Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Agnieszka_Gruszko

Użytkownicy
  • Postów

    685
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Agnieszka_Gruszko

  1. twoja dłoń i moja głowa moja głowa twojej dłoni wypowiada wojnę gdyby ktoś otworzył oko spojrzał nie rozpoznałby czy koniec czy początek wskrześ mnie wskrześ mą myśl dłonią w mojej głowie mieszaj włos na palcu owiń poznaj wrzecionem materię szorstka z włosów pościel
  2. kwiat obudzony dłonią pieszcząc niebo płyną w noc
  3. pochylnią spadam z nieba zawsze gdy otwierasz oczy świtem nad tym domem mijam po drodze ciszę i milczenie zbyt szybkim nie-dziewczęcym krokiem w dół ze schodów bosą stopą ślizgam się trawiastych a później tylko zbieram z ziemi pogubione palce blade gwiazdy
  4. boże, jak cicho w środku pod żebrami nie zlęknione bije zrozumiane serce zaciszne krzesło tuż pod parapeten na deszcz otwarte okno ciepło w jesiennym deszczu zapisane na szybie tysiącem liter dni tysiącem życiem
  5. poeta niestety/na szczęście nie ma wpływu na odbiór wiersza. nie wiem, czy jest jakiś cel w pokazywaniu wam o co chodziło... sęk w tym, że kiedy chodzi o MIŁOŚĆ, słowo "powinność" chyba nie ma racji bytu... PS. skoro obowiązkowo musimy nadawać wierszom tytuły, to chyba też nie po to żeby nikt ich nie czytał... jeśli już jest tytuł to MA znaczenie.... [sub]Tekst był edytowany przez Agnieszka_Gruszko dnia 14-11-2003 18:10.[/sub]
  6. 1. Rytmika kuleje przeraźliwie... 2. Temat znany niestety.... 3. Nie podoba mi się kompozycja, chociaż kilka dobrych momentów ma Ogólnie: stać cie na więcej chyba... [sub]Tekst był edytowany przez Agnieszka_Gruszko dnia 14-11-2003 15:35.[/sub]
  7. no nie było mnie tylko kilka dni, a tu takie cudo. do ulubionych.... przepięknie wrazliwy, przepięknie tnie, ostrzejszy niż skalpel, dusze mam w kawałkach...
  8. i wiesz Kai że ten smutek na dobre wychodzi twoim wierszom?
  9. na mnie pod tobą będzie jak zechcesz zimno za mgłą i potłuczone drzewo usiąsć położyć rozedrgane trzewia i za mgłą zimno palcem językiem przełknę zwymiotuję pode mną nad tobą nie pozwól mi krzyczeć nie chcę sie znów dzielić mała jak zygota
  10. zakleszczona w krzywej przemijania potrącam epoki i skrzepłe płomienie z ust po kolei pomiędzy słowami trzaski mojej duszy spływają na ziemię
  11. Piotrze, źle go odczytujesz:(
  12. dlaczego krzyk wciąż marszczy korytarze rozpłaszczonym palcem wyślizgane schody i domki dla lalek skrzepłe epitety kłótni na posadzkach pełen mleka z miodem potłuczony dzbanek rozczytane wreszczie wersety nie-święte wygrawerowane w sumieniu motyla w pył obróć się świecie zwiędłym monogramem wrzaskiem rozdeptanym o kamienny mur
  13. kołysze mną dziurawa łódź wśród oceanu płomieni na ramieniu wsparta głowa czarne dziury źrenic w beznamiętnych oczach kołysze mną jaskrawa nić nad głowami rozplątana w poprzek na manowcach kolan dłoń ususzone kwiaty zakleszczone w palcach kołysze mną ostatni takt w powietrzu drży jak cichy boskości swej zlękniony kształt na włos nizane sny
  14. nocami w moim domu stare fortepiany struny jak kocie grzbiety pod palcami prężą drżeniem drażnią trzewia skrzypią tesknotą podłogowe deski na wiór wyschnięte wspomnienia jarzą się lamp naftowych klosze kwieciste pożarem białe kruki pod sufitem tańcząc na drucikach zgrzytają zębami a wokół mnie puste cieniste równiny gdzie dzień na palcach stąpa
  15. dziś nie ma już nowych dni ani starych lasów szumiących nad głowa metalowe ptaki nieruchome skrzydła oczy gubią paląc dachy dziś nie ma już kręgów na wodzie benzynowa tęcza lśniące oczy wybrzuszonych ryb w sadzawkach zielenią sie skrzekiem dziś nie ma już wiosen ani jesieni
  16. gdybyś nie odszedł nie musiałabym dziś modlić się za ciebie i wybaczać mogłabym żółte kwiaty wstawić do wazonu i płakać po innych gdybyś nie odszedł jesienną nocą wpatrywałabym się w ogień zniczy nie bojąc się że znów utonę a gdybym ja nigdy nie odeszła nie wiedziałabym nawet o twoim istnieniu nie umiałabym kochać cieni tych umarłych co marzą... o zapomnieniu mogłabym na grobie przysiąść z papierosem jesienną słote jak kota oswoić szeptać do ucha niewidomym drzewom baśnie o wolności któż by mnie posłuchał gdybym jasnooka siedziała z rumieńcem przy mogile twojej gdybym kamień dłońmi obłaskawić chciała?
  17. nie dotykaj zostaw jak leży mów tylko ciepło może sie obudzi może oczy otworzy szeroko z pomiędzy kolumnad zamarzniętych łez na rzęsach wyszepta "przepraszam" tylko w zimowym powietrzu oddechem rysuj stary cmentarz baldy i smak ziemi przywołaj w jej ustach święconej może wtedy się ocknie struchlała białą sukienką przypomnie siebie bądź tylko blisko kiedy sine dłonie odcięte od śniegu białego czerwienią szeptaj jej do ucha kłamstwa o miłości może wstanie jeszcze panicznym uśmiechem obłąkańczym wzrokiem powie "odejdź"
  18. Piękny.... i jak rzadko, nie przeszkadzają mi te wszystkie madre słowa ze słownika.... po prostu głębia.... i ból...
  19. nigdy nie widać drogi... zanim się jej nie przejdzie, Sewerynie... a wiersz mi się podoba... kłuje, ale ja tego właśnie szukam w poezji:)
  20. adasiu, powiem tak "trzy dni kwarantanny..."
  21. pamiętam dzień kiedy powiedzieli że już nie wrócisz że zgubiłeś się w deszczu wdychałam surową ziemię rozmiękłą śladem twoich stóp znów odszedłeś pamiętam jak zapatrzeni w słońce krzyczeli że już cię nie ma tak głośno wołałam że to nie koniec nie zauważyli błagałam wiatru żeby przywiał do mnie twój zapach całymi dniami stałam na wzgórzu palona na popiół wspomnieniem jak zwierze na strzępy darłam twarz załzawione oczy i słone paznokcie
  22. Sewerynie, z jednej strony masz rację, ale ja niecierpię dosłowności.... w dosłowności nie ma dla mnie poezji. gdybym napisała wiersz pod tytułem "heroina" zapewne tytuł miałby sie do tresci czysto metaforycznie... taka juz jestem.... a za Szymborską nie przepadam... wręcz jej nie trawię...
  23. ten wiersz to pułapka tak jak heroina myślałm zeby dać mu taki tytuł ale to by było za proste zauważyłes chyba ze lubię gmatwać:) Kai.... nie tylko na filmach ale właśnie o to o to, że tak łatwo sie rozpasć i jeszcze o to ze nawet pył.... moze popłynąć [sub]Tekst był edytowany przez Agnieszka_Gruszko dnia 26-10-2003 22:30.[/sub]
  24. Sewerynie, powiem tylko jedno słowo: heroina
  25. powiedz mi dlaczego nie chciałam słuchać swojego głosu kiedy jeszcze mogłam kiedy rozumiałam słowa roztrzęsioną dłonią zmieniam na łyżce pył w płyn nasączam nim rzeczywistosć by uciec nie pilnowałeś i rozbiegłam sie po tamtym lesie zmieniaona w błyski migotliwej wody teraz jestem wszędzie jak chłodno dziwnie żyły rozbrzmiewają melodia stęskniona płatkiem śniegu oczy pasę zamiast ogniem i nie chcę wrócić jak dziecko w szafie się schowam przed pasem i ojcem przed pocałunkiem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...