Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sylwester_Lasota

Użytkownicy
  • Postów

    12 870
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    60

Treść opublikowana przez Sylwester_Lasota

  1. Ale po co? Wolność istnienia nie ogranicza hulania. Myślę, że dopóki barierka nie zostanie przeskoczona, nie ma takiej potrzeby. Powyżej jej poziomu oczywiście już tak. Dzięki za wizytę i czytanie. Również pozdrawiam
  2. Ona mu daje do zrozumienia i wciąż tłumaczy bez końca a on jej na to: No co ty Gienia? Przecież ktoś nam się tu wtrąca. ;)
  3. Nie ma sprawy. Właśnie mam 'Gorący Temat', :))) ale ponieważ nie zależy mi na nabijaniu sobie ilości komentarzy na siłę, więcej na podobne wpisy nie odpowiadam i proponuję zrobić to samo ;) Pozdro
  4. Ale mnie rozbawiłeś :))))))))))))))))))))))) Dzięki ;)
  5. Możesz jaśniej... i po ludzku? Raczej nic, wydaje mi się.
  6. Też mam taką nadzieję. Wolnego.
  7. Nie rozumiem tego komentarza, ale dzięki za wizytę i pozdrawiam :)
  8. Los? Trochę intrygujący, ale to chyba dobrze :))) Pozdrawiam
  9. Może. Dzięki Waldku. Również pozdrawiam.
  10. Myślę, że tu akurat tematyka ważniejsza niż melodia, a tę... sam muszę jeszcze dobrze przesłuchać ;) Dzięki za wizytę i pozdrawiam
  11. W sumie prawda. W sumie można też być dobrą krową, dobrym kotem, dobrym pieskiem albo kurczakiem, a jak nie można, to dzisiejsza inżynieria (wszelkich dziedzin) z pewnością pomoże (być), tak myślę. Dzięki za wizytę i również pozdrawiam z uśmiechem :)
  12. Taa. Dzięki serdeczne. Również :)
  13. Czarek poszedł w sonety? I bardzo dobrze. Myślę, że wiersz można odczytywać co najmniej dwuznacznie. I to, w tym przypadku, też dobrze, moim zdaniem. Pozdrawiam
  14. Obyśmy nie byli jak te koty zamknięte w pokojach, co nie znają dróg kocich. Wyzuły się z tęsknoty wolności i już jej nie szukają. Goniąc szeleszczący każdy motyw, w kartonowych pudłach się chowają. Podobne zabawkom, nawet o tym żadnej świadomości nie mając. Obyśmy nie byli jak te pieski, które skomlą o smycz i kaganiec. Łasząc się, panom jedzą z ręki, za piłką rzucaną chętne ganiać. Całkiem zagubione w swej rozrywce, nie mają pojęcia o przyczynie. Często rozpieszczone i leniwe, nie znają pogoni - tej prawdziwej. Obyśmy nie byli jak to bydło, które wypasa się wciąż na łąkach, któremu poroże wypalono, dla jego własnego nibydobra. Toczy się spokojne po zielonych pastwiskach, bokami w stadzie się trąca i walczy o lepszą kępę trawy, nie wiedząc jakiego dozna końca. Obyśmy nie byli... bo gdybyśmy się stali takimi jak te zwierzęta, to nikt z nas już czoła nie podniesie, wolności nie będzie nikt pamiętał. Obyśmy nie byli... bo lepiej nam by było już zginąć, niż zmielonym być w trybach machiny, co pazerna jest na niezliczone wciąż miliony.
  15. No, ale tam przeważnie jakaś muzyczka w tle gra ;) Dzięki i pozdrawiam
  16. Ktoś kiedyś powiedział, że dużo przeżyć, to nie znaczy długo żyć, ale dużo doznać. Myślę, że obecnie bardzo wielu ucieka od Prawdziwego Przeżywania życia. Ciekawy wiersz, całkiem sprawnie napisany. Przeczytałem z przyjemnością. Pozdrawiam serdecznie
  17. Lepiej się posikać w gacie niż dziś jechać na wakacje
  18. Technicznie trichę nieporadnie, moim zdaniem, ale i tak nienajgorzej... No i wpisuje się w coś, co już jakiś czas za mną chodzi :) Pozdrawiam
  19. Lepszy w polu stary traktor niż najlepszy respirator
  20. Lepsza chińska zupa z kota niż z wirusów nowych koktajl Lepiej trawę gryźć na łące niż coś złapać dziś w Biedronce Lepszy słodki zapach siana niż niechciana kwarantanna Lepiej trawą poprzerastać niż się zamknąć w centrum miasta
  21. Lepiej gnić w przydrożnym rowie niż dziś wezwać pogotowie
  22. Tak na serio, czy tylko żartujemy sobie? Jeśli na serio, to gdybym był, a, jak napisałem, nie jestem, to napisałbym pewnie, że to tylko od niego powinno zleżeć. Ale znając nas samych, choćby tak z grubsza lub nawet z chudsza, ludzi, którzy ponoć zawieszeni zostaliśmy pomiędzy aniołami właśnie i bestiami, to widząc upadki poniektórych i ich dalsze zmagania z losem, to takie spektakularne nawrócenie wydaje mi się raczej bardzo małoprawdopodobne, aczkolwiek nie niemożliwe. Jest pewien rodzaj pokusy wolności, który prowadzi do zniewolenia i wpadnięcie w jego krąg powoduje tyko zaciskanie się pętli, która coraz bardziej wstrzymuje przed powrotem do prawdziwej wolności. Jeśli mamy taką dualność światów, jak przekazują nam największe religie, to zarówno tu, jak i tam musi to tak samo, lub bardzo podobnie działać. Jeśli pochodzisz z kręgów chrześcijańskich to wiesz że może i... miał (a właściwie ma!), nawet płakać Mu się zdarzało. Tak, w takim ujęciu masz rację, może wszystko i chyba jak Mu się podoba. I to właśnie często przekracza możliwości naszego pojmowania. Moja babcia jednak nie o Tej Osobie myślała wypowiadając swoje słowa. Nie poczułaś tego? Ja wtedy poczułem doskonale, bo podpisując rysunek też miałem na myśli Osobę Duchową, a nie Boga Wcielonego. Dzisiaj już się wyłączam :) Dobrej nocy Wszystkim :)
  23. Masz prawo, a ja nie zamierzam nikogo przekonywać :)
  24. Dzięki za życzliwość. Pozdrawiam
  25. Też nie jestem teologiem, ale jeśli anioły istnieją, to są duchami, czyli nie są związane z żadną formą materii, w związku z tym nie mogą pasować ani do Twojego opisu, ani do jakiegokolwiek innego. Jedyne po czym moglibyśmy je rozpoznać to po efektach ich oddziaływania na nasz, materialny i duchowy świat. Również dotyczy to tych zbuntowanych aniołów. Powołując się na obrazowanie, które jest cechą wybitnie ludzką, należałoby pamiętać, że popadamy w pewną formę prymitywizmu i symboliki, często niezbędną do opisania wspomnianego wcześniej oddziaływania, ale zupełnie niezgodną z rzeczywistością. Uświadomiła mi to dawno temu moja babcia. Jako młody człowiek dosyć dużo rysowałem. Poczyniłem pewnego razu rysunek, przedstawiający dwóch prawie nagich mężczyzn, uzbrojonych w maczugi w otoczeniu jakiegoś rajskiego ogrodu. Jeden mężczyzna, w postawie stojącej, bezradnie rozkładał ręce (w jednej ciągle trzymał maczugę), a drugi leżał na ziemi z rozbitą głową, z której sączyła się krew. Rysunek podpisałem: A Pan Bóg płacze. Gdy go zobaczyła moja babcia, pokiwała tylko głową i powiedziała: Pan Bóg nie może płakać. Jest Duchem, nie ma oczu. Miała wtedy ponad dziewięćdziesiąt lat i była bardzo prostą, niewykształconą kobietą, ale tak to we mnie trafiło, że zacząłem żałować tego podpisu po rysunkiem. Pozdrawiam :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...