Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. A dlaczego tytuł Cię odstręczył, Czarku? Dziękuję za niestrofowanie i uznanie poprawności. :)
  2. gdzie tam, przy Tobie? :))) dziękuję :) Nie bądź taki skromny, bo pomyślę, żeś fałszywy! ;)))
  3. Nato, w takim razie tym bardziej dziękuję, że zdecydowałaś się przeczytać mojego tasiemca i że coś z niego Ci się podoba, choć ogólnie ten gatunek nie w Twoim guście. Ja z kolei nie przepadam za okrajaniem dla okrajania, a długie wiersze mogę czytać z przyjemnością, zwłaszcza ballady Mickiewicza i Gałczyńskiego (ale nie tylko). To oczywiście też nie zarzut dla zwolenników krótkich form. Serdeczności.
  4. Serdecznie witam nową, miłą Czytelniczkę. :) I dziękuję za tak wspaniałą opinię i kilkakrotne przeczytanie, strasznie mi miło! Zapraszam więc nadal. :)
  5. Lilu, baaardzo Ci dziękuję za te przemiłe słowa, nawet nie wiesz, jak miło mi to czytać! :) Tak, jestem raczej tradycjonalistka w poezji, chociaż nie trzymam się kurczowo i automatycznie starych,przebrzmiałych zasad. Staram się łączyć stare z nowym w coś sensownego. Nie wiem, na ile mi się to udaje, ale jeśli choć niektórym Czytelnikom się to podoba, to już wygrałam. :) Serdeczności.
  6. Nie miałam na razie takich kłopotów. Może to Twój komputer?
  7. Piękna ballada do śpiewania, bardzo mi się podoba. Uwielbiam takie piosenki. Smutna, rzewna, melodyjna, tradycyjna, świetnie napisana. Jesteś niewątpliwym mistrzem ballady.
  8. Dziękuję, Sylwestrze, znawco ballad i balladzisto - dobra opinia z Twoich ust jest podwójnie dobra! :) Być może faktycznie tekst jest zbyt przewidywalny, być może za dużo mówię wewnątrz (jak już mi niektórzy pisali), być może też dlatego, że ballada jest klasyczna, a więc z tradycyjnym zakończeniem. Teraz nie umiem się zdystansować do wiersza na tyle, żeby go jakkolwiek poprawić. Ale wszystkie uwagi pamiętam i może za jakiś czas je wykorzystam. Serdeczności i do następnego. :)
  9. Izo, dziękuję za przemiły wpis, strasznie się cieszę, że wiersz Ci się podoba i że atmosfera cygańskiego wesela jest zgodna z realiami. Ja też pamiętam tabory, a jakże. We wczesnej młodości miałam też koleżankę Cygankę, miała na imię Mura (jagoda), bardzo sympatyczna dziewczyna, tańczyła w knajpie i tym zarabiała na życie z całą swoją rodziną (jedni grali, inni śpiewali, jeszcze inni tańczyli). Część mojej rodziny miała też pochodzenie cygańskie - pradziadek był czystej krwi Romem, ale nie z Polski, tylko z Czech, dokąd zapewne przywędrował z familią gdzieś z południa (może Rumunia, może Hiszpania - w każdym razie to był człowiek z wyższych sfer cygańskich, godny i dostojny, z długą brodą i z elegancką laseczką ze złotą głowicą, bardzo tradycyjny i rodzinny - tacy Cyganie mieszkają na ogół w Andaluzji, w Polsce raczej nie). Dziękuję za zwrócenie uwagi na literówkę, poprawiłam. Uściski, Babo. :)
  10. Emanuelu, bardzo Ci dziękuję za tę wspaniałą opinię. Strasznie się cieszę, że ballada jest obrazowa jak film, o to chodzi w wierszu z fabułą. :) Co zaś dotyczy rymów gramatycznych, też uważam, że nie musimy się przed nimi bronić jak prze pożarem i kiedy taki rym właśnie świetnie pasuje i sam się nasuwa ze słowami, które idealnie pasują nam do treści, to dlaczego nie zastosować go i szukać czegoś sztucznego? Oczywiście nie można przesadzać z takimi rymami, żeby nie zrobić z wiersza katarynki (u mnie gramatyczne są 4, jest też kilka niewyszukanych i dokładnych, bo tak mi pasowało). :) Szczególnie w formach pieśniowych i balladowych, a także satyrycznych, rymy dokładne i gramatyczne mają prawo się pojawiać w nieprzesadnej ilości, bo wtedy pogłębiają melodykę wiersza. W ostatnim wersie 1-szej strofy też jest 7/6, bo w słowie "euforii" litera "u" nie tworzy sylaby, jest tutaj znakiem głoski "ł" - czytamy to jako: "ełforji". A warsztatu mi nie zazdrość, Ty też nabierzesz wprawy, pewnie większej niż ja, bo już piszesz bardzo fajnie, a to dopiero początek, jak rozumiem? :)
  11. Ale przecież nie przesadzam z rymami gramatycznymi, prawda? Nie są chyba nachalne? :) Co do obszerności, już wyjaśniłam swoje stanowisko w tej sprawie w jednym z komentarzy powyżej. Bardzo dziękuję za przemiły wpis. :)
  12. Nawet nie wiesz, jak się cieszę i jak mi miło, kiedy czytam taki komentarz! Dziękuję serdecznie! :))))) Na pewno potrafisz, to kwestia wprawy w pisaniu.
  13. A mnie miło, że się świetnie rozumiemy i podobnie tu wyrażamy. :)
  14. Dziękuję za dobre słowo, jak zwykle. :) Może i przegadany, ale ja nie widzę słów niepotrzebnych w wierszu i nie wiem, czego mogłabym się pozbyć, nie tracąc na wyrazistości i nastroju. Przynajmniej teraz. Może za perę lat zmienię autoodbiór. Ogólnie nie jestem zwolenniczką pisania wierszy krótko i zwięźle. Wiersze to nie informacje na pierwsza stronę gazet i nie ogłoszenia drobne ani reklamy. Wiersze muszą przemawiać do wyobraźni, poruszać uczucia, wywoływać skojarzenia. Pewnie, że nie mogą być nudne i przegadane. Ale też nie króciutkie za wszelką cenę - dla mnie to nie jest żaden priorytet w poezji. Ale każdy oczywiście ma prawo do własnych poglądów i własnej poetyki.
  15. Dzięki, Dzie. :) Tak, ballada jest oczywiście utrzymana w polskiej tradycji. Jeśli w tej najlepszej - a tak wynika z Twojej opinii - to bardzo mnie to cieszy. Ale musiałaś do czegoś się jednak przypiąć. :) Tytuł zostaje taki, jaki jest. Nie tylko w disco polo są niewinne, kruche i drobne [u]istotki[/u]. Zdrobneinia nie są wyznacznikiem gatunku disco polo.
  16. Proponuję: bilekcjoner (ewentualnie: biletcjoner).
  17. Bardzo ładny wiersz. Przypomniał mi się mój na ten sam temat (chyba): jesienna matka blednie włosów rudawy odcień szroni się, matowieje na brąz a przez drzwi otwarte na oścież trzeszczy w kościach ten stary wiąz dzieci z wrześniem opadają na drogi wiatr je niesie coraz dalej w ich dni jeśli kochasz - pozwalasz im odejść z tobą jesień odpływa w chłód zim Pozdrawiam serdecznie, Lilko! :)
  18. Zainspirowane wierszem Zbyszka pt. "Skrawek nieba" Śnieżnym rankiem zimowym niewinnie i w bieli idzie panna do ślubu; welon dobrej wiary, szal radości się mgliście na ramionach ścieli, suknia z cienkiej euforii, z nadziei falbany. A na sali weselnej czekają Cyganie, czarne loki wróżbitki ze wstążką czerwoną, instrumenty parskają jak konie narwane; karo, trefl, dama, walet, jaką będziesz żoną? Młodej parze prezenty niosą druhny-wróżki: ciężki chleb dla młodego z solą w oku pannie; "Wiatr w oczy - masz, malutka! - i żal do poduszki!" "A ta kolia z kryształków łez cichych - też dla mnie?" "Dla ciebie i klejnoty z krwawicy i potu, masz - my nie żałujemy! - i szorstkość na dłonie, niewymówione gniewy, nieprzespane noce, i ryski pod oczami, i srebro na skronie!" "A po co mi to wszystko? Ja mam skrawek nieba, ukradłam w snach aniołom, uszyłam wysepkę i dam ją kochanemu, by miał, co mu trzeba, by żyło nam się łatwo i prosto, i lekko. Błękitnym szalem miękko otulę go w miłość, Wielki Wóz nas powiezie do niebieskich grajków..." Wróżbitka patrzy skosem: "Tak nigdy nie było! W przyszłości nie widziałam takich baju-bajków! I powiem - a Cyganka zawsze prawdę powie - jak to będzie z twym lubym: dasz mu kawał nieba, a on nie zauważy, bo jemu nie w głowie, bo nieba nigdy nie znał, więc nie będzie wiedział... On tę chmurkę podepcze, porwie na zapasy albo ze złości, że mu mało dałaś niebios, i będzie szukał złotej, coraz złotszej kasy, tam, gdzie marzenia zmarłe młodych panien grzebią. A wtedy przyjdą wilki przyszłości i lęków, rozszarpią twój Paradyz uszyty na miarę, ubłocą kawałeczki, chłop z nich zrobi piekło, bo nieba nie potrafi pozszywać z koszmarów. Zabiorą je anioły, w horyzont je cisną, bo nic im już po takich brudnych strzępach nieba, i nigdy nie odzyskasz w całości i czystej wysepki najszczęśliwszej, co była dla niego. Lecz jeśli bardzo będzie zależeć wam dwojgu przywrócić własny Eden (kradziony aniołom), nie bójcie się iść razem aż do piekieł progów, jedno za drugim skoczyć w ogień, wrzątek, smołę. Bo nigdy żadne niebo nie jest lekkie, proste, bo nigdy wielkie szczęście nie może być tanie. Strawicie na tym młodość, twarze mchem porosną, lecz zszywaj raj dla niego, ścigaj błękit dla niej!" Zaszkliły się oczęta, spadła biała ufność, spojrzały w dal najdalszą, tę straszną i wilczą, znalazły kartę życia, poczerniały smutno, lecz nie zdradzą, co widzą w tej kabale, milczą. Tu stary wróż dorzucił serdeczne zaklęcie tej parze niemal dzieci, i szepnął z ukrycia: "Ja życzę, byście raju szukali do śmierci, by nigdy skrajów nieba nie brakło do zszycia." [img]http://www.organizacja-slubow.com/files/blog/72/1274883734024663531.jpg[/img]
  19. Aha, rozumiem teraz. Dziękuję, Grażyno. :)
  20. Ha ha ha! No tak, brak dystansu do siebie serwuje ludziom wiele rozczarowań i przykrości. Fajny wierszyk (bajka/ballada). Smutna, ale z humorem.
  21. Ooo, bardzo mi przykro... Ale może postaram się, żeby jednak coś Twojego puścili w tym Radio. ;) Co do Nobla, tu już nie mam aż takich znajomości. :(
  22. Oj, tak, pomyliłam się, sorry. Były wiersze Marka Mirosa, który naprawdę nazywa się Grzegorz Dziekan (chyba mogę to ujawnić, skoro podał swoje prawdziwe nazwisko do publikacji przez Radio). :) Przepraszam najmocniej.
  23. To go napisz! :) A tu poprawki przecinków (skopiowałam tylko te strofy, w których coś poprawiłam): W lesie obok Niechorza rosła zwyczajna brzoza, co wśród brzóz zasadniczo nie wybiła się niczym. Piłę w lesie odpalił i chciał drzewo powalić, lecz gdy łańcuch się urwał, krzyknął tylko: - O kuźwa! Zaklął jeszcze: - W cholerę! Złapał w rękę siekierę. Rąbał brzozę, aż stękał. Ona stała nietknięta. Chłop, już całkiem pokornie, opowiedział historię. Leśnik w łeb się podrapał: ''Trza by sprawę tę zbadać.'' Wezwał ludzi ze sprzętem. Drzewo stoi nietknięte. Napisał do ministra, żeby pomoc mu przysłał. To wszystko, nie jest najgorzej. :) Pozdrawiam serdecznie, Sylwestrze!
  24. Żart to nie znaczy bzdury, są żarty mówiące jak najbardziej prawdę, i to o poważnych rzeczach. Dostrzegam tu ostrzeżenie w Twoim wierszu, całkiem serio. Nawet może kilka ostrzeżeń. :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...