Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Natuskaa

Mecenasi
  • Postów

    2 047
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Natuskaa

  1. Jeśli ktoś ma predyspozycje do elastyczności, to się z własnym garbem nie pogodzi.
  2. Sztywne poglądy mogą przeszkadzać... ale nie muszą. To indywidualne kwestie.
  3. Możliwości jest tyle, ilu odbiorców. Tak czujesz/widzisz/czytasz? Że emocje.. no ok. Bardzo dziękuję za odwiedziny. Pozdrawiam :)
  4. pod supłami się kryją wewnątrz schowane jakbyś nie ciągnął milczą udają że nie istnieją tu trzeba sposobem smarować przekładać ciąć ogniem wypalać pęknięcia i dymem okadzać wtedy wychodzą bunkry swoje porzucając ręce trzymają nad głową gotowe jakąś lampę złapać nie wolno ich lekceważyć ani spuścić z oczu nie można też zapomnieć żeby je odprowadzić do nowego domu
  5. Jednakże smutny jest ten wiersz. Jak z treści wnioskuję opisałeś domowy, samotny bal u starszej kobiety. Coś w tym jest, bo przecież starość nie chodzi na duże koncerty, unika wieczorów na mieście, trzyma kurczowo torebkę i ciągnie wózek z zakupami. Tylko czy taka rozrywka jak zaglądanie do szafy w poszukiwaniu wspomnień jest zdrowa? Jak dla mnie to okrutne działanie i trochę wbrew sobie. Pozdrawiam :)
  6. Pierwsze skojarzenie jakie mi przyszło do głowy... no cóż. Widziałeś zapewne stare książki ( na przykład na targu staroci), lata pięćdziesiąte zeszłego stulecia na przykład, wtedy papier był inny niż ten na którym teraz powstają słowa drukowane. I ten biały papier, taki już pożółkły, zawilgotniony, bardzo lubią zasiedlać różne robaki. Wyczytałam, że jest sto sześćdziesiąt rodzajów owadów, miłośników książek. I te robaki drążą sobie w książkach korytarze, to ich całe życie... czasami dzięki temu widać, że książka żyje... Pozdrawiam :)
  7. Nie wiem, co mnie zmyliło w Twojej odpowiedzi. Może to słowo "przeważnie" kazało mi sądzić, że z ciętych wybierasz te kilka gatunków jak goździk, tulipan i róża... a poza tym nic innego z kwiatów. "Kupowałem" też nie zostało odwołane czasem obecnym, więc rozciągłam je do teraz. Ech.. Ciekawe jak psychologia podeszłaby do rozumienia tamtego zdania. Nie chciałam Cię urazić, przepraszam za ten osąd ze slowem "tylko". Cieszy mnie, że spotkałeś na swojej drodze piękne osoby, które kochają kwiaty i potrafiły Ciebie tą miłością zarazić. Miłego dnia życzę:)) Ano, bo chwila jest jak moneta... orzeł, reszka, reszka, orzeł... deszcz i słońce :)) Milego dnia.
  8. Oj, jak Ty mi tu posłodziłeś, no nie powiem miłe to. Uśmiecham się w podziękowaniu :)) Bo co tam, trzeba się cieszyć chwilą... wiadomo. Dzięki. Pozdrawiam :) Taki goździk lubi świat, jaki jest i to jest jego zaletą. Szkoda, że tylko takie kwiaty kupujesz, one są piękne, ale nietrwałe. Dzięki za odwiedziny. Również pozdrawiam :))
  9. Te po środku, są zeszłoroczne, jeszcze badyle, bo zbierają się po zimie :), a te po bokach są moim nabytkiem tegorocznym, odchowane przez kogoś w warunkach cieplarnianych poszły już dalej. Sama widzisz, nadają się na balkon.
  10. Mam na balkonie, obserwuję go codziennie, upatrzyłam go sobie, chociaż obok mam różowe i fioletowe. Ten jakoś szczególnie skradł moje serce. To ciekawe, że takie goźdzki są wieloletnie. Fioletowe mam już trzeci rok. Zimują i wracają do mnie na wiosnę. Pozostałe dwa kolory są tegoroczne. Dzięki za odwiedziny. Pozdrawiam :)
  11. To prawda wszystko jest po coś i ten wiatr i deszcz i słonko... można sobie zrobić eksperyment i spróbować w każdym dniu zobaczyć cos pięknego. Zawsze się znajdzie. Pozdrawiam :)
  12. Z goździkiem jest tak, że długo pozostaje w zastanowieniu. W tym stanie wyciąga się łodygą: smukłą, bezlistną, mało wymagającą. Czasami ma wrażenie, że takim badylem pozostanie już do jakiegoś tam końca, lawirując całym swoim, poniekąd sztywnym ciałem przez życie, jakie mu dano, niezauważany przez pszczoły, trzmiele czy choćby motyle. Robi to, ponieważ jest bardzo spragniony słońca i wiatru. Czyżby był niedokarmiony? – zapytasz. O tak, ziemia opiekuje się nim, a jednak on dokładnie wie o tym, że aby wydać plon, potrzebuje czegoś więcej. To coś jest nieuchwytną jakością, która lubi się dozować w nieoczekiwanych momentach z siłą, jaka całkowicie zaspokaja oczekiwania. Dopóki jej nie znajdzie, nie wypuszcza pąków, ale wytrwale ciągnie te pragnienia w górę. Czasami robi to w deszczu, ozdabiając się kroplami. Żeby wyglądać zjawiskowo łapie je i kolekcjonuje w swoich wspomnieniach, jak nitki muliny, którymi haftuje się piękny obrus do swojego domu. Taki, który zachwyci gości leżąc na stole, jeszcze na długo zanim gospodarz postawi na nim kawę i ciastka i inne cudowności w jakich się wyspecjalizuje. Bywają też dni suche. Wtedy zagląda korzeniami do ziemi i pyta – dlaczego? Jak długo jeszcze będę tak chcieć, a nie dostawać? Głowę opuszcza cierpiąc katusze i nie jest już taki wygięty i nie ma już tyle nadziei, lecz czuje się zapomniany - bardziej, niż wtedy, kiedy padał deszcz. Ale nadchodzi dzień zbilansowania, wyrównane szale już tylko nim kołyszą. Wsłuchany w ciszę własnego spokoju czuje, że sensem istnienia jest przyjmowanie. Nauczył się robić użytek z tego, czego może dosięgnąć. Liście wydłuża dla zagarnięcia większego terenu roboczego, wypuszcza małe odgałęzienia, żeby się nie złamać, kiedy wicher okrutny i grad i inne szaleństwa targają światem, a korzeniami penetruje boczne rejony, korzystając z dorobku dziada, pradziada i innych krewnych. Nareszcie czuje, że żyje, że jest niezależny od strachu o własne istnienie, bo w swoim bycie zrobił już wszystko, co trzeba zrobić. I mówię wam, nawet by nie zauważył, że jego kielich właśnie się otwiera, gdyby nie ten gwałtowny ruch wokół jego osoby. Owady wszelkiej maści poruszające się swoim robaczkowym ruchem, często wirowym - całymi dniami go odwiedzają, bo oto wybuchają w nim kolory. Nie wiadomo dlaczego teraz, nie wiadomo.... bo to goździk, a nie każdy może być goździkiem...
  13. Mam skrzywienie zawodowe jak widzę słowo gramatura, muszę sobie zestawić konkretny rodzaj papieru, poczuć go palcami :) i od razu wpadła mi myśl, że to musi być bibuła, sprawdziłam 20-28 - no nieźle. Na takim papierze musi się bardzo ciężko pracować. Zresztą żaden papier nie lubi wody. Ciekawy pomysł na wiersz. Pozdrawiam :)
  14. Są miejsca w które nie da się wrócić, bo jakby "za dużo wody upłynęło", albo po prostu zbyt mocno zmienił się nasz system oczekiwań. Na pewno podjąłeś słuszną decyzję. Pozdrawiam :)
  15. Cicho żyli, cicho umarli... a jednak ktoś spostrzegawczy ich zauważył :) Pozdrawiam :)
  16. Akurat robię dosyć duży remont i nie mam dostępu do mojego zwykle używanego komputera. Na tym, którego teraz używam, słownik nie zadziałał ;) Dzięki za wskazanie. Ogólnie ciekawa scena mogłaby z tego wyjść... przeglądałam dziś stare rysunku z lat 2011 i dalej i tak sobie pomyślałam, że o mało co, nie zagubiłam tej potrzeby rozrysowania (za jednym cięciem wszystko wróciło). Rysunki oczywiście takie amatorsko własno-poznawcze. I tak myślę... że to dobry temat, czas przysiąść i się pobawić. Może z tej zabawy w późniejszym czasie ułoży się dialog do rozpisania. Mój system działania, czasami jest bardzo skomplikowany. Dzięki za odwiedziny. Pozdrawiam :)
  17. Właściwie to zmiany mogą sobie być, byle nas rozwijały i zbytnio nie uszkadzały :) Pozdrawiam :)
  18. Życie szare... i te tam dalej... ale zauważ, że tu jakby świat cały nie siedzi przy stole i właściwie to świat cały jest jakiś odległy na ten moment. Nie szuka się tutaj żadnej aprobaty ze strony świata, bo świat jest jaki jest, to nie jest sprawa pomiędzy podmiotem lirycznym a światem, tylko między podmiotem lirycznym a księżycem. Lubię moje linijki żyjące swoimi żywotami. Taki miałam kaprys na minioną pełnię, taki stan umysłu... zewsząd tyle jest mowy o zmianach, to zmieniam, biegam z pędzlem i znaczę ściany "szczyptą cynamonu" i "ogrodem zen"... i czekam na te zmiany, które mi zostały narzucone wielko-piątkowo. Zresztą... pewnie masz rację, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Dzięki za kilka słów komentarza. Pozdrawiam :) czasami trzeba z nim pogadać ustalić nowy na życie plan niespodziewanie acz musowo to się przydarza każdemu z nas Dzięki za wierszyk Pozdrawiam :)
  19. w czerwieni się księżyc gości kwiatach różnej piękności pachnący obietnicami wisi aż po brzegi nimi wypełniony no ale jak go ściągnąć w dół jak usadzić przy stole życia jak porozmawiać o wizjach przeciąganych dzień po dniu czy zrozumie czy wysłucha czy nie skurczy się do kwadry banalnością ziemskich spraw czy to nie odkręci mu wentylka mógłby zacząć się chować a kiedyś całkiem zniknąć
  20. Bardzo interesujący komentarz :) O nic zatem nie pytam. Dziękuję Ci za wizytę. Pozdrawiam :)
  21. Nie miałam w zamyśle nazywać takiego zachowania żadnym konkretnym słowem. Stawianie diagnozy jest jak doklejanie do kilku symptomów, całej reszty książkowo ujętych cech charakteryzujących nazwany problem. Być może masz rację i co to zmienia dla osób, które nie są świadome w jakie towarzystwo wpadły, albo co gorsza są nauczone życia z osobami generującymi takie właśnie zachowanie? Co jedno z drugim idzie w parze. I obie strony są zadowolone, albo inaczej... jedna jest zadowolona, a druga utrwalona w niezadowoleniu. Nic się nie zmienia. Dlatego przyszła mi do głowy ta "rosa"... cokolwiek. Dzięki za odwiedziny. Pozdrawiam :)
  22. Są różne rodzaje siły. Siła może zarówno niszczyć, jak i tworzyć. Ta tworząca to siła, której szukamy. A manipulacja? Przeciwny biegun. To w ogóle jest ciekawy temat, można przeczytać to i tamto i ciągle jeszcze nie wiedzieć wszystkiego. Skąd u ludzi podatność na bycie zmanipulowanym, to musi się zaczynać bardzo wcześnie, gdzieś tam na początku, a potem leci... z automatu. Dostrzec granicę, to połowa sukcesu.
  23. Przemija i to co chcielibyśmy zatrzymać, i to czego nie chcemy. Nie możemy sobie wybrać. Pozdrawiam :)
  24. Jeden nie dostrzega, inny widzi u siebie w nadmiarze... i kręci się koło...
  25. :) dzięki. Pozdrawiam Może silniejszy, a może po prostu manipulant... chociaż może być, że manipulacja to też forma siły, choć bardziej jest to siła przemocowa. Dzięki za komentarz Pozdrawiam :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...