
Freney
Użytkownicy-
Postów
645 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Freney
-
Ojej... ja się zupełnie nie spodziewałem takiego awansu! szukam go i szukam na swoim miejscu, a tu - nie ma... Liczyłem na lincz za niezrozumiałość, hermetyczność, pozę, manierę i cokolwiek się jeszcze da :) Proszę o uwagi, pięknie dziękuję. F.
-
Outsiderzy cz.II
Freney odpowiedział(a) na Ewelina Kwiatkowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Zapomniałem, że sam się po skopiowaniu pociłem z akapitami... zwracam honor :-) -
Jej arachnofobia nie dotyczyła spraw ducha; już prędzej te drobne piegi poprzez idealną symetrię twarzy sprawiały, że jeśli była kościołem – to jasnym, ze schyłku schyłków gotyku, z zabytkową kapą w spleśniałej szafie w zakrystii, z blendowanymi oknami, z emporą dodaną przez protestantów – (że mogłem ją – humanista – zdejmować w miniaturach o kunsztownym fiolecie).
-
Ona i On - czyli historia napisana przez los
Freney odpowiedział(a) na Anietheblue utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Uszło mojej uwadze żebyŚMY powiedzieLI WSZYSCY, że nudne i do niczego. To, żeby tekst bronił się przed nudą, nie jest kwestią dodawania fikcji tylko warsztatu pisarskiego, ikry, no i być może tego, żeby się spotkać z odpowiednim czytelnikiem. A masz pełne prawo pisać jak Ci się żywnie podoba, w czym też życzę powodzenia :-) -
Outsiderzy cz.II
Freney odpowiedział(a) na Ewelina Kwiatkowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Bardzo dobrze się czyta. Brak akapitów bardzo przeszkadza i powoduje uczucie chaosu - Lyn robi coś, a w następnej linijce jest już w zupełnie innym miejscu. Akapit by temu zaradził. Czy Jay to ksywka czy zdrobnienie? Bo Jay nie jest zdrobnieniem od James. Jim tak, ale nie Jay. A jeśli ksywka to się nie czepiam. Podobają mi się nazwiska, już od pierwszej części imię Lynette bardzo miło wpadło mi w ucho, James Summers i David Parks brzmią również przekonująco, a wcale nie jest tak łatwo wymyślić dobre imię i nazwisko dla bohatera - oklaski. Nie jestem miłośnikiem sf, więc jest to dla mnie tylko niewybitny przegląd utartych scen z filmów z gatunku. Jakoś z góry wiedziałem, że za miastem będzie pustynia... -
Ona i On - czyli historia napisana przez los
Freney odpowiedział(a) na Anietheblue utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Słusznie :] -
Po prostu masz skubańcu pióro dobre. Czy tam opuszki, bo ręcznie nie opiszesz, o ile Cię znam. Kuruj kciuka, bo frez mam do zrobienia.
-
Ona i On - czyli historia napisana przez los
Freney odpowiedział(a) na Anietheblue utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Mimo wszystko sądze, że powinieneś nieco spasować. 1) jak sam zauważyłeś forum jest amatorskie i skupia amatorów. 2) co decyduje o tym, że pisarz jest zawodowcem? To, jest pilchempolonistą to chyba marne kryterium? 3) dopiero co prowadziłeś polemikę o niedookreśleniu - a w trakcie tej polemiki pojawił się pod upolemizowanym tekstem komentarz jakiejś niewiasty, że "śliczne i wzruszające". Niektórzy tego w lekturze szukają, i zapewne pod tym tekstem też się ktoś taki znajdzie, a jak się nie znajdzie to pewnie tylko dlatego, że wstydzi się w pisać, bo go zaraz Marcholt zagryzie albo ktoś inny zagłaszcze. 4) autorka miała potrzebę to napisała co jej się podobało. Kargante miał potrzebę to kręcił film pod domem nowobogackiej. Nowobogacka miała potrzebę to wezwała policję. Wyszło starcie - więc i Twoją interwencję rozumiem. Ale Ty też spróbuj zrozumieć autorkę. 5) Autorko, Marcholt to dobry chłop, wnikliwy czytelnik i bystry obserwator. Tylko jęzor ma cięty okrutnie. Ale uwagi budujące warto wyłuskać z jego komentarzy. Howgh. -
I są jeszcze obrazki literackie, do oglądania, ale takiego, że zostaje na tydzień, albo i więcej :-)
-
Jak dla mnie - za co właśnie prześladuje mnie Marcholt - z tekstu nie musi nic konkretnego wynikać. Po co taki merkantylizm? oczywiście, doskonale jeśli z lektury wynika coś - jakieś tam coś - ale równie dobrze tekst może być ładnym obrazkiem do postawienia na półkę - i tyle.
-
Jak dla mnie nie ma sensu przerabiać tego na trzecią osobę, tylko zasadzić jakąś nową rzecz na takiej nowej mechanice, jak mówi Michał. Trzecia osoba w życiowych fabułach może być niebezpieczna, to zakrawa na skrajną telenowelę!
-
Panowie, ale nie dyktujcie towarzystwu jak mają pisać. Duża część z tych pierwszoosobowych (FPP, he he) tekstów jest zupełnie niczego sobie, a jeden z trzecioosobowych, który się ostatnio pojawił - o Niej i o Nim, jednak im nie dorównuje, więc może marcholtowa zasada o robieniu tego, w czym się jest dobrym zadziała i tu?
-
Katedra Gniewu
Freney odpowiedział(a) na Lucyferia Piekielna utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wstyd tak wytaczać argument z relatywizmu, ale tutaj i tak jest bardzo grzecznie w porównaniu z działem lirycznym. Jeśli mogę coś wtrącić, to Marcholt wypowiada się ostro, ale i na to warto wziąć poprawkę, bo jest bystrym obserwatorem i wnikliwym czytelnikiem - przez co nie chcę powiedzieć, że ma absolutną rację wypowiadając się jadowicie o Twoim tekście. Serdeczności - F. -
Najbardziej podoba mnie się fragment z aluzją biologiczną. Ten o strzykwie. Podejrzewam, że korzystałeś z II tomu Tierenzyklopedia, chyba że się mylę, być może w istocie była to tylko zwykła encyklopedia powszechna, czy może, kurka, a niech mnie, Atlas fauny i flory południowego Spitsbergenu? Przeintelektualizowałeś. Chociaż trafne to było, strzykwa wystrzykwia jelita jak ją goni rybka. No dobra, teraz serio. Znam tekst, pamiętam jak czytałeś za pierwszym razem i jak się z tego okrutnie śmialiśmy, z Szarugą na czele. Wybacz, marcholt, ale związku pomiędzy tamtymi dwoma krótkimi obrazkami, z grubsza bezfabularnymi, a Twoim jakże fabularnym wywodem o kacu nie widzę. Jest ogrom aluzji (jeszcze się chyba wtedy ze mnie nie nabijałeś, to się nie obrażam ;-) - w każdym razie związku nie widzę. Eksperyment uważam za nieudany.
-
Bardzo zgrabne wyliczenia. Kontrast na koniec nie rozwala wszystkiego nabudowanego wcześniej, i to też bardzo mi się podoba. Fakt, że te worki pod oczami bardzo mocne. Na tle wielu innych studiów kobiety obecnych tu, na forum, a także bez tła - wypada znakomicie. Czołem.
-
Portret kobiety-córki Ewy, siostry Wenus
Freney odpowiedział(a) na Luthien_Alcarin utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Niegłupie... oceniam bardzo przyzwoicie. -
Ale chyba nikt nie powiedział, ze całkowita klapa, zupełna klęska, fiasko, tragedia, skandal?
-
Kryzys podmiotu lirycznego
Freney odpowiedział(a) na asher utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Asher, a o jakim podesłaniu mowa? (mam na myśli to, czy podsyłasz format tradycyjny, czy jakaś droga elektroniczna - i jeśli tradycyjny to ile za taką przyjemność?). Bo ja bym z chęcią spojrzał. Kryzys bardzo udany ;-) -
Katedra Gniewu
Freney odpowiedział(a) na Lucyferia Piekielna utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ulżyło mi... -
Ano właśnie, że tak się wtrącę niegramotnie, jakoś czekam i czekam na jąkolwiek kolejną próbkę talentu Masła (Masmixu?) i nic i nic...... czyżby obawiała się, że rzecz ma się tak jak z zespołami rockowymi? - gwiazda błyszczy aż do drugiego albumu?
-
Katedra Gniewu
Freney odpowiedział(a) na Lucyferia Piekielna utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Napisane poprawnie i sprawnie, obrazowanie fajne, ale żeby to było odkrywcze to nie powiem... przy podkładzie Morbid Angel może się podobać. Konwecją wieje z każdego kąta katedry. Chyba, że to zamierzony zabieg (no własnie: czy szanowna Autorka życzy sobie, żeby czytać to na serio, czy z góry traktować jako zabawę konwencją?)? No i pryzmaty to chyba raczej rozszczepiają światło niż odbijają... -
Ona i On - czyli historia napisana przez los
Freney odpowiedział(a) na Anietheblue utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Że historia jest z życia wzięta to dało się wywnioskować z ostatniego zdania. Przyzwyczaiłem się do tego klasycznego układi 8+4, podstawówka i ogólniak. Tak czy inaczej ciekaw jestem innych tekstów. -
Ech, Natalio... nie wiem co mam powiedzieć: poszerzona wersja znajdującego się kilka pozycji niżej oryginału, z uwzględnieniem uwag Marcholta ;-) Musisz zrozumieć, że u Marcholta w zawodówce tak nie było :-) A poważnie mówiąc, część fabularna zobrazowana zupełnie fajnie, poprawnie, w pierwszej lekturze brak punktów zahaczenia ;-) jeśli chodzi o rozbudowaną końcówkę z przemyśleniami narratorki, wkroczyłaś na grząski grunt, bo - jako się już rzekło - takie wywody grożą banałem. Od oceny czy Twoja bohaterka w banał popadła czy nie - uchylam się, na pewno będą najróżniejsze głosy.
-
Pan Andrzej, czyli wesele we Wsi
Freney odpowiedział(a) na Marion utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
No i ciągl dalszy nurtu politycznego na naszym małym podwórku ;-) fajnie skonstruowane, pomysł worka na wymowne postaci i przedmioty z naszej literackiej wsi jak najbardziej przypadł mi do gustu. Co do zaangażowania - trudno mi się wypowiedzieć. Piotr to Rowicki to to wprawdzie nie jest, ale bez poważniejszych zarzutów, a z uśmiechem i z wysoką oceną :-) -
Kabaret Potem już od kilku lat chyba nie istnieje - dokonali samorozwiązania uznawszy, że nie chcą robić kaszanki, a najlepsze lata już za nimi. Byli chyba z zielonej góry: czterech mężczyzn i bardzo charakterystyczna kobieta, wszyscy o olbrzymiej sile komicznej. Zupełnie absurdalne skecze, w ich wykonaniu nawet Teatrzyk Zielona Gęś był jeszcze bardziej idiotyczny niż w oryginale. Idiotyczny in plus rzecz jasna :-) Wrażenie - jak napisałem - rozmyło się w czasie lektury, bynajmniej nie chodzi o rozmycie toksyczne. Po prostu tekst wskoczył na nieco inny tor. Serdeczności.