Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Corleone 11

Mecenasi
  • Postów

    2 553
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez Corleone 11

  1. @Kwiatuszek "Jednak klasyk kuchni (...)", tak - i wybrany celowo. Miło mi, że porwałem Cię "(...) Surówką z marchewki i jabłka (...)"; ja też pamiętam ją z rodzinnego domu. Dzięki Ci wielce za odwiedziny i uznanie. Serdeczne pozdrowienia. 🙂
  2. @Kwiatuszek Z pierwszego zdania możesz usunąć "jak zwykle". Dlaczego? Ponieważ kolejne zaczęłaś od "Codziennie", będące w tym kontekście synonimem. Natomiast trzecie zdanie jest w gruncie rzeczy zbędnym, mimo że stwarza pozory - i to całkiem dobrze - potrzebnego. Czemu? Spójrz na pierwsze zdanie. Już przecież wiemy, że "(...) Było tak i tym razem (...)", skoro codziennie "(...) budziła się o siódmej rano (...)". Zdaję sobie sprawę, że powyższe możesz odebrać jako chłodne 😊 . Ale to pozór. Przy okazji: "stalowo- błękitnymi", większe odstępy w myślnikowych połączeniach wyrazów są apotrzebne (=niepotrzebne). Pozdrawiam Cię serdecznie.
  3. @Kwiatuszek Nawet jeśli to prawda, to zimą śpią tylko drzewa liściaste, niemniej od takiego drzewa też można zaczerpnąć energii. Dalej: krople deszczu znajdują się przecież poza drzewem jako takim - w znaczeniu na zewnątrz niego lub na jego powierzchni. Energię zaś od drzewa czerpiemy, przykładając dłoń do pnia lub przytulając się doń: czyli z wnętrza. Dlatego nie wydaje mi się, aby deszcz mógł w owym zaczerpywaniu przeszkodzić.
  4. @Kwiatuszek Oczywiście. Jeśli czegoś nie myślę, nie piszę tego i nie mówię.
  5. @Kwiatuszek Zastrzeżenia budzi też nadmiar odstępów i brak akapitów 😎 .
  6. @Kwiatuszek Ironizowanie jest dopuszczalnym środkiem stylistycznym 😉 ...
  7. @Kwiatuszek Oczywiście, "(...) że dobrze (...)" - powyższe zdanie jest stylistycznie bardzo dobrym. 🙂
  8. Atmosfera podczas obiadu była trochę napięta. Chwilami rozluźniała się całkiem, do całkowitych swobody i naturalności, by wkrótce powrócić do bycia taką, jak wspomniano. Nic dziwnego: Milanek czuł się skrępowany obecnością Jerzego. Co przecież od razu zostało zauważone przez jego mamę i babcię, o ugaszczanym nie wspominając. W efekcie pierwsza z wymienionych toczyła ze sobą wewnętrzną walkę, raz wycofując się, to znowu powracając. To oczywiście nie uszło uwagi ani jej mamy, ani Jerzego. Niemniej rosół z makaronem i naleśniki z serem oraz atypowo - a z drugiej strony czemu nie? - surówka ze startych marchewki i jabłka z odrobiną cukru oraz soku z cytryny - smakowały wszystkim. Podkreślić wypada, że gotowania rosołu, przygotowanego uprzednio i wstawionego przez mamę Milanka doglądała babcia, równocześnie szykując drugie danie, to znaczy mieszając w mikserze składniki naleśnikowego ciasta, sporządzając farsz oraz porcjując je na rozgrzanej patelni. Usmażyła je w samą porę, surówka zaś powstawała już po wejściu gościa. Milanek siedział obok babci po jednej stronie stołu, ja z Jerzym po drugiej. Zazwyczaj bywało inaczej: z synkiem siadywaliśmy po tej samej stronie, także wtedy, gdy jedliśmy u mojej mamy. Chociaż oczywiście bywało inaczej. Teraz miałam okazję poobserwować synka z trochę innej perspektywy. Jak starał się "dobrze wypaść" w oczach Jerzego, wkładając nieco więcej niż zwykle wysiłku w prawidłowe posługiwanie się sztućcami. Wiem, że z jednej strony nie powinnam mu "odpuszczać", ale... cóż: miękkie serce matki. Teraz, kiedy Jerzy będzie z nami - myślałam - powoli razem z nim zaostrzę wymagania. Płynnie, aby Milanek nie uznał, że to jego obecność jest przyczyną odrobinę wyższych wymagań. Właściwie nie tyle wyższych, ile bardziej konsekwetnie przestrzeganych, bo przecież kulturalnego jedzenia uczyłam go już od dość długiego czasu. Patrzyłam więc z przyjemnością, jak się stara. Czując i zadowolenie i dumę, że moja praca owocuje. Jestem dobrą mamą, pomyślałam. Już mogę być z siebie dumna, nie tylko z synka. Zerknęłam na Jerzego trafem w jednej z chwil, podczas trwania której uśmiechnął się, spoglądając na Milanka. Na sercu zrobiło mi się jeszcze cieplej. Starałam się odgadnąć, co myśli. Chyba energetycznie przyciągnęłam jego reakcję, gdyż w króciutką chwilę po tym spojrzał na mnie z tym swoim przenikliwym uśmiechem. - Jesteś dumna z synka - szepnął mi do ucha. - I słusznie. Odwzajemniłam spojrzenie i uśmiech, ściskając mu dłoń. - Tak... - odszepnęłam. Ale tego, co za chwilę powiedział Milanek, nie spodziewałam się ani trochę - chociaż jako matka powinnam, a w każdym razie mogłam. Pewnie zauważył nasze wzajemne spojrzenia i uśmiechy... a może dopiero te ostatnie? Skończywszy bowiem jeść naleśnik, odłożył nóż i widelec, opierając je o krawędzie talerza, po czym położywszy dłonie płasko na stole, spojrzał z poważną miną na mnie, a potem na Jerzego. - Proszę pana - zaczął pytanie z wyczuwalną w głosie pewnością siebie - kim pan jest dla mojej mamy? Zdębiałam. Jak chyba jeszcze nigdy... Voorhout, 26. Marca 2025
  9. @Bożena De-Tre Jeśli zechcesz, skończysz - to naprawdę zależy od Ciebie. Miło mi wielce być wziętym za przykład 🙂 . Dziel się słowem i zatrzymuj. Dziękuję również. 🙂 @Kwiatuszek Ano tak: "(...) Trzeba zadowolić (...)" wszystkich obiadowiczów - względnie obiadujących. Co zjedzą, dowiesz się wkrótce. Cieszę się, że "(...) Bardzo fajnie się czytało. (...)" 🙂 Dzięki Ci wielce. Pozdrowienia.
  10. @Natuskaa Czyli w odpowiedzi przedstawiłaś scenę ze sklepu mięsnego. Z udziałem pani sprzątaczki/sprzedawczyni, klienta z wadą wymowy oraz, oczywiście "młymła". Niech będzie. 🙂 Dzięki Ci za odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie.
  11. @Kwiatuszek Proszę bardzo. Obiecałem zajrzeć, więc zajrzałem. Proste 🙂 .
  12. @Leszczym Spodziewam się tego i trzymam Cię za powyższą obietnicę: "(...) no naprawdę (...)". 😉 Pozdrawiam serdecznie, Michale.
  13. @Kwiatuszek Dom w miejscu mocy 🙂 . Jak powiedział George Lucas: "I cóż tu dodać?" Tylko to: podkreślić, że czytało się miło i tym razem. Serdeczne pozdrowienia.
  14. @Kwiatuszek Kolejne uznanie... 🙂
  15. @Kwiatuszek Z przyjemnością zostawiam serduszko i tym razem 🙂 .
  16. @Kwiatuszek "Czasem tak lepiej (...), jedynie szarość (...) bylejakość (...)". Jestem pewien, że myślisz inaczej. 🙂 Pozdrawiam Cię.
  17. @Kwiatuszek "(...) a przenikliwą ciszę zaczął zagłuszać porywisty wiatr. (...)" Nooo... 🙂🙂 Pozdrawiam serdecznie.
  18. @Kwiatuszek Tak zwana "wena" ma to do siebie, że wraca. Interpunkcja!!
  19. @Kwiatuszek Miło wyobrazić sobie przedstawiony obraz... 🙂 Serdeczne pozdrowienia.
  20. @Kwiatuszek Zdanie o chceniu złapania przez Olli'ego wszystkich kropelek (deszczu) naraz widzi mi się będącym wysokich lotów. Całość jest prosta i pomysłowa, godna kontynuacji. 🙂 Sugeruję kreowanie prozy. Pozdrawiam Cię serdecznie.
  21. @Kwiatuszek Drugi rozdział też czyta się miło 🙂 . Ale co z akapitami? No i "mądrości" zamiast "madrąści" 😉 . A skąd stwierdzenie, że "(...) Energia drzew podczas deszczu jest bardzo rozproszona (...)"? Pozdrawiam serdecznie.
  22. @Kwiatuszek Drobne zastrzeżenia odnośnie do pierwszych trzech zdań, ujętych jako całość. W poszczególnych miejscach potrzebne odstępy - i zmniejszenia tychże - pomiędzy wyrazami a myślnikami. Pozdrawiam serdecznie. 🙂
  23. @Kwiatuszek Znajduję pozytywnie pierwszą część Twojego "Spotkania po latach" 🙂 . Co z dalszym ciągiem? Serdeczne pozdrowienia.
  24. @Kwiatuszek Dziękuję Ci bardzo za niniejsze odwiedziny. I za niniejsze poetyckie uznanie. Serdeczne pozdrowienia. 🙂
  25. @Kwiatuszek A Ty wiesz o tym przysłowiowe "coś" 🙂 . Dzięki Ci bardzo za wizytę. Pozdrawiam serdecznie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...