Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kwiatuszek

Użytkownicy
  • Postów

    1 303
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Kwiatuszek

  1. @Nata_Kruk Podoba mi się. Dzięki za podpowiedź. Faktycznie tytuł wystarczy. Układ wersów też chyba lepiej wygląda.
  2. @bajaga1 Pięknie ujęte! A nadzieja chyba jest pod spróchniałą wierzbą tylko trzeba ją odkopać:-)))
  3. @bajaga1 Bardzo ładny wiersz. Osobiście czasem słowo " dzień " zamieniłabym na inne, chyba, że tak miało być. Ogólnie bardzo fajny, pozdrawiam!
  4. @kwintesencja Trzeba obsiewać bezkresne pustkowia by rosły nowe nadzieje...Dziękuję, miłego wieczoru. @Dared Pomysł całkiem niezły. Pozdrawiam i dziękuję:-)
  5. ponoć umiera ostatnia właśnie ją pochowałam pod spróchniałą wierzbą na bezkresnym pustkowiu kwiatów nie położę nigdy tam nie rosły
  6. @walvit Tak już to wszystko skontruowane i nie pozostaje nic innego jak się z tym pogodzić.
  7. @Waldemar_Talar_Talar Tomik jest w formie elektronicznej czy drukowanej? Mogłabym prosić o wiadomość na poczcie, u mnie nie chcą się wysyłać.
  8. @Waldemar_Talar_Talar Swój tomik poezji??? Bardzo chciałabym przeczytać:-)))
  9. @walvit W życiu pojawiają się osoby, które prowadzą nas na wyższe poziomy świadomości. Potem nagle znikają a my choć radzimy sobie ze wszystkim to i tak dalej chcielibyśmy mieć u boku swego przewodnika. Ciężko zrozumieć, że " oni" poszli dalej i mają kolejnych uczniów.
  10. @Rolek Fenomenalna historia i jej przedstawienie!
  11. @OloBolo Fajnie się czyta, bardzo rytmicznie. Pozdrawiam!
  12. @Dag Miło mi:-) Bardzo dziękuję i miłej niedzieli!
  13. Granatowo - szare chmury zbierające się nad lasem i przenikliwa cisza zwiastowały tylko jedno. Nadchodziła burza. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, w końcu burza w sierpniu to normalność, gdyby nie to, że nie padało od trzech tygodni. Nie znosiłam upałów. Mimo, że lubiłam czasem się poopalać i pływać w jeziorze to wolałam bardziej chłodną pogodę. Dlatego wizja burzy na horyzoncie obudziła we mnie nadzieję. - Deszcz! Nareszcie! - pomyślałam. - Wreszcie będzie można normalnie oddychać! - z niecierpliwością wpatrywałam się w coraz groźniej wyglądające niebo. Robiło się coraz ciemniej a przenikliwą ciszę zaczął zagłuszać porywisty wiatr. Można było wyczuć rześkość deszczu, w którą wmieszana była woń ryb i tataraku z pobliskiego jeziora. Niesamowita kompozycja zapachowa wyczuwalna tylko przed deszczem i znajoma tylko tym, którzy wychowali się nad jeziorem. Wzięłam głęboki oddech i z tarasu małego, białego domku przeniosłam się dwadzieścia pięć lat wstecz. Siedziałam razem z tatą nad taflą szaro-błękitnej, delikatnie falującej wody. Mieliśmy wędki i jak co wieczór łowiliśmy ryby. Kochałam te nasze wspólne wypady. Życie piętnastolatków w tamtych czasach tak bardzo odbiegało od życia w naszym świecie. Nie było telefonów, komputerów i zdecydowanie więcej czasu poświęcaliśmy na bratanie się z matką naturą. Zapach ryb i tataraku nigdy się nie mylił. - Chodźmy już lepiej - powiedział tata. - Zaczyna kropić i widzę, że burza przedrze się przez jezioro a wtedy lepiej żebyśmy już byli w domu. Lubiłam burze, ale tata miał rację. Zdecydowanie bezpieczniej podziwiać takie zjawiska przyrody z domu. Nagle potężna błyskawica rozświetliła niezbyt pozytywnie nastawione niebo. Towarzyszący jej, rozdzierający grzmot wybudził mnie z zamyślenia i w ciągu sekundy przeniósł z powrotem na taras mojego małego, białego domku...
  14. @Waldemar_Talar_Talar Piękny styl pisania. Świerszcze naprawdę cudnie grają, aż zatęskniłam za latem.
  15. @Starzec Chyba też jestem taką duszką :-))) Bardzo fajne!
  16. @RolekDlaczego nie wysyła się wiadomość na poczcie?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...