Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Naram-sin

Użytkownicy
  • Postów

    772
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez Naram-sin

  1. Naram-sin

    Haiku

    W ogóle nie pisałem o podobaniu się. Haiku (czy nawet tekst a'la haiku) to malutka przestrzeń. Całą linijkę zmarnowałeś na zwrot, który nie jest, czy też nie powinien być częścią wiersza. Jest już jego interpretacją - bo zależy Ci, jako autorowi - żeby czytelnik zwizualizował sobie opisywany krajobraz - maki, pole, i poczuł/pomyślał, że natura jest piękna. I on tego z pewnością doświadczy, jeśli dobrze zbudujesz obrazowanie. Nie ma potrzeby tracić miejsca w wierszu na coś, co nic nowego do niego nie wnosi. Miejsce to można wykorzystać, aby uzupełnić opis, wzbogacić go, rozszerzyć, wtedy jeszcze większe wrażenie estetyczne wywołasz u odbiorcy.
  2. @otja I to się nazywa 'wiersz liofilizowany'.
  3. Naram-sin

    Haiku

    Piękno natury raczej nie bardzo w duchu haiku, gdzie do odbiorcy powinien mówić czysty obraz, bez odautorskiej ewaluacji (zresztą dotyczy to poezji w ogóle).
  4. Przynajmniej zmiana tematu i klimatu, ja to nawet kupię. Mógłby kończyć się tutaj: Ostatnia cząstka to już postscriptum dla mniej kumatych.
  5. @Manek Jak piszę komentarze, to chyba nie ulega wątpliwości, że zamieszczam w nich to, co JA uważam za słuszne (z wyjątkiem cytatów). Co tu 'w odpowiedni sposób' wyjaśniać? Sądząc po Twoich wierszach i dorobku, to powinieneś widzieć, na jakim poziomie jest jakieś 85% twórczości amatorskiej w internecie, i nie mówię tu o żadnym konkretnym forum, tylko o zjawisku społecznym. Kiedyś istniała zacna instytucja szuflady, do której trafiała nasza pisanina. Obecnie rolę szuflady przejęły portale, gdzie można wrzucać płody swojej weny w ilościach zasadniczo nieograniczonych, a jeszcze ludzie przeczytają, pochwalą, dadzą lajka. Większość tekstów nie wymaga nie wiadomo jak dogłębnej analizy. Są proste jak budowa cepa, oparte na kalkach i komunałach, napisane ułomnym językiem, naśladujące autorów z repertuaru lektur w szkole średniej (i poza tę stylistykę wielu piszących nie wychodzi, bo nic innego już nie czytają), a mnie interesuje nie treść (niech sobie piszą o czym chcą), tylko sposób, w jaki język został użyty, żeby tę treść przekazać. Jedna z tutejszych autorek użyła bardzo ciekawego określenia - że tworzy czując wibracje słów. Najwybitniejsi twórcy umieli jeszcze do tego dodać żelazną, bezlitosną logikę. Jeśli - zacytuję teraz p. S. Płatka, żeby nie było, że kogoś personalnie obrażam - w jakimś tekście sensu jest tyle, co w delirium naćpanego kocura, bo autor kompletnie nie kontroluje ani swojej wyobraźni, ani swojego gadulstwa, to o czym my w ogóle mówimy? Istnieją kategorie takie jak kicz, banał, patos, dosłowność, wodolejstwo, infantylność, które wymagają nie tyle wiedzy leksykonowej, co przede wszystkim intuicji, oczytania i nie wytłumaczysz nawet dziesięciostronicowym wykładem, co i w jaki sposób zabija wiersz. Jeśli w kolejnym erotyku czytam 'otulona wiatrem twojego szeptu dotykam cię czułymi słowami', to jak konstruktywnie i merytorycznie udowodnisz, że to jest jeden z wielu pozostających w masowym obiegu liczmanów - i to komuś, kto zapewne jest jeszcze na etapie 'pisania czuciem' i oczekiwania, że czytelnik spojrzy na utwór z tej samej perspektywy? Czy Twoim zdaniem, powinienem zamieścić na forum CV z wykształceniem, dorobkiem, a może jeszcze skan dowodu osobistego, żeby nie było wątpliwości, że ja, to ja, wygłosić serię wykładów z literaturoznawstwa, lingwistyki, socjologii sztuki, semiotyki, poetyki, to może wtedy będę miał prawo nieśmiało zasugerować,że jakiś wiersz 'no, może nie jest doskonały, ale tak troszeczkę, troszunio mógłby być lepszy (...)'? Co masz na myśli twierdząc, że można kogoś popchnąć w złym kierunku? Przecież my nie dyskutujemy na poziomie programowym, tylko rudymentarnym. Ktoś wrzuca tekst koślawy językowo, z częstochowskimi rymami (bo jak do rymu, to już wielka poezja jest), miałkim, epigońskim, naiwnym przekazem, niedopracowany rytmicznie (takich czytuję najwięcej). Jaki należy mu wobec tego dać mu feedback, skoro namawianie, żeby przemyślał swoje pisanie i douczył się fachu poetyckiego jest wielkim faux pas? Ktoś inny wrzuca codziennie na forum wiersze w różnych działach i codziennie prezentuje w nich takie same treści, przemielone już wielokrotnie przy pomocy tych samych słów i obrazów. Co nagannego jest w zasugerowaniu, że do rozwoju potrzebny jest pewien dystans do własnej bazgraniny, spojrzenie na nią z perspektywy czasu, niekiedy zatrzymanie się w gorączce pisania, żeby zdobyć nowe doświadczenia oraz inspiracje, poszerzyć horyzonty, a może coś udoskonalić? I ostatnie pytanie - ile razy można tej samej osobie coś klarować? W dziesiątym komentarzu, skonfrontowany z czyjąś niereformowalnością, oczywiście, że się nie rozpisuję, bo i po co? Zasadniczo postawiłem sobie tylko jedną granicę, którą uważam za nieprzekraczalną. Nigdy nie piszę nikomu, że nie ma talentu. Nie zgadzam się z przekonaniem, że 'poetą trzeba się urodzić', czy też że 'albo się to ma, albo nie'. Jest to podejście które obiektywnie może zniechęcić i realnie sfrustrować, bo przekreśla możliwość jakiegokolwiek rozwoju, sugerując nieosiągalność celu pomimo starań i brak sprawczości wobec czegoś, na co nie ma się wpływu. Autorytarne, rzucane w twarz negowanie czyjegoś potencjału jest bezsprzecznie nierzetelne. Jeśli ktoś mnie na tym złapie, posypię łeb popiołem.
  6. OK Co do świętej kapliczki, redundancja zapewne błędem nie jest, ale jestem zwolennikiem zasady, lepiej mniej niż więcej (a zwłaszcza przymiotników). Łajno to już taka polemika z treścią, bez napinki. Myślę, że pan Waldemar się nie pogniewa.
  7. O tym samym chciałem napisać.
  8. To pozycja obronna. Dlaczego podmiotka liryczna boi się wspomnień, albo czego boi się teraz, że tak kurczowo się ich trzyma? Poskładać należy przede wszystkim siebie. Pełne przeprojektowanie. Tej kobiety tu już nie ma. Zdruzgotanie, dezintegracja, zdezorientowanie. Może to opis pejzażu emocjonalnego np. po zdradzie?
  9. Tym kimś zapewne był podmiot liryczny. A to wszystko działo się w wyobraźni, we śnie albo - w wierszu.
  10. z drzemki albo w drzemce zdmuchuję + kogo? co? - płatek Subtelniej udekorowany ,niż zwykle, mniej słodziakowaty. Tym razem udało się stworzyć dobrze ugruntowany słowami, lekki, uwodzicielski obraz.
  11. Wiersz przenosi w świat częściowo stający się już mitem, ale wciąż jeszcze żywy w osobistym doświadczeniu podmiotu lirycznego. Wieś nie wstydzi + się świętą kapliczkę - usuń świętą, kapliczka to sacrum tak czy owak. A co Ty chcesz od krowiego łajna? Czcigodny gnoju, dobroczynne łajno, Tchnące, jak znojna najmity pazucha I nowa skóra chłopskiego kożucha, Ostrej tężyzny siłą życiodajną! Żyzności łaskę kryjesz w sobie tajną I ciało ziemi łaknie twego ducha. W tobie nadzieja pól i wsi otucha, Bo czynisz siejbę stokrotnie wydajną. Zdrowiem z obory kiedy bijesz mlecznej, Masz dziką świeżość potęgi odwiecznej, Którą się brzydzą mieszczuchowie słabi. Lecz czarnym bogom pracy, gdy im w lica Dymisz w świt chłodny, niby kadzielnica: Pachniesz jak wszystkie wonności Arabii! - L. Staff, Gnój I jeszcze jeden, trochę dłuższy. Wożą gnój, wożą gnój, Wożą w dobrej chwili: Będą siali owies, jęczmień I grule sadzili. Co za woń! Wiosny woń Szerzy się naokół, Ryczy krowa i rży koń. Człek chichoce, gdaczą kury, Nad podwórzem, tak u góry Siwy krąży sokół. Nasi pachołkowie Sprawują się fajnie; Otoczyli wieńcem wideł Oborę i stajnię; Grzebią w krowim, końskim łajnie, Daj im, Boże, zdrowie! Podgięły spódnice Nasze dziewki hoże I z grabiami w twardej dłoni Jedna drugą prawie goni Przy pracy w oborze. Radują się chłopcy, Rośnie dusza w łonie, Poty cieką im po twarzy, W oczach ogień im się żarzy, Rżą jak młode konie: „Umiesz, Marysieńko, Obchodzić się z gnojem: O, jakżeż to będzie ładnie. Gdy nam kiedyś tak wypadnie Harować na swojem. Wozić gnój, wozić gnój Bedziem w dobrej chwili, Będziem siali jęczmień, owies I grule sadzili”. „Kasiu, Kasineczko! Jak jest Bóg na niebie. Nie miałem ci ja spokoju, Kiedy pierwszy raz przy gnoju Zobaczyłem ciebie. Czekajże więc na mnie, Jak ja czekam na cię: Tak się dla nas życie utrze, Ze już jutro lub pojutrze Będziem w własnej chacie. Postawim stajenkę, Postawim obórkę, Powieziemy gnój na rolę, W płachcie będziem nieść pacholę, Synaczka lub córkę”, . Wożą gnój, wożą gnój, Chłopcy i babule, Będą siali jęczmień, owies, Sadzić będą grule. Wnet się zazieleni Pole naokoło, Spod niebieskich swoich pował Będzie Pan Bóg się radował, Że ludziom wesoło. Wożą gnój, wonny gnój, Wożą w dobrej chwili, Będą siali jęczmień, owies I grule sadzili. - J. Kasprowicz, Wożą gnój
  12. Dla niektórych byłem ponoć dawnym użytkownikiem tego forum, plotka gminna niesie, że mam coś wspólnego z Patogenem AI, teraz Kopernik była kobietą. Nie zamierzam nikomu niczego udowadniać, bo tylko winni się tłumaczą, a zresztą to mnie nic nie obchodzi. Życzę miłej zabawy portalowym Poirotom, ja zamierzam zajmować się wierszami.
  13. @violetta @Jacek_Suchowicz @Alicja_Wysocka @andreas @Witalisa @Dagna Miło było gościć. @DagnaJakaś pomyłka? Nie sądzę, abym miał przyjemność. Wiem, że krytyk i eunuch z jednej są parafii, ale żeby aż tak?
  14. Na początku nawet chwytliwa przynęta. Później klapa. Czynnik bytów przeszłych jest wręcz kuriozalny. Puenta przypadkowa, siląca się na emocjonalność.
  15. Wybory wciąż rezonują. Może lepiej byłoby napisać wiersz o połowę krótszy, ale bardziej go dopracować.
  16. Dziwny wiersz, ale może adresat liryczny wie lepiej.
  17. Pozytywna rymowanka.
  18. siedzimy obok siebie na kanapie - - dziś postanowiliśmy udawać ciszę rozwiązujesz krzyżówkę w magazynie sprawdzając kątem oka czy nie przyglądam się zbyt łapczywie modelkom na fotografiach za ich plecami port się odbarwia odkształca ciała nikną w swetrach ze sznureczków, węzełków oczu sieci nosisz taki sam omotuje niedbale twoje ramiona jakbym przed chwilą uratował cię z morza nawet włosów nie zdążyłaś wysuszyć przy kolejnym z haseł pstrykasz nerwowo długopisem - przecież nie musisz wszystkiego wiedzieć - uspokajam gdy ruchami ryby w panice usiłujesz wyślizgnąć się z tego wieczoru nagle nie do zniesienia Rozmowy z Niką, maj 2025
  19. @janofor Niesamowity. Ten z kolei bardziej w barwach rimbaudowskich. Skąd Ty bierzesz pomysły na te sonety? W wierszu martwy przedmiot użytkowy staje się unikalnym artefaktem, który pozwala podmiotowi lirycznemu nawiązać łączność z przeszłością. I nie chodzi tylko o banalną podróż w czasie, bo przecież jesteśmy świadkami docierania do miejsc, w których rodziły się mity (totem, mnisi, smok). Kontemplacja obrazów na wazie wskrzesza je, co doprowadza w ostatniej, niezwykle mocnej emocjonalnie tercynie, do uderzającej kulminacji. Skojarzenia, metafory oscylują wokół wschodniej duchowości, akcentując jej mroczny aspekt, być może niepokojący dla człowieka z naszego kręgu kulturowego (np. reinkarnacja). Trochę mi wadzi powtórzenie smoka/smokiem, o jednego za dużo.
  20. To mają dać spokój, czy dotykać? Jeśli chcesz poznawać byt od strony nienaukowej, to właśnie wiara w nadprzyrodzoność jest jak najbardziej na miejscu. Logicznie pierwsze dwie linijki przeczą kolejnym, przynajmniej na poziomie struktury tekstu, bo nie wiem, co Ci chodziło po głowie, jak go pisałeś. dotknąć + dopełniacz w tym kontekście - dotknijcie artystycznej części mojej duszy!
  21. Muza czasem nie chce wersów nazbyt słodkich, ma już dosyć tęsknych westchnień, łez, narzekań. Pragnie prztyczka przekornego dać - miłości i smakować kordiał z wiśni bez cukierka.
  22. Czytając Twoje teksty zaczynam odnosić wrażenie, że cały czas piszesz jeden i ten sam wiersz. Komuś już dziś podobnie skomentowałem, bo to bliźniaczy przypadek. Być może cały czas szukasz tego ziarenka soli, ale może być też tak, że już wszystkie wybrałeś i pora na zmiany, by się w jakimś kierunku jednak rozwijać.
  23. Szkoda, że to wszystko prawda.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...