żAżA
w pewnym mieście niebanalnym
do modystki wkraczał halny
i rozwieszać sobie kazał
pióra
spoglądał znad okularów
by zgadnąć okrzyki ozdób
czy znudziła się kolejna moda?
ech... by oślepiać pięknem na łez padołach
i mądrze ważyć co na cokołach
mroku zew
doskwiera nieznośnie
dziwny śpiew
co życie postradał
mgła osacza nastrojem
przesilenie
chłodnych liści
i świateł pragnienia...
rozum w budce dla ptaków
kwili
dajesz mi tyle ciepła
różnego gatunku
grozą grozę chcesz przegonić
podać coś przeciwgorączkowego zawczasu?
może anty...
w meandrach słusznych konkluzji
na granicy ze śmietnikiem
rosół
mienią się nici sympati
jady prywatnej nostalgii
oczy B/boga chcą posiąść
jak sęp,czy duszy latarnik
tańczą wokół drzewa w święcie
ktoś coś nazwał niepojęcie
ból I kara
nie do wiary
strumień miewa swe koszmary