Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Natuskaa

Mecenasi
  • Postów

    1 998
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Natuskaa

  1. płaczą bo Requiem Mozarta płaczą bo anielski orszak płaczą bo tak wypada płaczą bo brak za duży a zmarły po swojemu się przedziera robi psikusy zbiegi okoliczności godzi kogo tylko zdoła pogodzić i bezpiecznie odwozi swoich gości Pozdrawiam :)
  2. Na to wygląda. Ale warto pracować nad zmianą tego stanu rzeczy... każdego dnia. Dziękuję za adekwatny cytat i obecność. Pozdrawiam :) Miło, że zajrzałeś "do wiersza". Dziękuję i pozdrawiam :) Niektóre rzeczy uznajemy za standard, a inne "skłaniają" nas do poświęcenia im swojej uwagi. Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam :)
  3. najtrwalszy uśmiech to ten ze zdjęcia jest niewzruszony nawet w ciężkiej chwili na pogrzebie idzie wśród płaczących trzymając wyznaczony mu fason gdzieś w sąsiedztwie drewnianego krzyża a za nim idą pokruszeni ludzie którzy nie zdążyli czegoś zrobić albo zrobili co nieco niewłaściwie za mocno wcale lub nieadekwatnie a teraz we łzach i chusteczkach ciemnych spodniach szalikach butach idą w ostatnim wspólnym spacerze wbijając smutne oczy w ziemię rękawiczki czapki siwy włos na płaszczu a podnosząc je tylko tyle ile trzeba żeby przypomnieć sobie klimat albo posłuchać koncertu ptaka który do tego uśmiechu raczy śpiewać grudzień anno domini dwadzieścia cztery
  4. Ciekawe połączenie: Jezus, historia i technologia (coś jak program graficzny, tylko ekran jakby inny). Pozdrawiam :)
  5. Wiersz, który "nie gryzie". Wiersz z którego przebija spokój z niebieskimi oczyma i czerwoną przepaską. Podoba mi się klimat, jaki się wyrysował. Pozdrawiam :)
  6. Masz prawo do własnego zdania. Ja mam prawo do własnego. Na tym zakończmy dyskusję. Pozdrawiam :)
  7. Ty powiesz, że "tak być powinno", przyjdzie drugi i jemu już może nie być na rękę to, co "być powinno". Nie jesteśmy w stanie zadowolić gustów każdego człowieka. Czasami intuicja mi podpowiada, że gdzieś "ma być tak, a nie inaczej"... nie dyskutuję z nią. Idę na ustępstwa, bo wiem, że to "handel wymienny". :)) Miłego wieczoru życzę.
  8. Wykaz nie obejmuje. Wiele słów nie powinno się znaleźć w języku literackim, a jednak są. Tu rzeczywiście można zmienić. Nie ma problemu, może uznam, że coś jest warte zmiany. Dzięki za poświęcony czas. Również pozdrawiam :)
  9. Wróżby Andrzejkowe niby śmieszna sprawa, lanie wosku, coś mi świta, że była też zabawa z butami. Mimo wszystko - jedna "gruba" wróżba mi się kiedyś sprawdziła... dlatego mam umiarkowany uśmiech, kiedy ktoś mówi, że bujdy :) Pozdrawiam
  10. Są wyjątki, które kłamstwo usprawiedliwiają. Jak choćby opieka nad chorym na alzheimera, który np pięć razy dziennie pyta - "czy kury są nakarmione ?", a kur nie ma od nastu lat. Wybacz, ale mam swoje zasady, mówię tylko tyle, ile z jakiegoś powodu chcę/mogę. Czuj, byle pozytywnie... bo czucie samo w sobie nie jest złe. Miłej nocy życzę :)
  11. Jeśli producent dobrze zabezpieczy produkt, to sprężyna jedynie się odkształca. A producent zwykle się stara, chce żeby jego produkt był bezpieczny. Dzięki za troskę o ową sprężynę. Pozdrawiam :) Ps. Dajesz do myślenia... tym wyjętym kawałkiem. Ech.
  12. Pytanie, czy być jak wszyscy to odpowiednia droga dla Ciebie ? Że się przyczepiłam ? No tak, bo ponieważ pokazałam ten wiersz mojemu synowi, który próbuje podobnie coś pisać i stwierdził (to i tamto... i jeszcze co innego) ale na koniec dodał "ale ja nie kłamię" (jako zaleta)... i tu się zatrzymałam. Pisz, pisz...będę zaglądać... bo jesteś z tego pokolenia, które umie siebie bardzo interesująco tłumaczyć. Pozdrawiam :)
  13. Zależało mi na tym spokoju, skoro już pojawił się we mnie w takim "dobrym" wydaniu, to nic tylko spróbować zarazić :) Odnośnie potrzeb - są takie trwałe potrzeby, które pojawiają się czy tego chcemy, czy nie. Nikt z nas nie żyje samym powietrzem, chociaż... krążą "legendy" co by gdzieś tam, "na wschodzie", żyli ludzie, którzy to potrafią. Dziękuję za te kilka słów. Pozdrawiam :)
  14. Zastanawiam się, czy w ogóle istnieje coś takiego jak czysta retrospekcja, skoro umysł wciąż nadbudowuje doświadczeniami... Ale to nie czas na filozofowanie. Miło, że temat przypadł do gustu. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam :) Tak właśnie chciałam, żeby było... klimatycznie. Uśmiecham się w odpowiedzi :) Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam.
  15. w tym starym budynku różne stare przedmioty przyciągają stare oczy niedzisiejszy sprzedawca oprowadza swoich gości gdzie stoją toporne stoły na nich kryształowe wazony i kruche filiżanki w kwiatki a ściany zdobią pejzaże konie lasy lub cyganie stare zamierzchłe czasy pachnące mocną starością starych melodramatów choć sklep jest ogromny nie czuje się w nim zimna bo gości tulą dywany narzuty zasłonki do ziemi ogromne żyrandole na czterdzieści żarówek i Jezus ukrzyżowany stary kot przechadza się ostrożnie po starej kanapie aż znajduje starą dziurę on wie że pod warstwą kurzu i wszelkich historii jest jedna wygięta sprężyna która go przytrzymuje w błogim i przyjemnym śnie ponad innymi snami że tam dobrze jest odpocząć zanim znów jakiś stary głód swoimi starymi sztuczkami zaburzy jego cichą starość
  16. Linia prosta, jak na ekranie urządzenia monitorującego pracę serca, trochę jak śmierć. Zastanawiający temat, też ostatnio nad nim rozmyślam. U mnie jest sinusoida. Im większe odchylenia w jedną (coś po myśli), tym większe w drugą (coś nie po myśli) i tak w kółko. Wszechświat stara się równać, tylko że... jest jeden czynnik, który na to równanie nie pozwala. Zapewne się domyślasz jaki. Pozdrawiam :)
  17. Lubię te Twoje wierszyki z pająkiem :) Pozdrawiam
  18. Czytając, bałam się, że gdzieś zboczysz :) jakbym szła za Tobą ścieżką przez las, nie znając drogi. Nie zboczyłaś, piękny klimat dociągnęłaś do końca. Pozdrawiam
  19. Bezdomne słowa błąkają się bez przerwy. Jednemu wypadają z kieszeni, drugi wyrzuca je z siebie ot tak. Te pierwsze pojawiają się - bez zamierzenia, za to te drugie - bez sensu. Trzeciego rodzaju słów jest tak mało, że trzeba się bardzo wysilić, żeby je wyłapać. Ktoś przechodzi, pochyla się nad słowami, jakie zdołał znaleźć. Bierze je ze sobą do domu. Tam szoruje szczotką, całymi dniami, żeby zaczęły lśnić i pachnieć. Nic z tego. Pozostają dziwne, niezasymilowane. Snują się po korytarzach domu, jak wyrzut na kostce stopy, aż człowiek zaczyna im szukać przytułku, bo zauważa, że ma po nich niegojące się skręcenia. Pacjentów podzielono na kolory: czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony i niebieski. Czerwony znaczy się umierający, wymagający natychmiastowej uwagi. Niebieski to ten ze skręconą kostką – może poczekać, prawdopodobieństwo śmierci w oczekiwaniu na przyjęcie lekarza, oceniono na znikome. Według norm szpitalnych pacjent fioletowy i biały nie kwalifikuje się do leczenia, nawet tamtędy nie przechodzi, a być może, że wcale nie ma pacjentów w tych kolorach. Dopóki jednak ktoś łapie się za słówka i znosi to wszystko do domu, dopóki jest zbieraczem - ma prawo siedzieć na korytarzu, bo popada w barwy niebieskie. - Jak to się stało? - Pyta lekarz - jak pan to zrobił? Od kiedy to trwa? Tu zaczyna się opowieść, na którą nie ma czasu, bo inni stoją za drzwiami, ci z numerkami czerwonymi, pomarańczowymi, żółtymi, a nawet zielonymi... - Panie, co pan mi tu o pieluchowaniu, o tym że zapomniał ekierki w czwartej klasie, o Zofi co sprzedaje buraki, o Marianie pijusie, o Annie co przeszła panu koło nosa. Ja takich jak pan mam tu na pęczki. Kuśtykają bez przerwy, obalają się na pierwszym lepszym człowieku, co mu szmatą zamacha koło oczu. Tak... bo dla nich każdy jest ekspertem. Pan nie wierzy? Niech pan spojrzy ilu ich tam siedzi - tu wskazał na drzwi poczekalni - jeden lepszy od drugiego. Kiedy wchodzą, to czasami mam ochotę uciekać, bo mnie łapią za kostkę i nie chcą puścić. Zapobiegawczo otwieram okno i jednak zostaje. Ja panu powiem co można z tym pana problemem zrobić. Pan się oszczędza, wietrzy pokój, aż sam stanie się przeciągiem. Co panu wpadnie jednym uchem, to wypadać ma równie szybko drugim... - Ale, ale... - Na "Ale" przyjdzie odpowiedni czas panie Skręciński, wszystko po kolei... - No właśnie nie przyjdzie. - A to dlaczego? – lekarz pochylił się nagle z zainteresowaniem, nawet przestał mrugać, więc rozproszenie zniknęło. Zostali sam na sam, on i on. - Bo mi czasu zabraknie – wystękał w końcu pacjent niebieski. - A rozumiem, jest postęp. Jednak czasami warto to okno otwierać. Skoro tak... To niech pan „do jasnej, ciasnej” włączy segregowanie, żeby się wyprostować, a nie tylko w przygarbieniu przestać się skręcać! Kolor niebieski, rzeczywisty czas oczekiwania - powyżej ośmiu godzin. Rozmowy pacjentów na korytarzu – bezcenne. Słowa poturbowane kulają się, a każde z nich mniema, że wymaga szczególnej opieki. W tych kłębowiskach nieszczęść, monologach udających dialogi, czasem jakiś pacjent gubi się za drzwiami gabinetu, potem wychodzi, i idzie nie wiadomo dokąd... Tylko te przeciągi... niekończące się przeciągi...
  20. Dobre i straszne zarazem. Pozdrawiam :)
  21. ... może będzie widok na plus lub przynajmniej zero... :) Pozdrawiam
  22. Dostałeś widocznie prezent, którego wtedy potrzebowłeś :) Mnie dziś bardzo ucieszył ten kawałek. W duchu się uśmiechnęłam i już wiedziałam, że to będzie dobry dzień.
  23. Radio czasami robi dobrą robotę. Lubię siedzieć niedaleko kierowcy: słuchać jego muzy i oglądać trasę z jego perspektywy. Światło ups było żółte, krawężnik... wszystko widziałam. Dziś bardzo przyjemna nutka popłynęła w porannym tramwaju lini pięć (nie Wrocław)... szare twarze, szara godzina, kołyszemy się na boki, i ta bajkowa piosenka. Pozdrawiam :)
  24. Tak nie do końca katusze, bo jednak jest szczęście... chociaż wałkowane, ale jest. Dzięki za komentarz. Pozdrawiam :)
  25. No tak... mimo wszystko... dobrze jest nie czuć się w tym samotnym. Księżyc o super. Tylko niech się obsypie gwiazdami , a rano schowa za mgłą. Miło, że do mnie zajrzałeś. Pozdrawiam wieczornie :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...