. Serdeczności i ukłoniki.
-
Zgrzytliwość składniowa w pełni zamierzona. Z Wurenem jeszcze przyjemności nie miałem, nieśmiały taki jestem ;-)
-
Skała owa pękła, kiedy umarł wielki Pan, Piotr gdy wycelował nędzne łydki ku Panu, gdy Andrzej z krzyża kończył nauczanie – gdy miecz wniknął głębiej niż słowo. Tępy. Zardzewiały. Zeskaliło się życie ducha. Skrzemieniało.
-
Mrozy idą, trza uważać z alkoholem. Bo nam jedna z tęższych głów zamarznie. Pod wierszem kreślę plusisko.
-
Asherze ;-) Jeśli o zgłębianie składni a nie sensu idzie to dwa jeszcze kwiatki: "wydawał się być" to kopia łacińskiej / germańskiej składni. Po naszemu: "wydawał się" - i stosowny ciąg dalszy. Jeszcze tylko w "kieleckiem" zamiast "kieleckim" (w Województwie Kieleckim, ale w kieleckiem). Zrzędzenia starczy. Co to ja napisać chciałem, żeby nie słodzić... Po fragmencie politycznym prześlizgnąłem się - polityka nie leży w kręgu moich zainteresowań, a obserwacje, jakie człowiek niezainteresowany tematem może poczynić na codzień nie odbiegają od tego, co grozi banałem ;-) nie porywam się na polemikę ze Zwykłą z braku doświadczenia i argumentacji. Oklaskiwałem już Twój sposób wprowadzania dawnych znajomych - powiedziałbym, że te wspólne knowania Luisa, Svena i Dawida są bardzo męskie (nie mam na myśli: samcze, tylko męskie || mężne etc.) - mam na myśli przede wszystkim platformę, która kupiła mnie od samego początku. Tak jak Ci już pisałem w mailu - masz bardzo dobrze opanowaną umiejętnosć grzebania w bebechach, ale w bardzo przezroczysty (=nieirytujący sposób). Ja też grzebię w bebechach, ale zupełnie inaczej. I najszczerzej zazdroszczę Twojego sposobu dłubania ;-) W tym odcinku Podstawiony jest jakoś mało skażony nihilizmem (to nie zarzut). Jeśli mógłbym wskazać cokolwiek irytującego to nie wskazałbym nic. Bardzo proporcjonalny, równo oddychający tekst, bez cienia przesady. Nawet większe stężenie wulgaryzmów nie raziło. Szacunek, albo i rispekt ;-) PS. Wątek liczebników czytałem ze szczerą wściekłością. Chyba nie wytrzymałbym na miejscu Podstawionego i założył jakąś sprytną dźwignię bądź duszenie.
-
Ktoś powyżej nieco się pomylił, 165 i 55 to proporcje bodaj znakomite. O bezpretensjonalności już pisałem pod Plagiatem (cudnym). Ładne. I lekkie. Serdeczności.
-
Natalio, natalio... znalazłem coś dla siebie przede wszystkim w opisie. Najzgrabniejsza wydaje mi się pierwsza strofa, szczególnie "wstydliwe trącanie szyszek". Całość zielona i dość wizualna (co lubię), końcówka emocjonalna (co lubisz Ty ;-). Zostawiam plusy i plusiska.
-
Ależ nikt go w Ciebie nie wmusza łyżeczką ;-) dziękuję za próby przeniknięcia go.