Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Duch7millenium

Użytkownicy
  • Postów

    238
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Duch7millenium

  1. @Bożena De-Tre W sumie dobre skojarzenie, bo to psychiatryk.
  2. @violetta mogę Ci zrobić z d*py jesień średniowiecza, chcesz? (żartuję ;)
  3. @Bożena De-Tre Ja miałem nadzieję, że kogoś tutaj ujmie video, którego grafika jest moim dziełem. Przedstawia realne miejsce, które jest bezpośrednio związane z treścią wiersza oraz prawdziwymi wydarzeniami. A jeśli ktoś odgadnie, co to za miejsce, to obiecuję stawiać łapki w górę pod każdym jego dziełem.
  4. Więc rozczarowałeś się własnym sumieniem? Że pękło na widok brzydkiej prawdy? Człowieku, jakaż ta prawda jest, kiedy ty ją pomijasz jak krowa swoje placki na polanie? W jak głęboki musisz wpaść dysonans by słowa nabrały sensu? Jak bardzo skrzywdzić się musisz by ustały krzyki wokół spraw, których nie rozumiesz? Wsiadłeś do ferrrari o przekroju krzyża i rozbić się chcesz o golgotę własnej dumy? Uderzaj. W końcu prawda jest względna, flash aparatu rzuca różne światło na obiekt. Obiektyw jest obiektywny na tyle na ile podkręcisz w nim ekspozycję. Błysk w sercu i ciemność. Taka jest fotografia twojego życia.
  5. Był tam korytarz po którym chodziły cienie dusz zniszczonych permanentnym cierpieniem Przymrużone świetlówki dające blask zwątpienia tym którym ludzie połamali serca I Ty, której tlące się światło dawało resztki sił by poczekać na moment w którym zobaczysz mnie Na końcu korytarza była jadalnia gdzie posiłek dobijał pewien głód nadziei przeszklony tak, że dookoła można było zobaczyć bezkres bólu Gdy stałaś tam przy oknie i ja wychodziłem ze stanu zwątpienia, jak mi się wtedy wydawało otworzyłaś okno i w desperacji wykrzyczałaś moje imię Istnieje tylko drugi taki ból jak usłyszeć wołanie zabitej miłości usłyszeć kolory szczęścia połączonego z tragedią Teraz, gdy Cię szukam, wiem, że wtedy dni nasze były policzone teraz, gdy ich policzyć nie mogę Wiem, co będzie dalej. Droga ku końcu.
  6. @iwonaroma Moja wypowiedź jest konsekwencją mojej interpretacji, która niekoniecznie jest zbieżna z intencjami autora. Pozostawiam do przemyśleń.
  7. małe ciało, mniejsza cisza jedno i drugie nie wystarczą by umrzeć
  8. @violettaZmiana jest dobra, jeżeli potrafimy się do niej dostosować. Wskakiwanie jak dzik w sosny jest nawet mało bezpieczne. W sumie, srając nawet na to bezpieczeństwo - saldo rachunku potencjalnych strat i zysków spada poniżej zera.
  9. @violetta Ja mam wakacje co tydzień w sobotę, jadę sobie na rynek do Cieszyna, siadam z laptopem w ogródku na rynku i sobie stukam bzdurki patrząc jak gołębie podjadają chlebka. ;)
  10. @violetta @violetta No, miałem niespecjalnie :) Tylko, że ja nie mam wakacji. ;)
  11. (...) Zacznę od tego, że kiedyś znałem dziewczynę, która była katoliczką.. to znaczy.. z początku nie była. Chodzi o to, że kiedy się poznaliśmy to raczej sporadycznie chodziła do kościoła, żyła tak w miarę normalnie - tu impreza, tu jakieś kino albo koncert. Wszystko wyglądało z zewnątrz pięknie: żadnych skrajności, pijaństwa, czasami mieliśmy jakieś igraszki intymne (ale bez sexu czy jakiejś jawnej stymulacji - raczej głębokie pocałunki, czasami wesołe spontaniczne uciskanie - bo to był początek naszej znajomości). No i wszystko było ładnie pięknie, było miło - flirt(ale taki raczej dziecinny), czułości (ale niestety bez szeptania sobie bo miała wadę słuchu). No i czas leciał. Ale po kilku miesiącach znajomości ona zżyła się z koleżanką z ławki szkolnej, która była głęboko wierzącą katoliczką (nie aż tak głęboko, jak zobaczysz za chwilę w porównaniu do tej mojej dziewczyny). I wszystko szłoby dobrą drogą gdyby nie fakt, że całą dogmatykę Kościoła Katolickiego łyknęła jak pelikan rybę. Bezkrytycznie, bez namysłu, bez jakiejkolwiek wątpliwości czy cienia sceptycyzmu, po prostu tak jak wgrywasz pliki na dysk twardy, tak do jej głowy wlazło wszystko co tylko przeczytała lub nawet zasłyszała w kościele. Wiadomo.. jak człowiek zindoktrynowany to chce indoktrynować innych.. więc się zaczęło - "czystość przedmałżeńska", "komunia święta", "spowiedź", "trójca święta", "siedem grzechów głównych", "zbawienie z uczynków i z wiary", mógłbym długo wymieniać ale to jest tak toporne wszystko, tak niespójne i takie po prostu "unbearable" (z ang. "nieznośne", chociaż po angielsku to brzmi lepiej bo nie tylko oznacza, że coś jest nieznośne, co po prostu n Zacznę od tego, że kiedyś znałem dziewczynę, która była katoliczką.. to znaczy.. z początku nie była. Chodzi o to, że kiedy się poznaliśmy to raczej sporadycznie chodziła do kościoła, żyła tak w miarę normalnie - tu impreza, tu jakieś kino albo koncert. Wszystko wyglądało z zewnątrz pięknie: żadnych skrajności, pijaństwa, czasami mieliśmy jakieś igraszki intymne (ale bez sexu czy jakiejś jawnej stymulacji - raczej głębokie pocałunki, czasami wesołe spontaniczne uciskanie - bo to był początek naszej znajomości). No i wszystko było ładnie pięknie, było miło - flirt(ale taki raczej dziecinny), czułości (ale niestety bez szeptania sobie bo miała wadę słuchu). No i czas leciał. Ale po kilku miesiącach znajomości ona zżyła się z koleżanką z ławki szkolnej, która była głęboko wierzącą katoliczką (nie aż tak głęboko, jak zobaczysz za chwilę w porównaniu do tej mojej dziewczyny). I wszystko szłoby dobrą drogą gdyby nie fakt, że całą dogmatykę Kościoła Katolickiego łyknęła jak pelikan rybę. Bezkrytycznie, bez namysłu, bez jakiejkolwiek wątpliwości czy cienia sceptycyzmu, po prostu tak jak wgrywasz pliki na dysk twardy, tak do jej głowy wlazło wszystko co tylko przeczytała lub nawet zasłyszała w kościele. Wiadomo.. jak człowiek zindoktrynowany to chce indoktrynować innych.. więc się zaczęło - "czystość przedmałżeńska", "komunia święta", "spowiedź", "trójca święta", "siedem grzechów głównych", "zbawienie z uczynków i z wiary", mógłbym długo wymieniać ale to jest tak toporne wszystko, tak niespójne i takie po prostu "unbearable" (z ang. "nieznośne", chociaż po angielsku to brzmi lepiej bo nie tylko oznacza, że coś jest nieznośne, co po prostu nie jest człowiek w stanie wyobrazić sobie ciężaru jaki na nim spoczywa gdyby chciał wypełnić te wszystkie czysto zmyślone wymagania). Byłem tak tym wszystkim zmanipulowany, obwiniony że dochodziło nawet do sytuacji, że byłem w spowiedzi 4 razy w tygodniu (codziennie pod rząd) po to by wyspowiadać się z tego, że miałem mimowolną ejakulację (bo jak wiadomo masturbacja to grzech przeciwko życiu). Ja oczywiście sugerowałem się tym, co miałem w sercu - uczuciami, chęcią postawienia kroku dalej (niekoniecznie nawet chodziło mi o to, żeby, mówiąc kolokwialnie: "włożyć", co po prostu sobie wzajemnie ulżyć - wiesz o co chodzi). Do tego ona zaczęła negować wszelkie moje preferencje i twierdzić, że jestem obrzydliwy, nienormalny i chory psychicznie. Robiła tak za każdym razem, kiedy ja się jej zwierzałem z no... najskrytszych pragnień. W końcu mnie zostawiła na skraju wytrzymałości psychicznej, gdzie byłem o włos od rzucenia się balkonu, z kompleksami, brakiem jakiejkolwiek wiary w siebie. Miały w ogóle miejsce straszne akcje pod koniec naszego związku. W desperackim poszukiwaniu miłości uciekłem 250km żeby spotkać się z kobietą, którą poznałem przez Internet - było to w przerwie, kiedy myślałem że już na dobre rozstałem się z tą pierwszą. Jak się domyślasz - zostalem na lodzie. Potem jeszcze na krótki czas wróciliśmy do siebie, i to właśnie wtedy - psychicznie mnie dobiła. Ja zupełnie odciąłem się od kościoła katolickiego nie widząc tam ani prawdy, ani miłości, ani żadnego Jezusa ani niczego, co dobre, szczere i szlachetne. Jedynie potworna hipokryzja i obłuda, których obraz miałem na przedstawionym obrazku. Tak się przedstawia tło. Moja wizja, a właściwie "sen na jawie" przedstawiał ją jako zakonnicę. Mam toaletę za zakrętem wychodząc z pokoju, tam po lewej mam stół do prasowania, dalej jest umywalka, po prawej mam tam wannę, a dalej jest pralka i ubikacja. Na końcu jest okno od północy. Całe pomieszczenie jest dość długie, więc przy samym wejściu i w miejscu, gdzie stoi wanna jest dość ciemno. W tej wizji, ja patrząc z naprzeciwległego do okna rogu na suficie, widziałem, że ze wszystkich elementów wyposażenia i wystroju (bo nawet firanek tam już nie było) pozostała tylko wanna - ogromny pojemnik wykonany z takiego samego materiału jak zazwyczaj kropielnice przy wejściu do kościoła (taki szary, chropowaty marmur). Miał profil wanny ale był dwa razy wyższy i znacznie szerszy. W tej wizji ona stała przy oknie i była noc, a światło w tym pomieszczeniu nie dochodziło z żadnego fizycznego źródła. Po prostu było jasno ale nie tak jasno, żeby dostrzeć jakikolwiek szczegół - wszystko było nieco przyćmione, a światło było takie jakby "ciemne". I podeszła do tej wanny i weszła do niej, powoli, wkładając najpierw jedną nogę, potem drugą by w końcu zanurzyć się cała. Zanurzyć się w wannie po brzegi wypełnionej starym nasieniem, wymieszanym z innymi nieczystościami - kałem i brudem z całej tej łazienki. Wiesz, pisząc to nawet teraz - po chyba już 8 latach jak to widziałem oczami wyobraźni - odczuwam tak wielką odrazę, że dosłownie mnie mdli. Nie wiem czy wiesz jaki zapach ma stare męskie nasienie (ja niestety wiem, bo kiedyś zapomniałem wymienić pościeli w łóżku) i czy jesteś sobie to w stanie wyobrazić ale ja połączyłem kropki i ostatecznie stwierdziłem, że nigdy z własnej woli do kościoła już nie pójdę. (...)
  12. Bujaliśmy się na huśtawkach, graliśmy w karty, nocowaliśmy pod namiotami, opowiadaliśmy sobie dowcipy, szaleliśmy na rowerach po lesie. Dni leciały beztrosko na piciu Coca-coli, oglądaniu Airwolfa, AOE na multiplayerze Dorastaliśmy, z wiekiem zmieniły się smaki, zaczął smakować Balentines Tyskie, i inne napoje wyskokowe Chyliliśmy czoła świersczykom, później długim nogom na chodnikach by w końcu znaleźć się na łożach rozkoszy z różnymi charakterkami, foszkami, pazurkami słowem - pannami Leczu uderzył grom zwątpienia grom pytań, różnych teorii, zaruściałych niezgłębionych wymysłow bez odpowiedzi I tak patrzyliśmy sobie w oczy kilka sekund.. kilka minut.. chociaż może i całe życie chociaż nikt na nikogo nie zwracał wtedy uwagi i patrząc dostrzegliśmy coś zupełnie innego Wtedy gdy nie pękło nic, a pękło wszystko, miało znaczenie wszystko, a nie miało znaczenia nic. Teraz, gdy od tego momentu minęło zbyt wiele lat, zbyt wiele myśli przelało wodę z oczu, zbyt wiele starań rozbiło się o skorupę z zaschniętego gówna (już rozumiem, dlaczego dzikusy budują z tego domy - bo to twarde jak beton) Powiedziałem "nie". Spoczywaj(cie) w pokoju, bracia i siostry ciotki, wujki, matki, ojcowie, synowie, wnukowie, babki, pradziadki (chociaż wam to już nie grozi) W połowie drogi leżycie, między mną i tym, czego pragnie moje serce, Pruchna
  13. @violetta No widzisz, ja byłem na rowerze właśnie tam, gdzie niedawno byłem na "plaży" :). Próbuję się do Ciebie dostać poprzez wiadomości ale chyba ich nie czytasz? Może byśmy coś ustalili i ewentualnie poznali się. Odpisz tam ;)
  14. @violetta to sen, który każdy tutaj śni @violetta więc rozwijaj się zawodowo, chcesz to sam mogę Ci dać taki kurs zdalnie, za drobną opłatą.
  15. @violetta owszem ładny lecz ja dzisiaj zbudziłem się z matrixa ;)
  16. @violetta nie, ja wolę rano, jestem ranny .. ptaszek ;)
  17. Jak małe dziecko w łóżeczku... W rączkach masz grzechotki i potrząsasz nimi w tę i we w tę Czasami weźmiesz do buzi, czasami... obsiusiasz Wszędzie tych zabawek pełno, pod nóżkami Na innych siedzisz. Każdy miś ma swoją grzechotkę. Niektóre już, od intensywnej zabawy popękały I wypadła z nich, gorąca od szalonego tarcia zawartość I siedzisz tam ucieszona oblana mleczkiem Czego więcej chcieć? Każdy miś ze swoją grzechotką delikatnie głaska twoje: rączki, brzuszek, buzie, nóżki. Całujesz je w noski swoim gładkim obliczem a królewicza niedźwiadka w buzie I tak to już jest na planie filmu dla dorosłych. Grzechotko. :*
  18. @Leszczym Prawda, w wierszu nie ma jawnego kontekstu biblijnego. Ale można to odnieść do systemu wartości chrześcijańskich lub wartości świata antycznego Judaizmu. Ja jednak jestem zdania "róbta co chceta". I pomimo w miarę jasnej treści tej miniatury nie upieram się, a nawet nie sugeruje nikomu żadnych poglądów. Sztuka to sztuka.
  19. @Dagmara Gądek Piękne słowa, szkoda, że bez pokrycia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...