Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. Bardzo to ładne. Sielankowe. Zaplusiłam. Nie mam nic więcej do powiedzenia. :-)
  2. A ja właśnie czytałem wiersz, że jesteś kosmosem, skoro przenika Twoje ciało :) To jak to w końcu jest: gwiazdy (ich grawitacje, promieniowanie, itp. plus to czego jeszcze o nich nie wiemy - więc zdecydowanie więcej od tego, co już wiemy - mają, czy nie mają wpływu na nasze życie? Zwykłe załamanie pogody sprawia, że czujemy się źle. Przy pełni księżyca, jak wykazują statystyki, zwiększa się liczba przestępstw i agresja. Ba, nawet tzw. miesiączka wzięła swoją nazwę właśnie od miesiąca księżycowego, a nie astronomicznego (kalendarzowego). To najlepiej świadczy o tym, jak wiele dzieje się (właściwie większość) bez naszego udziału. Za nas i bez nas. Sam podchodzę do horoskopów z rezerwą, ale głównie dlatego, że uczonych zastąpiły dziś redaktorki - zwłaszcza kobiecych pism - niewiele mające wspólnego z prawdziwą astrologią. Pozdrawiam. Oczywiście, że przyroda ma wielki wpływ na nasze życie, w tym także kosmos - niezaprzeczalnie. Natomiast zdecydowanie nie wierzę w horoskopy i w inne wróżby.
  3. Staśko Droga, dziękuję Ci za przychylną opinię o moim wierszyku. :-) Strasznie żałuję, że nie pogadałyśmy w niedzielę po występie Sybiraków. Szkoda, że musiałaś tak wcześnie odjechać... Może kiedyś pzyjedziesz tu na występ mojego zespołu?... :-) Buziaki.
  4. Ha ha ha! Przeczytałam (oprócz świetnego wiesza) Twój dialog ze Stasią i uśmniałam się. ;-))) Szkoda, że zlikwidowałeś możliwość wstawiania plusów - czyżby aż tak Cię one obchodziły, kręciły i denerwowały? ;-) Swoją drogą nie żcyzę nikomu, zeby padł ofiarą zabobonnej wiary w horoskpopy - czy to swojej wiary, któa mu cos cennego zepsuje, czy kogoś innego, kto na podstawie gwiazd go oceni... Niestety w naszym ciemnym kraiku nierzadko takie rzeczy się zdarzają. Ale myślę, że nie na tym forum. :-)
  5. Musi być coś jeszcze poza materialnym światem. Ale nie dla nas - ludźmi jestśmy tylko tutaj. Dobry wiersz.
  6. Wiem, że bywa różnie. I wiem, że czasmi bardzo trudno wybaczyć. Zwłaszcza, kiedy drugiej stronie wcale nie zależy na tym i ma w nosie, co czują jej (ex)bliscy. Ale to nie koniec życia i jeszcze wiele dobrego czeka Twojego Peela, być może nawet o wiele lepszego, niż wszystko, co Go spotkałao do tej pory? Wiem, że to całkeim możliwe i tego Mu życzę z całego serca. :-)
  7. Kogoś najbliższego zabrakło, ale życie musi toczyć się dalej, jakby nigdy nic - nawet figlarne koty nic sobie nie robią z żałoby po zmarłym - nikt nic nie wie, nie czuje, nie rozumie, oprócz Peelki. Bardzo mi się podoba.
  8. Wiersz nadęty, step zadęty, jakiś Andrzej całkiem kręty, nikt tu wiersza nie rozumie, za to każdy szczekać umie. ;-))) Elu, dziękuję za reklamę, ale nie trzeba, dam sobie radę bez takich chwytów. ;-)))
  9. Oczywiście, masz prawo do swoich "niezrozumiałości" i hermetyczności wiersza. To Twój utwór. Ja lubię rozumieć, co czytam, ale wiem, że nie każdemu na tym zależy, więc tym bardziej nie narzucam Ci własnego zdania. :-) Serdeczności raz jeszcze.
  10. Wybacz, ale nie będę go już zmieniał, starych drzew się nie przesadza... Popatrz na datę - od tego czasu napisałem parę lepszych utworów. Ten zamieściłem, bo mimo lat wciąż bardzo mi się podoba. To u mnie rzadkie. Cieszy mnie bardzo słowo "romantyczna" - lubię taki ciepły, pogodny nastrój. Miło, że się skojarzyło. Mrówka nie miewa siwej brody (chyba); gdyby dodać znaki interpunkcyjne, to po pierwszym i trzecim wersie tej zwrotki powinien znaleźć się myślnik, a po drugim - średnik; i byłoby już wiadomo, czego dotyczy ta fraza. :) Cieplutko pozdrawiam :) OK, to Twój wiersz. I tak mi się podoba. :-)
  11. Oxyvio, dziękuję za czytanie, postaram się trochę rozjaśnić. Tytułowa próba, jest nią dla peelki, która zmaga się, jak zauważyłaś, z wewnętrzną uczuciową pustką, wskutek zranienia. A jednak wspomina nieliczne chwile, które były dobre, gdy coś znaczyła i czuła się kochana. (już wiem, że "tłumaczenie" tego sonetu będzie trudne emocjonalnie...). Budząc się z takiego wspomnienia-snu, który znów zapala jakąś iskrę, zaczyna się obawiać, że kiedyś utraci nawet te dobre wspomnienia (bo tylko one jej pozostały) - a tym, co pali, jest świadomość... wszystko mogło być inne, gdyby nie... Zawsze jest jakieś "gdyby", nie trzeba dopowiadać, bo to już poza wierszem. Sama pewnie znasz taki stan, gdy myśli się, co by było, gdyby jednak... że miało być inaczej. I jeśli na dodatek nie chciałaś, by się skończyło, tym bardziej boli. Brak odwrotu. więc trochę wbrew teraźniejszości, woła w myślach proszę wróć; uracz pragnieniem itd. Mogłaby nawet wybaczyć, bo jeszcze nam gwiazdę... to fragment, o który pytasz. tutaj jest celowe niedopowiedzenie (w domyśle: skradnę, odnajdę, zapalę na niebie... czyli jeszcze przywrócę nam nadzieję, bo gwiazda to światło, a światło - dodaje otuchy i nie pozwala zwątpić). niech to pozostanie autorską fanaberią, można było na wiele innych sposobów zapisać, ale końcowe trzy wersy to wzruszenie, w którym peelka mówi już bardzo emocjonalnie "jeszcze... jeszcze...". i dwa ostatnie: słońce zachodząc, nieraz całe topnieje w czerwieni, aż całkiem rozpłynie się, zniknie niezauważone, w ciszy, majestacie... "tę ciszę samotnych, z osobna, wieczorów, pojedynczych zachodów - porwę i zginie, spłonie jak to słońce gorejąc, głucho, bez "echa", bez sprzeciwu - żeby przywrócić wschody, w pełnym blasku. a wtedy, gdy znów mnie obudzisz ze snu - (ja Ciebie) czerwienią nie zranię (jak kiedyś Ty), skazując mnie na samotne (czerwone) zachody. ust tylko dotknę, subtelność mi wystarczy. i moja spontaniczna radość, że może nie zbledną już..." Oxyvio, jeśli coś jeszcze będzie niejasne, pozwól, ze dopowiem prywatnie. Nie lubię zostawiać niedomówień, ale trochę mnie to "odsłania", może zanadto. Cóż, to była naprawdę próba - starcie ze wspomnieniem. pozdrawiam serdecznie, in-h. Wiesz, Kingo, dopowiedziałaś rzeczy, których z całą pewnością nie ma w wierszu, a są na pewno w Twoich emocjach. Mam wrażenie, że po prostu pisałaś sonet pod wpływem bardzo silnych uczuć, do których jeszcze nie nabrałaś dystansu, w któych wciąż jesteś zanurzona z głową - i stąd niejasność tych trzech ostatnich wersów, w których chciałaś zawrzeć zbyt wiele treści. Bo ta treść dla Ciebie jest oczywista, bolesna i głęboka, ale dla czytelnika ona nie istnieje. Natomiast zrobił się z tego pewien chaos, niezrozumiałość tych urywanych zdań na końcu. Cały sonet jest piękny, ale tę końcówkę bym zmieniła tak, żeby niczego niekomu nie trzeba było tłumaczyć. Wiersz powinien tłumaczyć się sam, jak to mówią. Pozdrawiam serdecznie i życzę jak najrychlej wielkiego szczęścia. :-)
  12. Bardzo ładna, romantyczna ballada o wspólnym dniu i nocy, o miłości, poczuciu bezpieczeństwa, ale i o konfliktach, przejściowych wichrach i niepokojach... Zapluszam, bo ten wiersz zauroczył mnie swoim nastrojem. Tylko dobrze byłoby wyrównać wersy, zrytmizować wiersz, a także pozmieniać rymy "częstochowskie", jak np. nogą-drogą, niebie-siebie... No i ta mrówka - czy rzeczywiście miewa siwą brodę? Czy nie pomieszał się tu z nią ogrodnik? ;-)))
  13. Ha ha, fajny wierszyk, wesoły i w wakacyjnym tonie. :-) Tak po prawdzie, to ja wolę jeździć nad morze lub w góry, a najlepiej na jeziora, byle poslkie... Ale to taka moja fanaberia. :-) Dobrze jednak, że nam juz [u]wolno[/u] jeździć wszędzie, gdzie się nam spodoba.
  14. Janusz, tym razem nie zgadzam się z wymową wiersza. Ni edo końca, nie musi tak być, jak piszesz. Dla mnie wszelkie konflikty między kochającymis ię ludźmi maja tkai sens, że powodują konieczność coraz większego uczenia się siebie nawzajem, szukania siebie wzajemnie, dróg do siebie, zrozumienia siebie - a to powoduje coraz większą bliskość. Chwilowe rozstania czasami są konieczne, żeby od siebie wzajemnie odpocząć i nabrać dystansu do konfliktów, ogarnąć je z perspektywy i na spokojnie. To wszystko nie musi zostawiać wiecznych urazów ani pęknięć serca. I lepiej, żeby nie zostawiało. Mam tu też taki wierszyk na tenże temat: Coraz wyższe niebo Miłość to nie wicher, niepokój i drżenie, to nie zachwyt niemy i nie szepty wierszy, nie zauroczenie i nie szał najszczerszy, to nie blask słoneczny i nie oślepienie. Miłość to spokój i stałość powszednia, to przezroczystość każdego oddechu w zwykłej rozmowie, geście, półuśmiechu; jedność, codzienność, sytość poobiednia. To wieloletnia, kumpelska rozmowa; czasem piorunem przetykane słowa po to - dlatego - by wracać do siebie większym pragnieniem i szerszym spojrzeniem, ze zrozumieniem, prośbą, wybaczeniem, by znaleźć przelot znów po wyższym niebie. Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu coraz bliższych powrotów do tych, których kochasz. :-)
  15. Kaliope, piękny sonet. Zaplusiłam, oczywiście. Ale jeśli wolno, mam kilka pytań-uwag do ostatniej strofy: "jeszcze nam gwiazdę, jeszcze pójdę dla niej, skradnę zachodom ciszę, głucho spłonie, ust tylko dotknę, czerwienią nie zranię." Czy nie lepiej byłoby napisać: "jeszcze mam gwiazdę" albo "ześlij nam gwiazdę" (wtedy byłby to pewien ton modlitewny)? Bo tak jak jest, dla mnie nie ma logicznego sensu... I ta cisza, która głucho spłonie - nie wiem, co to ma oznaczać? Miłość jest ciszą (dla mnie), hałas jest jej zaprzeczeniem... Ale pewnie nie rozumiem wymowy tej matafory. I jeszcze ostatni wers, korespondujący z ostatnim wersem pierwszej strofy: "usta czerwone, zbledną niekochane. [...] ust tylko dotknę, czerwienią nie zranię." Można to rozumieć tak, że Peel(ka) ledwo dotknie ust dawno kochanej osoby (wspomnieniem o niej? namiastką dawnej miłości?), ale nie chce obudzić tej miłości na nowo, żeby nikogo nie zraniła znowu. Czy tak należy to rozumieć? Ale cały wiersz zdaje się temu zaprzeczać, zdaje się być wołaniem o przywrócenie miłości, o wypełnienie emocjonalnej ciszy i wewnętrznego marazmu... A w takim kontekście nie rozumiem ostatniego wersu.
  16. Właściwie nie wiem, jak mam ustosunkować się do tego komentarza? Koszmarek - bo wiersz się nie podoba czy dlatego, że przeraża jego treść? Nie wiem też, co ma wspólnego mój wiersz z komedią Moliera "Mieszczanin szlachcicem"? To dwa całkowicie inne utwory, nawet w calu nie zbliżone tematycznie ani formalnie...
  17. Bardzo dziękuję za miłe słwoa, Krysiu. Oczywiście, że gatunkowo jesteśmy ludźmi. Ale chodzi mi o to, czym jest człowiek w swej istocie (także metafizycznej)? Tego chyba nkt nie wie. Serdeczności.
  18. Cezary, dziękuję serdecznie, zwłaszcza, że niełatwo "zarpacować" na Twoją pochwałę! :-))) Czy jestem przewartościowana? Co masz na myśli? Jeśli już, to niedowartościowana, jak większość Polaków w tym naszym wspólnym piekiełku... Ale chyba panuję nad kompleksami. :-) Po prostu zawsze bawiłam się w rozmyślania nad egzystencją, a teraz wyrzucam to z siebie w wierszach, bo rozpraw filozoficznych pisać o tym nie warto - już dawno zostały napisane. :-)
  19. Znowu bardzo mi się podoba. Zabieram znów do Ulu. Ostatnio jakos wyjątkowo dokładnie wyrażasz moje uczucia i stany, i to, co chciałabym Komuś powiedzieć.Ty to mówisz lepiej i prościej ode mnie.
  20. Ładne i wesołe. :-)
  21. Mario i Stepie - nie kłóćcie się, proszę... Nie chcę być między młotem a kowadłem, nie odpowiada mi ta rola. Dla mnie akurat prawda. To uczucia wytwarzaają w nas chemię, nie odwrotnie. Masz prawo uważać, że to chemia powoduje uczucia, oczywiście, ale ja mam dokładnie przeciwne zdanie - i nie jest ono gorsze od Twojego, Mario. Bo do końca, bo czuję muzykę w swoim szpiku kostnym, jeśli tak rzec można. Ale oczywiście jedno i drugie określenie jest metaforyczne, niedosłowne, bo nie da się tego uczucia wyrazić dosłownie, więc nie rpzpatruj tych stwierdzeń "naukowo", bardzo proszę. One oznaczają tyle, że kocham muzykę i słyszę ją w sobie, i czuję ją silnie całym ciałem i duszą - po prostu. Ale jesteś. Słońce przeływa przez Twoje tkanki, jest niezbędne do życia, jest potrzebne Twojemu Mózgowi do normalnego funkcjonowania, żywisz się jego cząsteczkami, wmontowujesz je w swój organizm. Jesteś ze słońca, Mario. I ze sztuki, bo kazdy człowiek potrzebuje sztuki do normalnego rozwoju, potrzebuje wyższej lug niższej sztuki, ale jest mu ona niezbędna - chłoniemy ją mózgami i systemami nerowymi, asymilujemy sztukę jak pokarm, ona staje sie nami, tworzy nas. Cholera, niepotrzebnie tłumaczę treść wiersza. ;-) Jaką przyczynę znasz i czego właściwie? Nie bardzo rozumiem... Nie jest to wyznanie miłości, jeśli o to chodzi. Wiersz nie ma nic a nic wspólnego z moim aktualnym stanem uczuciowym i zupełnie nie o tym mówi. Zresztą pomysł na niego miałam już wiele ładnych miesięcy temu, a teraz go tylko skrystalizowałam. Masz prawo krytykować, jak ja mam prawo się nie zgadzać, Elko. :-) Ja też pozdrawiam.
  22. Sylwestrze, najpierw odpowiem Tobie, jeśli pozwolisz, bo Twój komentarz jest miły, jasny, prosty i pozbawiony jakiejkowliek agresji. Przede wszystkim dziękuję Ci za bardzo fajną, wierszowaną odpwiedź na problem postawiony w moim wierszu. Oczywiście, że nikt do końca nie wie, czym jesteśmy - nie istnieją odpowiedzi na pytania ostateczne. Oczywiście, że najlepiej jest być jak najdoskonalszym CZŁOWIEKIEM i dumnie nosić to miano (ale każdy rozumie przez to słowo co innego). Dziękuję za zrozumienie i własne refleksje obudzone tutaj moim wierszem. Bardzo mi miło. :-)
  23. Ładny obrazek z podtekstem. :-) Ptaki jak ludzie: jedni są wystrojeni, kontrastowi i krzykliwi, a inni są szarzy, skromni i niewidoczni, wstydliwi i kryjący się w cieniu... Na duży plus. :-)
  24. Dziękuję, Nato, za konstruktywną uwagę i pomoc. :-)
  25. Nato, dziękuję za pochwałę wiersza, ogromnie mi miło. :-) Zakończenie być może było niejasne - zaraz je troszkę zmienię. Chodziło mi o to, że nie wiadomo, czy zaświaty równiez są pełne miłości - wiersz sugeruje lekko, że chyba tak... Pozdrawiam serdecznie. :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...