
Freney
Użytkownicy-
Postów
645 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Freney
-
co powinienem lubić
Freney odpowiedział(a) na Michał Ziemiak utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Początek zapowiada ciekawszą puentę. Założę się, że bywalcy forum prozatorskiego też się będą burzyć na tę wersyfikację. Propozycja czytania wierszy znanych to może nie do końca trafne, trafiają się formy z pogranicza, które ze względu na ograniczoność szufladkowania nie wiadomo gdzie zaszufladkować - "Raport z oblężonego miasta" albo "polowanie na cietrzewie" figurują przecież w tomach o tytułach "wybór poezji"... Formalnie rzecz biorąc wiersz jest wierszem, bo ma wersy. Reszta to już wieszanie psów na braku tzw. poezji / liryki nie wiem czego tam jeszcze. -
Luka i Eryk (cz.1)
Freney odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Pierwsza część dopiero, i to część nader krótka - mam nadzieję, że pomimo nieudolnej krytyki nie odechciało Ci się pisać. Ale żeby nie robić pustych przebiegów mam do powiedzenia co następuje: początek kojarzy mi się z tym, czego tu ostatnio dużo - dzieciństwo / szkoła / beztroska itd. Lubię to, i jak na razie nie czuję się znużony tym, że pojawia się ono na forum w tylu odsłonach. Hasło "rozmowa z Marysią" brzmi tajemniczo i podniośle - i bardzo dobrze. Nie lubię aforyzmów. Bardzo bardzo bardzo rzadko się trafia, żeby ktoś miał coś mądrego do powiedzenia na tak okrąglutkie tematy jak wolność, miłość etc. etc. - co nie oznacza, że powiedziałeś na ten temat coś głupiego, po prostu automatycznie włącza mi się tryb ślizgania po tekście, więc może to tylko kwestia mojej nieudolności ;) poza tym bardzo poszatkowana ta część aforystyczna - wygląda na dyskurs, czy na polemikę, czy na sam wreszcie nie wiem co. Do fragmentu genealogicznego brak zarzutów. Obstawiam po prostu, że narrator jest postscią nieuporządkowaną. Ciekawym dalszego ciągu. Plusik. -
M. Ziemia D. Ziemi C. Ziemi B. Ziemię itd. - więc nie "Ziemii" Fragment o urodzinach podoba mi się bardzo. Temat trudny i niebezpieczny, grozi zarzucaną już miałkością i jałowością, sam bym się na to nie porwał, niemniej podziwiam odwagę.
-
Co to za argumenty ad hominem? przejąłem się Twoją krytyką, że wszystkie komentarze bez ikry. Toż powiedziałem, że jeśli wdarcie się między dystans a samokontrolę jest przenośne to zupełnie smacznie ;) resztę poglądów na tekst też wyłożyłem powyżej.
-
Ojej, nieodkrywczy będzie ten mój komentarz. Nie lubię się wsączać w zagadnienia treści, ale skojarzenie Marty z dresem też ani trochę mnie nie przekonało. Chyba że za bardzo wierzę w kobiety. Fakt, czytało się zdecydowanie lepiej od poprzedniego Podstawionego, złośliwostki i dialog w ogródku fantastyczne, bohater jest jakoś bardziej erotyczniewisielczy niż poprzednio, za co oczywiście oklaski ;) Rozbił mnie fragment o Oli - "gdzie mnie ciągniesz bestio" z dowcipu o anemiku, ściąganie martensów i sukienki - zaszkliło mi oczy... (panie piszące o miłości niech biorą przykład!) Mędrkowanie bohatera nie wzbudziło mojej sympatii, bo mędrkuje, ale przedstawione bardzo dobrze, bez przyczepki. Pierwsze dwa akapity nie zgrzytają. Kraków niekraków bez zarzutu. Szczecin pozdrawia ;)
-
Napisane zupełnie sprawnie. Z tym, że: Ojej... kolejny związek nam się wykroił (Boże broń, nie mam nic przeciwko!). Aformy na końcu niefortunne, no i dystans budowany przez trzecioosobową narrację też nieporadny - zgadzam się ze starszym i bardziej doświadczonym przedmówcą. Dwie nielogiczne konstrukcje: "Wiele razy zastanawiała się jak długo można by kochać dwie osoby" (chyba: mogą się kochać?), "Jednak niekiedy udawało jej się wkraść między ten jego dystans i samokontrole" (to gdzie się w końcu wdarła? za linię dystansu i samokontroli, czy między dystans a samokontrolę? - jeśli pierwsze, to błąd, a jeśli drugie to bardzo fajny pomysł :)
-
Też nie przepadam za szowinizmem w obu wydaniach :-| niemniej podszedłem z dystansem, czego dowodem, że tekst czytałem wczoraj, a komentuję dziś ;) moim zdaniem trudno powiedzieć jak się na tej stronie pisze - bywam tu od jakichś 2-3 tygodni, zdążyłem wkleić trzy teksty, nie należące do najpopularniejszych (ukłony w stronę natalii, która wydaje się bić tu rekordy popularności - vide ilość komentarzy i wizyt). To tylko ostatnio dominował nurt okołopoczątkowoogólniakowy. Kowadło też zwróciło moją uwagę. Wygląda toto tak: http://www.louislejeune.com/jpgs/anvil.jpg Uwaga o powstaniu tekstu, kiedy miałaś 15 lat jakoś poskładała mi obraz w całość - chaotyczne to bardzo, i jakkolwiek naprawdę popisałaś się erudycją, odczułem raczej wariant "na siłę" niż w "natchnieniu" jeśli chodzi o to, że motywy są przemieszane zamiast przechodzić w siebie. Niemniej, kiedy miałem 15 lat i używałem sobie na polskim w rejonach mitologii greckiej - nie mogłem się popisać taką wiedzą, za co - szacunek. Yeti był ponoć widzany także przez polskich himalaistów, nie wspominając o Messnerze ;) Język bez przesady, mile prężny i plastyczny. No i ta przewrotna wersja mitu genezyjskiego ;)
-
o kochanej cioteczce
Freney odpowiedział(a) na Mea Liberta utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
jeśli chodzi o powyższą galerię rozmaitych skrótów - nie zrozumiałem nic :) ale za to same "na siłę wstawione wyrazy" to grają mi bardzo przyjemnie i nie wiem czemu, kojarzą się z "anioł pański" - hmmm... pewnie ta ancilla i "idę w imię" :) bardzo fajna krótka narracja, zgrabna pointa. Już wprawdzie po dziewiątej, ale tam... ecce ancilla domini; fiat mihi... ;) -
Marcholt pod kroplówką kuje na jutrzejszy egzamin - z obróbki skrawaniem ;) a nie ma przypadkiem maila w osobistych papierkach jego? kliknij gdziesik tam marcholtowi i przejrzyj.
-
Marcholt się nie doczepia, bo się uczy, ale o tym - ćśśśśśśśśśśś.... ;) poza tym zwierzał się dziś, że go nie porywa dyskusja światopoglądowa. Co nie oznacza, że chcę powiedzieć, że tekst kiepski ;)
-
Idzie o to, że z czyjegoś polecenia Autorka czeka na Ciebie i czeka, żebyś się wreszcie zabrał za łojenie tego tekstu za co się da. Więc wyraziłem wątpliwość - czy aby Cię nie przeklamowaliśmy. Zwłaszcza, że się dalej do tekstu nie przypiąłeś.
-
popioły i koty czyli proza to życie i kawał powroza
Freney odpowiedział(a) na Ona_Kot utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Słyszysz Marcholt? jakże ja popieram równie rozumne słowa ;) -
Ojej, czy myśmy go aby nie przereklamowali ;)?
-
Ano właśnie te niepospolite słowa dodały fantastycznego rytmu! a jako geolog-amator doznałem ekstazy na hasło "kruszec" ;) Nie chciałbym, aby to było 120% cukru w cukrze, ale z każdym kolejnym wierszem jestem pod coraz większym wrażeniem! wszystkie uwagi powyżej jak najbardziej popieram. Cięta pointa (ech te rymy...), kilka zgrabnie wyłożonych argumentów - obraz szuflady - klasa!
-
Z początku skrzętnie pominąłem ten tytuł, bo wionęło (od tytułu) zaangażowaniem. Po lekturze - zaangażowania aż tak bardzo nie widać, za co plus, widać za to sprawność techniczną i znowu te napięcia (cnota pomimo braku pasa itp.). Jak dla mnie- też plusik.
-
Bardzo smaczne napięcia frazeologiczne - a i ton opowiastki bardzo przypadł mi do gustu. Podoba mi się też przezroczystość tekstu: nie ma narzucającego się stylu i - choć być może to kwestia mojego nieoczytania - nie kojarzy się od razu z jakimś tam piórem jakiegoś tam kolejnego wielkiego. Szacunek :)
-
A więc jednak zaangażowane... zaangażowane pisanie to też ryzykowny grunt: grozi nie tyle banałem co śmiesznością. Patrz np. zaangażowana twórczość muzyczna (niektóre mocno nieudane popisy Kazika na przykład, tak mocno odróżniające się od tych bardzo udanych niezaangażowanych). I w tym sensie Twój zabieg - przejście od jednego tematu do szpileczki - tematu drugiego jest fajnym posunięciem taktycznym. Ale wątpliwości mam te same co MH.
-
Pane Marcholte, z afektowaną skromnością to asherowi przygrywalem. Wiec niech się nie rzuca. Nie wszystko co się napisało trzeba lubić... też nie powiem, żeby to był najbłyskotliwszy z Twoich tekstów, ale tak od razu do kanału bym go nie wrzucał. Przynajmniej nie ma amerykańskiego dowcipu...
-
Trudno wyczuć... odnoszę wrażenie, że niektórzy go tu uwielbiają za to, że ich dotkliwie, lecz nieraz budująco zrugał. Niemniej dość wnikliwy krytyk :)
-
Tak się zastanawiam czy to zaangażowane czy niezaangażowane... i nie wiem :| ostatnie zdanie trąci zaangażowaniem. Skojarzenia ciekawe - jeśli idzie o żelazko, no i aforyzmy o misiach też dobre (przed kontrą).
-
To się dopiero nazywa topos afektowanej skromności... Marcholt, a kiedy wreszcie zamieścisz "zabawkę z atestem"?
-
Ona i On - czyli historia napisana przez los
Freney odpowiedział(a) na Anietheblue utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Jasne że publikować, tylko daj najpierw przeczytać Przeczucia, bo nie miałem jeszcze chwili, żeby to zrobić. No i uważaj na Marcholta ;) -
popioły i koty czyli proza to życie i kawał powroza
Freney odpowiedział(a) na Ona_Kot utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ja tam dalej sądzę, że tekst się nie narzuca - i że trzecia zasada dynamiki Marcholta jest tu spełniona: forma adekwatna do treści, długość do wrażenia itd. Czy to jest eksperyment formalny, którym się tak Marcholt brzydzi - nie wiem. Nie wygląda to najodkrywczej ;) ale za to przyjemne jest, niezatęchłe. Skrajny hedonizm z mojej strony. Bawię się przy tym dobrze i tyle na ten temat. Tylko spodnie trzeba było trzepać i kolana moczyć po tym klęczeniu. -
Co to jest Prawda?
Freney odpowiedział(a) na Daniel Jaworski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wiersz to jest coś, co ma więcej niż jedną sylabę w wersie (bo wówczas byłoby skandowanie) i wersyfikację. I starczy :) Wiem że moja zaczepka to dokładnie nie to o co Ci chodziło, ale ta czterowersówka została zaatakowana nie do końca słusznie... -
Spór o terminologię... trzymam stronę p. Dormy i słownika. Natomiast jeśli mógłbym się jakoś wybronić przed zarzutami o prozatorskość - czuję się mocno nieopierzony w stosunku do szanownych Komentatorów, choćby oceniając po objętości dorobku; pozwolę sobie jednak na okrąglutkie zdanie, że środki poetyckie, które trzeba odgrzebać są nieco smaczniejsze od takich zaserwowanych na talerzu. Moja próba liryczna odbiega od prozy, nawet poetyckiej, choćby organizacją metryczną (a nie tylko "rozwersowaniem"). Sądzę, że napięcia w pauzach też nie są rozplanowane najgorzej, w każdym razie nie puszczone na żywioł. Rymy to duże ryzyko, mogłoby zabrzmieć satyrycznie - zestrachałem się ;) Zgadzam się, że chwyty retoryczne mogą być prozatorskie. I - najwyraźniej - ogólne wrażenie :) Serdeczności, F.