
Freney
Użytkownicy-
Postów
645 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Freney
-
W takim razie cieszy, że jest odzew w sprawie zamieszczania tekstów nisko, żeby mogły bronić się same i piąć wzwyż :) Myślę, że ten akurat na tyle dodatnio odstaje od reszty ("zapowietrzenie" to - zdaje się - termin Bezetowski ;), że w pełni zasługiwał na awans, a może i wciąż zasługuje...? serdeczności dla Autorki i Przedmówcy, F.
-
Zgadzam się z przedmówcą! Zupełnie bezpretensjonalne. Najbardziej zasmakowałem w "rozebranej ze świadomości ostów". Szacunek :)
-
Pierwszemu przykładowi przyglądam się i przyglądam. Niby mogłoby być "także im", ale zgrzyt w ograniczonych ilościach ani trochę nie szkodzi, zwłaszcza że - wierz mi albo nie - nie poniosło mnie tu, ale tak to po prostu wycyzelowałem. Drugi to polisyndeton i wydaje mi się, że nie jest tu nieuzasadniony. Łacina to, jeśli można to tak określić - apel jasnogórski.
-
Tam jest BMV a nie BMW :-) A to zależy jeszcze jakie widzisz połączenie pomiędzy Sanitariatem a powyższym maleństwem. Sanitariat kojarzy mi się dość ciemno i melancholijnie, podczas gdy Kargante drepcący za zakonnikami chyba aż taki mroczny nie jest? ciekaw jestem jak to widzisz.
-
A po co tego mieszać autora, a jeszcze - Boże broń - cokolwiek miał na myśli ;-) asher, pochwalam postawę: nie wiem - pytam. Poeci już by się przyburzyli, że się skurkowaniec łaciną przechwala. Nie wiem czy można to nazwać apelem jasnogórskim - tekst mniej więcej ten sam, ale podejrzewam że w oryginale wystosowany do jakiejś innej NMP czy też BMV, skoro już łacina ;-) z tym pornolem to może nie przesadzaj, i tak się marcholt będzie czepiał o obrazkowość.
-
Rzecz rozgrywa się chyba w podziemiach: dwoma rzędami wyśpiewując coś po łacinie – pięknie, w kilku głosach – idą z refektarza mnisi. Za mnichami drepcze Kargante. Powoli, bez pośpiechu, jako że i im – niespieszno: trawienie w rytm pieśni maryjnej nie bywa gwałtowne. Kargante kręci teraz wprawdzie film erotyczny, gdzie spotkana niegdyś w kawiarni dziewczyna rozkoszuje się pewnym przebiegłym brunetem, czy też to może on rozkoszuje się nią – czy wreszcie oboje nawzajem (to - jak zwykle - oceni publiczność). Maria Regina mundi… Maria, Mater Ecclesiae… Zakonnicy stanowią jednak doskonałe studium kadru; Kargante porzuca więc obłożony znaczeniami stosunek i ni to istniejący wyłom poznawczy (słusznie, Josif Brodski przecież już nie żyje) – i obserwuje idealną symetrię dwóch idących rzędów i czterech brzmiących głosów (Tibi assumus, tui memores), dwudziestu czterech stóp i dwunastu lędźwi, osiemdziesięciu czterech grzechów głównych i nieproporcjonalnie przyrastających pokus, dwunastu grzeszników i tyluż potencjalnych świętych, kilku okazji do grzechu – Vigilamus.
-
Outsiderzy cz.III
Freney odpowiedział(a) na Ewelina Kwiatkowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wciąż czyta się dobrze. Jedno jedyne zastrzeżenie: Nie mogę pozbyć się wrażenia niezrównoważenia emocjonalnego tego tekstu. Rozumiem, że parę chwil temu powiesił ktoś ważny, ale bohaterka wybucha w 1,4 sekundy, po czym w 0,27 sekundy stygnie. Coś podobnego miałem na myśli przy poprzedniej części. Warsztatowo - jak na moje oko - przyjemnie poprawne. -
Szkielet (fragmenty)/ Bajocha
Freney odpowiedział(a) na Lourds Nowak utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ojojoj, skąd zacząć... Może zacznę od początku: coś mi tu nie pasuje. Ten tekst kompletnie nie przystaje do tego, co wyczytałem w Twoich komentarzach pod innymi tekstami. Tam było bardzo coelhowsko, nie wiem czy chwalisz w ten sposób wszystkich, czy po prostu jesteś tak cierpliwym czytelnikiem? nie zgodzę się w każdym razie z asherem co do komentarzy. Tekst jest znakomity! kompletnie mi on nie przystaje do tego, co piszesz w komentarzach. Jest samodzielny, choć niedoszlifowany (mam na myśli przede wszystkim błędy - dziesiątki...), no i jest niepokorny, ma pazur - Naukowcy w moim odczuciu, choć dużo bardziej zkondensowani, nie umywają się do tej próbki. Zastanawia mnie jedno: czy interesujesz się słowiańszczyzną i czy to, co tu opisujesz jest poparte jakąś lekturą, czy popuściłaś wodze fantazji? pytam zupełnie poważnie, bo moja wiedza na ten temat jest bardzo skromna, ale w każdym razie zastanawia mnie czy jedna sfera przystaje do drugiej; mianowicie, czy losy kardynała i już na poły nowożytnie zorganizowanego Rzymu i Watykanu pasują do ciągle bardzo żywotnej pogańskiej słowiańszczyzny? ostrów sytuowałbym gdzieś koło X - XI wieku, podczas gdy korci mnie, żeby umieścić kardynała w XIII-XIV (czy kardynał naprawdę jest aż tak bezczelny, żeby z domu uciech wychodzić w sutannie?). Bardzo smakowite sceny rzymskie - troszkę jakby Gilles de Rais z Huysmansa ;-) Ucieszyło mnie w tekście to, że robisz wycieczki kilka wieków wstecz. Świetna mowa pozornie zależna, nieczęsto używana, a niemal niewidoczna tutaj, na forum. Odnoszę wrażenie, że stylizacja nie zawsze jest poparta potrzebą. Kilka razy przedobrzyłaś - a że sam często wysłuchuję tego zarzutu to jestem wyczulony ;) trafiają sie niestety bardzo rażące błędy ortograficzne (przesów, podróżyli zaraz obok podrużyli, zawrzdy); uważam że niepoprawnie upierasz się przy narzędniku przymiotników w połączeniu z "być" - "były ładnymi" itd. Co innego niepoprawne kopie łacińskiej składni, a co innego przymiotniki + być. Przeorysza to nie kseni tylko ksieni. Ksenia to imię. Poza tym dosć niedbale wstawiłaś ten tekst - jest kilka niewyjaśnionych przerw. Rozumiem, że tekst niekoniecznie przyjaźni się z tym, co uważamy na co dzień za realne (ja np. nie spotykam krasnoludów ;-) - i to jego duży atut, ale te akurat przerwy wyglądają na zwyczajny brak tekstu, np. dziewczyna, która ma być ofiarowana złemu nagle znika na rzecz rady w grodzisku. Na koniec jeszcze prośba: z wielką chęcią przeczytam całość. Mówię zupełnie poważnie, a nie kurtuazyjnie. Maila znajdziesz bez kłopotu. Pokłony i oklaski + serdeczności, Freney. -
No dobra - nie mam pieniędzy
Freney odpowiedział(a) na dytko utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Czyta się zupełnie dobrze! nie wiem czy to zamierzone czy nie, bo nie wiem skąd pochodzi Romano Mazzante, ale Marsylia jest we Francji a nie we Włoszech... -
Nie zgadzam się, tekst czyta się gładko, jest napisany bardzo poprawnie, a fabuła nie jest zawikłana. Nie podoba mi się natomiast odmiana: Rahiji - rozumiem, że Rahii nie do końca odwzorowuje to brzmienie, niemniej jako przebrzydły zrzęda uważam, że Rahiji zgrzyta. Dlaczego bohaterka raz jest "madam" a raz "dziewczynką" (scena ucieczki z miasta)? Jeszcze jedno (karkołomny pomysł, bo nie znam francuskiego) - wydaje mi się, że "madam" to bardzo amerykańska pisownia, bardziej z francuska wygląda "madame" (swoją drogą wydaje mi się, że "madame" to pani a nie panna, ech czepiam się nie znając jezyka, przepraszam). Jeszcze jedna sprawa, która zwróciła moją uwagę: Szanowni Przedmówcy wskazywali na element fantastyczny; ja też mam problem z oszacowaniem jak ma się Twój tekst do rzeczywistości, czy zachowuje prawa przyrody czy nie? - albo sytuacja burtszynookiego pogorszyła sie bardzo gwałtownie, albo jego kobietka rozkładała się baaaardzo powoli. Z jego wypowiedzi wynika spory dystans czasowy, a tymczasem skrzynia ciągle śmierdzi (trup ponoć potrafi rozłożyć się do szczętu w kilka-kilkanaście dni). Tak jak powiedziałem, czyta się bardzo płynnie, również zupełnemu laikowi w gatunku (a jestem laikiem laików ;-). Mam nadzieję, że nie odbierzesz mojego komentarza jako jałowego krytykanctwa. Oklaski za umiejętności. Freney.
-
Gombrowicza tu nie czuję; "Wisłockiej. Anny Michaliny Wisłockiej" to prawie jak "Bond. James Bond" ;-) do karmienia x lat po porodzie też się nie czepiam, bardzo smakowite. Z początku byłem zdziwiony brakiem dialogów (tylko dlatego, że zazwyczaj masz ich sporo), później oczywiście zupełna satysfakcja. Pod błędami językowymi wytkniętymi przez Natalię podpisuję się także. Ech, trudno mi cokolwiek skrytykować - proza naprawdę wysokiej próby, znakomicie wyważone proporcje, brak jakiejkolwiek przesady. Proszę nie podejrzewać mnie o słodzenie ;) Pokłony, Freney.
-
oświecona
Freney odpowiedział(a) na Malwina Dąbrowska utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Bardzo aforystycznie i przyjemnie! -
Zgadzam się z wnioskiem kolegi, że erudycja koleżanki bynajmniej zwyczajna nie jest. Cieszę się, asher, że moje gadanie okazało się jałowe - jak widać, popyt jest, podaży też nie zamierzasz raczej zaniedbać. To jest naprawdę dobry tekst (mowa o całości).
-
Potraktuj to jako wyraz mojej dziwnolubności ;-) w odbiorze był najprzyjemniejszy.
-
Asher! Najlepszy z odcinków, w moim odczuciu. Garść krytycznych uwag: miałem kłopoty z rozgraniczeniem co się wydarzyło, a co nie wydarzyło - rytuał barowy nieco zmącił tok narracji, w rezultacie nie wiedziałem przez kawałek lektury czy starszą panią zestawić z otwarciem stołówki dla bezdomnych, czy potraktować jako pijackie wyobrażenie. Część ostatnia - zgaduję, ze jedna z wazniejszych dla całości, bo po raz pierwszy jasno pada diagnoza stanu ducha Twojego bohatera - ryzykowna... znasz moje antypatie co do cienkiego lodu, po prostu można się skąpać w banale. Straszliwie nie lubię wypowiadania tego rodzaju sądów przez "my". Wszystko ratuje dialog - gdyby to był dyskurs, nie dałbym złamanego grosza. Niemniej, wielu spraw nie jestem w stanie zweryfikować - znowu powołam się na wiek ;-) Wiesz co, zapomniałem poprzednio napisać o bardzo istotnej sprawie - bajecznie opisujesz te kumplowskie historie, wspólne marzenia z Luisem, a tym razem także ze Svenem absorbują mnie bez reszty, za co - oklaski. Platforma wiertnicza w Zatoce Meksykańskiej to naprawdę jest to ;-) No i "dżul ochoty" - szacunek. PS. W "Podstawionym" nie ujawniasz bynajmniej swojej dziwnolubności :>
-
Światełko/miniatura
Freney odpowiedział(a) na Leszek_Dentman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Przeczytałem ten tekst dobre kilka dni temu, ale dopiero po tym komentarzu postanowiłem go samemu ocenić. Po prostu zorientowałem się dziś w tramwaju, że chodzi za mną od kilku dni - niech to mówi samo za siebie. Fajny absurd, w pierwszej chwili spodziewałem się jakiejś wariacji powstańczej - kanał, piekło podziemia itd. Do długich zdań ogólnie nie mam nic, a to jest tak krótkie, że nie zdązyłem nawet zrwrócić uwagi na ich rozmiar. Zazywczaj nie pozdrawiam, ale tym razem -serdeczności ;-) -
Utrafiłeś w moment - akurat dziś czytałem troszkę "szortów". Zastanowiło mnie "pojechał się" - jest zaraz w pierwszym akapicie. Spodziewałem się jakiejś innowacji językowej i zdziwaczałego bohatera (a jest tylko nie do końca zrealizowany?), ale że nie doczekałem się innych innowacji to wnoszę, że po prostu rozpęd ;-) Pomysł przeglądu kolejnych scen niezły. O ile zdążyłem Cię poznać oczekujesz, żeby się do czegoś konkretnego przyczepić, ale że nie zwykłem rozsmakowywać się w fabule - nie zarzucę, że nie wiem co chciałeś przekazać ;-) Cytując marcholta - forma i długość adekwatna do treści. No i pointa przyjemna. Weź zamieść wreszcie jakiegoś gniota, bo zacznę sobie wyrzucać, że słodzę.
-
Krótko ale na temat - Mmmmmmmmmmmmmmmm
Freney odpowiedział(a) na amatorka_poezji utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
To ocena forum prozatorskiego czy autonomiczny tekst? -
Wiesz co, chyba w ogóle jakiś kryzyowy moment na prozatorskim forum... Marcholta wywiało do szkoły na praktyki, więc raczej dzieci katuje niż współziomków w mowie niewiązanej. Z komentarzy pod wcześniejszymi tekstami można wnosić, że recepcja Podstawionego raczej ciepła, niemniej możesz na mnie liczyć. Na pewno też inaczej będzie wyglądała lektura całości.
-
Kinematografia - Czy schodzimy na psy?
Freney odpowiedział(a) na dytko utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Jest tak: napisane bardzo poprawnie. Aż miło czytać. Z wnioskiem marcholta zgadzam się, ale powiem, że pointa bardzo zaskakująca! suma wrażeń na plus. -
Ojej... jeśli to taka kreacja to jest genialna, ale jeśli wszystko na serio to ja też umywam ręce.
-
Asher, po pierwsze zastanawiam się dlaczego przez ponad dobę nikt nie skomentował dalszych losów Podstawionego. Kołacze mi po głowie, że być może ludzie są nieco znudzeni, ale nie wiem czy to dobre wytłumaczenie: przeczytałem z nie mniejszą przyjemnością niż poprzednie części. Coś polubiłeś śliskie tematy - wcześniej wątek wypędzonych po '68, teraz gejowskie knajpy, w których bohater nie czuł się dobrze: gejowska knajpa wprowadzona na tyle subtelnie, że nie budzi (chyba?) takich wątpliwości jak tam, nić nie jest zbyt gruba. Nowa formacja Maxa Cavalery zowie się Soulfly, a nie Soufly. Nie wiem jak to jest, że z ust Twoich bohaterów padają potencjalne banały, a nie drażnią. Gdyby te zdania padły w innym teksćie, powiedzmy - w katowanym ostatnio wątku miłości z przełomu ogólniaka - drażniłyby niemiłosiernie. Ale to składam znów na karb wieku, jeśli się nie pogniewasz ;-) Jeszcze jedno: chodnik chyba nie może być podmokły. Moze być łąką, ale nie chodnik. Czy Podstawiony to już gotowy tekst, czy dopisujesz kolejne części na bieżąco? interesuje mnie po prostu czy zamysł jest zamknięty, czy też będzie to (jest to) tak delikatnie zarysowana fabuła jak dotychczas? Serdeczności i niewątpliwy rispekt ;-)
-
1. Jest takie czerstwe, ludowe przysłowie: "nie ruszaj gówna bo śmierdzi". Boli - nie czytaj. 2. Przyjąłem do wiadomości. 3. Argumenty ad hominem są chamskie (dlaczego moderator nie reaguje?). Czytanie na siłę jest masochistyczne. Masochizm chyba jeszcze ciągle jest odchyłem - czyżby u podstaw leżało bicie w dzieciństwie? Na marginesie: sprytny zabieg...
-
Zabawka z atestem
Freney odpowiedział(a) na Marcholt Czyścizadek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ech... po prostu masz znacznie szerszy sposób czytania. I absolutną rację - ładunek ideowy jest tu spory... ech, te moje polonistyczno-przyrodnicze klapki na oczach... -
Z cyklu: żale Eskimosa
Freney odpowiedział(a) na Freney utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nieprawda. Nie ma nic bardziej tradycyjnego niż Eskimos modlący się po łacinie ;-)