Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Agnieszka_Gruszko

Użytkownicy
  • Postów

    685
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Agnieszka_Gruszko

  1. Zimne dni Budynek przesiąknięty formalinową wonią Ciemno wszędzie wokół Tylko jedna świeca Na kamiennej podłodze Leży młode ciało Kobiety Pięknej wczoraj jeszcze Dziś puste oczy Zimne strumienie Głaszczą ciemne sploty Jak węże Po podłodze wiją się podwodne uśmiech warg bladych odsłania dwa rzędy białych zębów jakie piękne to ciało cudownie wyblakłe nawet cień rumieńca nie przemknie po twarzy dłonie jak opadłe białe senne ptaki w potoku wody lodowatej znaczą krwią posadzkę kamienną jutro ubierze ją ktoś w wyjściowe ubranie ukryje nadgarstki zdarte paznokcie przed wzrokiem zrozpaczonych pożegna na zawsze
  2. czyzby i Wenus musiala dojrzec do pokultury?
  3. chociaz pieknie tak... ja wiem, ze stac cie na wiecej... nawet nie widze zgrzytow... tylko czuje... i wiem, ze sa... i sa do naprawienia...
  4. jak pięknie, Agnieszko... jak strasznie.... jak czuć tą bliskość, wieczność całą wydzierać pamięci strzepki wspomnień... ugodziłaś w serce...
  5. była jak śnieg biała w moich oczach a sina na świecie zakrwawiona swoim ciałem wcisnęłaby się w pięść ścisniętą z całej siły może miałaby jak ja ciepłe oczy gdyby żyła jak ja białe dłonie nosiłaby przy sobie by głaskać grzbiety przydrożnych kotów jak ja ustami pieściłaby łąki gdyby żyła miałabym dwoje oczu i srebrny dzwonek na szyi żeby nie była samotna nigdy i pewnie otoczyłabym ją murem szklanych lęków i pewnie podciełabym skrzydła z dobroci stroskaną twarzą błagałabym o przebaczenie nie jak dziś gdy mieści sie w dłoni nie mojej w drewnianej dłoni podziemnej
  6. poczekajcie aż wstanę nie kopie się leżącego kiedy chcę pomóżcie mi oczy otworzyć spróchniałe nie patrzeć, a widzieć dłonie bezimienne nad głową przypalane ogniem wiecznej śmiertelności nie kopie się leżącego więc tnijcie
  7. Jeśli odegnam od siebie wtopione w zorze poranków wilcze oczy, kim będe? co mi z milczenia przyjdzie gdy w tle stanie cisza... nienasycone dłonie nakarmie znów ciałem Mesjaszów długonogich w kolejce po sławę... odbarwię sny wizjonerskie zdartym z ciała strupem zakotwiczonym w przystani gdzie nie ma już morza chcąć odejść, czy kogoś oprócz siebie zranię?
  8. jak dla mnie, genialny... a chwiejne wykonanie ( fakt, ze takie wlasnie jest) pozwala popatrzec z innej perspektywy i tu jest zupelnie na miejscu.... czy ktos trzezwy pytal o niebo kiedykolwiek?
  9. och, nigdy w życiu nie obraziłam się, kiedy ktoś nazwał mnie siostrą, choć wielu już mnie tak nazywało.... dziekuję ci Mireczko mi faktycznie, jest tu kilka osób, z którymi łączy mnie coś... cichego i nieuchwytnego... bo wiem, że zrozumieją... ty jestes jedna z nich...
  10. popatrz na mnie wskroś ciszy obdartej nieukojonym słowem rwacej rzeczywistosć przepisanymi na czysto wśród drzew papierowych ustami spod serca wypij łzy słone a kiedy przyjdą ci odebrać wieczyste światła jasne struny wspomnij nieczułe oceany zatarte solą pod podłogą i wspomnij jak patrzyłam wtedy pod swiatłem świecy pogrzebana nie czujac, jak w źrenicach igra wciąż nienazwane po imieniu dałeś mi poznać, odbierz teraz te na ramieniu linie trwożne i oczom duszy ukaż wreszcie przegniłe gniazdo zimnych dłoni juz:))
  11. no dobra, to niech bedzie ten sznur;) a ja widzialam marionetki na drucikach..
  12. stworca.... on tylko odtworzyl to, co juz bylo... ucielesnil cos, co zylo w jego snach na dlugo wczesniej... martwe oczy nie patrza...
  13. przede wszystkim, jako narzędzie samobójców dla mnie... Pelmanie, co się wtedy stanie z symboliką? Marionetka niekoniecznie musi wisieć na sznurku... moze być drucik, a wtedy już nie będzie miała szansy ucieczki, nie będzie mogła sie zaplątac, chcesz odebrać jej naraz aż tyle dróg?
  14. hmmm... dla mnie sznur ma strasznie głeboką symbolikę... możliwe, ze lepiej byłoby zastąpić go metaforą, ale wtedy juz nie byłby sznurem.... a to dla mnie zbyt ważne...
  15. tak, to tak jakby płód przegryzł pempowinę...
  16. ależ Pelmanie, masz rację: nie poprawię, ale nie dlatego, że nie słucham z zasady, tylko dlatego, że bardzo rzadko zdarza mi sie napisać w wierszu coś bezcelowego, bez znaczenia... naprzykład cienkie sznurki... wyobraź sobie, że jesteś w Teatrze Lalek... laleczki sa zawieszone przed twoimi oczyma w powietrzu, grając swoje role w jakiejś nieważnej sztuce... nawet nie wiedzą, że wiszą.... sznurki sa cienkie, żeby nie było ich widać, ale Mistrz widocznie nie przewidział, że takie niteczki bardzo łatwo przeciąć... jeśli to sie stanie, marionetki zginą, bo nie potrafią same podnieśc nawet dłoni.... nikt nie będzie ich naprawiał, jest przecież tyle innych, nowszych, ładniejszych.... co do powtórzenia tego zwrotu... nie tylko ja przecież wiszę... prawda?
  17. ło, ale dałeś...... to ci dopiero poezja panie Mirku;)
  18. mi sie podoba... jest klimat - przepiękny, jest obraz lęku... może nie lęku... strachu?
  19. Mirku, nie da sie ukryć, to twój najlepszy wiersz:) osobiście zachwycona nim jestem:) czyżby nowy etap?
  20. zawieszona na cienkich sznurkach nad głowami ludzi tańczę wyłapując rozedrgane płomyki z ich włosów pożerając spojrzenia z głową utopioną miedzy ramionami i dłońmi bez czucia skazana przez Ojca na cienkich sznurkach zawieszony tańczy nad głowami próbując uchwycić złociutkie monety choć nie w góre płyną jak łzy plamią podłogi jego Matka pełza pod nogami zlizując spod butów resztki ludzkich światów
  21. no Agnieszko, z kazdym twoim wierszem stajesz mi sie blizsza.... ten jest tez piekny... ciekawe, czy da sie napisac wiersz w ksztalcie spirali(?)...
  22. nie chcę już poznać żadnej z dróg zbielały wszystkie o poranku rosą zakrwawione dłonie przemywam gdyby chociaż jedno drzewo pochylało sie ku mnie z czułoscią umiałabym patrzeć i słyszeć gdyby z chmur nagle zaczął sypać śnieg przykrył przeszłości wciaz czerwone i ciało zastygłe nie umiałabym isć już dalej po drodze depczac ramiona i ciepłe zielone oczy przyjaciół
  23. ale dno..... jesli tym jest dla ciebie rozkosz, wspolczuje bardzo.....
  24. nie pozna nigdy świt jej twarzy za późno już na poprawki wieczorami na pola przyleśne chodziła choć nikt nie wołał z odrazą potrafi do dziś patrzeć na dłonie meżczyzny skrzywionym okiem i zdrową połową twarzy mówiła jak pięknie na świecie tonąć w cienistym słodkim miodnym lesie jak pięknie mówiła przyszły deszcze jesienią - zaranne opatrzyły spuchnięte powieki oddajcie - woałała - sumienie nie chcieli patrzeć pod nogi
×
×
  • Dodaj nową pozycję...