Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Agnieszka_Gruszko

Użytkownicy
  • Postów

    685
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Agnieszka_Gruszko

  1. a czy modlić nie można sie do kamienia? do błota? pyłu, światła, wiatru.... boga?
  2. nawet jeśli jest to bóg, który dla mnie jest nikim?
  3. ja nie chcę być... ale ty jesteś pięknie.... tak szkliście, kryształowo.... chciałabym jak ty kąpać sie w uczuciu.... pozdrawiam:)
  4. jak pięknie Sewerynie.......
  5. dobry temat wazny... tylko czemu tak strasznie sucho?
  6. przepiękny obraz.... tylko co to jest "sniu"??
  7. nie podoba mi sie temat oklepany rymy częstochowskie banały same
  8. on nie jest o milości.... a może.... ale o innej... [sub]Tekst był edytowany przez Agnieszka_Gruszko dnia 12-10-2003 20:26.[/sub]
  9. szyba to nie to samo, co okno, okno to takie miejsce w szybie, przez które można przejść na drugą stronę...
  10. w ciemni dwa anioły inne przedziel nas szybą boże! niech się nasze dłonie więcej nie splatają nie pozwól mi karmić go więcej nadzieją ciepłem bo umrze w ciemni pod sufitem przyczajony cierpi jasnooki krzyż boże, kajdany nam zdejmij! nie świtaj, nie błyszcz bo znów mnie dotknie złoconą dłonią głosem purpurowym boże, zabierz zabierz okna....
  11. byłam wiecznie zamknięta w odłamkach potłuczonych luster niewidomą dłonią szukałam rozgrzeszenia wśród gołębi kurzu na śmietniku za śmiercią porzucona wiatrem wołałam byś odwrócił oko w moją stronę wyrosłam spomiędzy marmurowych grobów twoim drzewem ocieniając ciszę wśród omszałych przyjaciół kryjąc się w środku zawsze martwa pocięta słojami każdej jesieni każdego słowa
  12. kiedyś przyszli po mnie w drewnianych skrzyniach wynieśli przyjaciół wymietli spod łożka kurz niewprawne mieli dłonie roztrzesione czerwone kredki z kieszeni wyjęli wygięte w dół kreski dwie narysowali i czarne okręgi białej twarzy kartce bladej odeszli ze mna pod ramię najpiękniejszą drogą sine stopy po błocie wlekli nie patrząc za sobą
  13. Adasiu... ty wiesz, co.... ty wiesz, że białe szybko się łamią.... wiesz przecież.... a ja nadal kamienieję cisz tyle wokół mnie stąpam po nich i kiedy widzę jak ty pożerasz jak słuchasz zaczynam marzyć.... o nadziei dziekuję ci Adasiu
  14. okaleczona ciszą pośród zgiełku zamykam okna i powieki z trzaskiem nie umiem malować zachodów słońca ognistych strumieni słowem ani przemierzyć ścieżyn wysuszonych wiatrem liściastych kobierców utkanych z traw suchych nie potrafie wyczuc pod nogami ziemi surowego chłodu spuchniętych mchów od wody dzieli linia wąska brunatna posoką niezliczonych zim słowików z cierniem w piersi za miłość nie swoją męczeńskich
  15. dla mnie to ważny wiersz.... a obraz sekundy wyjętej z zegara.... droga od iglicy krzywej do tętna.... mistrzowska... cierpkość ciała będącego tylko żadzą.... jak to znam... jak boli....
  16. na pocieszenie zasługują piękne kobiety o wielkich oczach bujnych włosach piersiach dorodnych którym się serca z tesknoty zwijają w zielone rulony te boginie na wysokich szczudłach pod atłasem sukien ukrywają pustkę delikatnymi kwiecistymi dłońmi głaszczą rozporki zaślinionych starców nie patrząc ja skulona w kącie ja brzydka nie potrzebuje nic oprócz uczcuia prócz spojrzenia i ciepła w zimie sumienia a one piękne wśród balowej sali karmią sie żądzą żonatych i sławnych zaimpregnowane przed własnych łez solą a one smukłe pochylają szyje do pocałunku z ust dobrodzieja i boskim się upajają trunkiem nie-nadzieją
  17. jak w grobie było zimno okryta piórami zmartwiałam zakłuta w zbroję jego ciepłych swetrów snem zmieniona w kamień pod powiekami w cieniu niewidne-widoczne pół-ptaki pół-ludzie uskrzydleni czarne twarze dłonie odcięte na sznurkach dziecinnych rękawiczek siegały ziemi jak w grobie plecami przygięta do łóżka ziemistym chłodem budzona co chwilę nie miałam słów dobrych ani modlitw pustych surowym drewnem przetykane usta paliły
  18. nie bo nieb o! niebo mnie ciśnie w skroń mam za mała głowę witajcie przyjaciele! znów w czarnej dziurze rączki bolą skowronka? ojojj, jakie brzydkie te blizny! Siostro! siekiera! nie bedzie rąk -blizn nie będzie lekarz sie uśmiecha z góry patrzy na moje przerazone oczy oczy oczywiście, będzie bolało tylko do śmierci mówi do mnie jakie brzydkie blizny mówi jakie ładne oczy Skowronku! Wracaj! już! tu! do mnie nie trafiają twoje zielone poglądy brzydkie, brzydkie rece! skrzydła też niepotrzebne! Oddaj... nie oddam... Oddaj!
  19. tak mało wiem tak wiele nie poznałam chociaż chciałam tak anielskie włosy czesać czepione choinki pragnęłam ubierać w sukienki jak lalkę śpiewac zapomniane pieśni z fragmentów układać jej życie i swoje z nim spaltać
  20. OYEY, jesteś niereformowalny:) chyba ktoś powinien cie wreszcie przytulić:)
  21. popatrz jak pięknie na starych cmentarzach jesienią wśród lisci zza grobu miłość wołać okiem ślepym ogarniać wszechświat rudo-złoty deszcze witać z nadzieją na zmianę patrzeć jak drzewa rdzewieją jak pięknie lasem ciemnym drążyć własna żyłę jesienną łzą pisać wiersze z niemocy białą dłonią czerpać zdrową surową ziemię o północy wiatrem unosić wirujące gwiazdy o zmiłowanie skałę prosić jak pięknie tęsknić-święcić swą samotność jesienną
  22. dosłownością.... nie, to nie to kochałam niekoniecznie sie odnosi do tej samej osoby która pyta żelazne pętle już gdzieś też były jak zgadniesz gdzie, kupię ci wielkie lody:)
  23. nie umiera smutek z żelazną na szyi pętlą igram i ogniem przedwiecznym czy kocham? nie pytaj kochałam nie odchodzi słońce rani zawsze oczy rozemglone drzewa bez korzeni runą
  24. Kataszo, rozumiem przesłanie ale nic więcej średni, bardzo średni jak dla mnie zbyt obrazowy zbyt dosłowny wręcz toporny
  25. nie krzycz ranisz tylko ściany oślizłe świtem mętną mgłą bielone nie płacz tylko siebie słyszysz ty-nikt inny w ciszy widać dobrze odmrożone serca przylgnięte znów jedno do drugiego nie idź tam beze mnie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...