Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ula

Użytkownicy
  • Postów

    1 162
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ula

  1. o, dziękuję bardzo bardzo za takie miłe słowa:) tak, o pogodę lepiej się nie martwić.. zresztą, nawet w takiej jesiennej szarudze można znaleźć elementy pozytywne:)
  2. spróbuję, ale nawet pogoda nie nastraja.. pozdrawiam:)
  3. jak to nie ma sensu? naprawdę ma.. oj, smutno mi
  4. kiedy wstaję rano z miłości parzę herbatę i nie dopijam żeby czuć niedosyt istnienia jakby to nie miały być pierwsze dni z reszty mojego życia nareszcie czuję inny ból jakby zamiast jabłka ze spróchniałego drzewa spadło serce ostatni raz wiem o tym że wiatr wieje swoje nie może już zdarzyć się poród łez
  5. przy pisaniu wierszydła już myślałam nad tą mgłą i raczej musi tak zostać, bo bez sensu byłoby tak we mgle która jak kurz strzepnięty z piór poważnych aniołów wybiela niepotrzebne zmysły odnaleźć podobnie z tymi zmysłami, mgła wybiela tylko te niepotrzebne, słuch na przykład.. wzrok zostaje, bo w tej mgle trzeba odnaleźć.. do tego odnoszą się też ostatnie wersy; oczy są, ale "nie na miejscu", tylk "w głębi" kobiety hm.. zaczynam się bać że robię się zbyt metaforyczna:)
  6. co znaczą pogrubienia? możliwe, że lepiej bez 'dawnych'.. poniekąd słowo 'zwietrzałe' daje do zrozumienia, że są już hmm.. wiekowe.. ale nie wiem dziękuję, pozdrawiam:))
  7. siedziała przy stole w kuchni rozgryzając smak zwietrzały dawnych scen jak rodzynki które ciągle są dobre za to nigdy w nadmiarze w deszczu lubi się nieraz najgorzej zapomniane przypomnieć we mgle odnaleźć która jak kurz strzepnięty z piór poważnych aniołów wybiela niepotrzebne zmysły gdzieś w oczach zostało samo tło pani droga pamięci reszty nie trzeba
  8. dziękuję Babo, zmieniłam, bo lepiej:)
  9. zgrabny pomysł, wszystko zgrabne;) i prawdziwe!
  10. klimatyczny wiersz, nieprzesadzony i nieprzegadany, szczególnie ostatnie trzy zwrotki są bardzo mniam:)
  11. chyba trochę banalny, miewałaś dużo lepsze! pozdrawiam:)
  12. jaki entuzjazm:)) dziękuję, pozdrawiam ciepluśnie
  13. nie wierzę, że obie nie wiecie:) rozdyźdany to raczej nie neologizm, tym słowem określa się przedmiot (najczęściej produkt spożywczy, ale może to być na przykład śnieg na asfalcie), który został zatracił swój pierwotny kształt, rozmazał.. o, rozbryzgał się! Kasiu, zastanawiam się nad przyjęciem Twojej wersji wersu z całowaniem, chyba jest lepsza:) dziękuję za pochwałę
  14. są rozdyźdane jak płaszczyki kasztanów jeśli dłużej będą kto wie czy nikt nie poślizgnie się na nich a może ciągle z nich spływa do nich tylko tylnymi drzwiami* dlatego kiedy na mnie patrzysz to jakbym się kładł na ściółce wtedy gdy nie wiadomo która jest pora dnia zamknij to je pocałuję płacz czasami długo zostaje w oczach *backdoor
  15. oj Babo, dziękuję! też cenię uwagi pana Jacka, dlatego poniekąd skapitulowałam;)
  16. jestem za, mój brzuszek się domaga.. chyba zawsze zresztą czegoś;) a drgania od śmiechu jak najbardziej:) Magdo, nie daję się na niemyślenie, zresztą akurat trochę siedziałam nad tym wierszydełkiem i tak już jest, że raz wychodzi, innym razem nie do końca;/ a dzieci wiedziałyby że te gwiazdki to liście?
  17. Marlett, dziękuję panie Jacku, no właśnie miałam takie wrażenie, gdy skończyłam składać ten wiersz, że taki trochę ciapci.. ale chyba nie jest aż taki straszny? to pewnie przez to, że za dużo myślałam, pisząc go pozdrawiam ciepło:)
  18. na czarnym asfalcie gwiazdy pod szaromokrym kurzem strzepywanym z nieba odpoczywały od skrzenia nocnego gdy nikt nie widział wzięłam kilka żeby mieć na zapas schowane w kieszeniach niektóre zgasły całkiem przegniłe spełnione marzenia potem po sznurkach deszczu z chmury zrzuconych jedna po drugiej wracały cicho do góry
  19. nie mówię ci jak mocno gdzie chowam cukierniczkę w sobie dla ciebie na kiedyś lepsze słowa i orzechy niewydłubane z czekolady takie filozoficzne farmazony aż gryzę się w język boję się że prawda to tylko przyszywanie cekinów które są jak oczy brzydkiej muchy
  20. chyba nie wiem, co tłumaczyć;) studnia jest na ogrodzie, rosną tam śliwy rodzące owoce (które po jakimś czasie gniją w czeluściach trawy, normalna kolej rzeczy), z tą korą to sama nie wiem co, wymsknęło się;) srebro nocy, żeby nie pisać o księżycu
  21. studnia na cmentarzu bezimiennych śliwek i taki chłód co budzi się w trawach mają wspólne sekrety słyszą w pączkach tulące się do siebie płatki czują półciepły oddech piersi kory zgrzanej romansem z drabiną widzą jak migające koty złotymi oczami kłócą się ze srebrem gdzieś z nocy
  22. miło mi bardzo za takie słowa, Robercie również pozdrawiam:)
  23. ho jak przyjemnie tyle komentarzy:) cieszę się, że raczej się podoba, że przywołuje wspomnienia, sentymenty.. dyniowy raj, sama nie wiem dlaczego.. piszę z serducha, nie z głowy, a niech będzie i babcia wróżka!;) pomarańcze za komuny.. za młoda jestem, chociaż podobno rzeczywiście specjał w tamtych czasach:) niech pan podrzuci wariację na temat pierwszej, panie Robercie, chociaż nie wiem czy rozpatrywałabym naniesienie poprawek, już wtopił się we mnie we mnie ten wiersz;) dziękuję, ucałowania wszystkim komentującym:)
  24. ławeczka była od zawsze tak jak babcia ziemia oddychała wolniej jakby kołysała trawę czuło się zapach wikliny półcień i przecierane papierówki które w zachodzie przypominały pomarańcze żeby lepiej smakowało sypały się suszone bukieciki ona spoglądała w niebo którego nie było widać powtarzając że jest dobrze jak w dyniowym raju
×
×
  • Dodaj nową pozycję...