Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Leszek_Dentman

Użytkownicy
  • Postów

    1 458
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Leszek_Dentman

  1. Daje się czytać ale jest trochę błędów, w tym dwa orty. Może z nudów popraw...
  2. Z zakończenia wcale nie wynika, że ten uczeń nie jest zły. Może postąpił tak ze strachu... Współczuję nauczycielom.
  3. Zadziwiające- tylko dwa komentarze i wejście do almanachu. Gratuluję, bo w moim odczuciu twój tekst na to zasłużył. Gratulacje
  4. Niezłe, choć nie do końca mnie przekonałeś. Chyba wymaga drobnych poprawek, a już na pewno nie mógł leżeć słupem. Zasadniczym zadaniem słupa jest stanie (słup soli, słup telegraficzny, zając stojący słupka itp.). Leży zazwyczaj kłoda.
  5. Trzykrotnie zaczynałem stale coś mnie zmuszało do odłożenia lektury. Dopiero wykonanie wydruku pozwoliło mi się rozsmakować w Twojej historii. Jestem pod wielkim wrażeniem- wspaniała narracja, znakomite dialogi, aura tajemniczości- czyta się zapartym tchem. Nie wiem, czy wszystkie terminy użyte przez Ciebie są słowami znanymi, czy tez neologizmami, ale czarują, zwłaszcza „jednia wszystkiego”. Podoba mi się myszowaty, którego pojawianie się, jest niczym niespodziewany flesz aparatu wścibskiego paparazzi. Po prostu genialne. A teraz mała łyżeczka dziegciu: Piszesz o przyspieszającym pociągu, by za chwilę skonstatować, że powoli wydostawał się z obszary miejskiego- wyrzuciłbym „powoli”. Supernowa- Supernowa razcapierzone- rozcapierzone sarknął- nie wiem, ale kojarzy mi się ze „smarknął”; może lepiej zabrzmi np.: odparł z sarkazmem jakby to co powiedziała- brak przecinka wżynały się- moim zdaniem wrzynały się (ciekawe, że word tego nie zauważył, więc może ja jestem w błędzie) Przepraszam za prydługi komentarz, ale tekst również do krótkich nie należy.
  6. Zaskoczyłaś mnie kompletnie. Przy pierwszym czytaniu zupełnie sie nie połapałem. Podoba mi się twoje "nowe oblicze".
  7. Dupa tam, przy kawie i ciachu. To jest bardzo dobry numer do kabaretu. I to nie na szkolne przedstawienie, lecz na prawdziwą estradę. Serdecznie gratuluję i czekam na kolejne monologi.
  8. Lubisz Topora, ash?
  9. Całkiem sympatyczna migawka z życia. Chyba nie babskie pisanie, lecz kobiecy stosunek do otoczenia i nader spontaniczna interpretacja zachowań innych osób. Chyba niepoprawnie sformułowane- nie mogą kosztować majątek (kogo, czego).
  10. Pewien Czech nad Kattegatt do duńskich, kobiecych zad- ków miał zapał. Syfa złapał i zaśpiewał "mam te rad".
  11. Pewien czart nad Wielkim Bełtem wszem i wobec szczycił się tem, że wszelkie cyrografy- piekielne paragrafy tworzył był z wielkim talentem.
  12. Zajrzyjcie tutaj- polecam autora tojajurek.
  13. Przecież naprowadzałem na ten trop, Basiu. Nie był przecież policjantem (miano "dzielnicowy" nadała mu pani Aniela), która pomagała również policji. Nie był też menelem, a odwiedzał śmietniki. Słuchał uważnie przekrzywiając łeb i wysuwając język spoza zębów- czyż nie jest to bardzo psie zachowanie?
  14. Najważniejszym miejscem w moim miasteczku „od zawsze” była PIPA, czyli Punkt Informacyjny Pani Anieli. Mieścił się w podcieniach jednej z kamienic w rynku, na żeliwnej ławeczce zwanej Cesarską. Miejscowa legenda głosi bowiem, iż siedział kiedyś na niej sam Franciszek Józef. Faktem jest, że została ona odlana w Wiedniu, jednakże dopiero w 1924 roku, oraz to, że Najjaśniejszy Pan nigdy nie odwiedził naszego miasteczka, jakież to jednak ma znaczenie...- Nazwa pozostawała w powszechnym użyciu. Pani Aniela, staruszka poruszająca się o kulach, spędzała na niej całe dnie i tylko tęgie mrozy wyganiały ją do mieszkania na parterze, a i wówczas siadywała przy oknie bacznie obserwując wszystko, co działo się na rynku. Dzięki temu była ona źródłem wszelkich informacji na temat: kto, z kim, ile razy i za ile. Sama obserwacja do tego oczywiście nie wystarczyła, ale rzadko kiedy siedziała sama; Co i rusz przysiadał się do niej jakiś rencista, czy emeryt różnej, płci wymieniając poglądy i informacje. Z jej wiedzy niejednokrotnie korzystała również policja. Sam byłem kiedyś mimowolnym świadkiem jej słów skierowanych do posterunkowego Kurzei: -Zainteresujcie się Rysiem Dosiębierskim. Po dwóch dniach dowiedziałem się, że Rysio został zatrzymany za kradzież Forda Ka doktorowej K. To właśnie pani Aniela nazwała go Dzielnicowym. Nie wiadomo gdzie mieszkał, ani skąd przybył. Faktem jest, że od kilku lat, dzień w dzień obchodził rewir położony pomiędzy zakolem rzeki, torami kolejowymi i ulicą Główną. Nie był menelem, ale z upodobaniem odwiedzał śmietniki, zaplecza sklepów i inne, niezbyt reprezentacyjne miejsca na tym obszarze. Miał bardzo spokojny charakter i uwielbiał dzieci, które zresztą odpłacały mu tym samym uczuciem. Często siadywał obok pani Anieli, wysłuchując z uwagą najświeższych plotek. Jej wynurzenia musiały być bardzo interesujące, o czym zdawała się świadczyć jego pochylona głowa i uważne wpatrywanie się w oczy opowiadającej. Niekiedy z zaciekawienia aż wysuwał język spomiędzy zębów. Któregoś wieczora dopadła go banda zwyrodnialców z kijami bejsbolowymi. Nazajutrz przywlókł się do Cesarskiej Ławeczki i skonał u stóp pani Anieli. Szkoda, to było takie sympatyczne psisko...
  15. W Kołbieli żyło cielę, które w każdą niedzielę namiętnie się kąpało szorując całe ciało. Wszak zdrowe cielę w zdrowym ciele.
  16. Wesoły szczypiorek ze Starej Miłosnej odczuwał miłosne popędy na wiosnę. Do pewnej cebuli ukradkiem się tuli marząc- będzie moją, gdy tylko podrosnę.
  17. Kursywą wyróżniona jest dygresja. To, kim byłem wcześniej ma znaczenie- dlaczego jestem taki słaby, skoro jestem taki silny... Co do pozostałych uwag, jeszcze je przemyślę. Lem, to nie jest żadna aluzja, lecz pozwoliło mi na podpis pod tekstem, który ma dość szczególne znaczenie. Wg. encyklopedii: Etym. - hebr. 'bryła, bezkształtna masa'. Dziękuję za uwagi i pozdrawiam wzajemnie.
  18. Dlaczego w dżungli? To oczywiste- są rejony świata, gdzie istnieją rzeczy i zjawiska, o których nie tylko filozofom, ale nawet stwórcy się nie śniło. Do takich rejonów należą zapewne tropiki i okolice, a zwłaszcza dżungla. Czy dwa połączone organizmy muszą podzielić się na cztery? Niby dlaczego? Można wygłaszać różne teorie na ten temat, ale zawsze pozostaną teoriami. Połaczenie było jednak konieczne po to, by przekazać swoje cechy następnemu pokoleniu, oraz po to, by przekazać sobie nawzajem własną pamięć, a więć i wiedzę nabytą wczaęniej.To właśnie dwukrotne powiększanie swojej wiedzy przy każdym tego typu kontakcie decyduje o doskonałości nowych istot. Ja to widziałem w ten sposób i to wszystko.
  19. Dzięki, Jacku. Głąbił mnie ten ostatni wers, ale nie miałem konceptu. Już zmienione.
  20. Byk, jak byk- byczył się w punkcie leżenia cięzkim bykiem.
  21. Ja też się nie znam, ale dla mnie nie jest idiotyczne- a nawet wręcz przeciwnie.
  22. ...bo każdy wieszcz, jak wiecie ma jeszcze oko trzecie.
  23. Krowa, jak na zawołanie chochoła ma na śniadanie.
  24. Plazma Nazywam się, a raczej do niedawna nazywałem się Gustaw Olgierd Lem. Nie pamiętam dokładnie kiedy to się zaczęło, ale od pewnego czasu miałem coraz poważniejsze kłopoty ze wstawaniem z łóżka- nie w tym sensie, że nie chciało mi się wstawać, lecz po prostu mięśnie odmawiały mi posłuszeństwa. Nie jestem w końcu cherlakiem, lecz- co najmniej dobrze zbudowanym facetem- z przeszłością komandosa i sportowca, a ostatnio- mogę się już do tego przyznać- agentem specjalnym. Przy okazji – nie mogę się przestać dziwić postaci agenta 007. Chyba tylko Jaś Fasola wcielając się w tę rolę mógłby być bardziej śmieszny. Należałem też do tych ludzi, którzy uważają, że organizm sam ma sobie poradzić z niedomaganiami, nie zawracałem więc głowy lekarzom. Nadszedł w końcu pamiętny dzień, kiedy nie mogłem się w żaden sposób unieść na łóżku, jednakże używając całej rezerwy mocy przesunąłem się na jego brzeg i- po prostu rozlałem się na podłodze, tworząc na niej rozległą plamę. Zaskoczony sytuacją gorączkowo zacząłem się zastanawiać nad tym wydarzeniem. -Co dalej? Jak się pozbierać? Terminator bez trudu mógł z kałuży przekształcić się w dowolną postać... Tak, ale on był z jakiegoś metalu. Ja natomiast, człowiek z krwi i kości... No, nie. Kości nie mam na pewno. A krew? Diabli wiedzą, co tkwi we mnie w środku. Nie mam kończyn, głowy, oczu, uszu... Jednak słyszę i widzę doskonale. Próbowałem wydać głos, ale bezskutecznie- no tak- nie mam płuc, krtani, ust i tych wszystkich innych urządzeń do gadania. Kim więc jestem? No, bo przecież już nie człowiekiem, choć pozostała mi ludzka świadomość. Nawet bardziej niż ludzka. Czułem jak całym sobą przyjmuję potrzebny do życia tlen, jak wchłaniam z podłoża i powietrza wszelkie szczątki organiczne i przetwarzam na potrzebne do życia składniki. Niesamowite uczucie! Ciekawe, czy potrafię się poruszać? Ledwo tylko o tym pomyślałem, w niepojęty dla mnie sposób zacząłem przesuwać się w kierunku drzwi. Niczym ciecz opłynąłem stojące na mojej drodze krzesło. Dalsze próby wykazały, że mogę przecisnąć się przez najmniejszą szczelinę, a także wbrew prawu grawitacji poruszać się po podłodze i suficie, działając przy okazji, jak jakiś futurystyczny odkurzacz substancji organicznych. Dość szybko przystosowałem się do nowej sytuacji, a nawet poczułem się w niej całkiem komfortowo. Jedyną rzecz, którą musiałem wykonywać było myślenie. Po kilku tygodniach, jakaś niewytłumaczalna siła kazała mi opuścić dom. Kryjąc się w szczelinach dotarłem na lotnisko, a potem dostałem się do samolotu. Po kilkunastu godzinach lotu i dwóch przesiadkach dotarłem do Meridy w Meksyku. Następnie udałem się w długą „pieszą” podróż, nie odczuwając jednak najmniejszych śladów zmęczenia czy głodu (w końcu w tropikach nie brakowało dla mnie białek i węglowodanów). Znalazłem się w końcu gdzieś w głębi dżungli, kiedy instynkt kazał mi się zatrzymać. Po niezbyt długim czasie poczułem, tuż obok czyjąś obecność. Po chwili ją zobaczyłem. Była to, podobna do mnie- bezkształtna masa. Połączyliśmy się w jedno. Po trzech dniach rozdzieliśmy się, ale teraz było nas troje. W ten oto sposób zapoczątkowałem rozwój najdoskonalszych istot na Ziemi. G. O. Lem
  25. Pewien poeta z Gdańska-Wrzeszcza zasłużyć chciał na miano wieszcza i stworzyć miał nadzieję wspaniałą epopeję. Krytyk mu rzekł- Niech się pan streszcza!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...