Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kamil Olszówka

Użytkownicy
  • Postów

    457
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kamil Olszówka

  1. Tak wielu Małopolan wybitnych, Pozostaje w historii zapomnianych, Tak wielu historii ludzi ciekawych, Już nigdy nie poznamy… A czy nie byłoby dobrym pomysłem, Zapomnianych, wybitnych Małopolan upamiętnienie publiczne, Zwrócenie wielkiej polskiej historii, Ludzi w pomroce dziejów zaginionych, Lecz mało na tym polu pomoże, Ochrzczenie ich imieniem nowych placów i ulic, Niestety daremnym okazać się może, Wmurowywanie nowych pamiątkowych tablic, I nie pomogą siwowłosych starców wspomnienia spisane, Imaginacyjnymi rycinami okraszone, Przez pasjonatów historii drukiem wydane, Po szkolnych bibliotekach darmo rozdawane, W sytuacji gdy profesorowie uczelni niemieckich, Na całym szerokim świecie, Dokonują wielkich odkryć archeologicznych, Rozsławiając przy tym niemiecką naukę, Byłoby dla Małopolan, Poważną ujmą wizerunkową, Gdybyśmy obcym pozwolili za nas, Naszą własną historię napisać na nowo, Dołóżmy starań wszelakich, By zacnych Małopolan z mroku dziejów wydobyć, By przywrócić zbiorowej pamięci, Ludzi ze wszech miar tego godnych, Ludzie za kulturę w Małopolsce odpowiedzialni, Sami na swoje barki ciężar wzięli, By ojczyste dzieje wnikliwie badać, Zapomnianych wybitnych ludzi z dziejowych mroków wydobywać, Lecz nawet najwybitniejszych historyków praca, Okazać może się daremna, Jeśli nikt się nad nią nie pochyli, Zainteresowania historią w sobie nie rozbudzi, Świat współczesny na złamanie karku pędzi, Debilizmami swoimi sam się przy tym dławi, W pędzie swym nie znajdując ni chwili, Na wspomnienie zapomnianych w historii Małopolan wybitnych...
  2. Czarna dziejów pomroka, Czarna niczym najczarniejsza noc, Większą cześć historii świata zasnuła, Dla umysłu historyka nieznaną czyniąc ją, Historia świata całego skrywa zawiłe tajemnice, O których pojęcia nie mają najstarsi nawet zakonnicy, Nie słyszeli o nich najstarsi nawet mnisi, Lecz poznać je nadzieję mają pasjonaci historii cisi, Zew wielkich tajemnic zakrytych pomroką dziejów, Wzbudził ciekawskich historii pasjonatów, Ogromną ciekawością historii świata natchnieni Największe tajemnice historii odkryć zapragnęli… Cudowna świata historio, Wielkich tajemnic strażniczko, Ukrytych przed rozumem najwybitniejszych historyków, Pozwól malowane obrazy ojczystych dziejów, Zobaczyć oczyma duszy w mistycznym natchnieniu… Najbliżej serca każdego historyka, Znajduje się jego prywatna biblioteka, Nad którą zwykle portret wisi, Ukochanego bohatera z dziejów ojczystych, Jak przyjemnie jest wertować stare księgi, Średniowieczne kroniki, sekretne prywatne dzienniki, Cały swój umysł w tajemnice historii zatopić, Wiedzę swą ogromnie tym wzbogacić, Niejeden stary archeolog, gdy wieczorem kładł się na posłanie, W duszy swej zadawał sobie pytanie, Czy wielkie tajemnice historii w ziemi skrzętnie ukryte, Na światło dzienne zostaną jeszcze kiedyś wydobyte, I niejeden stary historyk gdy wieczorem do wanny wchodził, Nad wielkimi tajemnicami historii się rozwodził, I w rozmyślaniach swoich tak się zatapiał, Że świtania dnia za oknem nie zauważał, W środku nocy Klio muza historyków, Płacze sama pośrodku ruin wiekowego zamku, Bezgłośnie płacząc wniebogłosy ludziom wypomina, Że nie pamiętają tego wiekowego historii dziedzictwa… Lecz każdy z nas sprawić może, Że Klio łagodnie się uśmiechnie, Wystarczy w dziejach świata się zaczytać, Pasjonatem historii zarazem zostać…
  3. Ku wielkim tajemnicom historii, Zanurzyłem się w tysiącleci głębiny, W poszukiwaniu pewnej wyjątkowej damy, Wertowałem latami najstarsze znane światu księgi, Upijała mnie starożytnych wieszczów poezją, Nęciła powstaniem gatunku ludzkiego tajemnicą nieodkrytą, Tajemnicę początków ludzkości na nić czasu nawleczoną, Ukryła za ludzkiej niepamięci czarną zasłoną… Zdradź mi Historio gdzie jest Twój dom, Czy skryłaś się pod wiejską strzechą, Czy pod gwiaździstym niebem w każdą noc, Przechadzasz się pomiędzy ruinami akropolu starożytnego, Historii tajemnice, historii sekrety, Zapełniły niemal całego świata księgi, Historii tajemnice, historii sekrety, Przez kolejnych historyków spisywane przez wieki… Zawiłości historii otulone w dziejowe mroki, Wciąż inspirują pokolenia kolejnych pisarzy, Niczym małe, niesforne dzieci, Nocami wymykające się spod puchowej pierzyny, Zawiłości historii tak majestatycznie tajemnicze, Niejeden historyk poświęcił wam całe swe życie, A na łożu śmierci będąc wspominał rzewnie, Pierwsze historyczne książki przeczytane w dzieciństwie… Zdradź mi Historio gdzie jest Twój dom, Czy pośród bujnej mistycznej zieleni, Gdzie w prastarej puszczy stoi wielowiekowy dąb, Pozostawiłaś niewidzialny podpis na każdym z żołędzi, Historii tajemnice, historii sekrety, Niezliczone niczym pszeniczne złote kłosy, Dziejowym wiatrem smagane od tysiącleci, Przez kolejnych badaczy wyłuskiwane z niepamięci… W poszukiwaniu tajemnic historii, Wypłyńmy na ocean wiedzy bracia historycy, Ku rozwikłaniu zagadek dziejowych, Podejmijmy w skrytości trud nasz uświęcony, Ku nieodkrytym tajemnicom starożytności, Powiedźmy prędko nasze myśli, Opowiadając o wielkich skarbach przeszłości, Szept historii w swym duchu posłyszmy… Zdradź mi Historio gdzie jest Twój dom, Czy tam gdzie przedwojennych kominów dym, Gdzie tymczasowe wystawy mają swój kąt, Przeszłości choćby niedalekiej oddając głos, Historii tajemnice, historii sekrety, Tajemnicze niczym młodych studentek uśmiechy, Późnym wieczorem wychodzących z budynków uczelni, Wynoszących z sobą bezcenne wspomnienia i w indeksach piątki…
  4. Zawsze gdy letnim wieczorem, W odgłosy pobliskich łąk się wsłuchiwałem, Nieraz dał się słyszeć z odległych wieków, Głos starożytnych Celtów, Na tej naszej małopolskiej ziemi, W miejscach Ich dawnych siedzib, Ciągle słychać głos starożytnych Celtów, Z głębi dziejowych mroków, Zapewne przed wiekami celtyccy druidzi, Tajemnym sposobem tę ziemię zaklęli, By dawała świadectwo pokoleniom przyszłym, O żyjących tu niegdyś osadnikach celtyckich, I choć upłynęły wieki, Ten sam księżyc wciąż na niebie świeci, Starożytnych Celtów nocny powiernik, Celtyckich tajemnic wierny strażnik, Po dziś dzień w Małopolsce, W staroceltyckim języku rozmawiają bociany na łące, Gdy na swe bocianie wiece zlatują, O celtyckich skarbach w ziemi ukrytych rozprawiają, Celtyckie ozdoby, choć zębem czasu nadgryzione, Przez małopolską ziemię starannie zachowane, I choć przeleżały w ziemi wieki całe, Przez tą samą ziemię zostały uchronione, Broń celtycka choć dawno zardzewiała, Choć wieki całe w ziemi przeleżała, Współczesnym z prawieków wiadomość przekazała, Co dla Celtów znaczyła wojenna sława, I jedyny w Polsce dzban celtycki, W całości zachowany, nawet nie pęknięty, W nowohuckim muzeum dumnie eksponowany, Jako świadectwo historii przez ziemię oddany, W tymże starożytnym dzbanie celtyckim, Zamknięte są odwieczne prawdy, Iż każda epoka czas swój zakończy, Ślady po sobie zostawiając w ziemi, Starożytna celtycka mennica, Odnaleziona w Krakowa okolicy, Istnieniem swoim zaświadcza, O odwiecznej, ponadczasowej potędze pieniądza, Na tejże naszej ziemi niezbadanej, Monety swoje bili starożytni Celtowie, Istnieniu starożytnego centrum osadniczego, Na krakowskiej ziemi dali tym świadectwo, Kopce krakowskie imieniem legendarnych władców nazwane, W rzeczywistości przez starożytnych Celtów usypane, Mianem polskiego Stonehenge ochrzczone, Od wieków skrywają swoją tajemnicę, Kopce krakowskie skrywają wielką tajemnicę, Której celtyckie jest pochodzenie, A odkryjemy celtyckie źródło owej tajemnicy, Jeśli tylko wsłuchamy się w szept historii, Ziemię, którą dziś dumnie Małopolską nazywamy, Kiedyś przed wiekami starożytni Celtowie pokochali, Oddali tej ziemi swoje liczne życia, Dnia codziennego trudy i najskrytsze uczucia, Starożytni Celtowie ujrzeliby chętnie, W współczesnych Małopolanach swych dawnych charakterów odbicie, To cechujące ich dumy poczucie, Przez wieki historii nigdy nie zatarte, Zaprawdę ta nasza święta małopolska ziemia, To ziemia przez celtyckich druidów zaklęta, Celtyccy druidzi ziemię tę zaklęli, By współcześni Małopolanie o starożytnych nie zapomnieli…
  5. @Waldemar_Talar_Talar Przepiękny wiersz...
  6. Kiedy młoda księżniczka Wanda, Młodzieńczymi instynktami wiedziona, Nad rzekę Wisłę się udawała, W rozmyślaniach swoich się zatapiała, Bowiem każda młoda dziewczyna, Sama jest niczym wielka rzeka, W naturze swej nieodgadniona, Młodzieńczymi ogniami od wewnątrz palona, Bacznie wsłuchując się w szum Wisły, Młode dziewczę rozpuściło swe długie włosy, Włosy niczym sama Wisła długie, Końcówkami swymi do samej ziemi sięgające, Ta prastara, majestatyczna Wisła, W młodej Wandy odbijała się źrenicach, Kiedy każda kropelka w słońcu tańczyła, W młodych oczach odbicie swe znajdowała, Nad brzegiem rzeki księżniczka młoda, U stóp księżniczki rzeka prastara, Obie nawzajem w siebie się wsłuchują, Obie nawzajem zrozumieć się próbują, Gdy tak stała w Wisłę zasłuchana, W rozmyślaniach swoich pogrążona, Mimowolnie w myślach słowa modlitwy układała, Myśli swe prostej swej modlitwie oddawała, Modlitwa jej była prosta, pogańska, Choć z głębi serca płynąca, Nikomu wcześniej przed nią nieznana, Wielkiej i tajemniczej rzece Wiśle ofiarowana… Rzeko Wisło prastara i przeczysta, Bądź symbolem rodu naszego Wiślan, Wszak to właśnie w twoim rozwidleniu, Siedziby nasze znajdują się od wieków, Kędy płynie rzeka Wisła, Niech na zawsze będzie nasza ojcowizna, Chcemy w tym Wisły rozwidleniu, Żyć już zawsze w przodków naszych cieniu, Tak jak na tafli rzeki Wisły, Słońca odbijają się promyki, Tak niech na twarzach naszych dzieci, Liczne odbiją się uśmiechy, Tyle ile nocą, Gwiazd odbija się w Wiśle, Tyle niech z wielką mocą, Plemię nasze ziem nowych podbije, Aż tyle ile w Wiśle, Płynie wody kropli, Aż tyle niech nasze plemię, Wykuje żelaznych mieczy, Nurt Wisły z natury zawsze wartki, Lud Wiślan do walki zawsze chętny, Niechaj rzeki Wisły natura, Już na zawsze w naszym ludzie się odbija, Tak jak Wisła od wieków nieodgadniona, Nieodgadniona niech wodzów naszych będzie natura, Dla wrogów naszych zawsze nieprzewidywalna, Nieprzyjaciołom naszym po wieki straszna, Tyle ile na dnie Wisły, Spoczywa najrozmaitszych kamieni twardych, Tyle niech na terenie naszej ojczyzny, Powstanie grodów niezdobytych, Niczym woda w Wiśle, Upływa tak samo ludzkie życie, Przeto bądź Wisło starców naszych pociechą, Gdy wydawać będą swe ostatnie oddechy, Niech swe drogocenne wspomnienia związane z tobą, Na drugą stronę zabiorą wraz z sobą, Gdy przyjdzie z duchami ojców się spotkać, Prastarą Wisłę będą wspólnie wspominać… Gdy tak stała w Wisłę zasłuchana, W rozmyślaniach swoich pogrążona, Przenigdy by nie pomyślała, Że w odmętach tejże kiedyś skona, Że ta wielka tajemnicza rzeka, Lat młodzieńczych wierna towarzyszka, Kiedyś życie jej odbierze, Które sama głębinom swej towarzyszki powierzy, Że jej długie piękne włosy, Rozpuszczą Wisły głębiny, Gdy na dno powoli będzie opadać, Płuca swe zarazem wiślaną wodą napełniać, Że swe ostatnie tchnienie, Powierzy właśnie rzece Wiśle, Że Wisła ciało jej zabierze, Ciału młode życie na zawsze odbierze, Że na zawsze będą już razem, Złączone niewidzialnym, acz nierozerwalnym węzłem, Że gdy jedna z drugą będą wspominane, Zawsze już ze sobą nierozerwalnie kojarzone…
  7. @Waldemar_Talar_Talar Gdy letnią nocą chłodnego wiatru powiew, Przywoła moc zaklętych w prastarych lasach wspomnień, Opowiadanych nocami rwących potoków szumem, Strzeżonych przez wieki srebrzystego księżyca blaskiem, Nakłoń ucha ku prastarej Słowiańszczyzny tajemnicom, Zasnutej niepamięcią niczym starą zakurzoną pajęczyną, Rozwiewaną niczym wiatrem jasnowłosych dziatek ciekawością, Marzących by szczycić się swych pradziadów przeszłością, Letnią nocą pachnącą kwieciem i ziołami, Rozjaśnianą migocącym blaskiem sobótkowych ogni, Niczym czarne niebo złotymi gwiazdami, Wyszywaną starych gawędziarzy długimi opowieściami, Podąż myślami za swych przodków dziejami, Tak barwnemi choć mrokiem zapomnienia spowitemi, Z historią Słowiańszczyzny nierozerwalnie złotą nicią splecionemi, Z otchłani pradziejów o pamięć rzewnie wciąż wołającemi…
  8. Jakże wspaniale byłoby zebrać książki wszystkie, Zarówno te naukowe, jak i publicystyczne, Poruszające tematykę polskich, Wczesnośredniowiecznych plemion słowiańskich, Zarówno Polan jak i Wiślan, Lędzian, jak i Dziadoszan, Plemion Lechickich, choć wszelakich, Zawsze jednako dumnych i walecznych, Cudownie byłoby je wszystkie czytając, Zanurzyć się w historię zapomnianą, Tych wszystkich wielkich plemion polskich, Zarówno ich upadki jak i wzloty, Jednocześnie poznając Ich zapomnianą, Historię długą i wspaniałą, Przybliżyć się nieco do odwiecznej tajemnicy, Całej prastarej Słowiańszczyzny, Tej odwiecznej, I odwiecznie ciekawość wzbudzającej, Skrywanej przez historię świata tajemnicy, Dlaczego to akurat słowiańskiemu narodowi… We władanie została oddana, Europy niemal połowa, Ziemie bogate i żyzne, Dla rozwoju ze wszech miar dogodne, Dlaczego nie starożytnym Grekom czy Rzymianom, Czy też licznym germańskim plemionom, Ani nawet nie Tatarom, Ale właśnie Słowianom, Dlaczego to Polanie osiągnęli władzę nad Wiślanami, Lędzianami, Dziadoszanami, Pomorzanami, A nie Wiślanie nad Polanami, Czy też Pomorzanie nad Goplanami, Dlaczego to na przykład Wisławowi, Czy też władcy Lędzian Wyszowi, Nie przypadła taka sama misja dziejowa, Jak Mieszkowi władcy plemienia Polan… Na polach rozległych, Pod dębem tysiącletnim, Bije ukryte Serce Słowiańszczyzny, Odnajdź je i włóż do swojej piersi, I ty odważ się zanurzyć w głąb historii Słowiańszczyzny, Gdzie przywiązanie do tradycji, A zarazem dumy poczucie, Bywają nierozróżnialne, Przybywasz wezwany głosem wewnętrznym, Z głębi słowiańskiej tożsamości pochodzącym, Stajesz u progu średniowiecznego, Tajemnego sacrum słowiańskiego, Ponad stuletnia, Drewniana grodu brama, Otwarła się z dudnieniem przeciągłym, Otwierając świat nieznany przed poetą wiedzy głodnym, W swojej głowie zobaczysz oczyma duszy, Z ojczystych dziejów malowane obrazy, Wielkie i chwalebne czyny, Zaginionych w pomroce dziejów wodzów Słowiańszczyzny, Kiedy zapragniesz jednym z nich się poczuć, Na własnej skórze przygody jego odczuć, Armią słowiańskich wojów dowodzić, Wielkie pragnienie zwycięstwa w duszy swej rozbudzić, Niech tamten świat zamieszka w twej duszy, Wszystkie twe emocje bez wyjątku poruszy, Niech w twojej własnej piersi zabije, Słowiańszczyzny Serce Złote!
  9. @AnaDziękuję. Polecam także łaskawej uwadze moje poprzednie wiersze zatytułowane: „Sobótkowe ognie niczym Słowiańszczyzny tajemnice”, ,,Spoglądali na orły Piastowie", ,,Mysia Wieża króla Popiela", ,,Przodkowie Księcia Mieszka" i ,,Złote Serce Słowiańszczyzny"...
  10. @Leszczym Dziękuję. Polecam także łaskawej uwadze moje poprzednie wiersze, a także mój wiersz zatytułowany ,,Stare polskie podłogi"
  11. Kiedyś w lekturze Starej Baśni, Zaczytałem się bez pamięci, W świat tamten jakby się zanurzyłem, Wszystkie troski daleko za sobą zostawiłem, Porywającym było oczami niemieckiego kupca Henga, Oglądać dawny kraj Polan, Oczyma duszy zaznać prastarej słowiańskiej gościnności, Przewracając kolejne kartki książki, By przynajmniej oczyma duszy, Z niemieckim kupcem Hengo w kraj Polan wyruszyć, By odmalować w swej wyobraźni, Jak przed wiekami żyli przodkowie nasi… Gdy nad książką zasnąłem, Sen przedziwny po chwili przyśniłem, Śniąc w świecie Starej Baśni się znalazłem, Odkryłem, iż sam jego częścią jestem, Przyśniła mi się pewna Baśń Stara, Od baśni całego świata zupełnie różna, Na podstawie starej polskiej legendy, Napisana przez arcymistrza polskiej powieści, Wszystko, o czym jeszcze przed chwilą czytałem, W marzeniu sennym w głowie swej odmalowałem, Martwe starej książki litery, W śnie przeobraziły się w żywe obrazy, Na progu chaty starego kmiecia Wisza, Siedziały dwie młode siostry Żywia i Dziwa, Ręce swoje ku mnie wyciągały, Do przekroczenia progu chaty z uśmiechem zapraszały, Gdy próg chaty nieśmiało przekroczyłem, Do świata pradziejów natychmiast wkroczyłem, W pradziejach Polski cały się zanurzyłem, Dumny kraj Polan oczyma duszy ujrzałem, Biegłem po kraju Polan ziemi, Kędy powiał mnie wiatr historii, Choć świadomym byłem, że jedynie śniłem, W śnie tym na zawsze zostać zapragnąłem, Zapragnąłem w śnie swoim, Jak żadnym wcześniej realistycznym, Chatę prostego oracza Piasta odnaleźć, Protoplaście dynastii Piastów pokłony swe zanieść, Tam gdzie młoda Dziwa, Z duchami przodków rozmawiała, Skierowała się moja natura, Wiedzy o zamierzchłych czasach głodna, Biegłem przez kraju Polan lasy, W pędzie zanurzyłem się pomiędzy czarne bory, Biegnąc co sił zmęczenia nie czułem, Lekkim było me ciało gdy śniłem, Odczułem że z dziupli wydrążonego drzewa, Przebiegły Znosek mnie podgląda, Wierny sługa srogiego knezia, Wysłany by wytropić nieproszonego gościa, Lecz wkrótce ujrzały oczy moje, Liczne słowiańskie chaty kmiecie, W nieładzie rozsypane po okolicy, Jak rzucone ręką gracza kości, Z daleka oracza Piasta ujrzałem, Kim jest ów człowiek natychmiast rozpoznałem, Do nóg jego od razu przypadłem, Pierwszemu z dynastii Piastów pokłon tym oddałem, Spojrzał na mnie wzrokiem wymownym, Do głębi mej duszy przenikającym, Jakby wszystko o mnie wiedząc, Wszelkie tajemnice przeszłości zarazem znając… Wtem pociemniały chmury na niebie, Wróżąc tym rzeczy niepomyślne, Bowiem doniósł swemu panu Znosek przebiegły, O nieproszonego gościa w baśniowym świecie obecności, W śnie tym przedziwnym, uśmiech srogiego Chwosta, Ukazał się na tle burzowego nieba, I gdy tętent koni posłyszałem, Z daleka kneziowych smerdów ujrzałem, Gdy z wyciągniętym mieczem Smerda, Jął w galopie na mnie nacierać, Jąłem we śnie panicznie uciekać, W ciemnym borze na powrót się zanurzać, Lecz nie obudziłem się z krzykiem, A wciąż ciemnym borem bez wytchnienia biegłem, Wtem przed sobą wielkiego tura ujrzałem, Którego widokiem oczy swe zachwyciłem, Stał przede mną zwierz dumny, Siłę i potęgę dawnej Polski symbolizujący, Przepiękny zwierz srogi, W którego oczach ujrzałem obraz nowy, Gdy w oczy tura głęboko spojrzałem, Ciągnących na gród Chwostka kmieci ujrzałem, Wtem sam między nimi się znalazłem, Wraz z nimi na znienawidzonego Chwosta podążyłem, Wtem ukazał się gród wielki, Przez wierną Chwostowi załogę twardo obsadzony, Choć zdawał się nie do zdobycia, Nie wiedząc skąd dobyłem w śnie miecza, Owiał moją twarz wiatr zimny, Gdy z kmieciami jęliśmy szturmować grodu mury, Silne emocje odczułem niczym na jawie, Przez szał bitewny w śnie spotęgowane, I widziałem we śnie jak Chwost przebiegły, Chroni się ze swą Brunhildą w wieży, Postrzegłem we śnie przerażone oblicze jego, W murach wieży trwożnie się chroniącego, Przepiękny sen przemienił się w koszmar, Gdy sam znalazłem się w skórze Chwosta, I niezrozumiałym ludziom snu prawem, Sam stałem się kneziem Chwostem… Gdy biegłem po schodach kamiennej wieży, Jęły plątać się moje nogi, Tedy z tym większym przestrachem, Tym szybciej stąpać począłem, Z przestrachem począłem kroki swe szybciej stawiać, Wtem jęła wieża samego nieba sięgać, Im paniczniejszą była ma ucieczka, Tym wyżej kamienna wieża sięgała nieba, Gdy cel ucieczki jął się oddalać, Strachem zarazem począłem się napełniać, Gdy w moim sennym koszmarze, Bez celu przerażony wciąż uciekałem, Gdy cel ucieczki wciąż się oddalał, Obraz kamiennej wieży począł się rozmywać, Gdy wszystko wokoło jęło zanikać, Powieki swoje począłem otwierać… Że tylko śniłem, Wnet zrozumiałem, Gdy okładki Starej Baśni ręką dotknąłem, Na nowo zapach starej książki poczułem, Gdy wspomnieniami do młodości swej sięgam, Po dziś dzień oczarowany wspominam, Sen tamten przepiękny, wspaniały, Lekturą Starej Baśni natchniony…
  12. @anima_corpus I kiedyś czasów doczekamy, Gdy ten szkaradny relikt przeszłości, Obróci się na naszych oczach w gruzy, Los Mysiej Wieży Króla Popiela podzieli…
  13. I. Mysia Wieża króla Popiela, W mrokach naszych pradziejów dawno zaginęła, Lecz pomimo upływu wieków w pamięci przetrwała, W historii Polski jako karta wstydliwa, Kamień na kamieniu z wieży nie został, Choć kiedyś starego króla dumą napełniała, Wiatr dziejów wszelki ślad zatarł, Jako legenda na karty historii trafiła, Kamienna wieża króla Popiela zapłonęła, Ogniem roznieconym w prostych Polan pogańskich sercach, Przez prostego oracza Piasta, Który miast krzesiwa użył szczerego słowa, Tak jak niezliczone polne myszy, Króla Popiela stare ciało nadgryzały, Tak strzały z łuków zbuntowanych kmieci, Kamiennej wieży mury muskały, Rozbite Mysiej Wieży kamienne mury, Symbolicznie odzwierciedliły przełom w plemienia Polan historii, Gdy pęta tyranii Polanie zrzucili, Złego króla Popiela z tronu obalili, Gdy historia koło zatoczyła, Korona obalonego króla w kąt się potoczyła, Przez długie wieki zupełnie zapomniana, Długie wieki zardzewiała w ziemi przeleżała, Stary król Popiel w niepamięć odszedł, Z czasem tylko legendą się stając, U kolejnych średniowiecznych kronikarzy niechęć wzbudzając, Dla przyszłych pokoleń przestrogą będąc, Na wpół legendarna wieża króla Popiela, W świadomości powszechnej naszego społeczeństwa, Symboliczną figurą się stała, Jako z zamierzchłych czasów niewidzialna przestroga… II. Gdy historia się zapętliła, Miejsce kamiennej króla Popiela wieży, Gdy Polska w nowej niewoli się znalazła, Zajął w świadomości Polaków Pałac Kultury i Nauki, Od towarzysza Stalina prezent rzekomy, U obdarowanych szczerą trwogę budzący, Wzniecający poczucie wielkiej bezsilności, Dryfujące na wielkim morzu ohydy, Niczym wielki totem potężny, Ten szkaradny potwór betonowy, Wzniesiony nad prostych Polaków głowami, Skutecznie pozbawiał marzeń o niepodległości, Z identyczną ohydą z jaką niegdyś Polanie, Kierowali swe oczy ku kamiennej wieży, Spoglądało młode Solidarności pokolenie, Na szkaradny Pałac Kultury i Nauki, Cichutki szept oracza Piasta z czasów zamierzchłych, Dochodził z przeszłości do uszu Polaków współczesnych, Gdy Piast przemawiał do naszej duszy, Cichutko budząc poczucie naszej dumy, Stary Piast budził w nas pragnienie, Totemu zależności od zaborców zburzenia, W słowa starej legendy się wsłuchania, Pragnienia wolności z serc naszych uwolnienia, Wielki betonowy Pałac Kultury i Nauki, Zajmuje w świadomości Polaków współczesnych, Miejsce kamiennej króla Popiela wieży, Budzącej trwogę u Polan średniowiecznych, I kiedyś czasów doczekamy, Gdy ten szkaradny relikt przeszłości, Obróci się na naszych oczach w gruzy, Los Mysiej Wieży Króla Popiela podzieli…
  14. Kiedy jeszcze nastolatkiem byłem, W ryciny przodków Księcia Mieszka przedstawiające, Nieraz i przez godzinę się wpatrywałem, Tak tajemniczo były dla mnie urzekające, Co było w nich tak tajemniczo urzekającego? Do końca sam tego nie wiem… Może nawet było w nich coś mistycznego? Jeszcze kiedyś zagadkę tę zgłębię... Wsłuchałem się w szept historii, Co szepce o pradziejach naszej polskiej ziemi: „Zaginęło w pomroce dziejów, Czterech księcia Mieszka przodków”… Gdzie ci oracza Piasta synowie i wnukowie? Gdzie ci Księcia Mieszka najpierwsi przodkowie? Czy w pomroce dziejów przepadło coś arcyważnego? Czy było to coś nawet dla mojej tożsamości istotnego? Czy Galowi Anonimowi zabrakło inkaustu, Dla skreślenia na Ich temat zdań choćby kilkunastu? Czy też walkę z czasem ludzka pamięć przegrała, Że niczego kronikarzowi na ich temat nie przekazała? Czy niegodne pióra kronikarza okazały się starca bajania? Czemuż to nie dostrzegł w porę problemu tychże przemijania? Czemuż tego co najistotniejsze nie uchwycił? Czemuż tylko samymi ich imionami się zadowolił? Czy był na tyle pewien swego chlebodawcy dumy i godności, Że w pogańskich przekazach o pradziadach jego wolał nie pokładać ufności? Głowę mając zaprzątniętą, Tymże dylematem, Sam nie wiedząc czemu do lasku pobliskiego, Wybrałem się na długi spacer, Wieczorne, zimne powietrze, Przeniknęło do mojej podświadomości, Myślami swemi znalazłem się, Jakby w innej rzeczywistości, I znowu na świeżym powietrzu wsłuchałem się w szept historii, Co szepce o pradziejach naszej polskiej ziemi: „Zaginęło w pomroce dziejów, Czterech księcia Mieszka przodków”… Wpatrzyłem swoje oczy w bezkres nieba przeczystego, Jakby szukając tam rozwiązania dylematu moją głowę zaprzątającego… Ojcze historyków, Dziejów Wietrze, Odpowiedz mi na pytanie moje, Czy przodkowie Księcia Mieszka, Naprawdę niegdyś toczyli swe wielkie boje, Czy naprawdę kiedyś istniał Piast syn Chościska, I czy niegdyś z kumami swemi, Gromadnie chadzali na pogańskie uroczyska, I czy niegdyś mądre decyzje, Siemowita Piastowica syna jego, Zawsze Polan plemię, Wybawiały od wroga przebiegłego, I czy w zręcznie wywijającego toporkiem młodego Księcia Lestka , Pogańska młodzież wpatrzona była wszystka, I czy mądrego Księcia Lestkowica Siemomysła, Gwiazda pomyślności nigdy nie zagasła, O samego Księcia Mieszka, Pytać nie jestem nawet chętny, Gdyż co do jego istnienia, Każdy historyk na całym świecie jest zgodny, Odpowiedzi Wiatru Dziejów się nie doczekałem, Lecz zimnym wiatrem przewiany cały zostałem, Zimny powiew wiatru otoczył moje ciało, Niepostrzeżenie zmarzłem, niepostrzeżenie mnie przewiało, Co młodemu wiekowi właściwe, nawet sam tego nie zauważyłem, Kiedy poważnie się przeziębiłem... Poczułem się nagle dziwnie nieswojo, W powrotnej drodze zimne dreszcze zaczęły przeszywać plecy moje, Wróciwszy do domu czując się osłabiony przedziwnie, Bez wieczornej toalety padłem na posłanie, Ledwo półświadomy ubranie swoje zdjąłem, Rozpalony cały w kamienny sen zapadłem… Ciało nastolatka w środku nocy, Wysoka gorączka trawi, W rozpalonej głowie przed oczyma duszy, Senny majak mu się jawi, W głębi ciemnego pokoju małe złote światełko migocące, W otchłań snu rozpalonemu ciału wpaść nie pozwalające, Powoli rosnąc w płomień pochodni się przeobraża, Niecodziennością zjawiska rozpalonego nastolatka przeraża, Tajemniczą ręką trzymany płomień pochodni, Rozświetla oblicze mężczyzny z bujnymi wąsami, Tajemniczy przybysz nagle pochodnię ze świstem przesuwa, Sam zaś mrokiem zaciemniony w cień pokoju się usuwa, Maluje przedziwne obrazy niczym pędzel malarski, Przesunięty ze świstem płomień pochodni, Rozsypane z niej w powietrzu niezliczone iskry, Przemieniają się w locie w chrobrych wojów Piastowskich, I nie ma w sobie tylu ziaren nawet słonecznika tarcza, Ilu wojów liczy tajemniczego księcia drużyna, Na czele drużyny stoi dumnie wódz najdorodniejszy, Spojrzał hen daleko, książęcego, białego konia dosiadłszy, - Sława Siemomysłowi Lestkowicowi !!! Zakrzyknęła naraz cała liczna drużyna, A okrzykowi niezwłocznie zawtórował szczęk wojennego oręża, Wyruszyli odważnie wrogie plemię w polu bić, Książęcy skarbiec wojennymi łupami wzbogacić, Na ich czele dumny Siemomysł z bujnymi wąsami, Zręcznie dowodzi swemi chrobrymi wojami, Czy kiedy płomień pochodni zagaśnie, To i on w ciemności mojego pokoju zaniknie? Spocone moje plecy, Przeszył dreszcz chłodny, Gdy w całym moim pokoju, Dał się słyszeć szept gasnącej pochodni: „Siemomysł Lestkowic sprawiedliwym księciem był, Wrogie swemu plemiona ciągle w polu bił, Ataki wrogich plemion zawsze pierwszy uprzedzał, Swoich wiernych wojów zawsze pierwszy nagradzał.” Tańczą po moim pokoju iskry z pochodni rozrzucone, Tańczą moje emocje wysoką gorączką wyzwolone, Kiedy tańczące po podłodze iskierki z pochodni zagasły, Przepocony cały spróbowałem ponownie zasnąć, Lecz zaraz po ścianach mojego pokoju zaczęły, Dziwne cienie się przesuwać, Za dziwnymi cieniami jęły, Jeszcze dziwniejsze obrazy się malować : Oto młody książę Lestek tańczy na drewnianym stole, Wokoło niego pogańska młodzież zgromadzona w kole, Im głośniej młody książę w śpiewie pokrzykuje, Tym wyżej krewka młodzież w kole podskakuje, Ich taniec żaden wyszukany, ni żaden dworski, Lecz po prostu rodzimy, pogański, chłopski, swojski, I próżno na całym świecie, Szukać większej niż wśród nich zgody, Bo młodzi, hardzi Polanie, To wręcz krewni letniej, cudnej pogody. Wtem nagle się ocknąłem, Że tylko śniłem, szybko sobie uświadomiłem, Lecz znów zasnąłem za chwilę, Bo nijak nie potrafiłem się oprzeć gorączce niemiłej, I kiedy tylko niepostrzeżenie w sen się zatopiłem, Oczyma wyobraźni zaraz nowe dziwo ujrzałem: Cóż to za mężczyzna na twarzy tak rumiany, Naszyjnikiem z kłów niedźwiedzich na piersi udekorowany?... I ujrzałem jak stojącego na ogromnym cielsku zabitego tura, Siemowita Piastowica przedziwna rozpiera duma, Dumny książę łeb tura szkaradnego, Zwycięsko położył pod buta swego, I odniosłem wrażenie, Że jedno tylko spojrzenie, Księcia Siemowita srogie, Mogłoby napełnić strachem całe armie wrogie. Gdy znów się przebudziłem, Za oknem zaczynało już świtać, Lecz wredna gorączka ze świtem, Wcale nie zaczęła zanikać, Kiedy nadal cały rozpalony, W ścianę pokoju oczy wlepiłem, Malujący się na całej ścianie, Obraz nowy wnet ujrzałem: To poczciwy oracz Piast, Siedzi na progu swej chałupy, Starą spracowaną jego twarz, Rozjaśnia uśmiech od ucha do ucha, Wzruszonym wzrokiem, Przenikając mnie swą opowieść zaczyna, Instynktownie odgadłem, Iż moja ciekawość jest jej przyczyną: „Od pokoleń uprawiali pola moi dziadowie, Na tej ukochanej gnieźnieńskiej ziemi, Pot swój w polu przelewali co dzień, Nadzieją obalenia okrutnej dynastii Popielów wiedzeni” Z westchnieniem wzruszony starzec mi opowiedział, Jak płonęła kiedyś Mysia Wieża w Kruszwicy, W której Popiel zawzięcie do dni ostatnich swoich siedział, W końcu życie oddając żywcem zjedzony przez myszy, „Przeszywając lotem niebo orzeł biały, Nadchodzących czasów nowych był zwiastunem, Widząc znak ten radował się lud nasz cały, Oracza prostego, przyszłego losu swego czyniąc piastunem. Zapragnęliśmy w nowych czasach wieść życie nowe, Czarne pola zasiewać złotym zbożem, I nasza młodzież gromadnie, Poczęła się garnąć chętnie, Do nowej książęcej drużyny, Nowych lepszych czasów chcąc być zaczynem, Cudowna Noc Świętojańska, O świcie nowy bieg swój zacznie plemienia Polan historia, Szlachetni potomkowie moi, Nasycą ją czynami swemi, Kiedym ostatnie swoje tchnienie wydawał, Przenigdym się nie spodziewał, Że za sprawą Księcia Mieszka, Mojego wielkiego praprawnuka, O naszym istnieniu za przyczyną Gala Anonima, Na całym świecie dowie się nauka, Ojcze historyków, Dziejów Wietrze, rozjaśnij dziejów mroki, Przez młodych historyków pochodnią oświaty, Zapał historyków młodych, Jest niczym złote iskry, Spraw by dzięki nim na świecie całym, Wielkie pochodnie oświaty zabłysły, W sukurs młodym historykom zdolnym , Niech przybędą młodzi debiutujący pisarze i poeci, By nawet u najmłodszych dzieci wiedzy głodnych, Zaciekawienie moimi szlachetnymi potomkami rozniecić” Mówiąc te słowa uśmiechnął się łagodnie, Dziwnym spojrzeniem zmierzył mnie przenikliwie, I zanim we śnie o cokolwiek zdążyłem go zapytać, On… niespodziewanie z oczu moich zaczął zanikać, Zamglone gorączką oczy powoli otwieram, Poczucie rzeczywistości stopniowo do mojego mózgu dociera, Czy więc oni jednak naprawdę kiedyś byli, Czy tylko mi się śnili? Czy to mnie, Czy nie mnie w nocy się objawili? Z okładki stojącego na półce albumu władców Polski, Dumnie Spogląda na mnie Książę Mieszko. Ech… niejeden młody pasjonat historii, O początkach naszego kraju chciałby wiedzieć wszystko…
  15. Spoglądali na orły Piastowie, Na wysokim niebie dumnie się wznoszące, Książę Mieszko ze swym bratem Czciborem… Spoglądając na orły skrycie marzyli, By w życiu swym wielkich rzeczy dokonali, By roztropnie władali Gnieźnieńskim Księstwem… By swe książęce drużyny, Zawsze tylko do zwycięstwa wiedli, Na chwałę Księstwa Gnieźnieńskiego, By pola wrogowi nigdy nie ustępowali, By ludowi swemu zawsze zwycięstwo ofiarowywali, By nieprzyjaciele poznali gniew księcia wielkiego, By sami kiedyś jak te orły, Niepodzielnie królujące na wielkim niebie, Dumnie sprawowali książęce swe rządy, W odziedziczonym po ojcach wielkim swym księstwie, Jak małe orłów pisklęta, Waleczni bracia wielkiego księcia Mieszka, Od dzieciństwa śnili o wielkich czynach, Gdy niczym orlęta uczące się latać, Uczyli się młodzi Piastowie mieczem władać, Marzyli o zwycięskich w przyszłości bitwach, Marzyli by dorównać chwale swych przodków, Książęcymi drużynami dowodząc w boju, I odnieść pierwsze w swym życiu zwycięstwo, Niczym w dziewiczym swym locie pisklęta orłów, Patrzeć z góry na ziemie swych wrogów, Poczuć rozpierające młodą pierś męstwo, Marzenia młodych Piastów, Choć płynęły wieki całe, Godnymi będąc przyszłych władców, Zawsze pozostawały te same, Pojął Mieszko za żonę Dobrawę, Światłego narodu czeskiego wielką córę, Gdy w parze z odwagą postąpiła mądrość życiowa… Powywracawszy drewniane posągi pogańskie, Przyjął prawdziwą wiarę chrześcijańską, Karta historii zapisana została tym nowa… Gdy bowiem Dobrawa na świat wydała, Maleńkiego swego synka Bolesława, Wróżyli mu wszyscy dokonanie rzeczy wielkich… Niczym orzeł z zdobyczą w niebo się wzbijający, Wyniesie swą ojczyznę na wyżyny chwały, Sędziwi starcy nad kołyską jego przepowiadali… Przyśnił się malutkiemu księciu Bolesławowi, W drewnianej kołysce przed wiekami śpiącemu, Przepiękny, biały orzeł wielki, Zwiastując sławę i wielkość królowi przyszłemu, Sławny Czcibor zwyciężył w bitwie pod Cedynią, Na wieki okrywając się nieśmiertelną chwałą, Sięgającą hen w przyszłe wieki… Gdy kwiat najprzedniejszego niemieckiego rycerstwa, Ugiął karki przed ostrzem Czciborowego miecza, Długo nie zapomnieli najeźdźcy swej klęski… Tam gdzie leży prastara Cedynia, Tam poległa niegdyś niemiecka duma, Nowa karta historii została tam zapisana, Karta w historii polskiego oręża, Karta przez wieki nigdy nie zatarta, W ciężkich narodu chwilach nadzieję dająca… Tam gdzie leży prastara Cedynia, Od ponad tysiąca lat, Tam zaczęła się Piastowskich zwycięstw era, Która w pewnym sensie, do dzisiaj trwa… Gdy Bolesław Chrobry z licznym wojskiem, Wyruszył zbrojnie na ruską ziemię, Obserwował w drodze szybujące nad wojami orły, A gdy wywijając szczerbcem silną swą ręką, Trwale zarysował złotą bramę kijowską, Obserwujące go z nieba pisk głośny wydały, Gdy z biegiem czasu do Prus wkroczywszy, Władzy swojej czyniąc je hołdowniczymi, Sen swój wspominał z dzieciństwa, Gdy granice nowe swego kraju wyznaczał, Utrudzonym wielce głowę do snu układał, Sen odmalowywał w królewskiej głowie pięknego orła… Przez wieki kolejne Piastów pokolenia, Chcąc dorównać chwale swych przodków, Spoglądali w stronę błękitnego nieba, Wypatrując pięknych, potężnych orłów, By ojców swych wzorem, Jak te niezwykłe ptaki, Królestwa polskiego dzierżąc koronę, Wzbić się na wyżyny sławy, Jak kiedyś przed laty pradziad jego, W silnym postanowieniu wielkości trwając, Spoglądał prawnuk w przestwór nieba wysokiego, Dla osiągnięcia sukcesów wszelkich trudów dokładając, Aż w końcu wielka Piastów dynastia, Gdy świat pędził wciąż w nowe wieki, Niczym tląca się iskierka zagasła, Jak nikną z oczu spowite chmurami orły…
  16. Kiedyś gdy przeglądałem ryciny Władców Polski, Autorstwa arcywybitnego Jana Matejki, Nagle uwagę moją przykuła, Rycina na tle innych naprawdę wyjątkowa, Na owej rycinie naprawdę tajemniczej, Młodej księżniczki blade oblicze, A na ryciny tle czarnym, Blada księżniczka patrzy wzrokiem przenikliwym, Jakie to wielkie tajemnice, Skrywa owe księżniczki Dobrawy oblicze, Z czarno-białej ryciny spoglądające, U patrzącego ciekawość i trwogę wzbudzające, Na dalszym planie, świecy płomień wysoki, Naświetla modlitewnik bogato zdobiony, Zarazem na twarzy księżniczki się odbija, Do poznania jej tajemnicy podświadomie zachęca, Tak płomień świecy wysoki, Jak samo chrześcijaństwo głębokie, Do kontemplującego rycinę bezgłośnie przemawia, Symbolicznym swym blaskiem wielką tajemnicę objawia, Tajemnicza czeska księżniczko Dobrawo, Wielkiego księcia Polan Mieszka żono, Tak bardzo chciałbym odkryć twe tajemnice, Skrzętnie w dziejowej pomroce ukryte… Jaki był wpływ Bolesława Okrutnego, Na wychowanie młodego dziewczęcia wrażliwego, Czy ojcowskie zaniechania i przewiny, Wrażliwość młodej księżniczki trwale odmieniły, I czy stryja swego Świętego Wacława, Nadprzyrodzonej opieki w życiu swoim doznawała, I czy Święty Wacław z raju niebiańskiego, Opiekował się córą brata swojego, Za Polanami przed Bogiem się wstawił, Małżeństwu bratanicy z nieba błogosławił, Za młodym małżeństwem wciąż modły zanosił, Młodemu państwu łaski wyprosił, Czy Dobrawa naprawdę zawój z głowy zdjęła, Nim księciu Mieszkowi rękę swą oddała, Czy też zanim za Mieszka wyszła, Innego męża uprzednio miała, Jak młoda księżniczka się zachowała, Gdy po raz pierwszy księcia Mieszka ujrzała, Czy na widok swego przyszłego męża, Mimowolnie delikatnie się zarumieniła, Czy to nasze Państwo Gnieźnieńskie, Pokochała jak swoje własne, Czy za sprawą wielkiej miłości męża, Sama w swej duszy Polanką się poczuła, Czy księciu Mieszkowi radą służyła, W rządzeniu państwem sama pomagała, Czy swoich poddanych szacunek zjednywała, Gdy za skrzywdzonymi się ujmowała… Kiedy bitwa pod Cedynią się toczyła, Czy Dobrawa naonczas gorąco się modliła, W modlitwie rzewnymi łzami się zalewając, Zwycięstwa nad wrogiem gorąco upraszając, Czy na rozkaz czeskiej księżniczki, Dziejowe kamienie się poruszyły, Za Jej przyczyną dzieje bieg swój zmieniły, Kraju Polan nową historię tym wytyczyły, Czy kiedy ostatnie tchnienie wydawała, Na gnieźnieńską ziemię z miłością spojrzała, Czy swe ukochane Czechy wspomniała, Zanim na zawsze oczy zamknęła… Odnośnie naszej Dobrawy powstała nawet teoria, Iż wcale nie była córką Bolesława, Iż prawdziwą jej matką była Drahomira, Okrutna i krwawa czeska regentka… Te i inne tajemnice, Czarne tło ryciny oddaje symbolicznie, Lecz dumnej księżniczki wyraźna sylwetka, Historyczność tej postaci celowo podkreśla!
  17. I. Gdy przez wielkie okna księżyc srebrzysty, Do komnat starego zamku zaglądał, W lśniącej zbroi rycerskiej się odbiwszy, W lśniącej zbroi począł się przeglądać, Gdy złotym blaskiem swoim, Pośród nocnego nieba czarnego, Odbijał się w lśniącej rycerskiej zbroi, Zapragnął poznać smak zgiełku bitewnego, Gdy tak nad starym zamkiem zwisając, Pośród czarnej, nieprzebranej nocy, Marzeniom skrytym rzewnie się oddając, Widział się oczami wyobraźni w lśniącej zbroi, Zamarzył księżyc na nocnym niebie, By zostać najprawdziwszym polskim rycerzem, Władać lśniącym żelaznym mieczem, Gnębionym przez najeźdźców nieść zawsze pociechę… II. By zakładając żelazną zbroję, W duszę zarazem wlać zwycięstwa nadzieję, By przytwierdzając miecz swój do pasa, Odliczać godziny do spotkania wroga, Zamarzył księżyc na niebie rycerzem zostać, Wszelkim wymogom rycerskiego rzemiosła sprostać, Rączego rumaka bez strachu dosiadać, Gdzie oczy poniosą z wiatrem pognać, Dnia jednego mieć przygód tak wiele, Jakich wcześniej przez wieczność całą, Nie uświadczył na nocnym niebie, Z firmamentu świata zwisając, Czynami rycerskimi w bitwach się wsławić, W historii Królestwa Polskiego się zapisać, Na karty średniowiecznych kronik trafić, Na starość swe przygody wnukom opowiadać… III. Najazdom tatarskim w polu stawić czoła, Przeciwko tatarom bez wahania dobyć miecza, Jako wierny polskiego króla sługa, W obronie królestwa życie swe oddać, Na dalekiej Królestwa Polskiego granicy, Mierzyć się w polu z dzikimi poganami, Bez trwogi rzucając swą rękawicę, Toczyć rycerskie pojedynki z krnąbrnymi krzyżakami, Pomnażać w polu chwałę swych przodków, Nigdy nie wyrzekać się żadnych trudów, Rzucać na kolana polskiego króla wrogów, Dla siebie nie żądając żadnych zaszczytów, Przed każdą bitwą gorąco się modlić, Z rycerską bracią w nabożeństwach wiernie uczestniczyć, Głośny śpiew Bogurodzicy ku niebu wznosić, U Boga o zwycięstwo żarliwie tym prosić… IV. Wyruszyć z polskim królem na Grunwaldu pola, By nad krnąbrnymi krzyżakami zwycięstwa zażądać, By upokorzoną została krzyżacka buta, A zabłysnęła na świecie polskiego oręża chwała, By na polu bitwy skrzyżować miecze, Z królestwa polskiego zawziętym wrogiem, Przed odwiecznym wrogiem obronić ojców ziemie, Odwiecznego wroga pojmać w swą niewolę, By żelaznym korbaczem wściekle wywijając, Wielki postrach u wrogów tym wzbudzając, Krzyżackie hełmy jeden po drugim rozbijając, Wrogich rycerzy z koni tym zrzucając, Widzieć krzyżacką chorągiew pośród bitwy upadającą, Z łoskotem wielkim na ziemię się walącą, Krzyżacką armię polskiemu rycerstwu ustępującą, Przed polskim mieczem ucieczką się salwującą… V. W lśniącej zbroi srebrzystego księżyca zaniknęło odbicie, Gdy czarna chmura zakryła go całkowicie, Zgasło nagle wielkich rycerskich przygód marzenie, Gdy czarne chmury przysłoniły księżycowi ziemię, Marzenia księżyca na niebie prysły, Gdy w lśniącej zbroi odbicie jego zgasło, Jak iskry z ognia się rozsypały, Zawiedzione westchnienie po nich zostało, I nie dane mu będzie zostać rycerzem, Hen tam, na wysokim niebie, Na zawsze pozostanie już tylko księżycem, Nigdy nie zstąpi na ziemię, Lecz to co nie dane księżycowi, Danym być może każdemu Polakowi, Bowiem by polskim rycerzem zostać, Wystarczy w życiu codziennym rycersko się zachować…
  18. I. Tak jak wielkie morskie fale, Zatapiają nadbrzeżne piasku ziarenka, Tak pojedynczy zwykli ludzie, Piszą swymi życiorysami historię całego świata, Lecz czy tak jak morska fala, Powtórzyć się może cała epoka, Która choć dawno już przeminęła, Na kartach historii zapisaną pozostała… Czy te epoki historyczne tak zachwycające, Przepadły w dziejach świata już na zawsze, Czy niczym te morskie fale, Czekają w uśpieniu na ponowne swe odrodzenie… II. Starożytni greccy żeglarze, Żeglujący swymi okrętami przez wzburzone morze, Przewożący wspaniałymi galerami starożytnego świata tajemnice, Przez morskie głębiny na tysiąclecia ukryte, Kiedy to morskie fale, Pokłady greckich trier zmywały, Wynalazków greckich uczonych będąc ciekawe, Tajemnice starożytnego świata w głębiny z sobą zabierały, Najwspanialszym przykładem takich losów kolei, Był starożytny grecki Mechanizm z Antykithiry, Przez morskie głębiny skryty przez wieki, U kolebki nowego wieku światu nauki objawiony, I tak odwieczne, tajemnicze morskie fale, Niczym dobre nauczycielki historii troskliwe, Świadectwo mądrości starożytnych ofiarowały nam w darze, Uprzednio w morskich głębinach starannie przechowane… III. To wspaniałe średniowiecze, Obfitujące w ogromne niezdobyte zamki, Tak cudowne niczym wezbrane morze, Tak potężne niczym martwe morskie klify, Przystrojone kwiatem rycerstwa wyruszającego na krucjaty, W rycerskie zbroje piękne niczym morskie muszle, Srogie niczym potężne morskie sztormy, I bogate w liczne rycerskie turnieje, W złote królewskie korony drogocennymi klejnotami wysadzane, Tak piękne niczym morskie rafy koralowe, U poddanych budzące szacunek swym blaskiem, Niczym odbijające się w morzu zachodzące słońce. Niczym następujące po sobie morskie fale, Niczym rozpryskujące się o brzeg tsunami, Zmienne były średniowiecznych królewskich dynastii koleje, Gdy zbrojnymi wyprawami królowie z tronów się strącali… IV. Gdy Krzysztofa Kolumba potężne karawele, Przecinały w swym pędzie morskie fale, By ku Indiom wyznaczyć nową drogę, Faktycznie zaś odkryć nieznane Europejczykom ziemie, Morskie fale pokornie całowały, Potężnych żaglowców drewniane burty, Nad majestatem potężnych okrętów wpadając w podziw, Przenikający wielkie morza do samej głębi, Znały już bowiem morskie fale tajemnicę, O której istnieniu pojęcia nie mieli żeglarze, Iż całego wielkiego świata historię, Odmieni ta wyprawa kończąca średniowiecze, Iż wyznaczy początek nowożytności, Odkrycie przez Krzysztofa Kolumba Ameryki, Iż dotknięcie jego stopami nieznanej ziemi, Zaznaczy początek nowej epoki… V. Gdy nieraz nad brzegiem staniemy, W szum morskich fal w skupieniu się wsłuchamy, Zasłuchani w samych siebie w głębi duszy usłyszymy, Jak morskie fale szepcą o historii… Niczym nauczycielki historii serdecznie roześmiane, Szumiące nad brzegami mórz morskie fale, Nauczają nas historii świata swym szumem, Przemawiając nie słowem, lecz niesłyszalnym szeptem…
  19. Ostre śmigło przecięło powietrze, Huk silnika zabił ciszę, Spaliny szybko z rury wypadły, Lotki delikatnie w górę się uniosły, Przepiękny płócienny dwupłatowiec, Piękniejszy niczym najwspanialszy szybowiec, Na pasie startowym czeka, Na pilota, który jego oblotu dokona… Groźny PWS-35 Ogar do startu gotowy, Oczekuje na swoje podniebne łowy, Zatankowany kołując na pasie startowym, Za chwilę w niebo pędem podąży, Tak jak morski rekin swymi płetwami, Przecina wody niezmierne, Tak podniebny PWS-102 Rekin swymi skrzydłami, Przecina chmury wysokie, Skąpane w letnim słońcu, Skrzydła i kadłuby podlaskich samolotów, Czekają podniebnych przygód, Pilotowane przez śmiałych polskich lotników… Jest to już jednak pieśń przeszłości, Nie odnajdziemy na niebie tamtych dwupłatowców, Nie ucieszą współczesnych oczu, Konstrukcje tamtych przedwojennych inżynierów… Nowe polskie samoloty miejsce starych zajęły, Polskie niebo na nowo zawojowały, Po latach polska myśl techniczna, Na nowo w świecie miejsce swe zaznaczyła, Wspaniałe polskie skrzydła, Latają dziś pod niebem całego świata, Dumnie nawiązując do tradycji, Lotnictwa polskiego czasów przedwojennych, Przed dumnym polskim lotnikiem, Niebo całego świata stoi otworem, Zawsze rozsławi na całym świecie, Polską myśl techniczną i lotnictwo polskie… Lecz kiedyś to podlaska ziemia, Całemu światu najwspanialsze samoloty oddawała, Niczym przez wieki płody roli, Wydawała polska ziemia wspaniałe samoloty, Niejeden stary historyk, Z rozrzewnieniem opowiadał swojemu młodemu wnukowi, O przedwojennych polskich samolotach, Z których produkcji słynęła ziemia podlaska, Gdy na Podlasiu letni wietrzyk powiewa, Starą historię cichutko do uszu śpiewa, Nie zważając na gwar letnich rozmów, Szepce… była kiedyś Podlaska Wytwórnia Samolotów…
  20. Wpadały niemieckie nurkujące bombowce, W sieć polskiej artylerii przeciwlotniczej, Niczym w rozciągniętą pomiędzy murami pajęczynę, Czarne muchy dokuczliwe, Bombowiec w locie trafiony niespodziewanie, Przedziurawiony na wylot szybkostrzelnym działkiem, Lotem koszącym uderzał w ziemię, Natychmiast zapalał się jasnym płomieniem, Na sunące po niebie niemieckie bombowce, Spadały z góry polskie myśliwce, Ogniem polskich myśliwców celnie trafione, Uderzały niemieckie bombowce bezładnie w ziemię, Polskich myśliwców akcje pościgowe, Nieraz zwieńczone były sukcesem, Gdy wracały do Niemiec bombowce uszkodzone, W pamiętne dni Kampanii Wrześniowej... Kędy ciągnęły liczne niemieckie czołgi, Tam wcelowywali swe przeciwpancerne karabiny, Niestrudzeni i niezłomni żołnierze polscy, Do tchu ostatniego swej ziemi broniący, Czołg trafiony gdy w miejscu stawał, Prawie natychmiast dymić zaczynał, Kłęby czarnego dymu z siebie wypuszczał, Prawdziwych dokonywała cudów polskiego karabinu kula... Tryskała wszędzie najeźdźców posoka, Gdzie tylko gdyńskich kosynierów świsnęła kosa, Pradziadów broń stara i sprawdzona, Czasy Insurekcji Kościuszkowskiej pamiętająca, Przeżyła swą drugą młodość w Kampanii Wrześniowej, W rękach bohaterskich gdyńskich kosynierów, Atakując niemieckie oddziały zaskoczone, Odbijając się w źrenicach przerażonych Niemców... Gdy polski żołnierz rozstrzelanym być mając, Wykorzystując niemieckiego strażnika nieuwagę, Przymuszonym, samemu grób własny kopiąc, Wbił nagle mu w szyję swoją łopatę, Kat z ofiarą zamienili się miejscami, Gdy karabin wyręczyło ostrze łopaty, W dół przez jeńca wykopany, Bezwładne zwaliło się ciało oprawcy… Niemieckie straty z Kampanii Wrześniowej, Wciąż przemawiają do polskiej dumy narodowej, Opiewając heroizm polskiego żołnierza, Niczym cichutki szept z przeszłości, Uczący współczesnych Polaków zapomnianej godności, Jako niezatarty przykład polskiego męstwa, Niemieckie straty z Kampanii Wrześniowej, Cicho szepcą do naszej Dumy Narodowej, Jako niezatarta lekcja polskiego heroizmu, Do współczesnych Polaków przemawiając, Heroizm polskiego żołnierza wymownie głosząc, Gdy świat pędzi na złamanie karku…
  21. Spadli partyzanci bladym świtem na senną wieś, Zbrojnym tym czynem pokoleniom swych przodków zapragnęli oddać Cześć, Zbrojnym tym czynem zapragnęli udowodnić, Iż wielkich tradycji polskiego oręża oni sami są godni, Setki kropel porannej rosy, Pod dudnieniem dziesiątek partyzanckich oficerek się zatrzęsły, Mokre źdźbła trawy legły pod twardymi butów podeszwami, Niczym pod kulami partyzanckiego pistoletu maszynowego esesmani, Chłodny, nasiąknięty poranną wilgocią wiatr przyjemny, Owiał ostre rysy twarzy partyzantów zawziętych, Zgrzytnęła broń w spracowanych, Partyzanckich dłoniach twardych, Ostry grymas gniewem powodowany, Wykrzywił zawziętą twarz dowódcy partyzanckiego oddziału, Pobielane wapnem chałupy wiejskie, W porannej mgle na wpół zanurzone, Objawiły się przed oddziału oczami, Nierównomiernie rozrzucone po zielonej przestrzeni, Niczym niedbale rzucone na stół ręką gracza kości, Zmuszając tym atakujących do większego jeszcze wytężenia czujności, Dowódca oddziału starając się na szybko rozeznać sytuację, Rzucił na nie kilka spojrzeń groźnych niczym błyskawice, Dostrzegł w oddali nie wyróżniającą się na tle wsi, Chałupę kolaborującego sołtysa, Którą to między innymi, Dostali rozkaz spacyfikować, Podniósł w powietrze dłoń otwartą, Oddziałowi rozkaz do zatrzymania się dając, Kilkudziesięciu partyzantów zatrzymało bieg swój naraz w jednej sekundzie, Stając naraz niczym greckie posągi starożytne, Z ugiętymi kolanami, Z wyciągniętymi rękami, Ułożonymi na zimnych metalowych, Zdobycznych pistoletach maszynowych… Huk drzwi wyważonych z zawiasów, Obudził nagle wszystkich domowników, Drewniane drzwi kopnięte partyzanckim butem, Pionowo na ziemię przewróciły się z hukiem, Lufa karabinu w drzwiach się ukazała, Za nią wyłoniła się sylwetka partyzanta cała, I zanim cokolwiek zdążył się on odezwać... Obraz niespodziewanie zaczął się rozmywać... Ściany domu zaczęły nagle zanikać, Jakieś nowe kształty niespodziewanie przez nie zaczęły się przebijać, I sylwetki partyzantów zaczęły dziwnie falować, Jakby kształtu swego nie chcąc dłużej zachować, Obraz cały zaczął się rozpływać... I zarazem ściany mojego własnego pokoju odsłaniać... Że na łóżku leżę instynktownie poczułem... Że tylko śniłem powoli zrozumiałem... Zamglone oczy powoli otwieram, Poczucie rzeczywistości stopniowo do mojego mózgu dociera, Teraz na pewno to już wiem ! Ja o polskich partyzantach w nocy miałem sen !
  22. @anima_corpus Dziękuję... Aktualnie pracuję także nad dwoma wierszami potępiającymi w swej wymowie rosyjską agresję na Ukrainę. Muszę jeszcze solidnie je dopracować...
  23. Będą Rosjanie niewolnikami dobrymi, Gdy odetniemy ich od ojców tradycji, Tak snuli swe plany szaleni naziści, Nie znając w Rosjanach drzemiącej dumy, Gdy na podbój całego świata liczył, Hitler niegdyś tezę wygłosił, Iż Rosjan wystarczy nauczyć, Do stu tylko zliczyć, Lecz gdy tak w swej głowie, Na uczynienie z Rosjan niewolników liczył, Sprawiły to wojny koleje, Iż obłąkany Hitler sam się przeliczył, Lecz Rosjanie daleko dalej liczyli, Berlin za każdą cenę zdobyć zamierzyli, Szalonego fuhrera plany pokrzyżowali, Na Bramie Brandenburskiej radziecką flagę wywiesili...
  24. @Rolek ,,Animus aeger semper errat" - Chory umysł zawsze błądzi
×
×
  • Dodaj nową pozycję...