Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Naram-sin

Użytkownicy
  • Postów

    923
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez Naram-sin

  1. Nie za dobrze Ci ;) ?
  2. Marzyć i śnić zawsze warto. Ale takich wierszy pisać, to raczej nie bardzo. Zamieszczony tekst jest kolejnym remiksem z obrazów z brodą, które nie robią na czytelniku większego wrażenia.
  3. Rozgrzesz mnie ze słów niepotrzebnych (...) - A. Kamieńska
  4. Proszę, zostaw księżyc w spokoju i nie mieszaj go do polityki. Ostatnia cząstka najlepsza, bo w niej pojawia się osobista perspektywa. Wiersz zapoczątkowuje, być może, dyskusję, nad sensem pisania w każdej sytuacji, przetwarzania na wiersze wszystkiego, jak leci, podczas gdy niekiedy warto skromnie ustąpić miejsca majestatowi natury.
  5. Damsko-męska przyjaźń to czysta kokieteria. Tu przemawia czysta, nieskażona złem tego świata młodość, zachłannie czerpiąca takie proste szczęście z każdej chwili życia. Może nie jest to wiersz wybitny, ale podejmuje trudną próbę pokazania epikurejskiego zachwytu rzeczywistością (oczywiście, że poprzez rodzącą się w tle miłość) i jakoś tak w slalomie przez banał omija większość chorągiewek.
  6. A ja powiem - prawdziwa poezja!
  7. Tolerancję zastąpmy słowem szacunek i nie będzie potrzebna duchowa urawniłowka i glajchszaltowanie.
  8. Nad tekstem unosi się duch hygge. Podmiotka liryczna wycisza się w ciepłym, miękkim, także wewnętrznym, komforcie. Dość swobodnie podeszłaś do rytmu, choć w tym akurat tekście to aż tak bardzo nie męczy. Gorzej już z rymami, bo są na tyle słabe, zwłaszcza w drugiej cząstce, że przykuwają uwagę i prymitywizują tekst, który nie daje rady się im przeciwstawić.
  9. Wiersz pełen samych dobroci, ale nie upchasz w jednym utworze całego maja i wszystkich jego obfitości. Po przeczytaniu tak przeładowanego tekstu niewiele zostaje w pamięci, a obrazy zakrzykują się nawzajem. A jest np. taki łut ładnej poezji: z małym zastrzeżeniem: południe dnia - masz tu tautologię. Ten fragment mógłby górować nad resztą, ale ginie w jarmarcznej kakofonii.
  10. Pierwszy jest dla mnie jak zjedzenie naraz całej bombonierki. Drugi o wiele lepszy, bo mniej tam naupychane śliczności. Kok kojarzy się ze słusznym wiekiem (babuniowym), a siłę można czerpać z doświadczenia, z życia, którym podmiotka nieustannie się cieszy. Pomimo upływu czasu i konieczności zapewnienia sobie w pewnym momencie - bezpieczeństwa,, komfortu i stabilności, w głębi siebie zachowuje duchową dziewczęcość. Białe płatki, bibułka z pierwszych dwóch linijek przywodzą na myśl obraz młodziutkiej panny marzącej o pierwszej miłości, może piszącej pierwsze listy, może zapisującej pierwsze kartki w sztambuchu. Wyszła zgrabna konfrontacja tej w koku z tą od płatków.
  11. Bardzo dużo emocji, ale mimo wszystko to za mało na wiersz. Bezowocnia przykuwa uwagę, jako brak siły sprawczej, sił witalnych. W daremnym oczekiwaniu nieobecność ojca oznacza niemożliwość przekazywania dalej życia, więc wnętrze podmiotu lirycznego jest martwe. Zdaje on sobie jednocześnie sprawę z ułomności i jałowości własnej wyobraźni, którą bezskutecznie próbuje wypełnić puste miejsce.
  12. A jednak żeby żyć pełnią życia, potrzeba odwagi, zarówno w stosunku do przeszłości (rachunek sumienia) jak i przyszłości (właśnie należy się wychylać, a nie pozostawać w krzakach). Inaczej, zamiast być w jakimś miejscu drogi (dokądkolwiek) pozostawalibyśmy w martwym punkcie.
  13. @Jacek_Suchowicz Nie mam pewności, ale może w szukaniu Boga i w błądzeniu, gdy chce się odkryć prawdę, jest więcej wiary i tworzy się głębsza relacja niż w nawykowej rytualizacji. W końcu podmiot liryczny chce czegoś żywego i autentycznego. Dotkliwa jest za to jego samotność, bo chrześcijańska koncepcja miłości bliźniego wpisuje się w niepodważalne stwierdzenie, że człowiek jest istotą społeczną. Gdzie dwóch lub trzech spotyka się w imię moje, tam jestem pośród nich , powiedział Chrystus, czyli nie istnieje kościół bez wspólnoty. Na marginesie - dotyczy to każdej religii, jako zjawiska grupowego. Za to wiara jest jednostkowa - czy z tej perspektywy idea prywatnego kościoła nie jest całkowitym nonsensem?
  14. Dziś urodzaj na modlitwy. Zazwyczaj unikam oceniania tekstów typowo religijnych pod kątem czysto poetyckim, tak jak nie dyskutuje się o walorach artystycznych modlitw, pieśni, litanii, choć niektóre bywają wybitne także pod względem środków wyrazu. Ale modlitwa ma charakter performatywny, dzieje się w niej coś ważnego między wypowiadającym ją a adresatem Nie mamy tu już reprezentacji w postaci podmiotu lirycznego lecz wkraczamy w obszar, gdzie słowo nie tylko modeluje rzeczywistość, ale jest jej integralną częścią. Doceniam odwagę i szczerość tego wiersza, ale całkowicie w oderwaniu od kryteriów ars poetica, które tutaj są zupełnie nieadekwatne.
  15. Staram się nie komentować modlitw, bo w ogóle nie oceniam ich w kategoriach estetyczno-artystycznych. Ciężko odnosić się do czyjejś nagości w utworze, a nie podejmę się przez dyskrecję wyrokować czy mam do czynienia z prawdziwą intymnością, czy z kreacją poetycką. Sugeruję jedynie pisownię Zbawiciel wielką literą, bo jeśli wiersz rzeczywiście jest osobistym dialogiem osoby wierzącej z Bogiem, to wielka litera staje się oczywista jako świadectwo czci, uwielbienia, wdzięczności.
  16. @Alicja_Wysocka Napisałem taką szybką odp. ad hoc. Zrobiło mi się szkoda tego licha.
  17. ja nie wierzę że poezja kiedyś zechce pozabierać jasne myśli jak zabawki więc się z lichem zaprzyjaźnię bardzo chętnie i przygarnę je z ostatniej nocnej stacji dobrej wódki mu przyniosę pełną flaszkę na zakąskę - kilka żartów kilka wierszy a zdarzenia omamione sztucznym światłem na swą zgubę pomkną dalej prosto w niebyt niech iluzja gna - gdziekolwiek - własną drogą zapatrzona w samą siebie w swój horyzont dbaj Poeto by w przyszłości dumny pociąg zardzewiałą nie okazał się drezyną
  18. Naram-sin

    Haiku

    W ogóle nie pisałem o podobaniu się. Haiku (czy nawet tekst a'la haiku) to malutka przestrzeń. Całą linijkę zmarnowałeś na zwrot, który nie jest, czy też nie powinien być częścią wiersza. Jest już jego interpretacją - bo zależy Ci, jako autorowi - żeby czytelnik zwizualizował sobie opisywany krajobraz - maki, pole, i poczuł/pomyślał, że natura jest piękna. I on tego z pewnością doświadczy, jeśli dobrze zbudujesz obrazowanie. Nie ma potrzeby tracić miejsca w wierszu na coś, co nic nowego do niego nie wnosi. Miejsce to można wykorzystać, aby uzupełnić opis, wzbogacić go, rozszerzyć, wtedy jeszcze większe wrażenie estetyczne wywołasz u odbiorcy.
  19. @otja I to się nazywa 'wiersz liofilizowany'.
  20. Naram-sin

    Haiku

    Piękno natury raczej nie bardzo w duchu haiku, gdzie do odbiorcy powinien mówić czysty obraz, bez odautorskiej ewaluacji (zresztą dotyczy to poezji w ogóle).
  21. Przynajmniej zmiana tematu i klimatu, ja to nawet kupię. Mógłby kończyć się tutaj: Ostatnia cząstka to już postscriptum dla mniej kumatych.
  22. @Manek Jak piszę komentarze, to chyba nie ulega wątpliwości, że zamieszczam w nich to, co JA uważam za słuszne (z wyjątkiem cytatów). Co tu 'w odpowiedni sposób' wyjaśniać? Sądząc po Twoich wierszach i dorobku, to powinieneś widzieć, na jakim poziomie jest jakieś 85% twórczości amatorskiej w internecie, i nie mówię tu o żadnym konkretnym forum, tylko o zjawisku społecznym. Kiedyś istniała zacna instytucja szuflady, do której trafiała nasza pisanina. Obecnie rolę szuflady przejęły portale, gdzie można wrzucać płody swojej weny w ilościach zasadniczo nieograniczonych, a jeszcze ludzie przeczytają, pochwalą, dadzą lajka. Większość tekstów nie wymaga nie wiadomo jak dogłębnej analizy. Są proste jak budowa cepa, oparte na kalkach i komunałach, napisane ułomnym językiem, naśladujące autorów z repertuaru lektur w szkole średniej (i poza tę stylistykę wielu piszących nie wychodzi, bo nic innego już nie czytają), a mnie interesuje nie treść (niech sobie piszą o czym chcą), tylko sposób, w jaki język został użyty, żeby tę treść przekazać. Jedna z tutejszych autorek użyła bardzo ciekawego określenia - że tworzy czując wibracje słów. Najwybitniejsi twórcy umieli jeszcze do tego dodać żelazną, bezlitosną logikę. Jeśli - zacytuję teraz p. S. Płatka, żeby nie było, że kogoś personalnie obrażam - w jakimś tekście sensu jest tyle, co w delirium naćpanego kocura, bo autor kompletnie nie kontroluje ani swojej wyobraźni, ani swojego gadulstwa, to o czym my w ogóle mówimy? Istnieją kategorie takie jak kicz, banał, patos, dosłowność, wodolejstwo, infantylność, które wymagają nie tyle wiedzy leksykonowej, co przede wszystkim intuicji, oczytania i nie wytłumaczysz nawet dziesięciostronicowym wykładem, co i w jaki sposób zabija wiersz. Jeśli w kolejnym erotyku czytam 'otulona wiatrem twojego szeptu dotykam cię czułymi słowami', to jak konstruktywnie i merytorycznie udowodnisz, że to jest jeden z wielu pozostających w masowym obiegu liczmanów - i to komuś, kto zapewne jest jeszcze na etapie 'pisania czuciem' i oczekiwania, że czytelnik spojrzy na utwór z tej samej perspektywy? Czy Twoim zdaniem, powinienem zamieścić na forum CV z wykształceniem, dorobkiem, a może jeszcze skan dowodu osobistego, żeby nie było wątpliwości, że ja, to ja, wygłosić serię wykładów z literaturoznawstwa, lingwistyki, socjologii sztuki, semiotyki, poetyki, to może wtedy będę miał prawo nieśmiało zasugerować,że jakiś wiersz 'no, może nie jest doskonały, ale tak troszeczkę, troszunio mógłby być lepszy (...)'? Co masz na myśli twierdząc, że można kogoś popchnąć w złym kierunku? Przecież my nie dyskutujemy na poziomie programowym, tylko rudymentarnym. Ktoś wrzuca tekst koślawy językowo, z częstochowskimi rymami (bo jak do rymu, to już wielka poezja jest), miałkim, epigońskim, naiwnym przekazem, niedopracowany rytmicznie (takich czytuję najwięcej). Jaki należy mu wobec tego dać mu feedback, skoro namawianie, żeby przemyślał swoje pisanie i douczył się fachu poetyckiego jest wielkim faux pas? Ktoś inny wrzuca codziennie na forum wiersze w różnych działach i codziennie prezentuje w nich takie same treści, przemielone już wielokrotnie przy pomocy tych samych słów i obrazów. Co nagannego jest w zasugerowaniu, że do rozwoju potrzebny jest pewien dystans do własnej bazgraniny, spojrzenie na nią z perspektywy czasu, niekiedy zatrzymanie się w gorączce pisania, żeby zdobyć nowe doświadczenia oraz inspiracje, poszerzyć horyzonty, a może coś udoskonalić? I ostatnie pytanie - ile razy można tej samej osobie coś klarować? W dziesiątym komentarzu, skonfrontowany z czyjąś niereformowalnością, oczywiście, że się nie rozpisuję, bo i po co? Zasadniczo postawiłem sobie tylko jedną granicę, którą uważam za nieprzekraczalną. Nigdy nie piszę nikomu, że nie ma talentu. Nie zgadzam się z przekonaniem, że 'poetą trzeba się urodzić', czy też że 'albo się to ma, albo nie'. Jest to podejście które obiektywnie może zniechęcić i realnie sfrustrować, bo przekreśla możliwość jakiegokolwiek rozwoju, sugerując nieosiągalność celu pomimo starań i brak sprawczości wobec czegoś, na co nie ma się wpływu. Autorytarne, rzucane w twarz negowanie czyjegoś potencjału jest bezsprzecznie nierzetelne. Jeśli ktoś mnie na tym złapie, posypię łeb popiołem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...