zaspałam szczęście przyznaję szczerze
wyszło przez dziurkę klucza ukradkiem
lekko na palcach stąpając w wierze
że się obudzę jego zapachem
może zbyt szybko i bez pantofli
przeszło okienną szparą jak myszka
ktoś mi bez sensu w pośpiechu nagłym
nadzieje płonne siłą przeciskał
nie miało butów koturn obcasów
śladów otarcia na bosej pięcie
moje prywatne tak bez hałasu
wyszło choć pościel snem pachnie jeszcze