
Leszek_Dentman
Użytkownicy-
Postów
1 458 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Leszek_Dentman
-
[ limeryk konkursowy ] Uwaga! Wojak Sz.
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na Marek Hipnotyzer utwór w Limeryki
Dziewicę już wypełnił Szwejk. Popraw "ę" na końcu. P.S. Na końcu wiersza, ma się rozumieć. -
Zgubiłam się (miniaturka)
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na Leszek_Dentman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
No i zgubiłam się... Wiedziałam, że kiedyś musiało do tego dojść. Leżę samotnie i rozmyślam o wielu pięknych chwilach mego niezbyt długiego, wielce jednak urozmaiconego życia. Pamiętam przyjęcie w ambasadzie. Ambasador całował długo i namiętnie, a ja byłam w siódmym niebie. Albo te wszystkie bale…Przelotne muśnięcia ust rozgorączkowanych młodzieńców, delikatne, acz wymowne uściski ich ciepłych rąk… Do dziś drżę z podniecenia na wspomnienie tych pięknych chwil. Ale cóż- kiedyś wszystko musiało się skończyć... Nic to! Przynajmniej mam o czym wspominać. Dobrze, że nie jestem zwykłą, zimową, a tym bardziej roboczą rękawicą . -
Fajnie masz. Siedzisz sobie gdzieś na A-B, czy u Noworola i temat sam ci włazi. Pewnie piszesz na serwetkach... Jak Rawlings...
-
Marku! Ktoś (wydaje mi się,że J.I.S.) już napisał "Sluchaj dzieweczko, ona nie słucha. A może głucha?"
-
Gratuluję kariery (Kariery?). Może twoje inne kawałki bardziej zasłużyły no to wyróżnienie ale vox populi- vox Dei.
-
Zmusiłeś gościa do paskudnej zabawy. Nic dziwnego że występuje jako O, czyli nikt.
-
Sprawdziłem.Konrad pisze poezje. Widocznie dlatego nie potrafi docenić prozy ashera. Poczytaj coś więcej Konradzie, bo Twoja krytyka nie ma żadnych podtaw. Ja natomiast spróbuję zapoznać się z twoją twórczością.
-
A podobno :Człowiek , to brzmi dumnie. (?)
-
Turniej Prozatorski
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na Ewelina_Tarkowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
O to właśnie chodzi. Nie wszyscy będą mogli przeczytać wszystkie prace w święta (wyjazdy w miejsca, gdzie nie mają dostępu do sieci, zakazy buszowania w internecie stawiane przez współmałżonków itp). Te kilka dni pozwolą na dogłębną analizę tekstów i wystawienie obiektywnej oceny. -
To jest limeryk, tyle, że zawiedziony> ;-)))
-
Latał za babami, bo nie był ubogi, lądował w szpitalu... na dermatologii.
-
Turniej Prozatorski
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na Ewelina_Tarkowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
...na palcach. -
Turniej Prozatorski
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na Ewelina_Tarkowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Odzew jest, jeno go nie manifestują. Siedzą w kibelkach z kajecikami i piszą, a piszą. -
Turniej Prozatorski
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na Ewelina_Tarkowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Projekt regulaminu: 1. Każdy autor zamieszcza w turnieju jeden utwór. 2. Utwory oceniane są przez wszystkich uczestników wg. następującej skali ocen: 1 dno 2 słabizna 3 nie warto czytać 4 jeśli ma się czas... 5 może być 6 dobry 7 bardzo dobry 8 przeczytać koniecznie 9 super 10 genialny 3. Zwycięzcą zostanie autor, który uzyska najwyższą średnią 4. W przypadku remisu zwycięzcę wyłaniają moderatorzy 4a) W przypadku, nie wyłonienia laureata przez moderatorów o zwycięstwie decyduje pojedynek. 5 Rozstrzygnięcie turnieju nastąpi w dniu 31 grudnia 2004 -
Turniej Prozatorski
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na Ewelina_Tarkowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Słsznie, asher. Tomiki wysyłaj za zaliczeniem pocztowym. ja się na to piszę. Myślę, że po jednym kawałku. Myślę nad regulaminem i postaram się zamięścić tu swoje propozycje. Na razie proponuję, by zwycięzca mógł się posługiwać honorowym tytułem SUPERWIGILIUSZ ANNO, zaś wszyscy uczestnicy tytułami WIGILIUSZ ANNO. Dyploy każdy może sobie wydrukować sam, a zwycięzca dodatkowo je pokolorować wygranymi kredkami. Czymcie się! -
Gdzieś tam, na Saharze spotkali go żeglarze, co na plaży lądowali i źródła wody szukali, by ugotować coś na parze.
-
Ów kowal swoim chuchem taki wiatr wyzwalał, że co słabszą kobyłę na ziemie obalał.
-
To w Malborku nie używaja tabaki, tylko machorkę?
-
Turniej Prozatorski
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na Ewelina_Tarkowska utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Słoik kiszonych ogórków i słone paluszki. Gorzała we własnym zakresie. -
Jak zwykle perfekt. Widać i czuć, że to pisał poeta.
-
Może by tą sprawę omawiać na forum dyskusyjnym? Kto zacznie?
-
Wiercioszka- usypianka dla najmłodszych
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na Leszek_Dentman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ja też nie wyobrażałem sobie sęczka, jako reszty po ściętym młodym drzewku. Sęczek to wystająca z pnia pozostałość po złamanej gałęzi. Jeśli jesteś takim amatorem moralitetów dla dzieci to informuję Cię, że w archiwum znaleźć możesz inną moją bajeczkę. -
...i używa swego głosu do dubbingu hard pornosów: Chwilo, k... twoja mać, pięknaś jest, więc musisz trwać!
-
Wiercioszka- usypianka dla najmłodszych
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na Leszek_Dentman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Daleko w lesie, w dziupli starego dębu mieszkała sobie rodzina wiewiórek. Mamusia nazywała się Ruda Kitka, tatuś zaś — Biały Ząbek. Mieli oni troje dzieci — dwóch synków i córeczkę. Jeden z synków miał na imię Pędzelek, ponieważ pędzelki na Jego uszach były najdłuższe w całej rodzinie. Drugiego nazywano Gryzaczkiem, gdyż zaraz po urodzeniu usiłował gryźć swymi białymi, ostrymi ząbkami wszystko, czego tylko mógł sięgnąć. Córeczka imieniem Wiercioszka była ciągłym utrapieniem rodziców, ponieważ proszona, czy nie proszona wpychała się do każdego kąta i nigdy nie chciała słuchać mamusi, ani tatusia. Kiedy rodzice wychodzili do lasu, nakazując dzieciom, by siedziały w dziupli, Wiercioszka zawsze wybiegała z domu i skakała po gałązkach, a nawet odważała się schodzić na ziemię, co dla młodych wiewiórek jest niezwykle niebezpieczne. Kiedy braciszkowie kładli się spać do swych puchowych łóżeczek — Wiercioszka dopiero wtedy zaczynała się bawić i dokazywać. Pewnego dnia rodzice wybierali się do lasu na poszukiwanie pożywienia. –Musimy nazbierać na zimę dużo orzeszków, szyszek i grzybków. Wrócimy dopiero późnym wieczorem. Macie cały czas siedzieć w dziupli i nie wychylać nawet nosków, bo, gdy tylko dojrzy was straszna kuna, pożre was wszystkie, razem z kosteczkami. Wiercioszka ani myślała słuchać rodziców i gdy tylko oddalili się nieco, natychmiast wybiegła z dziupli. Zaczęła skakać z gałązki na gałązkę, z drzewa na drzewo oddalając się coraz bardziej od starego dębu. Gdy już dosyć się wyhasała, chciała wracać do domu, ale w żaden sposób nie mogła sobie przypomnieć, w którą należy iść stronę, by doń trafić. Przysiadła więc na sęczku i zaczęła wołać: –Mamusiu, tatusiu! Mamusiu, tatusiu! –Huu, huu! Któż to tak hałasuje i nie daje mi spać? –To ja, Wiercioszka — odrzekła mała — a pani kim jest? –Huu, huu! Jestem sowa Puszczykowska. Dlaczego tak okropnie hałasujesz, Wiercioszko? Czyżbyś nie wiedziała, że wszystkie porządne sowy muszą spać w dzień? –Przepraszam panią, ale oddaliłam się zbytnio od domu i nie mogę trafić z powrotem. –Uhu, huu!— ucieszyła się sowa — To się nawet dobrze składa. Przyjmuję cię na służbę. Będziesz sprzątała moją dziuplę, szykowała mi jedzenie, a swoim puszystym ogonkiem będziesz odganiać ode mnie muchy, które nie wiadomo dlaczego latają całymi dniami i nie dają mi spać. –Ale ja przecież muszę wracać do domu! –Nic mnie to nie obchodzi. Zostajesz u mnie i basta! Ciężkie czasy nastały teraz dla Wiercioszki. Codziennie zamiatała mieszkanie, oganiała sowę od much swoim rudym ogonkiem. Każdego wieczora szykowała śniadanie, w nocy obiad, a nad ranem kolację. Ciągle była zmęczona i niewyspana, i nawet na krok nie mogła opuścić mieszkania sowy, bo w nocy prawie nic nie widziała, a w dzień sowa wiązała ją sznurkiem do swojej nogi. Pewnego dnia, gdy sowa odpoczywała po nocnych łowach, a Wiercioszka wyglądała sobie z dziupli, skądś, z głębi lasu dobiegły ją jakieś głosy. Serduszko zabiło jej mocniej, bo wydawało się jej, że rozpoznaje głosy swoich rodziców. Po chwili nie miała już wątpliwości. Wychyliła się z dziupli i zawołała: –Mamusiu! Tatusiu! Tutaj jestem! Sowa niespokojnie przestąpiła z nogi na nogę i zaczęła coś mamrotać przez sen. Przestraszona Wiercioszka umilkła i tylko uważnie wsłuchiwała się w zbliżające się głosy. –Wiercioszko, córeczko, gdzie jesteś? I już dostrzega dwa rude cienie przemykające wśród gałęzi. Odczekała jeszcze moment, a gdy rodzice prawie dobiegali do drzewa, w którym znajdowała się dziupla sowy — rzuciła szyszka. Spadająca z buka szyszka wywołała zdziwienie rodziców, więc zatrzymali się, jak wryci i unieśli w górę swe głowy. Dojrzały wychylony z dziupli miły pyszczek Wiercioszki. –Jest nasza córeczka! — zawołała mama. –Chodź do nas Wiercioszko — wołał tato. Ale Wiercioszka łapką nakazała milczenie i skinęła, by podeszli bliżej. Rodzice podbiegli do dziupli i wtedy zobaczyli, że Wiercioszka jest przywiązana sznurkiem do nogi sowy. Biały Ząbek przegryzł sznurek, a na jego końcu zamiast Wiercioszki przywiązał kawałek patyka, po czym cała trójka szybko pobiegła do domu. Kiedy już znaleźli się w dziupli starego dębu, cała rodzina serdecznie wyściskała Wiercioszkę, która ze łzami w oczach opowiedziała o swojej niedoli i złożyła obietnicę, że będzie już grzeczna i posłuszna. I rzeczywiście — stała się wzorem dla rodzeństwa i wszystkich wiewiórcząt w całym lesie, a rodzice przestali nazywać ją Wiercioszka. Od tego dnia nazywano ją Milutką. A sowa odtąd sama musiała sprzątać swoje mieszkanie i przygotowywać sobie posiłki, a muchy gryzły ją od rana do wieczora. I dobrze jej tak.. -
Wyniki Bitwy Limerykowej - październik 2004
Leszek_Dentman odpowiedział(a) na Jan Polski utwór w Limeryki
Gratuluję zwycięzcy stylu, a jurorom odwagi w ferowaniu wyroku.