
Leszek_Dentman
Użytkownicy-
Postów
1 458 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Leszek_Dentman
-
Nie, nie. Zostaw! Ja zrozumiałem, ze haiku jest przepuszczonym przez pryzmat odczuć obarazem rzeczywistości. Wydało mi się ze u ciebie tej rzeczywistości brakło. Ale skoro to widziałeś, to odszczekuję, co napisałem uprzednio. 03.05 się
-
Jakby nieco naciągane... Klony cchyba już nie są czerwone?
-
Coraz bardziej podoba mi się ten gatunek. :-)
-
Pamiętnik Weroniki
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na shy angel utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nie jestem kobietą, jednak twój tekst chyba dotarł do mnie, mimo pewnej rozwlekłosci. Nie rozumiem jednak przyczyny umiejscowienia tego wydarzenia w przyszłości, która i tak za dwa lata stanie się przecież teraźniejszością. Zabieg ten odbiera- moim zdaniem- poczucie autentyczności pamiętnika. Znalazłem błąd:cięśko, zamiast ciężko. -
Mrówki (jakby skecz, albo co...)
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na Leszek_Dentman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Do gabinetu lekarskiego wchodzi pacjent ciągnący na sznurku szczoteczkę do zębów. -Panie doktorze, niech pan ratuje! -Co panu dolega? -Nie mnie. -A komu? -Mrówkom. -Jakim mrówkom? Co pan bredzi? -Widzę, że muszę zacząć od początku. Do nogi, Azorek! Otóż siedzę ja sobie kiedyś nad książką, a tu czepiła się mnie jakaś cholerna mucha. To na nosie siądzie, to znowu w uchu zabrzęczy, albo na łysinie jazdę figurową ćwiczy. Wnerwiłem się i przyniosłem z łazienki dezodorant dla much, co go tam siostra zostawiła. Azor, bo jak ci...! Siadłem znowu, kartki w książce przewracam-, że to niby czytam- a spod oka ją obserwuję. W pewnym momencie naciskam zaworek i pssss....Mucha wpadła w chmurkę wstrząchło ją trochę i... pierdut w ścianę. Na własne oczy słyszałem jak ściana jękła, za to mucha nawet nogą nie wierzgła. Trup na miejscu. Cicho, Azorek! -Miało być o mrówkach... -Czekaj pan...Potem pojawiła się druga. Ale bestia chyba coś wyczuła, bo ciągle prawie pod samym sufitem lata, tylko od czasu do czasu robi za F-19 i caps mnie zębami w jakieś czułe miejsce. Teraz, to już przestałem udawać, tylko patrzę do góry i psss... psss... Chyba ze dwadzieścia razy. Ty kundlu wstrętny, znów mi na spodnie nalałeś?! Ale musiała być nieźle wysportowana, bo za każdym razem dawała lekko po hamulcach, brała zakręt i dyla! Osłabiło mnie to patrzenie w górę, łeb zaczął boleć, więc uderzyłem w kimono. Wstaję ci ja po godzinie, patrzę, a mucha leży na plecach, ani nogami ani skrzydłami nie porusza, tylko szczęka szczękami i przewraca oczami. Podnoszę jej nogę- noga opada nazad. Sparaliżowana. Widać, kiedy tak latała, cały czas głową kręciła, żeby mnie mieć na oku aż zwichła sobie kark. Cicho, Azorek! Co teraz robić? Rannej nie dobiję. Nie pasuje, nie? Wziąć na własne utrzymanie, prowadzić rehabilitację?... Nie jestem taki głupi. Wystarczy, że mam Azorka... -Panie, miało być o mrówkach! -Już będzie o mrówkach. Przypomłem sobie, że jak byłem mały, to miałem taką książkę, w której było napisane, ze mrówki, to służba sanitarna lasu. Może być lasu, to może być oddziału, no nie?... Skoro ja Azorkiem codziennie myję zęby... Przyniosłem więc jedną mrówkę z ogrodu. Postawiłem ją koło muchy. Mrówka nosem pociąga, głową kręci i chce spie... (ustawa o czystości języka). Myślę sobie- widocznie niedawno siedziała na g... (ustawa o czystości języka)- znaczy się mucha. Nie mrówka. Łapię więc znowu ten dezodorant i psikam na muchę- mrówka nadal kręci nosem. Właściwie trudno jej się dziwić. Na pojemniku bowiem narysowali muchę i karalucha, ale mrówki nie ma. To tak, jakby paryżance zamiast perfumy C’est Soir dać duchi Wieczierniaja Moskwa. Wziąłem więc na łyżeczkę trochę spirtu, co mi go kolesie przemycili i muchę wykąpałem. Azorek, nie gryź butów doktorowi! Mrówka przyglądała się temu ciekawie, potem podeszła do chorej i oblizała ją, a następnie wzięła ją na plecy i poooszła. Nieco ją przy tym zarzucało, ale mucha była tłusta, a mrówka malutka. Musiało jej być ciężko. Cicho, Azorek! Głowa mnie jeszcze trochę bolała, więc ponownie zapadłem w drzemkę, gdy nagle obudził mnie jakiś szmer. Otwieram oczy- i co widzę? Cała kompania mrówek ciągnie łyżeczkę ze spirtem. O, nie! To moja jedyna łyżeczka! Czym będę mieszał herbatę? Chcę łyżeczkę zabrać- a tu mrówki przyjmują szyk bojowy i do mnie. A fe! Taki duży pies, a nas... (ustawa o czystości języka) na podłogę doktorowi. Znalazłem pustą fiolkę po penicylinie, co i ją doktor kiedyś zapisał i złamaną igłę do zastrzyków. Do fiolki nalałem hary, a przez gumowy korek wbiłem igłę. Podałem fiolkę mrówkom, ale nie wiedziały, co z nią zrobić. Dopiero, kiedy pokazałem im jak się pije przez słomkę, załadowały fiolkę i poszły. Minęło pięć dni, a tu mrówki wracają z pustą fiolką. Nalałem im resztę spirtu. Jutro minie pięć dni i nie wiem co mam robić, kiedy znowu się pojawią. Nie chodzi już o to, że nie mam spirytusu, bo to dałoby się załatwić, ale boję się, że popadną w alkoholizm. No, więc, niech pan ratuje mrówki, doktorze! No, bo jak im nie dam, to mi tak dadzą popalić, że tu nie wytrzymam. -No dobrze, niech pan idzie, a ja się zastanowię. -A ja tak sobie myślę, że najlepszy byłby wypis. -Dla mrówek? -Dla mnie. A mrówy niech szlag trafi. -
[haiku] tylko się nie śmiejcie!
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na Leszek_Dentman utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
A żebyś wiedział. Pierwsze próby literacki podjąłem właśnie tam. -
Zapytaj specjalistów.
-
Nie masz mi czego zazdrościć. 1000 km od morza, suchy, suchy, suchy, piach. Pustka wokół. Upał. Rozłąka.
-
W Afryce spędziłem dziewieć miesięcy.
-
Lunatyk w Kioto chodził piechotą po dachach. W łachach. Przecież nie był idiotą!
-
W Poznaniu dentysta- sadysta ? To dla mnie okazja czysta. Mam kilka zębów do rwania, pojadę więc do Poznania, bo jestem wszak masochista.
-
Przedtem nie miałem zbyt wiele czasu, ale wyjaśniam, że burza piaskowa znana jest mi nie tylko z literatury. Przeżyłem ghibli dwukrotnie. W powietrze wzbija się nie tylko kurz, ale całkiem spore ziarna piasku (żeby nie powiedzieć- małe kamyczki). Wtedy nieba po prostu nie ma. Kurz utrzymuke się w powietrzu wiele dni isłońce świeci na pomarańczowo. Bajecznie wyglądają wówczas zachody.
-
Wzbił się wniebo? Owszem gdyby dotyczyło to wiatru w Polsce. Na Saharze jest to coś większego i dlatego napisałem, że niebo zamyka.
-
Fajne, i z zacięciem satyrycznym.
-
kurz zamknął niebo wicher przechyla palmy oddech Sahary
-
[chaiku chyba cholera]
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na asher utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Kościuszki. A tak na marginesie- w Krakowie są cztery kopce:Kościuszki, Piłsudskiego, Kraka i Wandy. I blisko w Tatry, a tam kopców cała kupa. -
Masochista z Casablanki wkładał do ust wina szklanki; wino wypluwał, a szkło przeżuwał. Sól z pieprzem nakładał na ranki.
-
[chaiku chyba cholera]
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na asher utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Ponownie się zagłębiłem w twoje haiku i doszedłem do wniosku (ale traktuj to jako votum separatum), że chyba bardziej sensowne byłoby w ostanim wersie przestawić szyk na: zieleń pomiędzy. Dla kogoś, kto nie zna Krakowa Twoja wersja zdaje się mówić, że W i C wchodzi pomiędzy jakąś zieleń. Ja rozumiem, że chcizłeś opisać fakt, że zieleń Błoń wciska się pomiędzy te dwa stadiony. Czyż nie? -
Dziekuję.
-
[haiku] tylko się nie śmiejcie!
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na Leszek_Dentman utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
purpurowy śnieg właśnie zachodzi słońce za horyzontem -
[chaiku chyba cholera]
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na asher utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Przepraszam. Chciałem napisać: Nec Hercules contra plures. -
[chaiku chyba cholera]
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na asher utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Ja na temat haiku, choć nie akurat tego. Tak się rozdyskutowaliśmy ostatnio na temat haiku, ze jeszcze bardziej utwierdziłem się w przekonaniu że przystają one do tego działu, jak kwiatek do kożucha. Haikuholicy, haikumaniacy przyłaczcie się do mojej propozycji na forum dyskusyjnym. Jeśli będzie więcej głosów za, moze derekcxja da się rozmiękczyć, bo przecież i Hekules dupa, kiedy ludzi kupa. -
Jeśli masz wątpliwości, co do śpiącego lasu, dlaczego nie masz do śniącej mgły. To już jest zdecydowanie przynależne istotom żywym. Konkludując- nie kombinu nic więcej i zostaw tak, jak było na początku. Amen
-
To mi się nawet podoba. Nie jest konieczna żadna filozofia.
-
Albo mgła śni, że tego drzewa powstanie papier,na któym ta sytuacja zostanie utrwalona. Nie wiedziała biedna, że trafi do netu. :-)