Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Boskie Kalosze

Użytkownicy
  • Postów

    3 551
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Boskie Kalosze

  1. Inspiracja zbliżającym się wypadem na jeziora.
  2. skrzypiące drzwi - wiatr nie znalazł miejsca w żaglach
  3. Inspiracja wieloma przeczytanymi haiku.
  4. haiku dzisiaj - kigo i kogo to obchodzi
  5. Inspiracja dialogiem z Jerz`ym (em?) w wątku www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=78231
  6. koniec podróży - to autostopowiczka różą z tarota
  7. Inspiracja, której na imię Marianna :) www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=78264
  8. dzwoneczki u drzwi - King Kong okazał się naj delikatniejszy
  9. Zaraz, bez pośpiechu - pomyślmy na spokojnie: skoro ja mogę to z czymś powiązać, to - przynajmniej przy mojej - Twoja wyobraźnia jest uboga :) [quote] Utwór, jako całość, nie jest zły, acz niczym odkrywczym nie powala na kolana. Jeszcze raz pomyślmy, skoro najpierw piszesz, że są tyldy i litera O, to już to jest to odkrywcze. Nie spotykasz się z czymś takim w wierszach i reagujesz prawidłowo, jak autochton amazońskiej dżungli na widok telefonu komórkowego lub aparatu fotograficznego. Mniej więcej o to mi chodziło, wprowadzenie metafory nowego rodzaju i jak widać, udało się znakomicie :) [quote] Wiele osób ma różne skojarzenia po przeczytaniu utworu, choć tak naprawdę dwojako może to świadczyć o samym wierszu. Chyba już nic prostszego w przekazie wiersza nie może być? Poza tym taki zarzut jest bardzo kiepskiej jakości - to samo można powiedzieć o każdym dosłownie wierszu. A nawet o Ustawie, czy Kodeksie Karnym które każdy interpretuje po swojemu, toteż co jakiś czas trzeba wnosić do nich poprawki. Wątpię, czy nie zdajesz sobie z tego sprawy, więc taka opinia ma mieć ładunek pejoratywny - nic nie wnosząc do meritum sprawy, ma wywołać u innych nieprzychylność. [quote] Skoro już same te „falbanki” mogłyby stanowić prozę, to proponuję kolejnej osobie, która wpadnie na tak genialny pomysł zrobienie kleksa na kartce papieru i wklejenie go tutaj jako załącznika (o ile będzie kiedyś taka możliwość na forum). Czemu sama tego nie zrobisz tylko odwołujesz się do geniuszu innych? Poza tym dla mnie to nie pierwszyzna, często uciekam się do podobnej "grafiki lirycznej". Ale widocznie niektórym trzeba aż falbanek, żeby to zauważyć ;) [quote] Jestem w stanie zrozumieć futurystów; Jasieńskiego i jego „Morze” ukształtowane na wzór fal morskich, rozumiem Czyżewskiego i jego rozmieszczenie graficzne poszczególnych członów wiersza. Modyfikacje wewnętrzne utworu – OK. Ale wizualizacje? Do tej pory poezja sobie bez nich radziła i – co najważniejsze – nie była przez to uboższa. Chociaż może przez to straciliśmy okazję poznania wybitnych malarzy; kto wie, w jaki sposób Leśmian ilustrowałby swoje utwory! Chwała, że choć Czyżewski się objawił! Rozumiesz ich, bo ich... znasz. Nauczono Cię tego w szkole, ale gdybyś właśnie żyła równolegle do nich, tak samo kręciłabyś nosem nad tandetą. Dlaczego ani przez chwilę nie próbujesz zrozumieć, czemu służą "falbanki", poszukać pokrewieństwa łączącego je z tym co potem tylko cały czas... no właśnie: [quote] Podsumowując: falbanki są tandetne i niczego, podkreślam NICZEGO do utworu nie wnoszą Taaa... Przynajmniej wytęż koncept i zastanów się, dlaczego nie ma ich w takim razie choćby w poprzednim wierszu? ("rzadziej ziemia, rzadziej deszcz") [quote] W notatniku, kiedy pisze Pan utwór, "Zostawmy etykietę ten jeden raz" - na Portalu jesteśmy bezcieleśni, tylko forma, to czy ktoś napisze zrobił(a/e)m wskazuje na to, czy życzy sobie być tu Damą czy Dżentelmenem :) [quote] rozumiem: rysunki, grafiki, najróżniejsze ich postacie – jak dla mnie może Pan nawet gify tworzyć. Umieszczając wiersz, graficzynom mówię: nie. Stanowczo. Proszę o wybaczenie, ale nie mogę przeżyć takich farmazonów graficznych czy falbanoberii. To się nazywa głos wołającego na puszczy, pobożne życzenia, albo... fanaberie sfrustrowanego Czytelnika, któremu nie widzieć czemu spać nie daje rozwiązanie zaproponowane przez autora :) [quote] Jeszcze na koniec: urzeka mnie to (przewrotnie oczywiście), że Boskie Kalosze, jak tłumokom, w wielu komentarzach, tłumaczy swoją wizualizację w odniesieniu do utworu. I znów przykład swoistej logiki: dopiero co każesz mi natychmiast zaprzestać umieszczania podobnych falbanek ("Umieszczając wiersz, graficzynom mówię: nie. Stanowczo.") a wmawiasz mi ,że to ja coś komuś tłumacze jak tłumokowi. Nie ja napisałem: "nie mogę przeżyć takich farmazonów" tylko Ty, bo ja potrafię je przeżyć :) [quote] PS. O wilkach radzę poczytać, a perfidnego dydaktyzmu się wyrzec. A można się nie wyrzekać perfidnego dydaktyzmu i przeczytać o wilkach? Pytam, bo wtedy bym przeczytał. Przycinam co roku drzewka, to i się przyda, choćby na jakieś haiku kiedyś. Pozdrawiam.
  10. Będę jeszcze odważniejszy i porównam się do tygrysa! Jeśli tygrys chce naznaczyć swój teren, to nie rozgląda się wstydliwie czy antylopy patrzą, tylko podnosi tylną łapę. Moim terenem jest to, jak sam widziałbym swój wiersz. Uff... co za odważne porównanie? Do tygrysa! Dobranoc :)
  11. Jeszcze raz powtórzę w takim razie: jak to takie łatwe to sama napisz haiku a potem zobrazuj to co napisałaś odpowiednio "falbankami". Jeśli nie rozumiesz od budowy krzemu po składniki jego obudowy, jak działa komputer - nie znaczy, że nie istnieje albo jest bez sensu. A teraz: właściwie co niby spłyca wiersz? Równie dobrze może komuś przeszkadzać zielona strona Orga, bo jakoś niezręcznie czytać na niej poważne wiersze. Nie chcesz falbanek, wklej sobie resztę w notatnik i po sprawie. Mnie podobają się najbardziej, ba! - jestem z nich dumny! :)
  12. A gdzie na blogach są tak przemyślane "falbanki'? Przecież wytłumaczyłem podobieństwo z haiku niżej. W falbankach wystaje tylko literka "o" i spełnia podobną rolę co litera "ż" w słowie: księżyc. Reszta sssunie, ssszmerzy i lśśśni jak rzeka. Nie interesuje mnie, czy wszyscy to rozumieją, tak jak Picasso nie pytał się nikogo jak ma namalować Guernicę, tylko wszyscy pytali Picasso dlaczego tak ją namalował? Pozdrawiam :)
  13. Ale to czas wyznacza sztukę, a nie sztuka czas i skoro nadszedł czas blogów, to sztuką są nieraz falbanki, a czasem nawet uśmieszki, o :) Co prawda nie bardzo wiem, gdzie na blogach rysuje się takie odbicia nietoperzy w wodzie? Nieważne. Sięgam po ciekawe środki wyrazu tak, jak podpowiada mi intuicja a rozum ocenia pozytywnie pod względem klimatu budującego wiersz. Powiedzmy, że piszę o czymś, a budowa wiersza potwierdza to. Np. - proszę policzyć sobie wszystkie występujące w wierszu niżej "w" i "f" a potem skojarzyć to z treścią i zastanowić się, dlaczego tak a nie inaczej? :) F. Kiedy tak kobieco inaczysz, podejmuję męską decyzję: poza tym jednym razem, kiedy ci o tym piszę - nie użyję litery wu ani ef. Tylko tyle. + te blaski latarń na szybie, cienie od nich na ścianie których tutaj nie prosił nikt. Też tak chciałem u ciebie - przy tobie jak te cienie tapetą niedaleko z daleka biec. Nie udało się. Przykro. Przykro tak, że się łamię, rzucam jeszcze raz męsko na pamiątkę ostatnie: eF.
  14. Wypisz , wymaluj Kryśka z kalendarza! Boję się iść spać :)
  15. Troszkę więcej lirycznej tajemnicy, kimkolwiek się jeszcze okażesz Jerz`u? Kro wie, czy nawet nie: koniec podróży - to autostopowiczka różą z tarota Pozdrawiam :))
  16. Naprawdę nie wnosisz pretensji o te ciutwywody? ;) Dziękuję, będzie mi się dziś spało lżej od puchowej kołdry :)
  17. Bardzo fajny obrazek. Dodałbym jeszcze do niego jakiś element zaskoczenia, coś w rodzaju: nocą na strychu nastraszył mnie potwór - uff... to tylko lustro Pozdrawiam ;)
  18. Nie ma. Tak naprawdę... i dla mnie jest to tajemnicą :) Podałem tylko jedne z możliwych rozwiązań zagadki: ona znajduje rano różę na ścieżce i zastanawia się, skąd się tam wzięła? Osobiście przypomina mi to pewien, niechlubny incydent z mojego bujnego dzieciństwa. Otóż kiedyś wpadłem na pomysł, jak można uszczęśliwić ludzi. Całe południe spędziłem typując osoby godne tego, więc przede wszystkim moja Mama, i te, które jeszcze pamiętam, to moja pierwsza miłość Lidka K. z klasy i jej najlepsza koleżanka Jola P., co to gibała się jak nikt inny na świecie w te i we w te na gimnastyce. Następnie udałem się do ogródka po róże pewnego złośliwego staruszka, który walczył pod Monte Cassino i jak chodziły słuchy miał w domu prawdziwy karabin maszynowy, jakby co. Dlatego zwołałem co bardziej zaufanych i przede wszystkim odważnych chłopaków i kazałem im włożyć zapałkę do przycisku dzwonka do domu starca, tak żeby nie przestawał dzwonić. No, a ja, kiedy tylko usłyszałem dolatujące zza otwartego okna złorzeczenia, wskoczyłem szybko do ogródka i ciach! ciach! razem z korzeniami... Potem już tylko czysta kartka, na której odrysowywałem swoją lewicę przebitą potem w finezyjną kredkową strzałą i podpisana: KOCHAM CIĘ. Cały wieczór latałem pod bloku do bloku wybrańców, kładłem te róże razem z korzeniami owinięte w kartki z, dzwoniłem do drzwi i uciekałem. Matka nie miała złudzeń, kiedy po moim powrocie do macierzy spojrzała na utytłane czarną ziemią, odrapane kolcami ręce. - Nie wolno robić takich rzeczy, to jest zwykła kradzież - mówiła, choć zapierałem się, że o niczym nic nie wiem, a te dłonie to od ćwiczenia boksu z Golemem z III klatki, a potem walka z Rysiem z wrogiego bloku bez gentlemeńskich zasad: krwisty wieczór z półmiskiem księżyca idziemy, w panu rysiu śpiewa podobno u tej małpy z parteru ma być kuzynka, młoda koza W końcu, przyparty do mury przyznałem się, choć próbowałem uzasadnić swoje postępowanie: - Przecież ten pan jest złośliwy, wszyscy tak mówią! Poza tym po co mu tyle róż? Jednak to nie dupa mnie bolała najbardziej, kiedy w to wszytko wtrącił się wreszcie ojciec. Bolał mnie następny dzień w szkole, kiedy moje szczęśliwe wybranki latały z narysowaną na kartce dłonią i kazały każdemu z chłopców przykładać do niej swoją. Tak, wpadłem, choć tłumaczyłem się gęściej niż dziś ze szmeru deszczu, że to przypadek, nawet linie papilarne powtarzają się i nawet pisali o tym niedawno w "Expresie wieczornym". Wszystko na nic, bo kobiety są uparte już od najmłodszych lat i można im podsuwać pod nos dowody, a one i tak szumią swoje :)) [quote] Być może rozegrał się tu jakiś dramat? Być może to jego lub jej nieśmiałość i drżenie rąk? Być może róża ukłuła zbyt mocno? Być może... Powodów może być sporo. Może być jeszcze... Róża. Dlaczego została napisana z dużej litery? Czy to tylko początek zdania, czy może... Ja nic nie wiem! Pytania o tamte róże w dzieciństwie i dziś wyołują we mnie awersję do wnikania skąd pochodzą! ;) [quote] Ty przedstawiasz utwór, a on działa na moją wyobraźnię. To ja go interpretuję i to jest moje budowanie fabuły i za nic nie dam sobie odebrać tej przyjemności :-)). I cokolwiek teraz nie powiesz, to ja i tak zabieram i różę i haiku i serdecznie Ciebie pozdrawiam, odchodząc z poszumem deszczu ;-)) wiosenny ranek wiatr porusza firanką - myślę o miłym Pozdrawiam :))
  19. Kłaniam się i zapraszam częściej :)
  20. To może ja ją (resztę) przerobię na oddzielny wiersz: fotografie na życzliwie kolorowych fotografiach z rozszarpanego listu dwóch nagich taterników wspina się na szczyt niedostępnych dla mnie chwil wiatr westchnień zwęża oczy pot zdobywców na ciałach lśni a na górze marzeń rozkwitają białolistne kwiaty ponad nimi wspomnienia pąsów zachodzą w dolinach naiwności krwawią wstydliwe uśmiechy zbyt dalekich zapędów rąk Eee.. tak sobie wyszło. Pozdrawiam i dziękuję: miałaś rację - wyniosłem się z tego okropnego miejsca jakim są haiku :)
  21. po pierwsze wisi mi wiszący most życie na włosku wiszące ogrody miecz Damoklesa ubranie pasażer na stopniach ona od wczoraj na telefonie po drugie co ma wisieć nie utonie w wielkim mieście w książce w lekturze jak głos w zgiełku kamień w wodzie po trzecie jak wisieć to za obie nogi sztywne ścierpiałe drewniane kulawe gołe dłuuuuuuuuuuugie prawe lewe tylne przednie tupoczące do góry na tamten świat po czwarte postąpiłbym jak ostatnia noga mając do wyboru ostatni krzyk mody ostatnią wolę ostatnią deskę ratunku ostatnią kroplę krwi ostatnią godzinę (wieczorną wczesną lada godzinę rozmowę całymi godzinami życie z godziny na godzinę godzinę trwającą wieczność) lecz po piąte koło WIELKIEGO WOZU
  22. Śliczne, liryczne i czego jeszcze trzeba? Wiary, że kiedyś... wrócisz ;) piosenka o Poetce Wybacz kochanie, że wiosną mam dla ciebie mniej czasu. Spójrz: pióra u rąk mi rosną! - wszystko mogę naprawić od razu. Chleb napisać dla głodnych, bezdomnym dać własny kąt, nadzieję parom przygodnym, nie być, jak Boży Sąd. Ciebie pamiętać też będę, sklecę wspaniały wiersz i wzniesiesz się nad wody ulanych nade mną łez. A wiatr zagra ci na wierzbie, rozwieje wszelkie smutki: nutkami staną się słodkie, dojrzałe w słońcu gruszki. Lecz tam... tak jak i tu niedaleko daleko: ja będę za ścianą słów - uwięzioną Poetką. Zatem, wiosną szczególnie, nim zrzucę upierzenie: odwiedzaj mnie codziennie, kochaj, jak tylko umiesz i UDOMAWIAJ MOJĄ MIŁOŚĆ UDOMAWIAJ MOJĄ MIŁOŚĆ UDOMAWIAJ MOJĄ MIŁOŚĆ
  23. o-o! to pamiętam! dawno temu zachwycałam się nad niejakim kamieniem w wodę (proszę o wybaczenie, jeśli zafałszowałam tytuł ;))) Cieszę się, że pamiętasz :) Tutaj jest troszkę inaczej, bo tam nie było (zdaje się?) rzeki. Wydało mi się, że odbicie w wodzie przelatujących nietoperzy jest wyjątkowo pięknym, pełnym ukrytych znaczeń obrazem. Przede wszystkim musi je oświetlać księżyc, więc odbicie w wodzie jest raczej nie tyle cieniem, co zakłóceniem jego blasku w wodzie (cieniem cienia (słońca)) A przecież księżyc... sam zakłóca. Nie tylko nasze myśli, ale podczas pełni słychać np. szum na łączach, a nietoperze. Nietoperze nie lubią latać podczas pełni, bo księżyc dosłownie ogłusza je wtedy. Przecież "widzą" słuchając odbitych ultradźwięków, które wysyłają w przestrzeń, a te zakłóca, jak wspomniałem, księżyc w pełni. Druga ciekawa rzecz to odbicia w wodzie kształtów przelatujących nad nią nietoperzy. Woda załamuje światło, więc kiedy wędkarz podchodzi do wody, ryba już go widzi choć on jej jeszcze nie. W skrócie wygląda to tak, gdzie I jest sylwetką wędkarza: I ----------- I Dlatego ci bardziej doświadczeni, znając zjawisko załamywania się kształtu w wodzie, skradają się za krzewami, albo czołgają po ziemi aby dotrzeć niepostrzeżenie do lustra wody. Czasem, zwłaszcza tuż po deszczu, zdarza się komuś wziąć takiego czołgającego się wędkarza za wielką dżdżownicę, ja sam omal nie wsadziłem kiedyś jednego do słoja z rosówkami. Ale wracajmy do rzeczy, czyli do tego co łączy nietoperza z załamaniem kształtu w wodzie. Otóż lot nietoperza charakteryzuje się podobnym zygzakiem. Czyli wysyła sygnał, a potem zmienia kierunek, żeby mieć lepsze rozeznanie w terenie. Niektóre ćmy nauczyły się "słyszeć" nietoperze. Pamiętam, jak kiedyś wieczorem mój znajomy potarł pianką pustą butelkę po... no, powiedzmy, że po oranżadzie. Nagle kręcąca się pod lampą ćma spadła jakby strącona Patriotem na stół, udając martwą. Na nic zdało się trącanie jej patykiem, nawet metoda usta w usta, dopiero kiedy mój kolega przestał "piszczeć" styropianem o butelkę ćma wstała sama, otrzepała skrzydełka i mówiąc: no, tak to nie będziemy się chłopcy bawić! - odleciała w noc. Dziękuję za przypomnienie tamtych nietoperzy, przeczytanie tych ;) i serdecznie pozdrawiam :)
  24. W takim razie czas na zmianę tematu. O czy to dziś mówimy? Aha... o biedronkach :))) Szmery rzeczywiście mogą kojarzyć się z chorobą serca: szmery Koncert świateł błękitnych, rozpalone wody, smutek jezior w źrenicach muchorzastych lasów, piegowate poziomki w słońcu, ostry pazur rysujący polany nagłych, bujnych wrzosów płyną w myślach jak liście na leciutkim wietrze, gdzie na którymś dwukropek: zziębnięta biedronka zbiera w pyszczek jagody ostatniego słońca, w księżyc patrząc jesienny, nim zmyją ją deszcze w małą, mniejszą, najmniejszą cząsteczkę czerwieni aż skądś nitka pajęcza, mglista cisza lasu gdzieś na skraju wieczoru, liliowego brzasku przygniecie ją i umrze - na kolor jesieni.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...