Ano właśnie, też takich wiele widziałem u rówieśników.
Ja wcześnie zacząłem. Pierwszą narzeczoną miałem w przedszkolu, jako pięciolatek.
I potem kolejne prawie bez przerw.
Zatem w szkole to było dla mnie coś już zupełnie normalnego i naturalnego i też takich zwykłych dziewczyn szukałem, które nie robiły wokół tego wielkiego halo, z doświadczeniem, a unikałem takich zielonych co nie miały jeszcze nikogo.
U mnie to wszystko szło stopniowo, bez wzlotów i upadków wraz z rozwojem uczuć i ciała.
Piszę o swoim przypadku dla ciekawości, bo jest rzadki i ludzie nawet nie wiedzą, że tak można też i to całkiem dobrze.