Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

bazyl_prost

Użytkownicy
  • Postów

    5 851
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bazyl_prost

  1. nie beznadziejnie ale naiwnie się wikłasz
  2. nie beznadziejnie ale naiwnie się wikłasz
  3. nie beznadziejnie ale naiwnie się wikłasz
  4. nie beznadziejnie ale naiwnie się wikłasz
  5. nie beznadziejnie ale naiwnie się wikłasz
  6. nie beznadziejnie ale naiwnie się wikłasz
  7. nie beznadziejnie ale naiwnie się wikłasz
  8. w mroku kuchni niebieska poświata widzę ręce duchy grają w ciuciubabkę
  9. ziarenka liczysz powoli mak się rozsypał po co ten imbir
  10. może wróć do pierwszej
  11. ironia losu ironią losu, bez czucia głupota jest beznadziejna
  12. kolory wszelakie noszą chyba się umówiły nie wiem czy wszystkim coś grozi po co te barwy ochronne podobno jest zielono gdzieniegdzie kobaltowo może szmaragd złoto ja bym tego nie zliczył męczące to zadanie maki swiat spowiły
  13. w zielonej butelce czerwone wino najlepsze podobno słyszałem i nie skalane wystrzałem
  14. ja nie chcę rymować ja nie chce rymować o ody nie radzą sobie z biomasą i brzydną biedactwa krew je wykańcza och-ydna ciężka praca w pocie i znoju jak wylew kołuje jękliwie a wiewiórki skaczą po floretach i jakoś nie brzydną... kto wymyślił taką............................ niesprawiedliwość o-hyde-ną
  15. lubie tego boga
  16. wściekły jest niewiadomo kto i zazwyczaj tonie w morzu nie nie boleści lepiej nie to nudne wściekamy się wściekamy zawsze można się zaszczepić
  17. no, bo będą myszy
  18. beznadziejnie, pismo zrozumiałe ale beznadziejnie to akurat
  19. nie wiem jak to działa nigdy nie wiedziałem brak estetyki mu zarzucam siermięga chaotyczna pęka struna
  20. duch jaśniał wiary teraz jaśnieje ciągle gazety i okulary a wiatr i chmury obłe
  21. słoneczniki van Gogha, w łikend ma być ładnie
  22. czyli grypa nh4 stagnacja krztuszenie żelnyj byt bieda piszczy tłamszona złotem żale i pot krew dawna poniewiera sączy bestia-wojna i las i kwiatki i słonko i poziomki urodzaj pomidorów skowronek wyznacza szyki niebo wreszcie zdobył krzywdy kolą ból wykrzywia mózg niedola piosenki z przedszkola suszą się garnki na płocie złoto rodzi się w błocie spazmy bólu i niedole krzywią jaźń krew przelana płacze dramat mąci chęć do życia czas odległy kontrast życia i niedole do kolekcji blaski wzmocnią bolą kiecki tylko nici mi brakuje co poszyje rany specyfiku też czystego co osłodzi ból maszynka do mięsa czy to kogoś bawi niewyżyci w sobie bóle jęki boli rzeza znój to nie moje to mój ból i gdzie tu szukać światła dotyku ciepłego wszyscy równi prostoduszne ciało gama rzeczy byt spokojny mało a gdy wszystko już będzie co nas cieszy wszędzie gdzie szczęście znaleźć i pamięć trwałą co skrzętnie wszystko zachowa znaleźć znaczenie co warte i złość zamorzyć suszą stan idealny każdemu inaczej brzmi
  23. ja bym napisał jakbym przeżył coś takiego coś o wyzwolonym duchu życia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...